poniedziałek, 3 lutego 2014

Część 269 - Zołzowata Amanda


Ta część miała iść jako ostatnia tej serii, pójdzie jednak teraz, bo ładnie komponuje się z czasem. A po niej pójdą jeszcze dwie. Chyba wszyscy dostaliście to na co tyle czekaliście, czyli spotkanie żony Aleksa z jego córką.



Amanda (Magdalena)

Postanowiłam się Olkowi odwdzięczyć, a przynajmniej odjąć mu problemów. Widziałam jak długo się męczył by zasnąć. Martwił się o Angelikę. Zapewniłam go, że może sobie dłużej pospać, a ja zawiozę jej zakupy i z nią pogadam. Nie był do końca przekonany, ale w końcu się zgodził. Obudziłam się więc przed nim, nakarmiłam bliźniaków chlebem tostowym z szynką, bo innego chleba w domu na obecną chwile nie mieliśmy, ale chłopakom zdawało się nie czynić to żadnej różnicy. Ubrałam ich jak zawsze inaczej. Kamil tego dnia miał na sobie trampki, spodnie wyglądające na dżinsowe i koszule na krótki rękaw, białą, w kratę utworzoną z granatowych prążek idących w pionie jak i poziomie. Patryk natomiast miał na sobie adidaski, popielate bojówki i niebieską koszulkę z napisem „Mały ale niebezpieczny”. Śmiałam się gdy Dominika dała im dwie takie same, ale w innym kolorze na prezent. Kamila pewnie była w praniu, bo ostatnio miał ją na sobie. Zapinałam ich właśnie w foteliki samochodowe, stwierdziłam, że trzeba kupić nowe, bo z tych już prawie wyrośli. Odwróciłam się i zobaczyłam Aleksa.
– Cześć wam – powiedział i wyraźnie widziałam, że coś przeżuwa. Musnął mnie w policzek, Kamila w czoło, a Patryka poczochrał po włosach, bo nie dosięgnął.
– Cześć ci – odpowiedziałam.
– Cesc, ces, ceś – starała się wysłowić Kamil, ale nie za bardzo mu to wychodziło.
– Jakby co to dzwoń do mnie.
– Sądzisz, że sobie nie poradzę z małolatą? Aleks, naprawdę, nie wątp we mnie, okay? – Uśmiechnęłam się do niego z przekonaniem.
– Nie wątpię, ale Angela jest…
– Jest dzieckiem, twoim i tego się trzymajmy. – Wsiadłam do samochodu i już zwolniłam ręczny, gdy usłyszałam za sobą.
– Pasy! Zapnij pasy! – Olek to tak zabawnie przez zęby wypowiedział.
– Dziękuje za przypomnienie.  – Zaciągnęłam te nieszczęsne pasy, o których przecież zazwyczaj pamiętałam i poczekałam aż drzwi od garażu się otworzą.
Pierw zawiozłam chłopców do żłobka, potem skierowałam się w stronę zamieszkania Angeli. Bez problemu trafiłam. Znałam bardzo dobrze miasto. Ze zdziwieniem odkryłam, że Aleks mieszkając jeszcze w tym mieszkaniu ze współlokatorami znajdował się tylko ulice dalej niż jego własna córka. Być może kiedyś nawet na siebie wpadli, tylko, że o tym nie wiedzieli. Zadzwoniłam domofonem pod jedynkę. Jakaś miła pani bez problemu mnie wpuściła, gdy zamówiłam się ulotkami. Następnie odnalazłam drzwi z cyfrą osiem i zapukałam do nich. Poczekałam kilka minut, nikt nie otwierał.
– Policja, proszę otworzyć drzwi! – krzyknęłam i zaczęłam w nie walić. Poskutkowało, bo usłyszałam dźwięk otwieranego zamka. Stare sposoby są najlepsze – pomyślałam.
Drzwi się otworzyły, a przede mną stanęła dziewczyna, właściwie to młoda kobieta. Była ode mnie niższa o ponad głowę, w męskiej bluzie… cholera, Hubert miał taką samą, źle mi się kojarzyła i w żółtych legginsach.
– Słucham – rzuciła niemiłym tonem. – Tak w ogóle to mogę zobaczyć legitymacje, albo coś? – zapytała bezczelna. Uśmiechnęłam się do niej.
– Jestem Amanda Górska – powiedziałam i przeszłam przez próg. – Mogę wejść? – zapytałam bo nie odsunęła się. – A tak, legitymacja. Tu masz dowód. – Podałam jej plastik z moim zdjęciem i personaliami.
