– Angela zje u siebie – takim
oto tekstem uraczył mnie mój własny mąż. Oczywiście jeszcze tej gówniarze
nałożył i zaniósł. Lokaja sobie znalazła, kurwa.
Usiadłam przy stole, oparłam
czoło na dłoni i zwyczajnie nie zawierzałam w to co widzę. Podbiegł do mnie
Patryk z Igorem, jeden z jednej strony, drugi z drugiej.
– Nie denerwuj się tak –
zwróciła mi uwagę matka z Kamilem na rękach.
Wsadziłam Patryka do fotelika i
postanowiłam zabrać się za nakładanie obiadu.
– Kochany synek mamusi –
powiedziałam do mojego malucha i musnęłam jego czółko wargami. Pierwszy raz tak
grzecznie siedział, nawet się nie wiercił. Czyli albo wreszcie zrozumiał, że to
nic nie daje, albo był po prostu głodny.
– Mamo, nie karm go. Niech nie
siedzi ci na kolanach, posadź go w krzesełku – powiedziałam do mojej matki,
która oczywiście Kamila już sadzała na swoich kolanach i zamierzała karmić.
– Ale trzeba ich karmić, wtedy
się najedzą.
– Sami też się najedzą –
zaoponowałam.
– Ale oni nawet roku nie mają.
– Brakuje im półtora miesiąca do
roku. Mają jeść sami, koniec, kropka.
– Ale ten raz.
– Nie powiedziałam.
– Ale to moje wnuki.
– A moje dzieci – odwróciłam się
w jej stronę. – Ja decyduje o tym jak będą wychowywane, nie ty. Ty masz swoje
dzieci, wychowuj sobie je jak chcesz.
– Dlaczego taka jesteś?
– Bo jestem – odburknęłam. –
Dobrze, Klara, przepraszam, ale mamo zrozum, ja chcę jeszcze jedno dziecko. Nie
mogę więc nauczyć bliźniaków, że są jedyni, najważniejsi i nie mogę wokół nich
skakać. Ja i Aleks pracujemy, nie mamy czasu by ich karmić, gdy są już na tyle
duzi by jeść sami, a jak dojdzie kolejny maluch to tym bardziej nie damy rady
karmić trojga dzieci, bo mamy tylko po dwie ręce. Tym bardziej, że czasami on sam,
a czasami ja będę sama z trójką. Czy takie argumenty do ciebie docierają?
– Jesteś w ciąży? – zapytała. Oczywiście
do mojej matki argumenty nie dotarły, a jedyne co z tego wyciągnęła to „ciąża”.
– Nie, jeszcze nie, ale mieliśmy
w planach zacząć się starać po nowym roku, albo już od świąt. Teraz to sama nie
wiem jak z tym będzie – odpowiedziałam szczerze.
– Nigdy nie sądziłam, że
będziesz chciała troje dzieci. – Wydawała się zaskoczona, ale przynajmniej
wsadziła Kamila do fotelika. Ja w tym czasie zmiksowałam chłopakom spaghetti i
nałożyłam do miseczek. Staraliśmy się z Aleksem by jedli normalne jedzenie, a
nie słoiczki. Jadali więc zazwyczaj to co my, tylko mniej przyprawione i
rozdrobnione.
– Liczę na dziewczynkę, poza tym
nie chcę by między chłopcami, a ich siostrą lub bratem była znaczna różnica
wieku. Wolę by się razem odchowali z tego najgorszego. Bardzo chcę córkę.
– A jak będzie chłopiec?
– To trudno.
– Nie będziesz żałować?
– Czego? Tego, że spróbowaliśmy?
Nie, ale już czwarty raz nie spróbujemy. Troje wystarczy. Będzie w sam raz, nie za mało, nie za dużo.
Prawda Patryczku? – zapytałam się mojego synka, który ładnie trafiał łyżką
plastikową do buzi, a jaki był przy tym umorusany.
Ponakładałam wszystkim makaronu
na talerze, polałam sosem i nawet doniosłam do stołu, wtedy pojawił się Aleks i
chciał do mojego domu wprowadzić jakiś dziwny zwyczaj.
– To ja zjem w gabinecie – rzekł
i zaczął zabierać talerz ze stołu.
– Połóż to – poleciłam
pośpiesznie.
– O co chodzi? – zapytał, ale
odłożył talerz na miejsce.
– W tym domu je się kolacje
wspólnie, przy stole i nie będziemy wprowadzać żadnych nowych zwyczajów z
powodu kaprysów twojej córeczki, czy też twoich. Mam nadzieję, że to jest
jasne?
– Czyli nie mogę raz zjeść w
gabinecie? – wydawał się bardzo zdziwiony.
