poniedziałek, 3 lutego 2014

Część 270 - ...więc teraz mam... konsekwencje.




Amanda (Magdalena)

Lubiłam te dni gdy miałam wolne. Rzadko się zdarzały, ale jednak. Leżałam wtedy w łóżku, z gorącą czekoladą i książką. I tak sobie popijałam słodycz, czytając bestseler Any Ruls Złożone w ofierze. Do końca zostało mi jakieś czterdzieści stron, niestety musiałam się oderwać bo zbliżała się piętnasta trzydzieści. Zeszłam na dół, przygotowałam sobie tym razem kawę z ekspresu. Zerknęłam na tę małolatę, nadal bawiła się telefonem.
– Telewizor sobie mogłaś włączyć – rzuciła nawet sympatycznym tonem wyjmując jednocześnie mięso z lodówki.
Nie odpowiedziała. Uznałam, że albo nie usłyszała, albo nie chciała się ze mną wdawać w konwersacje. Olałam to, bo wiedziałam, że jeszcze i tak moje będzie na wierzchu, przecież nie mogłam pozwolić na to by mi jakaś córeczka Aleksa wlazła na głowę. Podzieliłam schab na kawałki i rozbiłam na kotlety. Dla maluchów wstawiłam rosołek na piersi z kurczaka. Potem wystarczy im tylko to rozdrobnić i podać. Nie mieliśmy w domu żadnej specjalnej panierki, ale za to były mąka, jajko i bułka tarta, no i przyprawy, czyli podstawowy zestaw. Dochodziła szesnasta kiedy zaczęłam smażyć kotlety. Angelika nadal pisała smsy. Głupio mi było tak przebywać z kimś niemal w jednym pomieszczeniu i nie zamienić z nim ani słowa, ale cóż, taki był jej wybór. Podłączyłam frytkownice do kontaktu i wstawiłam frytki. Usłyszałam otwieranie drzwi, oczywiście nie tych od garażu, a wejściowych i za moment koło mnie pojawił się Kamilek.
– Dada – powiedział z uśmiechem.
Patryk w tym czasie wbiegł do salonu jak huragan i zaczął wdrapywać się na łóżko.
– Olek! – krzyknęłam. – Mógłbyś ich… zdejmij im chociaż buty.
– Już, momencik.
W chwilę znalazł się przy Patryku i zamienił jego adidasy na buty, takie marynarskie, w paski. Patryk miał czerwono-białe, a Kamil granatowo-białe. Dostali kiedyś od mojej mamy, razem z piżamami. Dostrzegłam, że Angela patrzy się na Patryka, a i on jej przygląda z taką zafrasowaną miną.
– Cześć mały – powiedziała do niego i wyciągnęła rękę na przywitanie. Patryś był śmiały więc odwzajemnił uścisk. Z każdym się witał, zdarzało się, że nawet z paniami kasjerkami czy przechodniami, którzy na niego patrzyli.
– To jest Patryk – powiedział Aleks do Angeli siadając na fotelu obok. – A ten tutaj – to mówiąc pochwycił Kamila w biegu. – To jest Kamil.
– Są tacy sami.
– Tylko z wyglądu, charaktery mają całkiem różne. Tamten lubi tą całą szarpaninę, podrzucanie, popychanie na poduszki, i wszystko przy czym można sobie nabić siniaka, a ten wręcz przeciwnie, płacze gdy tylko się wywali.
– Aha, ten w niebieskiej lubi się bawić, ten w kratkę niekoniecznie. Zapamiętam.
– Nie musisz się z nimi bawić jak nie chcesz.
– Nie, czemu. Fajni są. Aż dziwne, że wyszły takie fajne, skoro mają taką matkę.
– Angela – zganił ją Olek.
– Daruj sobie – zwróciłam mu uwagę. – Mnie to nie ziębi, ani nie grzeje. Wiem, że bywam suką, a twoja córka wcale nie musi mnie lubić. Siadajcie do stołu, zaraz podaje obiad.
Stwierdziłam, że bliźniakom jednak dam gotowane mięsko, pokrojone na kawałki. Mieli zęby, mogli sami gryźć, a rękoma będzie im znacznie łatwiej niż łyżeczką. Dzięki temu nie trzeba będzie ich karmić. Rosołek natomiast przelałam im do niekapków.
