niedziela, 2 lutego 2014

Część 267 - Dzień z życia Huberta W.



Narracja (Bartosz)

Znów odsuwam ręce, mam takie tendencje.
Nie ufam kobiecie żadnej, tak chyba jest lepiej, naprawdę i zdradę mam w jednym palcu,
Więc nabieram dystansu, wiem, że Ty chcesz mieć mnie na wyłączność.
To będzie trudne - wczesna dorosłość.

Było grubo po dwudziestej czwartej kiedy siedzieli razem na stadionie. Mężczyzna właśnie przeczesywał palcami swoje włosy, a dziewczyna robiła łyk piwa prosto z butelki.
– Po co chciałeś się spotkać? – zapytała, bo dopiero się odważyła usłyszeć odpowiedź na to pytanie.
– Tęskniłem – przyznał z lekkim uśmiechem, lecz kiedy położyła swoją dłoń na jego udzie nieznacznie się odsunął. Angelika zabrała więc swoją dłoń z jego dżinsów.
– Jak dzieci, praca… jak żona? – to ostatnie słowo wypowiedziała z takim naciskiem, że Hubert przełknął głośniej ślinę, a tęczówki jego oczów pociemniały.
– Musimy o tym teraz mówić? Żona jak żona, dzieci jak to dzieci. Marcel dopiero wrócił z wakacji, a Szymon jest podniecony faktem, że w ferie pojedzie już sam na obóz, a nie z mamą jak zawsze.
– A praca? Najważniejszy punkt w twoim życiu.
– Będziesz mi dogadywać? Prosiłem byś nie naciskała, a wyszło inaczej.
– Bo może mam dość się ukrywać? Ile tak można, Hubercie? Zamykać  drzwi w pokoju, bo może babcia zauważy jak się całujemy, jechać na plaże dwa miasta dalej, do sklepu, do samej Warszawy, a i tak czujesz lęk, że cię teść nakryje.
– Mam wiele do stracenia – wyjaśnił. Angela wstała.
– Za tydzień, za dwa, za miesiąc, za rok, za pięć lat, nadal będziesz miał tyle samo do stracenia.
Chciał ją pochwycić za rękę, ale nie dała mu się dotknąć.
– Angela…
– Nie, Hubert. Miałeś wybór, dokonałeś go. Po co mi teraz zawracasz dupę? – cisnęła słowami niczym z karabinu. Wywaliła pustą butelkę najdalej jak tylko potrafiła, byleby się choć trochę wyładować.
– Twoja babcia do mnie dzwoniła. Twój ojciec… sądziłem, że może potrzebujesz oparcia.
– Ja mam się o co opierać, ale dziękuje za troskę, była zbyteczna.
– Angela, kurwa nie zachowuj się tak! – krzyknął za nią, gdy odwróciła się i zmierzała do wyjścia. Nawet się nie zatrzymała. Zrobił kilka kroków w jej stronę. – Przecież dobrze wiedziałaś, że jestem żonaty! Od samego początku, kurwa wiedziałaś! – warknął za nią, ale w efekcie pokazała mu środkowy palec, nadal się do niego nie odwracając. Przyspieszyła kroku.
Hubert zaklął pod nosem i zastanawiał się co uczynić.
– Jak dziecko się zachowujesz!
– Pierdol się!
– Piękni – powiedział sam do siebie. Powrócił na swoje poprzednie miejsce. Kopnął butelkę po swoim piwie. – Wiedziałem, że tak to się skończy.
Wsunął ręce do kieszeni swojej czarnej marynarki i wyszedł ze stadionu, tylnym wyjściem. Szedł ulicami tego paskudnego miasta, które było zaniedbane jak większość miast polski. Potknął się o nierówny chodnik.
– I na to, kurwa, idą podatki moje – powiedział po cichu ze złością.
Przed oczami ciągle miał obraz dziewczyny w białej bluzie z kapturem, ale na krótki rękaw. Dziewczyny, która jeszcze nie tak dawno była w zasięgu jego ręki.
– Pieprzyć to – stwierdził i wyjął swój telefon komórkowy. Najnowszy model Iphona, w szczerozłotej obudowie. Ten telefon był prezentem od żony na jego trzydzieste urodziny.
Hubert wybrał numer pewnej małolaty, którą kiedyś poznał na stacji benzynowej. Jeździła skuterem, w stylu retro. W ogóle cała była w stylu retro, ale seks pierwsza klasa.