– Skoro już musisz – rzuciła niemiłym tonem i zrobiła kilka kroków w tył.
Weszłam do środka, a ona zamknęła za mną drzwi. W mieszkaniu panował potworny bałagan. Naczynia były niepozmywane i zawalały cały zlew. Właściwie nie mogłam tego oceniać, bo jak mieszkałam sama, to też mi się zdarzało tak zalegać.
– Teraz wypadałoby zaproponować kawę albo herbatę – podpowiedziałam jej i usiadłam na krześle przy stole. Założyłam nogę na nogę. Starałam się czuć jak najbardziej pewnie.
– Niestety nie ma cukru – odpowiedziała opierając się o ścianę i zwijając ręce na piersi.
– Napije się gorzkiej herbaty – nie ustępowałam.
– Nie ma herbaty.
– I kubka też?
– No nie ma.
Rozbawiła mnie, ale nie żartem, a swoją głupotą.
– A ja tutaj myślałam, że wpadnę, że miło pogawędzimy, a wtedy przymknę oko na kilka niedociągnięć, ale skoro wybierasz tą mniej przyjemną opcje. No cóż, twój wybór.
Wstałam z krzesła, pozostawiając na nim torebkę. Weszłam do pokoju, rozejrzałam się w około. Ten wyglądał na bardzo schludny. Przeszłam do drugiego, a tam panował istny bajzel, jakby co najmniej huragan Katerina tędy przeszedł. Moją uwagę przykuły butelki stojące na parapecie przy łóżku. Dwie po piwie, jedna jeszcze w jednej trzeciej pełna. Chwyciłam za tą pełną, robiłam łyka, piwo było jeszcze gazowane, a więc długo nie mogło tak stać.
– Młoda, pakuj się! – krzyknęłam do niej wciąż stojąc w jej pokoju.
– Ale po co? – zapytała znajdując się przy mnie.
– Jak to po co? Jedziesz ze mną do domu. Przecież nie mogę pozwolić by córka mojego męża była bez opieki, skoro sobie sama nie radzi.
– Doskonale sobie radzę! – warknęła.
– Nie pokrzykuj, bo ja nie jestem jak twój tatuś. Jemu możesz wchodzić na sumienie, bo pominął kilkanaście lat twojego życia. Ja nie jestem twoją matką i nic nie pominęłam, za nic też nie czuje się winna. Pakuj się i nie dyskutuj.
– Nie masz prawa mi mówić co mam…
– Posłuchaj no gówniaro bo się chyba nie zrozumiałyśmy. Masz się spakować i ja nie odpuszczę. Twoja babcia wróci ze szpitala, to ja cię tu odstawie z powrotem. Nie martw się, nie biorę cię na stałe.
– Aleksander Górski nigdzie nie widnieje jako mój ojciec, więc nie muszę z tobą…
– Dobrze. Więc zrobimy inaczej, ale pić i szlajać się nocami ci nie pozwolę. Jakby ci się coś stało to by było wielką drzazgą na moim i tak już poharatanym sumieniu. Chcesz wiedzieć co zrobimy?
– Jakoś mało mnie to obchodzi. – Rzuciła do mnie tym cynicznym uśmieszkiem dając mi wyzwanie. Szczeniara jeszcze nie wiedziała z kim pogrywa. Jeszcze nie tak dawno też byłam tylko nastolatką, znała wszystkie triki niemal na pamięć.
– A powinno, chodzi przecież o ciebie. Rozumiem, że uważasz, że jesteś tak dorosła by mieć wybór, a więc zostawię prawo wyboru tobie. Albo wychodzisz ze mną i jedziesz ze mną do twojego ojca…
– Na żadnym papierze nie jest moim ojcem – przerwała mi.
– Biurokracja widzę to twoje powołanie – zakpiłam. – W takim razie pozostaje powiadomić opiekę społeczną. Rozumiem, że wybierasz to drugie wyjście.
– Ale jak to opiekę społeczną, po co? – zaciekawiła się.
– Zgłoszę, że jesteś nieletnia, przebywasz sama w zapuszczonym mieszkaniu, bez środków do życia. Twoja matka jest za granicą, babka w szpitalu. Zabiorą cię Angela do pogotowia opiekuńczego, a wtedy Aleks, mój mąż zgłosi sprawę do sądu i przedstawi fakty, że on może ci zapewnić więcej, należytą opiekę, o jaką twoja babcia ani matka nie zadbały, bo teraz jesteś sama. Tak więc dosyć gadania, zadzwonię. – Wyjęłam telefon z kieszeni dżinsowej kurtki.