– Ja to dla nich wezmę – zaoferował swoją pomoc Aleks. Chłopaki już siedzieli w fotelikach. Angela jednego z nich zabawiała. Najwidoczniej Patryś przypadł jej do gustu.
Nałożyłam wszystko na talerze Olek pomógł z donoszeniem do stołu, dzięki temu za jednym rzutem wzięłam też sztućce. Zasiadłam po prawej stronie Aleksa, Angelę miałam więc przed sobą.
– Smacznego – zaczął Aleks.
– Dzięki – odpowiedziała Angela.
– Dziękuje. – Zjadłam frytkę. – Olek… zapomniałam o soli i ketchupie.
– Już, kochanie.
Za moment już miałam to czego chciałam i nie była to sól i ketchup. Było to pokazanie Angeli, że jej ojciec zawsze stanie po mojej stronie, bo jest zakochany.
– Ja myślę, że skoro jesteśmy tak wszyscy razem, to wypadałoby omówić zasady jakie tu panują, bo tu panują zasady, prawda Aleks.
– Prawda, bo Amanda to w ogóle kocha zasady – wyjaśnił Angeli.
– Z tobą też muszę porozmawiać o zasadach, ale to na osobności – rzuciłam w stronę męża.
– A ja chyba wiem o co chodzi.
Pokiwałam twierdząco głową, na znak by odpuścił teraz ten temat.
– Oczywiście nikt cię nie będzie tutaj trzymał niczym w twierdzy. Dostaniesz pieniądze na bilety, tylko jutro wyrób sobie taką legitymacje, u pana kierowcy. Od września kupisz sobie miesięczny, przecież będziesz musiała dojeżdżać do szkoły.
– Nie będę tutaj cały wrzesień – syknęła.
– Będziesz – odezwał się Aleks. – Będziesz bo twoja babcia dopiero za trzy tygodnie wyjdzie ze szpitala, muszą zrobić dokładne badania. Potem myślę, że jakieś dwa tygodnie sanatorium by jej się przydało. Zresztą jutro się dogadam z twoją matka na ten temat, bo dziś nie mogła wpaść. Spóźnia się jak zwykle.
– Jak tak na ciebie patrzę, to sobie ciebie z nią nie wyobrażam – stwierdziła.
– Mam gdzieś jeszcze jakieś stare zdjęcie, pokaże ci potem.
– Możecie o drzewie genealogicznym porozmawiać po tym późnym objedzie? Bo chciałabym kontynuować.
– Jasne – Olek przekazał mi pałeczkę. Czyli mogłam się trochę porządzić tą gówniarą. Ogólnie nie chciałam jej zrobić na złość, nie taki miałam cel, bo nawet ją rozumiałam, poza tym jeszcze mi mocno nie podpadła.
– O dwudziestej zazwyczaj jemy kolacje, tak po dwudziestej. Obecność obowiązkowa. Tak więc o dziewiętnastej pięć masz autobus z miasta, więc na dwudziestą byś tutaj była, nawet przed.
–  A jeśli nie? – zapytała.
– Ale co znaczy jeśli nie?
– Są jeszcze wakacje…
– Tak, są, ale ty masz naście lat…
– Ty też! – krzyknęła.
– Ja jestem pełnoletnia, poza tym występuje tu jakby nie patrzeć w roli żony twojego ojca, a więc umówmy się, że mam inną rangę.
Aleks się temu wszystkiemu spokojnie przysłuchiwał i sobie jadł.
– Tak jak mówiłam masz naście lat i jesteś pod naszą opieką, bezprawnie jak sama to zauważyłaś, bo Aleksander do ciebie praw jako takich nie ma. Nie możemy więc pozwolić na to by coś ci się stało i byś szlajała się po nocach.
– Dwudziesta to nie noc.
– Ale bez dyskusji. Dwudziesta jemy kolacje. Nie zmienisz naszego planu dnia.
– Słuchaj, Amanda ma racje. Możesz pojechać do przyjaciół zaraz po śniadaniu i spędzić z nimi cały dzień. Nikt z nas nie wymaga twojej obecności na objedzie, bo my też pracujemy i nas po prostu nie ma w domu. Jednak twoja obecność punkt dwudziesta to dobry pomysł.