Znów szukam siebie, w ustach miękkich jak pierze.
Nie wierzę im po prostu nic, nie przebije tego co było kiedyś.
Mówię prosto z mostu i nie ma ludzi którym umiem zawierzyć .
Każda się zastanawia - nadal - czemu o sobie nie mówię nic, to nie jest prosta sprawa
Mała…

Mężczyzna wszedł do skromnego mieszkania, w blokach, na drugim piętrze. Kawalerka urządzona w starym stylu.
– Przytulnie – stwierdził unosząc brwi do góry. Uśmiechnął się do tej małej.
– To mieszkanie mojej babci, wolę to niż wynajmować. Sam rozumiesz. – Wzruszyła ramionami. – Napijesz się czegoś?
– Whisky. – Wyjął z kieszeni marynarki piersiówkę. Wlał do buzi alkohol i przyciągnął dziewczynę do siebie. Pocałował. Piła z jego ust, a dłońmi sięgnęła już do jego paska.
Chwilę trwało zanim uporała się z klamrą, w tym czasie pocałunek nabrał na intensywności. Chwycił ją za włosy i bardziej przycisnął do siebie jej biodra. Zdejmując z niej spodenki od piżamy zbliżał się wraz z nią do komody. Jego marynarka zsunęła się po rękach, opadła na podłogę. Dziewczyna wylądowała plecami na niskiej komodzie. Poprawiła się by było jej wygodnie, on w tym czasie zsunął spodnie. Szybkie i energiczne kilkanaście ruchów, przerwa na ściśnięcie piersi przez materiał bluzki. Kilka kolejnych ruchów i jego ręka pod bluzką. Nachylił się nad nią. Jego dłonie były po obu stronach jej głowy. Pocałował zachłannie, przygryzła mu wargę. Oplotła jego plecy, lekko je drapiąc kiedy jej dłoń usiłowała się ześlizgnąć. Podciąga się na nim, czuł jej stwardniałe sutki przez materiał bluzki. Czuł, że dochodzi, bo na to wskazywał jej oddech. On też nie miał ochoty się dłużej powstrzymywać. Przywarła ustami do jego szyi, possała, przygryzła. Skończyli.
– To był najlepszy seks w moim życiu – oznajmiła z uśmiechem, podciągając spodenki, które zatrzymały się na kostkach. Zeskoczyła z komody by wciągnąć je na pupę.
– Cieszę się, że ci się podobało. Mogę sobie zrobić kanapkę? – zapytał.
– Pewnie, czuj się jak u siebie. Zrób też dla mnie, a ja tylko zmoczę się zimną wodą.
– Nie musisz, zaraz cię rozpalę ponownie. Tylko pierw zjem, nabiorę energii. – Hubert już zagryzał kawałek kabanoska i plasterek sera żółtego z dziurami. – A tak poza tym… – zaczął i dotarł do łazienki gdzie przemywała twarz zimną wodą. Wcześniej podniósł swoją marynarkę z podłogi. – Dorobiłem ci te kluczyki od skutera. – położył na umywalce małe opakowanie Rafaello, a do niego przywiązane czerwoną wstążką były cztery kluczyki.
– Dziękuje, jesteś kochany. – Dziewczyna rzuciła się dziesięć lat starszemu facetowi na szyje.
– Nie bierz ich następnym razem jak będziesz piła, bo znowu zgubisz. Albo przynajmniej jeden komplet zostaw w domu.
– Dobra.
– Ja Weronika nie żartuje, bo dorobienie klucza od klucza to cena kilku, może kilkunastu złotych, a dorobienie klucza na podstawię zamka, to ponad stówka. Ale nie o pieniądze chodzi. Cholernie się namęczyłem wykręcając tę stacyjkę.
– Ale jeszcze ją wkręcisz prawda? – zapytała z nadzieją w oczkach, wciąż trzymając go za szyje.
– A mam wyjście.
– Chyba masz.
– Oj chyba nie, bo kiedy tak na mnie patrzysz, to czuje, że nie mam wyjścia. Nie mógłbym odmówić takiej kobiecie, jak ty.
– A ile ich miałeś?
– Czego? – zapytał wyplątując się z jej objęć.
– Kobiet.
– Uhu, hu i jeszcze trochę. Z czym chcesz kanapkę?
– Z serem i ketchupem.
– Mamy podobny gust kulinarny. – Uśmiechnął się do niej i okręcił na pięcie. Poszedł do kuchni.
Kobieta nie spuszczała z jego pleców pożądliwego wzroku. Większość kobiet nie spuszczała z niego wzroku. Facet był draniem, ale był takim rodzajem drania, który pociąga kobiety.
Cicho sza, nikt nie wie w co tu gram.
Ale niebezpieczna się zaczyna zabawa, gdy nie wiem tego nawet ja.
Nie gram va bank, czy w otwarte karty, w ogóle nie gram, bo jestem podatny
Na uzależnienia, kobiety. Poza tym - za często uciekam, spisuje na straty je.
Siema, dzień z życia samotnego pana, co zepsuje to wyrzucam zawsze,
Nigdy nie naprawiam…