– Zaczekaj.
– Ale na co? Wybrałaś drugą opcje, prawda?
– Spakuje się – odpowiedziała i podeszła do szafy. Otworzyła ją i kilka rzeczy posypało się na podłogę.
– Osobiście dopilnuje, abyś u nas miała większy porządek w szafkach. Jesteśmy z twoim ojcem bardzo wyczuleni na porządek. Zostawię cię samą na pięć minut, tylko nie uciekaj oknem, proszę cię, bo po co łamać sobie drugą rękę – zaśmiałam się do niej i wyszłam do tego schludniejszego pokoju.
Usiadłam w fotelu i zdałam sobie sprawę, że jestem zołzowata, a przynajmniej potrafię taka być, ale nie zamierzałam tej małej odpuszczać. Nie była moją koleżanką, tylko córką mojego męża. Swoje minki i wygłupy to mogła pokazywać na podwórku a nie przy mnie.
– Tylko nie zapomnij szczoteczki do zębów – rzuciłam z triumfalnym uśmiechem na twarzy. – Ja zawsze zapominam jak gdzieś wyjeżdżam – dodałam.
– Chyba się nie polubimy – powiedziała do mnie stając w drzwiach ze sportową torbą. Rzuciła ją na ziemie i poszła do łazienki.
– Jak na razie wszystko wskazuje na to, że nie, ale jak będzie dalej nie jestem w stanie przewidzieć. Zapewniam, że potrafię być bardzo sympatyczna, ale też bardzo wredna. Którą opcje wybiorę zależy od twojego zachowania.
Dziesięć minut później Angela przekręcała zamek w drzwiach i schodziła ze mną po schodach. Usiadłam na miejscu kierowcy. Otworzyłam jej drzwi od wewnątrz.
– Torbę rzuć z tyłu, na foteliki.
Otworzyłam nawet dach by jej to ułatwić. Już miałam ruszyć, ale przypomniałam jej jeszcze o pasach. Zrobiła kolejną z głupich min, przewróciła oczami i zapięła pasy.
– To było niegrzeczne, wiesz – upomniałam ją ruszając.
– Ale co?
– Przewracanie oczami, gdy ktoś cię o to prosi. Wtedy nawet jak wykonasz prośbę, ten proszący wie, że uczyniłaś to z wielką łaska, pretensją i od niechcenia.
– To jego problem – odrzekła. Wyjęła MP4 z kieszeni bluzy i założyła słuchawki na szyje. – Cholera – warknęła po chwili i wyjęła słuchawki z uszu, a MP4 wcisnęła do kieszeni.
– Udam, że tego nie słyszałam.
– Zamknij się, dobra?
– Ej, ej, ej, nie przeginaj. Jeśli się rozładowało, to włącz sobie radio, w schowku mam jakieś płytki, wybierz sobie coś.
– Nie, dziękuje – odpowiedziała takim tonem, jakby mówiła „mam cię w dupie”.
Ja ci jeszcze pokaże, kto tu rządzi – pomyślałam i zmieniłam pas ruchu.
– Miasto jest kilkadziesiąt kilometrów od naszej miejscowości. Tak więc do znajomych będziesz musiała dojeżdżać autobusem.
– Do czegoś pijesz?
– Tak, do twojego biletu miesięcznego, ewentualnie biletów jednorazowych. Odzywaj się tak dalej, a do znajomych będziesz szła na piechotę, albo się obędziesz bez nich.
– Ojciec mi da – zapewniła. Uśmiechnęłam się do niej i przymrużyłam oczy wskazując na niedowierzanie.
– Twój ojciec w tym przypadku zrobi tak jak ja powiem.
– Jeszcze zobaczymy.
– Zobaczymy, zobaczymy – zapewniłam i wcisnęłam play na odtwarzaczu bo miałam już serdecznie dość tej przepychanki słownej z tą niewychowaną i niekulturalną gówniarą.
Cały samochód wypełniły dźwięki niedawno słuchanej przeze mnie piosenki:
Dosyć mam narzekania, dosyć mam ciągłych rad
dosyć szufladkowania, ciągle coś robię nie tak
walczę o to co moje, robię co czuję i chcę
Nie zmuszam Cię do niczego przecież Ty też masz swój cel.