– Jak mieszkałam z babcią to wracać mogłam o dwudziestej trzeciej, a jak znajomi po mnie przyszli to i później.
– Tak było u twoje babci, ale u nas tak nie ma – stwierdziłam ostro. Olek wytarł w tym czasie Patrykowi brodę bo się cały ulał.
– Coś jeszcze? – zapytała Angela.
– Jak chcesz być dłużej, raz na jakiś czas i twój ojciec się na to zgodzi, to oczywiście możesz przyjechać ostatnim autobusem, ten jest po dwudziestej trzeciej tutaj. Ale by nie  było tak, że ty dzwonisz po dziewiętnastej, że się spóźniłaś na autobus. To ma być po prostu wcześniej ustalone.
– Tylko ta jedna zasada?
– Nie. Telefon komórkowy. Podasz mi numer i radzę go odbierać. Czy jeździsz na desce, czy na rowerze, po prostu stajesz i odbierasz, bo ja się nie będę zabawiać w godzinne telefonowanie bez odzewu. – Milczała, więc chyba przyjęła do wiadomości. – Kolejna sprawa jest taka, że nie ma wypadów całonocnych.
– Nawet u koleżanki nie mogę spać? – zdziwiła się.
– Nie – poparł mnie Aleks.
– Ale niby dlaczego? Co w tym złego?
– Ja wyjaśnię dlaczego – zaoferowałam się niczym na ochotnika. – Po pierwsze od spania jest dom i nie widzę powodów dla których miałabyś spać poza nim. Po drugie jesteś pod nasza opieką, a ja nie mam pewności czy na przykład nie wyjdziesz z koleżanką na miasto w nocy, do klubu, w jakim stanie wrócisz, czy cię nie zatrzyma policja.
– No a jak się spóźnię na ostatni autobus? – zapytała cwaniara jedna z cynicznym uśmieszkiem.
– To masz moją gwarancje na to, że wsiądę w samochód, znajdę cię, choćbym miała cię spod ziemi wykopać i przywlokę za szmaty do domu.
– Bo mi autobus uciekł?
– Nie, za to to już ci ojciec da popalić. Bardzo ceni sobie punktualność. Ja cię przywlokę byś się nigdzie nie szlajała nocami i bym miała spokojną głowę.
– Co mnie do twojej głowy?
– Bardzo dużo, Angela. Bo ja nocami mam inne zajęcie niż zamartwianie się o ciebie. W nocy to ja śpię, uprawiam seks, ewentualnie się uczę, czytam książkę, czy oglądam film i żadnej z tej czynności nie mogłabym wykonywać zamartwiając się co ty robisz w tym czasie. A poza tym twój ojciec by mi wtedy ględził całą noc i nie dawał mi spać.
– Super, jesteś jak żandarm we wojsku.
– Dziękuje za komplement. Trenuje na tobie, zanim moje dzieci nie podrosną. – Posłałam jej triumfalny uśmieszek. – A teraz kolejna zasada i ona tyczy się też ciebie – rzuciłam w stronę Aleksa.
– Mnie?
– No tak. Nie mogę gotować codziennie. Znaczy teraz mogę, ale mama znalazła dla mnie dodatkową pracę. Będę zastępować taką panią, co jest na macierzyńskim, w korporacji taksówek.
– Przecież ty się na tym nie znasz.
– No to się nauczę. Ja się szybko uczę. Od następnego tygodnia aż do połowy października biorę sobie tam nocki albo popołudniówki, zależy od zmiany. Potem pięć razy w tygodniu jestem w prokuraturze, więc sam rozumiesz.
– Nie dasz rady, tak…
– Dam, bo ty mi pomożesz. W dzień jestem w prokuraturze. Ustaliłam już z Darkiem, że ewentualnie będę raz kiedyś wychodziła wcześniej, będę leciała do tej korporacji i przychodziła na obiad. Ale ta dodatkowa praca to tylko trzy razy w tygodniu, więc myślę, że sprawiedliwy podział to taki, że wtedy wy gotujecie. Ty jeden dzień, Angela dwa.
– To niesprawiedliwy podział – odezwała się ta mała.
– Jest bardzo sprawiedliwy. Twój ojciec ma kilka etatów, więc sama rozumiesz. Myślę, że korona ci z główki nie spadnie, jak raz na jakiś czas wstawisz gotową pizzę do piekarnika, czy ugotujesz ziemniaki. To naprawdę nie jest filozofia.