Zasiedli z kanapkami na kanapie, naprzeciw telewizora.
– Włącz no Polsat, boks będzie.
– Nie działa – odrzekła.
– Ale czemu?
– Muszę naprawić. Nie stać mnie.
– Nie no, tak to nie może być. Wywal go. Podjedziemy jutro do sklepu po nowy.
– Oszalałeś, po co kupować nowy za tysiąc, czy ileś, jak można dać dwie stówy i naprawić stary.
– Wera, jak mam tutaj bywać, to i oglądać telewizor. To będzie taki mój prezent dla mnie, ale pod twoją opieką go zostawię. Zgoda?
– Jak się nie zgodzę, to będziesz mnie przekonywał całą noc, albo jeszcze dłużej, a ja nie lubię marnować czasu, więc lepiej ulegnę od razu.
– No proszę, i wszyscy jesteśmy zadowoleni. – Musnął kobietę w policzek. – Zjem i się pokochamy.
– Nie ma problemu. Możemy też zagrać w karty.
– Po co? Mogę cię rozebrać bez rozbieranego pokera. – Mężczyzna wzruszył ramionami, przemielił ostatni kęs.
– Bo chcę coś o tobie wiedzieć, a ty nic o sobie nie mówisz. Czym się zajmujesz?
Hubert westchnął ciężko i opadł głową na oparcie kanapy. Wypuścił powietrze głośno.
– Nie mówimy o mnie, jestem nieciekawym tematem. Poza tym lepiej ja mnie nie znasz.
– Ale cię znam już, tylko niewiele o tobie wiem. Masz żonę, bo widzę obrączkę. Dzieci?
– Weronika, to nie jest twoją sprawą, czy mam dzieci, ile ich mam, chłopcy czy dziewczynki. Teraz jestem tu, jestem sobą i to jest ważne. A co robię po wyjściu od ciebie, to pytanie już przekracza twoje kompetencje.
– Potrafisz być jednak nie miły.
– Potrafię i wiesz co? – zapytał poważnie. – Potrafię też to wynagrodzić – szepnął Weronice do ucha i przygryzł jego płatek.
Dziewczyna uśmiechnęła się, delikatnie zaśmiała, bo miała tam właśnie łaskotki. Lubiła go, nawet pomimo faktu, że potrafił być nie miły, bo w końcu jak sam powiedział, potrafił też to wynagrodzić.