Mam wielki bagaż doświadczeń lecz o marzenia wciąż walczę
do życia raczej odważnie, z pokorą znoszę porażkę.
Nie, nie muszę nic udowadniać,
nie muszę nic pokazywać
w jedną stronę mam bilet aby na wszystko mieć siłę.

– Słuchasz Buczera? – zapytała zaskoczona.
Ściszyłam.
– Słucham wszystkiego po trochu. Jakby nie patrzeć jeszcze nie tak dawno byłam w twoim wieku.
– Raczej dawno, z osiem lat, nie?
– Co osiem lat? – dopytałam, bo naprawdę nie zrozumiałam.
– No z osiem lat temu miałam szesnaście, no nie?
Zaśmiałam się.
– Czyli dajesz mi dwadzieścia cztery. Uuu, sobie młoda nagrabisz. A poważnie, to aż tak staro wyglądam?
– No. Poważnie na dwadzieścia trzy, może dwadzieścia pięć, jakoś tak. A ile masz?
– Moja słodka tajemnica.
– No poważnie pytam. Czemu nie chcesz powiedzieć?
– Dziewiętnaście.
– O kurwa – rzuciła ze zdziwienia.
– Udam, że nie słyszałam.
– Poleciałaś na jego pieniądze, czy rodzice was zeswatali, bo na przykład twój ojciec jest dyrektorem tej kliniki, czy coś takiego?
– Żadna z tych dwóch opcji. Spudłowałaś.  
– Aha.
Chwilę milczałyśmy. Wysłuchałam w spokoju drugiego kawałka z płyty, jakim był PIH – Dubler. Młodej raczej ten kawałek też przypadł do gustu.
– Nie chcę z wami mieszkać – powiedziała nagle.
– Wiem, i nawet cię rozumiem, ale czasami trzeba robić coś czego się nie chce. Mnie też nie jest na rękę, że będziesz z nami mieszkać, bo nie potrzebuje dodatkowych problemów, a wiem, że ty sprawisz nie jeden.
– To po co mnie z sobą targasz?
– Bo tak jak mówiłam, czasami trzeba zrobić coś co wypada, co po prostu trzeba zrobić, pomimo, że się nie chce.
Minęłam bramę wjazdową i wycofałam. Wjechałam tyłem, by było mi potem łatwiej wyjechać po chłopaków. Angela rzuciła okiem na nasz dom, Aleks wyszedł garażem.
– Nie garażujesz go? – zapytał. Angeli chyba jeszcze nie zauważył.
– Nie, potem jadę po bliźniaków…
– Ja po nich pojadę i tak muszę samochód zastępczy od Fabiana wziąć, bo nie dam rady dłużej żyć bez samochodu. Pojadę autobusem. Garażuj.
– No jak wolisz.
Dopiero kiedy wjechałam, a on zamknął drzwi garażowe pilotem zobaczył Angelikę, bo otworzyłam dach.
– Angela? – zapytał jakby ducha zobaczył.
– Postanowiłam ją przywieź. Ty będziesz spokojniejszy mając ją na oku, ja będę spokojniejsza bo ty będziesz spokojniejszy, czyli ogólnie na plus.
– To był jej pomysł, ja wcale nie chciałam… – zaczęła się tłumaczyć Angela.
– Dobrze, że jesteś. Ulokuję cię w gabinecie, tam jest telewizor…
– Bez przesady, bez przesady – wtrąciłam się. – Ulokujemy Angelę w jednym z wolnych pokoi. Pojedziesz kupić jakieś łóżko do Jysku, albo M3 i jakąś komodę. W końcu będzie bywała tutaj na weekend czasami, musi mieć swój pokój. Pogadajcie sobie, wnieś torbę, a ja pójdę już na górę.
Zostawiłam ich samych. W tamte sytuacji uznałam, że tak będzie najlepiej. Przypomniało mi się, że nawaliłam, bo nie zrobiłam dla Aleksa śniadania, ale nie czepiał się, więc chyba tym razem przymknął oko na ten swój denny dekalog. Obiad jednak postanowiłam zrobić. Nawet chciałam aby to było coś co Angeli będzie smakować. Postawiłam więc na schabowego z frytkami. Tylko, że frytek nie mieliśmy już w zamrażalniku. Zdecydowałam, że przejdę się do sklepu, tego wiejskiego, na nogach. Poinformowałam o tym Aleksa jak tylko wszedł z młodą do salonu.
Wyszłam i po drodze zastanawiałam się czy na pewno wybrałam dobrą opcje, czy naprawdę nie dało się inaczej, jakoś lepiej dla wszystkich. Ale wiedziałam, że to nie pora na to bym wykazywała się swoim egocentryzmem. Kupiłam frytki, spotkałam mamę Filipka, zapaliła przy mnie. Nawet mnie poczęstowała i nie odmówiłam. Wypaliłam całego papierosa, potem się z nią pożegnałam i wróciłam do domu. Włożyłam frytki do zamrażalnika.
– Ja wychodzę do pracy – powiadomił mnie Aleks. Musnął mój policzek. – Jesteś wielka – szepnął do mojego ucha.
– Będziesz o której?
– Nie wiem, jakoś szesnasta, może siedemnasta jak mi coś zejdzie. Czemu pytasz?
– Bo chcę zrobić obiad.
– Będę o szesnastej raczej, z chłopcami oczywiście.
– Okay, to już leć, bo na tego busa nie zdazysz.
– No właśnie, jednak muszę wziąć twój samochód i…
– Bierz. – Przewróciłam oczami.
Aleks pocałował mnie w usta, nazwał złośnikiem… jego kochanym złośnikiem i wyszedł. Nigdy nie rozumiałam dlaczego on wychodzi głównymi drzwiami zamiast iść przez garaż. Widocznie lubił stawiać te kilka kroków więcej. Angela siedziała w salonie z telefonem w ręku. Zapomniałam, że te małolaty to tak lubią słać te smsy.
– Obiad będzie dopiero na szesnastą jak Olek wróci. Jesteś głodna może?
– Nie – odburknęła.
– Jakbyś była, to poszukaj po szafkach, znajdziesz chleb tostowy i coś do niego, opiekasz stoi na blacie. Będę robić gorącą czekoladę z ekspresu, napijesz się?
– Nie.
– To zrobię tylko dla siebie.