– Ale ja nie lubię gotować.
– Ja też nie przepadam. Jak mieszkałam sama to jadłam głównie gotowce, właśnie takie z piekarnika, albo po drodze ze szkoły wcinałam zapiekanki.
– Nie mogło tak zostać? – zapytała z drwiną.
– Na to pytanie, to niech ci ojciec odpowie.
– Ja rozumiem czemu do mnie pijesz w tym momencie, skarbek. Po prostu wspólne posiłki scalają rodzinę, poza tym ja lubię domowe obiady. Jasne, że raz na jakiś czas można coś zamówić, ale jednak jestem za tym, że w domu, w którym są dzieci, jednak się gotuje.
– Okay, ale aby potem nie było na mnie, że wam nie smakuje.
– Postarasz się by nam smakowało, aby potem nie było na mnie, że nie możesz jechać do miasta, bo ktoś zabrał twój bilet miesięczny. My naprawdę nie mamy wygórowanych wymagań kulinarnych i nadwrażliwych kubków smakowych – odparłam niemal natychmiast na jej zaczepkę. – Pralnia jest tam… – wskazałam na drzwi. – Są trzy kosze, na białe, czarne i kolorowe. Pierze twój ojciec zazwyczaj, zresztą on też prasuje. Ja myślę, że więcej zasad nie ma. A ty Aleks masz jakieś?
– Tak. Wreszcie dałaś mi prawo głosu – zażartował. – Nocami jak nie ma szkoły to rozumiem, że sobie tam siedzisz do późna, ale ja jestem często w gabinecie i nie lubię jak mi się ktoś kręci. Tak więc po dwudziestej drugiej siedź w swoim pokoju, chyba, że coś chcesz z lodówki…
– Ja ci to wyjaśnię, bo twój ojciec ma gabinet, ale i tak okupuje z tymi papierzyskami jadalnie albo salon. Więc ten gabinet jest kompletnie bezsensowny i tylko zabiera miejsce, ale twojemu ojcu podwyższa ego. – Angela się uśmiechnęła.
– I jeszcze jedna zasada, bo za cztery dni wrzesień. Ty powtarzasz rok z tego co się zdążyłem zorientować, tak?
– No komisyjny mi nie poszedł – odrzekła. Ja na jej miejscu bym się załamała, a nie głupkowato uśmiechała i wyglądała na ubawioną.
– No właśnie. Ja chcę mieć plan twoich zajęć gdy już go dostaniesz i spis nauczycieli, kto jakiego przedmiotu uczy, oraz numer do wychowawcy. Ponadto jak zacznie się rok szkolny, to chcę o każdej ocenie wiedzieć, bo ja akurat zamierzam chodzić na wywiadówki i nie lubię niespodzianek.
– Okay.
– I licz się z tym, że o ile rozumiem, że jedynka może wpaść…
– Ja tego akurat nie rozumiem – wtrąciłam się.
– A ja rozumiem – odwrócił się w moją stronę, a potem spojrzał na Angelę. Ja zajęłam się kończeniem obiadu. – Ale Angela to ma mieć miejsce raz na jakiś czas, to samo dwóje. Ja praktycznie to chcę minimum czwórki widzieć, trzy jeszcze jakoś zdzierżę. I dopóki twoje oceny mnie zadowalają, to możesz sobie wracać ze szkoły o której chcesz, byleby na kolacje, ale jak będę niezadowolony to w tygodniu po szkolę widzę cię w domu i dopóki nie odrobisz lekcji, to nie wychodzisz. To samo weekend. Będziesz miała czas dla siebie w sobotę i w niedziele, ale jeśli w piątek odrobisz wszystkie lekcje.
– Gorzej niż w poprawczaku – skwitowała.
– Chcę po prostu abyś tego roku nie zawaliła.
– A jeśli czegoś nie umiem?
– To mówisz i ja albo Amanda ci pomożemy, ewentualnie załatwimy korepetycje. – Wydawało się, że już skończył, ale po chwili kontynuował. – I żadnych wagarów, żadnych. Spóźnień też.
– I zero alkoholu i papierosów – dodałam.
– A to skąd ci przyszło do głowy? Angela palisz?
– Nie.