– Nie, nie możesz. W tym domu je
się przy stole, z rodziną, bo to scala rodzinne więzy. Tak więc siadaj.
– Nie przesadzasz czasem trochę?
– Nie, nie przesadzam. W ogóle
dlaczego ty masz na sobie buty? – zapytałam widząc na stopach mojego męża
adidasy nad kostkę, bardzo modne w tym sezonie.
– Bo potem, po kolacji
zamierzałem iść na drinka.
– Masz racje, tylko zamierzałeś.
Nigdzie nie idziesz – postanowiłam.
– Co?
– To co słyszysz i usiądź w
końcu do tego stołu. – Sama też zajęłam już swoje miejsce.
– Dlaczego nie mogę iść na
drinka? – zapytał jak gdyby nigdy nic i nadal stał. Wkurwił mnie
niemiłosiernie, więc wstałam energicznie, uderzyłam dłońmi o stół, wszyscy
patrzyli na mnie i zdawali się tkwić w bezruchu, tylko Aleks wydawał się być po
prostu znudzony.
– W tym domu je się posiłki przy
stole, to raz, dlatego siadaj dupą na krześle i nie dyskutuj! – uniosłam się,
ale nie za głośno, nie chciałam krzyczeć tylko pewnie brzmieć. – Mój mąż będzie
więc jadał kolacje z rodziną, a noce spędzał w sypialni, a nie się szlajał po
barach. Jak byś zapomniał, że masz żonę, to ci o tym delikatnie, w tym momencie
właśnie przypominam.
– Pamiętam o tym – odrzekł
spokojnie, patrząc mi w oczy, lekko się przy tym uśmiechnął. Myślałam, że
kurwica mnie trafi. To ja się gorączkuje, a on całkowity spokój.
– Dlaczego nie siadasz?
– Czekam na dalszy ciąg reprymendy,
pani Amando Górska.
– Skończ się wydurniać.
– Ale ja się…
– Siad powiedziałam! –
krzyknęłam.
– Trochę jak do psa, mogłabyś
jednak nieco grzeczniej. – Już miałam coś powiedzieć, ale na szczęście odsunął
sobie krzesło i ciągnął dalej. – Już siadam, siadam, spokojnie. Widzisz Kamilku,
jaką mamusia się nagle stała opiekunką ogniska domowego? Żółwik? – zapytał i
wystawił pięść. Kamil oczywiście zrobił to samo i się delikatnie styknęli. –
Taka bogini była, w mitologii greckiej, tylko tatuś nie pamięta jak ona się tam
zwała…
– Hera – przerwałam mu.
– Co takiego?
– Ta bogini zwała się Hera i
była żoną Zeusa, tego co tak naprodukował bękartów po tym całym nie tylko
boskim, ale także i ziemskim świecie. Mam nadzieję, że nie przyjdzie ci do głowy
brać z niego przykład. – Uśmiechnęłam się do niego.
– Nie mam w planach –
odpowiedział z uśmiechem. – Może soczku? – zapytał chwytając za dzbanek.
– Ja poproszę, bo aż mi w gardle
zaschło od patrzenia na was i słuchania… was.
– Proszę teściowo – odrzekł
Aleks i zaczął nalewać sok do jej szklanki.
– Pomóc ci zdjąć buty, może? –
zażartowała moja matka w kierunku Olka.
– Dziękuje za propozycje, ale
tym razem nawet jeszcze nie zasznurowałem. Powinienem więc sobie poradzić sam.
– Ja też poproszę soku –
zwróciłam się do męża. Bardzo mi się nie podobało to jak przymilnie rozmawia z
moją matką. Przecież ona go nie lubiła i tak miało pozostać.
– Ależ oczywiście, kochanie –
odpowiedział i nawet wstał by się pofatygować do mnie z tym dzbankiem.
Boże, co za cynik – pomyślałam,
ale ugryzłam się w język by nie powiedzieć tego na głos. Nie chciałam się już
kłócić. Nie było nam to potrzebne, bo nie sprzyjało naszemu małżeństwu. Teraz
nadeszła pora by zawalczyć o męża, o rodzinę i o dobrobyt.
Mama odjechała z Igorem
autobusem do domu, Aleks ich oczywiście odprowadził, bo na dworze robiło się
już ciemno. Wrócił.
– A Patryk z Kamilem, gdzie…
– Śpią – odpowiedziałam
pośpiesznie. Ze stołu też było już posprzątane. Siedziałam więc w fotelu i czytałam
książkę. Aleks skierował się nie na górę, a w korytarz prowadzący do gabinetu i
pokoju chłopców.