Odczekałam minutę aż czekolada będzie gotowa. Wzięłam kubek w biało-czarne krowie łaty, w którym zawsze pijałam czekoladę na gorąco i udałam się z nim do sypialni.

24 komentarze:

  1. Angeli gościnność jest powalająca po prostu ale Amanda nieźle to rozegrała.Aleks musiał mieć fajną minę jak zobaczył,że jego córka się wprowadza.Jego żona oczywiście nie mogła pozwolić żeby Angelika miała taką wygodę jak telewizor w pokoju haha.Amandzie już udało się złamać dekalog jestem ciekawa jak to się dalej potoczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O ten jeden łyk piwa to się Aleks nie powinien aż tak bardzo czepiać niby było,że nie może niczego z procentem i promilem bez jego zgody ale to tylko łyk.Ich życie rodzinne w piąkę napewno będzie ciekawe.

      Usuń
  2. Haha będzie ciekawie:) angela im pokaze jeszcze rożki:)ciekawe czy olek da sobie wejsc na głowę córeczce :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wkurza mnie to, że Amanda zachowuje się tutaj jakby co najmniej była starsza od Angeli o kilkanaście lat. Ogólnie już wcześniej to zauważyłam. Ona mimo tego, że jest już żoną i matką to nadal ma jeszcze naście lat. Może już wychodzi z tego okresu, ale jednak.
    Mimo wszystko fajnie sobie poradziła z Angelą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale te zasady, które Amanda wprowadziła nie są jakieś straszne, to raczej normalne zasady współżycia w rodzinie. Ja tam Amandę tutaj doceniam. Angela to nie jej dziecko i jej nie zależy by ta nastolatka ją lubiła, Olkowi natomiast zależy na relacjach z córką, więc Amanda wyręczyła męża i postanowiła zostać tym złym policjantem. Ja tak to widzę. Amanda jest pełnoletnia i jest panią tego domu, Angela to tylko dzieciak jej męża. Tu panuje naturalna hierarchia, nie ma możliwości na przyjaźń. i ja zauważyłam też, że Amanda nie chce dla Andzi źle.