– Ja tak tylko na przód mówię, bo u Angeli na parapecie to i piwa stały i popielniczka.
– To nie moje było – wyparła się.
– Piwa spróbowałam, było jeszcze gazowane. Więc naprawdę nie kłam, bo ja nie toleruje kłamstwa, a twój ojciec ma na nie wręcz alergie. Jeśli skończyliście, to któreś z was niech wstawi talerze do zmywarki, a ja przebiorę bliźniaki, bo są cali ulani. Patryk zwłaszcza – oznajmiłam.
Zajęłam się chłopakami, potem ucięli sobie drzemkę więc ja powróciłam do książki. Aleks w tym czacie pojechał z Angelą po łóżko i komodę, oraz farbę do pomalowania ścian. Potem oglądali jakieś zdjęcia, bo uznali, że dopiero jutro wezmą się za składanie mebli i malowanie. Mnie tam w sumie było wszystko jedno. Ostatecznie jedną noc mogła spędzić w gabinecie. Na kolacje były grzanki, Olek sam robił.
Zjedliśmy przed telewizorem bez większych konfliktów. Oglądając jakieś banalne trudne sprawy, zresztą była to chyba nawet powtórka, bo wydawało mi się, że już kiedyś widziałam ten odcinek. Nieraz to włączałam gdy gotowałam, byleby coś leciało. Aleks jak zazwyczaj wykąpał bliźniaków, a ja nastawiałam się psychicznie na najgorsze.
Była dwudziesta druga kiedy Patryk i Kamil zasnęli. Angela postanowiła, że ulokuje się w salonie na tę jedną noc, bo tu jej wygodnie. Właściwie nie miałam nic przeciwko. Zostawiliśmy ją oglądającą jakiś horror na dwójce i zajadającą chipsy, a sami udaliśmy się do sypialni.
Aleks od razu zaczął zdejmować polówkę, postanowiłam go powstrzymać.
– Zaczekaj! Bo ja ci muszę coś powiedzieć. Ten cały dekalog, ja go przyjęłam do wiadomości i nawet rozumiem i naprawdę zamierzam się dostosować.
Polówka Aleksa wróciła na swoje miejsce. Lubiłam go w niej, była czarna i idealnie się komponowała z nim całym. Było mu w niej po prostu do twarzy.
– Zamieniam się w słuch – oznajmił i oparł się o ścianę.
– O piwie już wiesz…
– Tak, ale nie zamierzam się czepiać, nie mam ci za złe tego łyka, był z wyższej konieczności.
– Tak, ale jest coś jeszcze – zaczęłam i postanowiłam usiąść na łóżku.
Zerknęłam na Olka, nic nie mówił. Po prostu czekał. Słowa ugrzęzły mi w gardle.
– Doceniam odwagę – rzekł w końcu z delikatnym uśmiechem.
– Ten dekalog nie miałby sensu gdybym się wykręcała, kłamała, ukrywała przed tobą prawdę. Tylko jeśli oboje będziemy z sobą szczerzy, to ma on sens.
– To się zgadza i cieszy mnie, że to rozumiesz.
– Zapaliłam. Jednego.
Aleks podrapał się po brodzie, popukał palcem wskazującym po policzku i skierował do komody po ten przeklęty dekalog. Rzucił go na łóżko tuż obok mnie.
– Przy punkcie o papierosach co pisze? – zapytał.
– Jest napisane jeśli już – poprawiłam go. Kąciki jego ust uniosły się lekko w górę. Zrobiły mu się te słodkie dołeczki w policzkach.
– Zatem co tam jest napisane? – zapytał poprawiając swoją poprzednią wypowiedź.
Wzięłam kartkę w dłonie, odnalazłam punkt i przeczytałam:
– Nie palić papierosów , sześć pasów za sam pomysł zapalenia, plus dziesięć klapsów za każdego wypalonego papierosa.
– Dla jasności jeszcze zapytam czy wiedziałaś o tej zasadzie i konsekwencjach zanim zapaliłaś?
– Wiedziałam.
Usiadł przy mnie. Spojrzał mi w twarz. Przychylił się nawet by móc to uczynić.
– Dlaczego więc zapaliłaś?
– Bo mnie poczęstowano i nie umiałam odmówić. Nie mam innego wyjaśnienia, więc już się tak nie patrz.