Przyciągam panny, odpycham panny. Raczej poważny, niezbyt nachalny
I wydaje się, że miły tak.
To raczej pozory, bo na mnie algorytm jest długi na kilka mil.
Innymi słowy jest mnie dwie połowy, jak w baśniach braci Grimm.
Nie śpię nocami, bo tęsknię za Wami, by rano nienawiść wypluć Wam w twarz…

Hubert wrócił do domu o szóstej rano. Usiadł do stołu, wraz z rodziną. Patrzył w twarz żonie, podając jej śmietankę do kawy. Uśmiechał się. Ona także.
– Jak było w pracy? – zapytała.
– Ciężko. Nie zgadza się rachunkowość. Całą noc nad tym siedziałem. Oczy mam aż zaczerwienione od tego komputera. – Udał wielce zmęczonego i podłamanego.
– Nie przejmuj się, jakoś to będzie. Zawsze wychodzicie z każdej opresji – pocieszała Magda swojego męża.
– Posmarujesz mi? – zapytał Szymonek i wyciągnął w stronę ojca czekoladę w słoiku i nóż.
– Szymek, jesteś duży, sam możesz – rzucił nieuprzejmym tonem Hubert.
– Ale się zatwardniało – wyjaśnił chłopiec robiąc maślane oczka.
– Pewnie w lodówce było, a ja mówiłem by wcześniej wyciągać. Nie będę się teraz z tym męczył, zjedz z czymś innym.
– Ale kiedy ja chcę z tym! – krzyknął Szymek.
– Daj, Szymon, ja ci posmaruje. Zostaw tatę w spokoju, bo jest zmęczony i rozdrażniony – rzekła Magda, chciała zażegnać konflikt. Wiedziała, że Hubert nie lubi gdy dzieci marudzą, a chciała by nie wymykał się z tego powodu z domu. Chciała go zatrzymać za wszelką cenę.
– Ale ja chcę by tata – stęknął blondynek.
– A w dupę czasami nie chcesz? – zapytał chamowatym tonem syna.
– Nie lubię cię – rzekł chłopiec i wstał od stołu.
– Pewnie, dąsaj się jak dziewczynka, albo niemowlak.
– Jeszcze bardziej cię nie lubię. – Chłopiec zmarszczył nosek i postarał się za wszelką cenę nie uronić ani łzy.
Zasiadł wygodnie w salonie, przed telewizorem, uruchomił play station. Miał nową grę, tenisa stołowego. Ojciec mu ją kupił kiedy powiedział, że Marcin uczęszczający do tej szkółki angielskiego, wraz z tatą gra w tenisa i już prawie umie. Na drugi dzień usłyszał:
– Kupiłem ci grę, tenis stołowy. Ja nie mam czasu z tobą grać, ale tam jest elektroniczny trener, sam się nauczysz.

Ale raczej takie na pół gwizdka życie, to tylko czasem,
Bo na ogół pragnę wrażeń, a z życia wyczyniam bajkę.
Jestem panem, Gallem Anonimem,
Wywracam im do góry nogami życie
Jak to jest z kobietami nie życzę, by która z nich poznała ciemne oblicze
Mnie

Hubert dokończył śniadanie wraz z żoną. Potem oddał się drzemce, bo przecież po całonocnej „pracy” był bardzo zmęczony. Obudził się pod wieczór, został wysłany do sklepu. Nie miał ochoty, ale w końcu dysponował pieniędzmi żony i spełniał za nie swoje kaprysy. Czuł więc, że jest jej winien te zakupy. Udał się do Tesco. Robiąc zakupy pisał z Angeliką smsy, bardzo nie chciał stracić z nią kontaktu. Robił wszystko by dała mu kolejną szanse. Potem zdenerwował się przy kasie, ale nie jak większość ludzi z powodu cen, a z powodu siatek.
– Czemu to cholerstwo pęka!? – warknął na kasjerkę.
Dziewczyna patrzyła przestraszonym wzrokiem na mężczyznę trzymającego w lewej dłoni złoty telefon komórkowy, bo właśnie dostał smsa. Oplotła wzrokiem jego dłonie, zadbane, choć z bliznami, idealnie przypiłowane paznokcie, złoty sygnet, gruba obrączka.
– Wie pan, to nie moja wina, ja za siatki…
– Proszę mi to przepakować, bo ja się nie będę już w to bawił. Tylko tak szybko, spieszę się.
Nie odmówiła mu, czuła, że nie ma prawa. Ona była tylko kasjerką, a on najwidoczniej miał pieniądze. Być może był nawet znajomym szefa, czy kierownika. Przepakowała więc zakupy i powiedziała:
– Proszę.
– Proszę przekazać tym od reklamówek, by były porządniejsze, bo inaczej ludzie przestaną tu robić zakupy. Do widzenia.
Ale ta młoda kasjerka nie chciała już go nigdy zobaczyć. Wydawał jej się odpychający, choć nieziemsko przystojny, pomimo braku wymodelowania włosów, kremu pod oczy i innych zabiegów, które mają za zadanie uczynić mężczyznę bardziej atrakcyjnym.