      OliVia.

      Usuń
    2. Ja nie mówiłam że te zasady są jakieś straszne czy nie są straszne. Zasady są całkiem w porządku. Tylko samo stosunek Amandy do Angeli. Jak ona może o niej mówić gówniara. Gówniara to może o swojej córce powiedzieć Olek.

      Usuń
    3. A jaki ma twoim zdaniem Amanda stosunek do Angeli, a jaki powinna mieć? Amanda jest zdystansowana jak zawsze, chłodna jak często bywa też w stosunku do własnych dzieci. Samo gówniara pomyślała a nie wypowiedziała na głos i chodziło tu raczej nie o wiek, a gówniarskie zagrania z Andzi strony. Mnie się wydaje, że Amanda przyjęła taką role specjalnie, z kilku powodów:
      po 1 by to Aleks był łagodniejszy i by to jego Angela polubiła.
      po 2 Amanda musiała pokazać że jest panią domu i pomimo młodego wieku nie stoi z Angelą na równi.
      po 3 Amanda dała młodej do zrozumienia, że nie da sobie wejść na głowę.
      Bo tak naprawdę co innego mogła zrobić? Przymilać się, podlizywać, udawać milszą niż jest? Wtedy Anfela by nadal jej nie lubiła, w dodatku jej nie szanowała i nie słuchała, a Amanda od razu postawiła sprawę jasno, że wymaga szacunku.

      OliVia

      Usuń
    4. Nie wiem jaki powinna mieć stosunek, wiem że nie powinna traktować jej z taką wyższością jakby sama nie wiadomo co sobą reprezentowała. Na pewno ani Amanda ani Aleks nie zyskają dzięki wspaniałym poczynaniom szacunku. Ogólnie według mnie tacy tatusiowie co się odnajdują po 16 latach raczej nie powinni takiego szacunku wymagać na taki szacunek powinni sobie zapracować. Tyczy się to również ich młodych żonek.

      Usuń
    5. Ale to nie Aleksa wina, że się odnalazł po 16 latach. Poza tym Amanda pokazała wyższość bo jest wyższa w tym rozdaniu, pokazała że jej zdanie się liczy. Moim zdaniem dzięki tym zasadą mogą wypracować jakieś wspólne życie w zgodzie, a bez zasad i pozwalając na wszystko co by osiągnęli? To mają jej wchodzić w dupę przez to, że jej matka wybrała wychowywać ją samą?

      OliVia

      Usuń
    6. Jej tym bardziej to nie jest wina. Według mnie Amanda tutaj zachowała się źle i możesz w kółko pisać, że jest Panią domu i sratata. Mnie jej zachowanie zirytowało i nie wiem skąd w ogóle jej się wzięły takie teksty jakby sama była już nie wiadomo kim. Jeszcze nic nie osiągnęła, a bez Olka to nie wiadomo jakby skończyła.
      Piszę Ci już po raz drugi, ja samych zasad się nie czepiam, bardziej mi nawet chodziło o myśli Amandy względem Angeli.
      W dupę jej wchodzić nie muszą, ale Olek nie powinien się zachowywać jak teraz: nie miałaś ojca, nikt się Tobą dobrze nie zajmował, ale teraz się odnalazłem wprowadzam swoje zasady i dzięki mnie wyjdziesz na ludzi, to jest moja żona, ona przedstawi Ci wszystkie zasady, mimo że jest tylko trzy lata starsza od Ciebie i wcale Cię nie szanuje to Ty masz ją szanować, bo jest Panią tego domu.
      Mam nadzieję, że Angela da im ostro popalić, wtedy zmusi ich, żeby dali coś od siebie i postarali się ją naprawdę poznać i zrozumieć.