– Czyli mam trudne zadanie, nauczyć cię odmawiać – rzekł jakoś tak smutno.
– Sama się przyznałam – powiedziałam szybko.
– I na co liczysz? Na to, że przez to odpuszczę?
– Że złagodniejesz – odpowiedziałam szczerze.
– Ale ja jestem łagodny. Wściekły to bym był gdybyś się nie przyznała.
– Nie wiedziałbyś.
– Wiedziałbym, pocałowałaś mnie gdy wychodziłem do pracy. Jestem niepalący, wyczułem. Jednak naprawdę cieszy mnie to, że jesteś ze mną szczera, że rozumiesz sens tej szczerości. Jednak to nie jest powodem by darować ci karę.
– Co teraz? – zapytałam gdy dłuższy czas milczał.
– Chodź tu do mnie. – Chwycił mnie za ramie i nakazał w ten sposób bym wstała. – Ja już się nie będę bawił w szukanie pasków, bo jak zauważyłaś przy sobie nie mam. Po prostu się połóż i nakierował mnie na swoje kolana.
Beznadziejna pozycja – pomyślałam. Nie dość, że taka ojcowska, to jeszcze z ograniczoną możliwością ruchów. Olek sięgnął po pilota, włączył jakiś kanał muzyczny i rozgłośnił. Co prawda sypialnia była wyciszona, ze względu na komfort, gdy już bliźniaki podrosną, ale widocznie postanowił zachować środki bezpieczeństwa. To położenie się na jego lewym kolanie, a właściwie to udzie było najbardziej krępującą i wręcz poniżającą rzeczą jaka mnie w życiu spotkała.
– Postaraj się nie wiercić, nie krzyczeć i nie zasłaniać – powiedział normalnym tonem.
Moje piersi, ręce i głowa wygodnie spoczywały na łóżku. Starałam się wyłączyć, nie myśleć o tym co się dzieje. Wtedy Aleks zakleszczył moje nogi dociskając swoją do moich ud. Dzięki temu nawet uginając kolana nie miałabym możliwości się ochronić przed razami. Czyli był naprawdę bardzo zapobiegawczy.
– To miało być sześć i dziesięć, to razem szesnaście – policzył i klepnął dość mocno w jeden z pośladków.
Moją pupę chroniły co prawda dżinsy, ale nie były one grube, pod spodem miałam stringi, więc i tak odczuwałam każde uderzenie. Olek miał po prostu siłę i tego akurat nie ma co kryć. Po czwartym razie w to samo miejsce myślałam, że oszaleje. Mimo wszystko starałam się trzymać dłonie przy sobie. Ściskałam jedną drogą, byleby się nie zasłonić. Wtedy klapsy zaczęły spadać na lewą stronę. Za pierwszym nie bolało aż tak bardzo, ale za drugim i kolejnymi już tak. Było czuć, że bierze większy zamach, albo szybciej opuszcza rękę. Cokolwiek musiał zrobić, bo te poprzednie cztery klapsy, na tamten pośladek były bardziej znośne.
Nastąpiła chwila przerwy. Połowa już za tobą – powiedziałam sama do siebie, w myślach, by dodać samej sobie otuchy. Czułam jak pupa zaczyna mnie piec i jak puchnie pod materiałem ją okalającym. Nie płakałam przez cały ten czas kiedy spadały uderzenia, a teraz po moim policzku potoczyła się łza. Nie mogłam znieść tego pieczenia. Wtedy nastąpiło dziewiąte uderzenie tuż przy samym udzie. Już wiedziałam, że teraz będzie najgorzej.
Aleks więc bił wolno. W równym tempie na moje pośladki spadały mocne razy, na miejsce tuż przy udach, raz na jeden, raz na drugi pośladek. Przy czternastym moja prawa dłoń powędrowała w stronę pupy by uchronić ją przed kolejnym uderzeniem. Aleks jednak powstrzymał mnie, łapiąc za nadgarstek zanim się zasłoniłam.
– Nie chciałaś tego zrobić – rzekł stanowczo, ale z nutką sympatii w głosie. Moją dłoń położył z powrotem na łóżko.
Znów przytrzymał mnie lewą ręką za prawy bok, w okolicy żeber, ale blisko bioder. Dzięki temu nie mogłam się mu ześlizgnąć z kolan, nawet gdybym się wierciła, ale starałam się nie wiercić.