Mocno chcę zaufać, ale nie chcę słuchać, masz być tutaj, albo nie możesz być tam.
Sram na to, wolny jak ptak z wysokości, kocham patos i stan nieważkości.
Lubię gdy łatwo zrzucasz podwiązki, gdy skurcze cię łapią i mało obchodzi Cię chłopak za ścianą.
Bądź moją panią, tylko na noc i gdy wstaniesz rano
Oczekiwaniom - szepnij dobranoc, nic się nie stało. Wołaj: nic się nie stało i szepnij to samo: nic się nie stało.

Hubert wsiadł do samochodu. Do schowka w podłokietniku wrzucił cztery paczki prezerwatyw i dwa opakowania gumy do żucia, oraz paczkę papierosów. Już miał zamykać schowek i ruszać w kierunku domu, gdy jego wzrok padł na starą kamerę cyfrową. Sam nie pamiętał czy jest na niej jeszcze jakieś nagranie, ale wziął ją w dłonie i uruchomił. Na karcie pamięci znajdowało się jedno. Amanda na nim była tak młoda, tak piękna i taka seksowna. Podwiązki, pupa, szpilki, to wszystko jakby krzyczało „weź mnie”. Nie chciała zobowiązań, w tym była najlepsza. Lubiła go, ale nie wkręcała sobie fazy na chłopaka. Wiedział, że spotkanie drugiej z identycznym podejściem graniczy z cudem. Wyłączył kamerę, bo poczuł, że się podnieca dokładnie tak samo jak na nagraniu. Wrzucił ją na poprzednie miejsce, zatrzasnął schowek i przekręcił kluczyk w stacyjce.

Postanowił jeszcze zajrzeć do Angeli. Zrobił dla niej zakupy. Czuł się za nią poniekąd odpowiedzialny, bo czuł coś do niej. Chciał jej ułatwić życie, a niechcący je skomplikował. Żałował, że się poznali, ale jakby cofnął czas to znów by za nią polazł i oddał portfel. Nie zmieniłby niczego, też by się z nią spotykał, też całował i pieścił jej sutki w swoim gabinecie, na ostatnim piętrze. Postanowił nie myśleć, nic nie rozwiązywać, tylko poczekać aż rozwiązanie przyjdzie samo. Nie zamierzał rezygnować ani z żony, która obdarowywała go drogimi gadżetami, ani z Weroniki która zapewniała mu ekstra seks, ani z Angeli przy której mógł być tak naprawdę sobą i przy której czuł się jak ktoś na właściwym miejscu.

* Wykorzystany utwór pochodzi z płyty Mam na imię Aleksander, Nie myśl o mnie źle, tytuł to Zaufanie.