      Usuń
    7. Amanda fakt, że mogła źle skończyć, ale to też z winy Aleksa, bo ją rozpuścił i "cofnął" do wieku nastoletniego. Wcześniej gdy Amandę poznał ona miała klase, ambicje, plany. Angela natomiast to taki dzieciak spod bramy co nic sobą nie reprezentuje.
      Nie ma znaczenia czy Amanda ma 19 lat, czy by miała 17 czy 30 bo ona jest żoną Olka, a nie przyjaciółką Angeli. W innych okolicznościach one może by i razem wypiły ale są w takich a nie innych okolicznościach i nie ma sensu zaburzać hierarchi.
      Amanda szanuje Angele, nie okazuje jej braku szacunku. Fakt, że mogłaby być milsza, ale ona chyba w stosunku do nikogo nie jest szczególnie miła a co najwyżej przystępna.
      Amanda nie ma argumentu wieku, nie może powiedzieć Angeli "słuchaj tego co mówię bo jestem od ciebie starsza". Ma tylko pewność siebie i to że jest żoną Olka. Amanda też od razu zakodowuje sobie "to dziecko, dziecko mojego męża" a nie "to nastolatka, taka sama jak Dominika" moim zdaniem Amanda w tym momencie postępuje dobrze, bo ona jest żoną Aleksa a nie kolejnym dzieckiem w jego domu i w takiej roli tez występuje.
      Jasne że Amanda nie jest bez winy, ma na swoim koncie mnóstwo gówniarskich zachowań, ale przy innych zawsze umiała się zachować, szczególnie przy obcych, a Angela nie ma klasy i wychowania za grosz. I to że nie miała rodziców jej nie tłumaczy bo chyba z obserwacji powinna wiedzieć jak się należy zachować, a nie małpuje kumpli z bramy. Nie sądzisz że postawa Amandy może mieć drugie dno? Może ona chce by Angela miała dzieciństwo a nie przyspieszony kurs dorastania, dlatego nie traktuje ją jak równą sobie. Może wbrew pozorom nie chce by ta mała popełniła jej błędy.
      Mnie jest łatwiej zrozumieć Amandę bo wiem jak to jest być macochą i to dla dzieci nie dużo młodszych od siebie. Tylko Amanda musi pokazać że nie jest już dzieckiem, że te 19 lat to tylko cyfry, a mentalnie dorasta do bycia żoną i matką, przez pojawienie się Angeli ma ku temu motywacje. Angela natomiast zachowuje się jak 12 latka a nie prawie dorosła kobieta.

      OliVia

      Usuń
  4. Trudne zadanie przed Olkiem podjęcie się opieki nad prawie dorosłą córką której wcześniej nie znał nie wiedział o jej istnieniu , ale trzymam za niego kciuki.Co do Amandy nie wróże jej dobrych relacji z Angelą.

    OdpowiedzUsuń
  5. Myślałam że będzie odwrotnie...że to Amanda będzie się starała żeby Angela ją polubiala ..a tu taka niespodzianka.


    Co się stalo z nową częścią ? Zaczęłam czytać i nie dokonczylam bo zniknęła...:-(


    A.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ej, niedawno był tu komentarz i część dla mnie :) Co jest? Właśnie chciałam ją skomentować.

    OdpowiedzUsuń
  7. Samuel pisał , że tylko na godzinkę wstawi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tamtą wstawiłem na godzinę, bo nie była poprawiona i był byk na byku. Już wstawiłem poprawioną wersje.

      Usuń
  8. Oki doki. Już się wystraszyłam, że jakieś zwidy mam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwidy... te... jak to się na to mówi? Białe myszki już widzisz?

      Usuń
  9. Księżniczka też tak miałam :) przez chwilę myślałam że mam urojenia :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Amanda zaczyna niefajnie...
    Powinna budowac z młodą dobrą relacje a nie kopac sobie dół od razu...

    OdpowiedzUsuń
  11. Myślałam że zacznie inaczej, bardziej po przyjacielsku, ale ona chyba tego nie chce, toleruje ją bo tu córka Aleksa ale żeby coś więcej to na razie nie. Może później postanowi się z nią chociaż trochę poznać.

    OdpowiedzUsuń
  12. Angela i Amanda to połączenie wybuchowe :D moim zdanie to fajna cześć ta szarpanina słowna dziewczyn jest ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
  13. Amanda od początku chce pokazać, że jej się trzeba słuchać. Ale Angela nie pozostaje jej dłużna. Biedny Olek, nie zazdroszczę mu tego co go czeka z żoną i córką.
    Amanda złamała już jedno z przykazań dekalogu, ale moim zdaniem, była to sytuacja wyższej konieczności. Chciała sprawdzić Angelę, więc Olek nie powinien się czepiać.

    OdpowiedzUsuń