– Nie rób tak więcej – dodał. – Nie policzę tego i nie wymierzę za to jutro ani razu, ale to ma się nie powtórzyć.
I jakby dla potwierdzenia swoich słów przyrżnął piętnasty raz, na tyle mocny, że aż krzyknęłam coś niewyraźnego na kształt „aał ał”. To jednak nie przyniosło mi nawet przerwy. Olek wymierzył kolejny raz dokładnie w to samo miejsce, ale znacznie lżej. Później przeniósł się na lewy pośladek i uderzył dwa szybkie, bardziej symboliczne niż bolące razy. Chwycił mnie za ramie i pomógł mi wstać. Wyjął z szafki nocnej chusteczki. Podał mi jedną. Wytarłam oczy i wysmarkałam nos. Olek w tym czasie wyłączył telewizor.
– Już dobrze – szepnął i wstał z łóżka. Objął mnie.
Chwilę tak trwaliśmy, to było nawet przyjemne, ale ja nadal odczuwałam dyskomfort spowodowany pieczeniem i napuchnięciem pośladków.
– Wezmę kąpiel – oznajmiłam.
– Jasne. – Wypuścił mnie z objęć. – Nie było chyba aż tak okropnie, co?
– Było – odpowiedziałam.
– W takim razie nie pal więcej. Przeczytaj mi jeszcze przed tą kąpielą cały ten dekalog, bo taką mieliśmy umowę i tak jak ustaliliśmy na początku, będzie to obowiązywało przez dwa tygodnie. Tylko tym razem może przeczytaj także jakie są konsekwencje. Może to sprawi, że nauczysz się odmawiać i pilnować samej siebie, chcąc uniknąć tych nieprzyjemnych konsekwencji. – To był monolog, ale zdawało mi się, że nic gorszego nie mógł teraz powiedzieć i nic gorszego nie mógł zażądać.
Kiedy chwyciłam za tę przeklętą kartkę leżącą na łóżku miałam wizje jak drę ją na kawałki, a te kawałki na kawałeczki i rozrzucam po całej sypialni, mówiąc by sobie to w dupę wsadził, ale powstrzymałam się. Ostatecznie sama uważałam, że palenie jest niezdrowe. Te zasady same w sobie nie były jakieś straszne, w końcu nie wymagał niemożliwego, a raczej podstaw i wszystkiego w granicach normy. Tylko te kary mi przeszkadzały, a najbardziej bolał fakt, że się przyznałam, a on nie odpuścił.
Mógł ci sześć przyrżnąć pasem, tak jak jest napisane – pomyślałam.

W końcu stanęłam na środku, oparłam się o komodę i zaczęłam czytać te zasady. Ostatecznie Aleks taki właśnie był i wiedziałam, że nie ustąpi już nigdy, gdy złamię, którąś z wypunktowanych tam reguł. Za dużo już miałam taryfy ulgowej, nie potrafiłam jej docenić, więc teraz mam… konsekwencje.

24 komentarze:

  1. Dla mnie Amanda w tej części bardziej jest na minus niż na plus jeśli chodzi o relacje z Angelą. Ok ja rozumiem zasady , że pewne reguły muszą być wprowadzane dla lepszego funkcjonowania domu ale nie powinna mieć z tego takiej frajdy. Według mnie powinna dać czas Angeli ona jest jeszcze bardzo młoda i na pewno zagubiona w tym wszystkim co się wokół niej dzieję ( babcia w szpitalu , odnaleziony ojciec) Mam nadzieję , że Amanda pójdzie po rozum i będzie starała się być dla niej przyjaciółką a nie tylko tyranem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mnie się wydaje, że Amanda nie jest zła, zołzowata czy niedobra dla Angeli i nie ma frajdy z robienia jej na złość, bo ona jej tak właściwie nie robi na złość. Amanda nawet o Angeli myśli, by miała swój pokój, by obiad jej smakował, proponuje czekoladę. Amanda jest po prostu zimna i zawsze taka była, więc nic dziwnego, że nie okazuje uczuć dziewczynie która czuje się jak pępek świata. No bo wybaczcie, ale moim zdaniem Angela się nie popisała, nie ma pięciu lat by się oburzać i rzucać minami. Jasne, nie wiedziała, że ma ojca, współczuje jej, ale jeśli oczekuje zrozumienia, to czemu nie rozumie Amandy, Amanda też jest młoda i też na nią spadła jak grom z jasnego nieba informacja, że Olek ma córkę. Amanda nie zasłużyła tutaj na minus moim zdaniem, bo niby za co? Za to, że ustala zasady, które mają być przestrzegane w jej domu, czy za to, że nie skaczę nad opryskliwą nastolatką? Amanda nigdy nie miała w zwyczaju nad nikim skakać i się rozczulać, nawet nad własnymi braćmi, czy synami, ona uważa, że trzeba być twardym i stawiać czoła życiu, bez pretensji do każdego.

