Narracja (Bartosz)
Znów odsuwam ręce, mam takie tendencje.
Nie ufam kobiecie żadnej, tak chyba jest lepiej, naprawdę i zdradę mam
w jednym palcu,
Więc nabieram dystansu, wiem, że Ty chcesz mieć mnie na wyłączność.
To będzie trudne - wczesna dorosłość.
Było grubo po dwudziestej
czwartej kiedy siedzieli razem na stadionie. Mężczyzna właśnie przeczesywał
palcami swoje włosy, a dziewczyna robiła łyk piwa prosto z butelki.
– Po co chciałeś się spotkać? –
zapytała, bo dopiero się odważyła usłyszeć odpowiedź na to pytanie.
– Tęskniłem – przyznał z lekkim
uśmiechem, lecz kiedy położyła swoją dłoń na jego udzie nieznacznie się
odsunął. Angelika zabrała więc swoją dłoń z jego dżinsów.
– Jak dzieci, praca… jak żona? –
to ostatnie słowo wypowiedziała z takim naciskiem, że Hubert przełknął głośniej
ślinę, a tęczówki jego oczów pociemniały.
– Musimy o tym teraz mówić? Żona
jak żona, dzieci jak to dzieci. Marcel dopiero wrócił z wakacji, a Szymon jest
podniecony faktem, że w ferie pojedzie już sam na obóz, a nie z mamą jak
zawsze.
– A praca? Najważniejszy punkt w
twoim życiu.
– Będziesz mi dogadywać?
Prosiłem byś nie naciskała, a wyszło inaczej.
– Bo może mam dość się ukrywać?
Ile tak można, Hubercie? Zamykać drzwi w
pokoju, bo może babcia zauważy jak się całujemy, jechać na plaże dwa miasta
dalej, do sklepu, do samej Warszawy, a i tak czujesz lęk, że cię teść nakryje.
– Mam wiele do stracenia –
wyjaśnił. Angela wstała.
– Za tydzień, za dwa, za
miesiąc, za rok, za pięć lat, nadal będziesz miał tyle samo do stracenia.
Chciał ją pochwycić za rękę, ale
nie dała mu się dotknąć.
– Angela…
– Nie, Hubert. Miałeś wybór,
dokonałeś go. Po co mi teraz zawracasz dupę? – cisnęła słowami niczym z
karabinu. Wywaliła pustą butelkę najdalej jak tylko potrafiła, byleby się choć
trochę wyładować.
– Twoja babcia do mnie dzwoniła.
Twój ojciec… sądziłem, że może potrzebujesz oparcia.
– Ja mam się o co opierać, ale
dziękuje za troskę, była zbyteczna.
– Angela, kurwa nie zachowuj się
tak! – krzyknął za nią, gdy odwróciła się i zmierzała do wyjścia. Nawet się nie
zatrzymała. Zrobił kilka kroków w jej stronę. – Przecież dobrze wiedziałaś, że
jestem żonaty! Od samego początku, kurwa wiedziałaś! – warknął za nią, ale w
efekcie pokazała mu środkowy palec, nadal się do niego nie odwracając.
Przyspieszyła kroku.
Hubert zaklął pod nosem i
zastanawiał się co uczynić.
– Jak dziecko się zachowujesz!
– Pierdol się!
– Piękni – powiedział sam do
siebie. Powrócił na swoje poprzednie miejsce. Kopnął butelkę po swoim piwie. –
Wiedziałem, że tak to się skończy.
Wsunął ręce do kieszeni swojej
czarnej marynarki i wyszedł ze stadionu, tylnym wyjściem. Szedł ulicami tego
paskudnego miasta, które było zaniedbane jak większość miast polski. Potknął
się o nierówny chodnik.
– I na to, kurwa, idą podatki
moje – powiedział po cichu ze złością.
Przed oczami ciągle miał obraz
dziewczyny w białej bluzie z kapturem, ale na krótki rękaw. Dziewczyny, która
jeszcze nie tak dawno była w zasięgu jego ręki.
– Pieprzyć to – stwierdził i
wyjął swój telefon komórkowy. Najnowszy model Iphona, w szczerozłotej obudowie.