– Stój – warknęłam i zamknęłam książkę
z trzaskiem. – Jest dwudziesta pierwsza, czterdzieści osiem, o tej godzinie to
się idzie z żoną do łóżka, a nie pracować, tym bardziej, że masz jeszcze dwa
dni wolnego.
– Okay, jak sobie życzysz –
odpowiedział. Ściągnął buty noga o nogę i poszedł do sypialni.
Przebrałam się w łazience na
dole i w samej skąpej czerwonej, satynowej koszuli z rękawami luźno sięgającymi
do łokci udałam się za nim. Oczywiście nie darowałam sobie czarnych szpilek na
wysokim obcasie i platformie idealnie komponowały się z żarnymi akcentami na
koszuli nocnej. Aleks uwielbiał szpilki… uwielbiał też czerwień. Wkroczyłam do
sypialni. Leżał na łóżku, właściwie to na nim siedział i przeglądał coś na
tablecie. Kiedy mnie zobaczył jego wzrok skupił się na mnie, a nie na tym
elektronicznym gadżecie.
– To nie jest zbyt normalne –
rzucił.
– Co nie jest zbyt normalne,
kochanie? – zapytałam podchodząc do komody ustawionej dokładnie naprzeciw
łóżka. Sięgnęłam po wino stojące obok komody. Wiedziałam, że na moment
wstrzymał oddech, kiedy się pochyliłam i wypięłam w jego kierunku.
– Wczoraj mnie wyrzuciłaś z sypialni,
a dziś nalegasz… wręcz żądasz bym tutaj był, to nie jest normalne.
– A co, miałam ci wysłać
zaproszenie w serduszka? – zapytałam i skierowałam swoje kroki do niewielkiego
stolika, zza szyby wyjęłam dwa kieliszki. W sypialni za szybą mieliśmy wszystko
podwójnie: talerzyki, filiżanki, szklanki wysokie i niskie, kilka rodzajów kieliszków,
wszystko pod komplet w czarno czerwonej barwie szkła przechodzącego w
przezroczyste.
– Będziemy pić wino? – zapytał.
– Tak, mam ochotę. Ty nie?
– Mogę się napić, czemu nie –
odpowiedział jakby mu wcale nie zależało.
Wzięłam korkociąg, taki
najzwyklejszy, z drewnianą rączką. Zaczęłam wkręcać, ale nagle się rozmyśliłam.
Mężczyźni lubili słabe kobiety, którym mogą pomagać i które mogą wyręczać.
– Czy mógłbyś mi pomóc? –
zapytałam przymilnie.
– Ależ oczywiście – odpowiedział
i znalazł się w kilka sekund za mną. Objął mnie od tyłu, jedną swoją rękę
położył pod moją. Trzymaliśmy więc tą samą butelkę. Zaś drugą dłoń położył na
mojej dłoni, którą trzymałam korkociąg. – Mógłbym cię nawet nauczyć.
– No właściwie, możemy zrobić to
wspólnie – odparłam i poczułam jego rozgrzane usta na mojej szyi. Delikatnie
musnął, a potem skoncentrował się już na butelce i korkociągu. Zaczął sterować
moją dłonią, potem pomógł pociągnąć. Miał dużo więcej siły ode mnie, dlatego
korek ustąpił bez problemu.
– Ja naleje – zaproponował i
przejął butelkę, wciąż trzymając mnie prawą ręką w objęciach. Był już mój,
byłam tego pewna.
Oj, ale lubisz ćwiczyć ludzką cierpliwość :)
OdpowiedzUsuńOdświeżam stronę, co kilka minut, jak to przy uzależnieniu, wreszcie patrzę " "Jest, przeczytam przed snem". A za chwilę, okazuje się że nie ma nic.
Ćwiczymy dalej tą zżerającą cierpliwość w takim razie ;p
Bo ja sobie już naszykowałem. Będziesz mogła popodziwiać obrazki, bo Magda się mnie czepia, że mam nie wrzucać części bez obrazków :)
UsuńNo fakt, że z obrazkami tak jakoś inaczej wygląda, ale jednak są mniej istotne :D Ale dzisiaj czekam cierpliwie choćby do jutra, najwyżej przeczytam rano, jeżeli będzie oczywiście coś nowego.
UsuńAle ten obrazek chyba docenisz, co? Jak do 24 nie będziesz spała, to się doczekasz tej części pewnie :)
UsuńNie podoba mi się tytuł.. jakby mówiła do psa...
OdpowiedzUsuńA.
Będzie mówiła do Olka :)
UsuńSkoro ona tak do niego powie.. i on nie zareaguje, tak samo jak na te uderzenia w twarz, i dołóżmy do tego to "wychowywanie" Angeli.. mam wrażenie że role się odwróciły ;)
UsuńA.