P.S. Poprawiam właśnie kolejną część, tym razem o Amandzie i Aleksie, tylko nie wiem czy jeszcze ktoś dziś na nią czeka i czy dziś mam wrzucić? (Tak się zastanawiam czy jest się dla kogo spieszyć)

18 komentarzy:

  1. Ja czekam z niecierpliwością, Amanda i Aleks to moja ulubiona para. Wrzucaj, wrzucaj...Pozdrawiam
    Margaritka

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, tak jesteśmy :)
    Ania:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Drogie panie, a może tak najpierw coś o powyższej części byście napisały?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy jakoś za nim nie przepadałam ( po prostu go nie lubię). Ma żone, którą zdradza.
      Ania :)

      Usuń
  4. Nie lubię Huberta...przez to jak traktuje swoje dzieci, i żonę. Dla rodziny jest zimny, wręcz lodowaty i wygląda to tak jakby miał ja gdzieś. Ale..dla swoich "kochanek" jakkolwiek ja nazwać zmienia się w takiego czułego i dobrego..Nie lubię go, jest fałszywy..już wole brutalnego Aleksa.. przynajmniej nie zdradza.( taką mam nadzieje...)

    A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wolisz Aleksa, gdy jest brutalny?

      Usuń
    2. Nie napisałam ze go wole gdy jest brutalny.. ale jakbym miała wybrać, brutalnego Aleksa, albo zdradzającego Huberta.. to wole Aleksa, nawet takie brutalnego jak z ostatnich części, chociaż wiadomo że "normalny " Aleks nie ma sobie równych :)

      A.

      Usuń
    3. Ale Aleks nie był brutalny w ostatnich częściach...

      Usuń
    4. To że jej nie bił nie znaczy ze był odrobinę brutalny ( albo nie fajny, co kto woli) wobec niej.. męczył ją trochę psychicznie...


      A.

      Usuń
    5. Ale mimo tego wszystkiego, bicia, karania żony, zabójstw, i tych innych złych rzeczy... wole Aleksa, do Huberta mam jakiś uraz, za zdradę żony, i raczej nigdy mi nie przejdzie..

      A.

      Usuń
    6. Za jakieś 10 minutek wrzucę część o Amandzie i Aleksie.

      Usuń
  5. A ja tam lubie Huberta, zdradza żonę, to prawda, ale on Jej po prostu nie kocha , wiem że nie ma na takie zachowanie wytłumaczenia ale jakoś potrafię go zrozumieć. Bardzo bym chciała żeby ułożyło się miedzy nim a Angeliką. Jestem tylko ciekawa jak to będzie gdy Aleks dowie sie z kim spotyka się Jego córka .
    PS Ja również czekam na następną część.

    Nadia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałem lekkie opóźnienie z tą częścią, bo mi internet zwolnił, ale już wrzuciłem :)

      Usuń
  6. Właśnie skończyłam czytać wszystkie części i postanowiłam skomentować od razu całość. Znałam Amande i Aleksa z historii kilku par. Ale to jak bardzo zmienili się ci bohaterowie przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Zaskoczona byłam przede wszystkim postawą Aleksa. Był moim ulubionym bohaterem, a teraz zupełnie się to zmieniło. Kryminalny wątek, morderstwa, brat bliźniak Aleksa to coś czego bym się nie spodziewała. Ale bardzo się cieszę że Autorzy nadal piszą i tworzą takie niesamowite historie. Pozdrawiam i życzę wytrwałości. black_angel

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam, witam. Aż jestem w szoku, kto tu do nas zawitał :)
      Mówisz, że już nie lubisz tak Aleksa jak kiedyś?
      Cieszę się, że chciało ci się to wszystko przeczytać i jestem pod ogromnym wrażeniem.

      Usuń
  7. Hubert ... no cóż nie żebym go nie lubiła ale ma u mnie duży minus za to jak traktuje te trzy kobiety.Żona najwyraźniej jeszcze coś do niego czuję,on być może i kocha Angele ale jednak sypia z Weroniką.Mógłby mieć trochę odwagi i wreszcie się na którąś zdecydować.

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytanie tego to była przyjemność i relaks więc szybko mi poszło :) tak Aleksa już nie lubię jak wcześniej. Rozumiem czasem jego zachowanie bo z Amandą wcale nie jest mu łatwo. Nie dziwię się, że jest w stosunku do niej surowy. Ale to, że stał się mordercą mnie odrzuciło. black_angel

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On mordercą się nagle nie stał, on nim był od 13 roku życia i to też trochę dlatego, że wysoko mierzył. Był a ambitny, szedł po trupach...

      Usuń