Ten telefon był prezentem od żony na jego trzydzieste urodziny.
Hubert wybrał numer pewnej
małolaty, którą kiedyś poznał na stacji benzynowej. Jeździła skuterem, w stylu
retro. W ogóle cała była w stylu retro, ale seks pierwsza klasa.
Znów szukam siebie, w ustach miękkich jak pierze.
Nie wierzę im po prostu nic, nie przebije tego co było kiedyś.
Mówię prosto z mostu i nie ma ludzi którym umiem zawierzyć .
Każda się zastanawia - nadal - czemu o sobie nie mówię nic, to nie jest
prosta sprawa
Mała…
Mężczyzna wszedł do skromnego
mieszkania, w blokach, na drugim piętrze. Kawalerka urządzona w starym stylu.
– Przytulnie – stwierdził
unosząc brwi do góry. Uśmiechnął się do tej małej.
– To mieszkanie mojej babci, wolę
to niż wynajmować. Sam rozumiesz. – Wzruszyła ramionami. – Napijesz się czegoś?
– Whisky. – Wyjął z kieszeni
marynarki piersiówkę. Wlał do buzi alkohol i przyciągnął dziewczynę do siebie.
Pocałował. Piła z jego ust, a dłońmi sięgnęła już do jego paska.
Chwilę trwało zanim uporała się
z klamrą, w tym czasie pocałunek nabrał na intensywności. Chwycił ją za włosy i
bardziej przycisnął do siebie jej biodra. Zdejmując z niej spodenki od piżamy
zbliżał się wraz z nią do komody. Jego marynarka zsunęła się po rękach, opadła
na podłogę. Dziewczyna wylądowała plecami na niskiej komodzie. Poprawiła się by
było jej wygodnie, on w tym czasie zsunął spodnie. Szybkie i energiczne
kilkanaście ruchów, przerwa na ściśnięcie piersi przez materiał bluzki. Kilka
kolejnych ruchów i jego ręka pod bluzką. Nachylił się nad nią. Jego dłonie były
po obu stronach jej głowy. Pocałował zachłannie, przygryzła mu wargę. Oplotła
jego plecy, lekko je drapiąc kiedy jej dłoń usiłowała się ześlizgnąć. Podciąga
się na nim, czuł jej stwardniałe sutki przez materiał bluzki. Czuł, że
dochodzi, bo na to wskazywał jej oddech. On też nie miał ochoty się dłużej
powstrzymywać. Przywarła ustami do jego szyi, possała, przygryzła. Skończyli.
– To był najlepszy seks w moim
życiu – oznajmiła z uśmiechem, podciągając spodenki, które zatrzymały się na
kostkach. Zeskoczyła z komody by wciągnąć je na pupę.
– Cieszę się, że ci się
podobało. Mogę sobie zrobić kanapkę? – zapytał.
– Pewnie, czuj się jak u siebie.
Zrób też dla mnie, a ja tylko zmoczę się zimną wodą.
– Nie musisz, zaraz cię rozpalę
ponownie. Tylko pierw zjem, nabiorę energii. – Hubert już zagryzał kawałek kabanoska
i plasterek sera żółtego z dziurami. – A tak poza tym… – zaczął i dotarł do
łazienki gdzie przemywała twarz zimną wodą. Wcześniej podniósł swoją marynarkę
z podłogi. – Dorobiłem ci te kluczyki od skutera. – położył na umywalce małe
opakowanie Rafaello, a do niego przywiązane czerwoną wstążką były cztery
kluczyki.
– Dziękuje, jesteś kochany. –
Dziewczyna rzuciła się dziesięć lat starszemu facetowi na szyje.
– Nie bierz ich następnym razem
jak będziesz piła, bo znowu zgubisz. Albo przynajmniej jeden komplet zostaw w
domu.
– Dobra.
– Ja Weronika nie żartuje, bo
dorobienie klucza od klucza to cena kilku, może kilkunastu złotych, a
dorobienie klucza na podstawię zamka, to ponad stówka. Ale nie o pieniądze
chodzi. Cholernie się namęczyłem wykręcając tę stacyjkę.
– Ale jeszcze ją wkręcisz
prawda? – zapytała z nadzieją w oczkach, wciąż trzymając go za szyje.