Nie, nie, nie... roli nie odwracamy, bez obaw. Co do sprzeczki z Angelą, to Aleks jest między młotem a kowadłem... trochę mu się nie dziwie, że woli pozostawać bierny.
UsuńTo "siad" będzie swego rodzaju walką o małżeństwo. Amanda nie jest dziewczyną, którą się rzuca czy poniża skokiem w bok i da to Olkowi do zrozumienia, dosadnie.
Powyższy komentarz pisałam ja - Magdalena, Sandra Banasiak :)
UsuńCzekam, czekam i.....? Obrazek ok., ale co z reszta?
OdpowiedzUsuńA kim jesteś, Anonimie? Nie widze podpisu i nie wiem czy jesteś jednym z komentujących czytelników, czy z leni... dlatego wstrzymam się od odpowiedzi.
UsuńCo to za dodawanie obrazków dla zmyłki? :)
OdpowiedzUsuńWchodzę rano z nadzieją, że coś przeczytam, a tu tylko obrazek dodany na zapas.
To nie zmyłka, to zapowiedz. Wezwano mnie pilnue do pracy, dlatego nie zdążyłem dodać.
UsuńJuż dodałem :)
UsuńHaha niezłą reprymendę Olek dostał.Nie podejrzewałam,że to kiedyś nastąpi a,że Amanda powie do niego jak do psa to już wogóle.Odnoszę wrażenie,że Aleksowi jakoś tak mniej zależy od tej awantury.
OdpowiedzUsuńTeraz to Aleks słucha Amandy :) Ale to w końcu on ją zdradził czy nie? Czy w najbliższych częściach się wyjaśni? :)
OdpowiedzUsuńPod koniec tej serii się wyjaśni, w końcu ta cała seria jest o niewiernym Aleksie :)
UsuńCoraz bardziej mnie Amanda wkurza. Zrobił się z niej żandarm... A gdzie to buntownicza, szalona dziewczyna? Poza tym całkowicie zatraciła ambicje które tak w niej lubiłam na początku, a teraz robi się... No cóż.
OdpowiedzUsuńAle z drugiej strony nerwy trochę uzasadnione. Pewnie większość kobiet które mają podejrzenia co do zdrady męża tak by się zachowywało.
A Aleks, taki jakiś niepodobny do Aleksa, sama nie wiem czy to zmiana na lepsze czy gorsze... :)
Ale Samuelu miałeś rację, teraz bardziej mi szkoda Aleksa niz Amandy.
Osobiście uważam, że Amanda nie utraciła ambicji. Nadal będzie dążyć do dobrego zawodu i pracy, tak więc zawodowo jest w porządku :)
UsuńPo kolejnej części uznasz że jest bardzo szalona, ale czy ją za to polubisz czy znienawidzisz to ja sama nie wiem, bo sama mam mieszane uczucia.
Aleksem miotają te wyrzuty sumienia, poza tym ta sytuacja z Angelą, zazdrość Amandy, na dodatek jej sceny przy dzieciach i matce... ja myślę że jemu trzeba albo spokoju, albo po prostu porządnej wojny by ruszył tyłek i rozum :)
No i znowu się nie podpisałam, a tel mnie sam na anonim przestawił. Sandra Magdalena Banasiak :)
UsuńNo to teraz Amanda stworzy dekalog dla Aleksa. Ostra z niej kobietka i potrafi pokazać pazurki. Jednak umie walczyć o swoje. Ale żeby Aleks byl aż taki potulny? Jakoś to do niego nie pasuje. Powinien być zadowolony że jest zazdrosna to oznacza ze jej zależy. Mam nadzieje ze jak będą mieli córeczkę będzie podobna do Amandy.
OdpowiedzUsuńMaggie
Aleks jakiś dziwny jest Amanda na niego krzyczy i rozkazuje mu co ma robić a on nawet nie zareaguje. Ciekawe czy dlatego, że ma wyrzuty sumienia czy dla świętego spokoju.
OdpowiedzUsuńOlek jaki posluszny;) Klara rzeczywiście milutka dla zięcia:) Amanda zazdrosna o matke. Ciekawe tylko co Olek Angeli powiedział
OdpowiedzUsuńA mnie to nawet troche rozbawila postawa i Amandy i Olka :-)
OdpowiedzUsuńKurczę Amanda jaka groźna za to Olek jakiś spokojny. Może jednak ma coś na sumieniu? Ale zgadzam się z mnk również się uśmiechałam czytając tą część :)
OdpowiedzUsuńheheh Ale Amanda się postawiła a Aleks jaki uległy robi co karze i nic nie mówi, aż trudno uwierzyć.
OdpowiedzUsuń