– A mam wyjście.
– Chyba masz.
– Oj chyba nie, bo kiedy tak na
mnie patrzysz, to czuje, że nie mam wyjścia. Nie mógłbym odmówić takiej
kobiecie, jak ty.
– A ile ich miałeś?
– Czego? – zapytał wyplątując
się z jej objęć.
– Kobiet.
– Uhu, hu i jeszcze trochę. Z
czym chcesz kanapkę?
– Z serem i ketchupem.
– Mamy podobny gust kulinarny. –
Uśmiechnął się do niej i okręcił na pięcie. Poszedł do kuchni.
Kobieta nie spuszczała z jego
pleców pożądliwego wzroku. Większość kobiet nie spuszczała z niego wzroku.
Facet był draniem, ale był takim rodzajem drania, który pociąga kobiety.
Cicho sza, nikt nie wie w co tu gram.
Ale niebezpieczna się zaczyna zabawa, gdy nie wiem tego nawet ja.
Nie gram va bank, czy w otwarte karty, w ogóle nie gram, bo jestem
podatny
Na uzależnienia, kobiety. Poza tym - za często uciekam, spisuje na
straty je.
Siema, dzień z życia samotnego pana, co zepsuje to wyrzucam zawsze,
Nigdy nie naprawiam…
Zasiedli z kanapkami na kanapie,
naprzeciw telewizora.
– Włącz no Polsat, boks będzie.
– Nie działa – odrzekła.
– Ale czemu?
– Muszę naprawić. Nie stać mnie.
– Nie no, tak to nie może być.
Wywal go. Podjedziemy jutro do sklepu po nowy.
– Oszalałeś, po co kupować nowy
za tysiąc, czy ileś, jak można dać dwie stówy i naprawić stary.
– Wera, jak mam tutaj bywać, to
i oglądać telewizor. To będzie taki mój prezent dla mnie, ale pod twoją opieką
go zostawię. Zgoda?
– Jak się nie zgodzę, to
będziesz mnie przekonywał całą noc, albo jeszcze dłużej, a ja nie lubię
marnować czasu, więc lepiej ulegnę od razu.
– No proszę, i wszyscy jesteśmy
zadowoleni. – Musnął kobietę w policzek. – Zjem i się pokochamy.
– Nie ma problemu. Możemy też
zagrać w karty.
– Po co? Mogę cię rozebrać bez
rozbieranego pokera. – Mężczyzna wzruszył ramionami, przemielił ostatni kęs.
– Bo chcę coś o tobie wiedzieć,
a ty nic o sobie nie mówisz. Czym się zajmujesz?
Hubert westchnął ciężko i opadł
głową na oparcie kanapy. Wypuścił powietrze głośno.
– Nie mówimy o mnie, jestem
nieciekawym tematem. Poza tym lepiej ja mnie nie znasz.
– Ale cię znam już, tylko
niewiele o tobie wiem. Masz żonę, bo widzę obrączkę. Dzieci?
– Weronika, to nie jest twoją
sprawą, czy mam dzieci, ile ich mam, chłopcy czy dziewczynki. Teraz jestem tu,
jestem sobą i to jest ważne. A co robię po wyjściu od ciebie, to pytanie już
przekracza twoje kompetencje.
– Potrafisz być jednak nie miły.
– Potrafię i wiesz co? – zapytał
poważnie. – Potrafię też to wynagrodzić – szepnął Weronice do ucha i przygryzł
jego płatek.
Dziewczyna uśmiechnęła się,
delikatnie zaśmiała, bo miała tam właśnie łaskotki. Lubiła go, nawet pomimo
faktu, że potrafił być nie miły, bo w końcu jak sam powiedział, potrafił też to
wynagrodzić.
Przyciągam panny, odpycham panny. Raczej poważny, niezbyt nachalny
I wydaje się, że miły tak.
To raczej pozory, bo na mnie algorytm jest długi na kilka mil.
Innymi słowy jest mnie dwie połowy, jak w baśniach braci Grimm.
Nie śpię nocami, bo tęsknię za Wami, by rano nienawiść wypluć Wam w
twarz…
Hubert wrócił do domu o szóstej
rano. Usiadł do stołu, wraz z rodziną. Patrzył w twarz żonie, podając jej
śmietankę do kawy. Uśmiechał się. Ona także.
– Jak było w pracy? – zapytała.
– Ciężko. Nie zgadza się
rachunkowość. Całą noc nad tym siedziałem. Oczy mam aż zaczerwienione od tego
komputera. – Udał wielce zmęczonego i podłamanego.
– Nie przejmuj się, jakoś to
będzie. Zawsze wychodzicie z każdej opresji – pocieszała Magda swojego męża.
– Posmarujesz mi? – zapytał
Szymonek i wyciągnął w stronę ojca czekoladę w słoiku i nóż.
– Szymek, jesteś duży, sam
możesz – rzucił nieuprzejmym tonem Hubert.
– Ale się zatwardniało –
wyjaśnił chłopiec robiąc maślane oczka.
– Pewnie w lodówce było, a ja
mówiłem by wcześniej wyciągać. Nie będę się teraz z tym męczył, zjedz z czymś
innym.
– Ale kiedy ja chcę z tym! –
krzyknął Szymek.
– Daj, Szymon, ja ci posmaruje.
Zostaw tatę w spokoju, bo jest zmęczony i rozdrażniony – rzekła Magda, chciała
zażegnać konflikt. Wiedziała, że Hubert nie lubi gdy dzieci marudzą, a chciała
by nie wymykał się z tego powodu z domu. Chciała go zatrzymać za wszelką cenę.
– Ale ja chcę by tata – stęknął
blondynek.
– A w dupę czasami nie chcesz? –
zapytał chamowatym tonem syna.
– Nie lubię cię – rzekł chłopiec
i wstał od stołu.
– Pewnie, dąsaj się jak
dziewczynka, albo niemowlak.
– Jeszcze bardziej cię nie lubię.
– Chłopiec zmarszczył nosek i postarał się za wszelką cenę nie uronić ani łzy.
Zasiadł wygodnie w salonie,
przed telewizorem, uruchomił play station. Miał nową grę, tenisa stołowego.
Ojciec mu ją kupił kiedy powiedział, że Marcin uczęszczający do tej szkółki
angielskiego, wraz z tatą gra w tenisa i już prawie umie. Na drugi dzień
usłyszał:
– Kupiłem ci grę, tenis stołowy.
Ja nie mam czasu z tobą grać, ale tam jest elektroniczny trener, sam się
nauczysz.
Ale raczej takie na pół gwizdka życie, to tylko czasem,
Bo na ogół pragnę wrażeń, a z życia wyczyniam bajkę.
Jestem panem, Gallem Anonimem,
Wywracam im do góry nogami życie
Jak to jest z kobietami nie życzę, by która z nich poznała ciemne
oblicze
Mnie
Hubert dokończył śniadanie wraz
z żoną. Potem oddał się drzemce, bo przecież po całonocnej „pracy” był bardzo
zmęczony. Obudził się pod wieczór, został wysłany do sklepu. Nie miał ochoty,
ale w końcu dysponował pieniędzmi żony i spełniał za nie swoje kaprysy. Czuł
więc, że jest jej winien te zakupy. Udał się do Tesco. Robiąc zakupy pisał z
Angeliką smsy, bardzo nie chciał stracić z nią kontaktu. Robił wszystko by dała
mu kolejną szanse. Potem zdenerwował się przy kasie, ale nie jak większość
ludzi z powodu cen, a z powodu siatek.
– Czemu to cholerstwo pęka!? – warknął
na kasjerkę.
Dziewczyna patrzyła
przestraszonym wzrokiem na mężczyznę trzymającego w lewej dłoni złoty telefon
komórkowy, bo właśnie dostał smsa. Oplotła wzrokiem jego dłonie, zadbane, choć
z bliznami, idealnie przypiłowane paznokcie, złoty sygnet, gruba obrączka.
– Wie pan, to nie moja wina, ja
za siatki…
– Proszę mi to przepakować, bo
ja się nie będę już w to bawił. Tylko tak szybko, spieszę się.
Nie odmówiła mu, czuła, że nie
ma prawa. Ona była tylko kasjerką, a on najwidoczniej miał pieniądze. Być może
był nawet znajomym szefa, czy kierownika. Przepakowała więc zakupy i
powiedziała:
– Proszę.
– Proszę przekazać tym od
reklamówek, by były porządniejsze, bo inaczej ludzie przestaną tu robić zakupy.
Do widzenia.
Ale ta młoda kasjerka nie
chciała już go nigdy zobaczyć. Wydawał jej się odpychający, choć nieziemsko
przystojny, pomimo braku wymodelowania włosów, kremu pod oczy i innych
zabiegów, które mają za zadanie uczynić mężczyznę bardziej atrakcyjnym.
Mocno chcę zaufać, ale nie chcę słuchać, masz być tutaj, albo nie
możesz być tam.
Sram na to, wolny jak ptak z wysokości, kocham patos i stan nieważkości.
Lubię gdy łatwo zrzucasz podwiązki, gdy skurcze cię łapią i mało
obchodzi Cię chłopak za ścianą.
Bądź moją panią, tylko na noc i gdy wstaniesz rano
Oczekiwaniom - szepnij dobranoc, nic się nie stało. Wołaj: nic się nie
stało i szepnij to samo: nic się nie stało.
Hubert wsiadł do samochodu. Do
schowka w podłokietniku wrzucił cztery paczki prezerwatyw i dwa opakowania gumy
do żucia, oraz paczkę papierosów. Już miał zamykać schowek i ruszać w kierunku
domu, gdy jego wzrok padł na starą kamerę cyfrową. Sam nie pamiętał czy jest na
niej jeszcze jakieś nagranie, ale wziął ją w dłonie i uruchomił. Na karcie
pamięci znajdowało się jedno. Amanda na nim była tak młoda, tak piękna i taka
seksowna. Podwiązki, pupa, szpilki, to wszystko jakby krzyczało „weź mnie”. Nie
chciała zobowiązań, w tym była najlepsza. Lubiła go, ale nie wkręcała sobie fazy
na chłopaka. Wiedział, że spotkanie drugiej z identycznym podejściem graniczy z
cudem. Wyłączył kamerę, bo poczuł, że się podnieca dokładnie tak samo jak na
nagraniu. Wrzucił ją na poprzednie miejsce, zatrzasnął schowek i przekręcił
kluczyk w stacyjce.
Postanowił jeszcze zajrzeć do
Angeli. Zrobił dla niej zakupy. Czuł się za nią poniekąd odpowiedzialny, bo
czuł coś do niej. Chciał jej ułatwić życie, a niechcący je skomplikował.
Żałował, że się poznali, ale jakby cofnął czas to znów by za nią polazł i oddał
portfel. Nie zmieniłby niczego, też by się z nią spotykał, też całował i
pieścił jej sutki w swoim gabinecie, na ostatnim piętrze. Postanowił nie
myśleć, nic nie rozwiązywać, tylko poczekać aż rozwiązanie przyjdzie samo. Nie
zamierzał rezygnować ani z żony, która obdarowywała go drogimi gadżetami, ani z
Weroniki która zapewniała mu ekstra seks, ani z Angeli przy której mógł być tak
naprawdę sobą i przy której czuł się jak ktoś na właściwym miejscu.
* Wykorzystany utwór pochodzi z płyty Mam na imię Aleksander, Nie myśl o mnie źle, tytuł to Zaufanie.
P.S. Poprawiam właśnie kolejną część, tym razem o Amandzie i Aleksie, tylko nie wiem czy jeszcze ktoś dziś na nią czeka i czy dziś mam wrzucić? (Tak się zastanawiam czy jest się dla kogo spieszyć)
P.S. Poprawiam właśnie kolejną część, tym razem o Amandzie i Aleksie, tylko nie wiem czy jeszcze ktoś dziś na nią czeka i czy dziś mam wrzucić? (Tak się zastanawiam czy jest się dla kogo spieszyć)
Ja czekam z niecierpliwością, Amanda i Aleks to moja ulubiona para. Wrzucaj, wrzucaj...Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMargaritka
Tak, tak jesteśmy :)
OdpowiedzUsuńAnia:)
Drogie panie, a może tak najpierw coś o powyższej części byście napisały?
OdpowiedzUsuńNigdy jakoś za nim nie przepadałam ( po prostu go nie lubię). Ma żone, którą zdradza.
UsuńAnia :)
Nie lubię Huberta...przez to jak traktuje swoje dzieci, i żonę. Dla rodziny jest zimny, wręcz lodowaty i wygląda to tak jakby miał ja gdzieś. Ale..dla swoich "kochanek" jakkolwiek ja nazwać zmienia się w takiego czułego i dobrego..Nie lubię go, jest fałszywy..już wole brutalnego Aleksa.. przynajmniej nie zdradza.( taką mam nadzieje...)
OdpowiedzUsuńA.
Wolisz Aleksa, gdy jest brutalny?
UsuńNie napisałam ze go wole gdy jest brutalny.. ale jakbym miała wybrać, brutalnego Aleksa, albo zdradzającego Huberta.. to wole Aleksa, nawet takie brutalnego jak z ostatnich części, chociaż wiadomo że "normalny " Aleks nie ma sobie równych :)
UsuńA.
Ale Aleks nie był brutalny w ostatnich częściach...
UsuńTo że jej nie bił nie znaczy ze był odrobinę brutalny ( albo nie fajny, co kto woli) wobec niej.. męczył ją trochę psychicznie...
UsuńA.
Ale mimo tego wszystkiego, bicia, karania żony, zabójstw, i tych innych złych rzeczy... wole Aleksa, do Huberta mam jakiś uraz, za zdradę żony, i raczej nigdy mi nie przejdzie..
UsuńA.
Za jakieś 10 minutek wrzucę część o Amandzie i Aleksie.
UsuńA ja tam lubie Huberta, zdradza żonę, to prawda, ale on Jej po prostu nie kocha , wiem że nie ma na takie zachowanie wytłumaczenia ale jakoś potrafię go zrozumieć. Bardzo bym chciała żeby ułożyło się miedzy nim a Angeliką. Jestem tylko ciekawa jak to będzie gdy Aleks dowie sie z kim spotyka się Jego córka .
OdpowiedzUsuńPS Ja również czekam na następną część.
Nadia
Miałem lekkie opóźnienie z tą częścią, bo mi internet zwolnił, ale już wrzuciłem :)
UsuńWłaśnie skończyłam czytać wszystkie części i postanowiłam skomentować od razu całość. Znałam Amande i Aleksa z historii kilku par. Ale to jak bardzo zmienili się ci bohaterowie przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Zaskoczona byłam przede wszystkim postawą Aleksa. Był moim ulubionym bohaterem, a teraz zupełnie się to zmieniło. Kryminalny wątek, morderstwa, brat bliźniak Aleksa to coś czego bym się nie spodziewała. Ale bardzo się cieszę że Autorzy nadal piszą i tworzą takie niesamowite historie. Pozdrawiam i życzę wytrwałości. black_angel
OdpowiedzUsuńWitam, witam. Aż jestem w szoku, kto tu do nas zawitał :)
UsuńMówisz, że już nie lubisz tak Aleksa jak kiedyś?
Cieszę się, że chciało ci się to wszystko przeczytać i jestem pod ogromnym wrażeniem.
Hubert ... no cóż nie żebym go nie lubiła ale ma u mnie duży minus za to jak traktuje te trzy kobiety.Żona najwyraźniej jeszcze coś do niego czuję,on być może i kocha Angele ale jednak sypia z Weroniką.Mógłby mieć trochę odwagi i wreszcie się na którąś zdecydować.
OdpowiedzUsuńCzytanie tego to była przyjemność i relaks więc szybko mi poszło :) tak Aleksa już nie lubię jak wcześniej. Rozumiem czasem jego zachowanie bo z Amandą wcale nie jest mu łatwo. Nie dziwię się, że jest w stosunku do niej surowy. Ale to, że stał się mordercą mnie odrzuciło. black_angel
OdpowiedzUsuńOn mordercą się nagle nie stał, on nim był od 13 roku życia i to też trochę dlatego, że wysoko mierzył. Był a ambitny, szedł po trupach...
Usuń