      Dlaczego więc twoim zdaniem zasłużyła na minus?

      Mnie też się wydaje, że Amanda dojrzewa. Chyba w końcu zrozumiała, że jej "mam naście lat" już minęło i że ze względu na to, że ma starszego męża, dzieci i wżeniła się w lekarza musi pozować na dwadzieścia kilka lat, a nie na trzynaście :)

      OliVia

      Usuń
  2. Amanda wymaga od Angeli przestrzegania pewnych zasad, co na początku było dla mnie dziwne bo przecież sama nie raz lamala zasady.. Ale potem udowodniła że potrafi przyznać się do błędu i ponieść konsekwencje.. Tylko mi się wydaje że Amanda zaczyna ' dojrzewać' ?


    A.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy przyznanie się do zapalenie jednego papierosa jest według Ciebie oznaką dojrzałości? Jeśli rozmawiamy o 13 latce to jak najbardziej, ale jak rozmawiamy o kobiecie która jest żoną i matką to jednak chyba nie o to chodzi. Szczególnie, że zrobiła to z myślą, że Olek jednak jej odpuści.
      Mi się wydaje, że Amanda próbuje się przez cały czas odnaleźć w sytuacji. Dlatego raz zachowuje się jak gówniara, by zaraz potem wyrzucać dokładnie te same zachowania Angeli. W końcu chyba nie bez przyczyny w jej dekalogu jest wzmianka o głupich minach.

      Usuń
    2. Ja widzę w niej dojrzałość... może nie zawsze, ale dostrzegam. Już gdy Aleks ją poznał była dojrzalsza od rówieśniczek, nawet od Majki, co jest od niej jednak kilka lat starsza. Amanda była ambitna, zarobione na sponsoringu pieniądze nie wydawała lekką ręką, tylko na kursy językowe. Amandy cele były dojrzałe, przemyślane i bardzo dorosłe. Potem Olek sam przestawił ją na księżniczkę w pałacu, to nagle u Amandy pojawił się bunt, przeciw zasadą. Zawsze radziła sobie sama, a tu nagle jakiś pan mówi jej "ja dam ci wszystko, ale ja decyduje". Więc on sam ją jakby "cofnął" do wieku nastoletniego.

      Amandę i Angelę rożni też inna rzecz, pewien fakt. Amanda umie się zachować przy ludziach. Tak naprawdę nikt ze znajomych nie wie jakie on ma problemy z żoną, chyba, że sam się tym pochwalił. Bo Amanda przy ludziach zgrywa się na odpowiednią osobę, w odpowiednim miejscu. On może ją zabrać na przyjęci lekarskie, gangsterskie, do klubu, czy restauracji i Amanda zawsze umie się zachować. Nawet gdy jest na niego zła, to przy ludziach się hamuje (może nie przy Dominice, ale np przy Olka koledze z kliniki już tak). Angela natomiast widzi kogoś pierwszy raz na oczy i od razu wystawia sama sobie złą opinie. Nie umie pozorować na inteligentną, dojrzałą i wychowaną. Dlatego ja jej nie widzę przy Hubercie, bo Hubert to mężczyzna, a ona to dzieciak, zachowujący się jak dwunastoletni chłopczyk i sama sobie psuje opinie w oczach ludzi. Jest całkowicie niedojrzała, niewychowana, nawet jak na swoje szesnaści lat. Bez ambicji, pomysłu na siebie. Ja mam wrażenie, że Angela to taki menel, co myśli jak skołować pieniądze na nowy fulcapik i piwko, czy papieroski. Amanda jednak myślami mierzy i zawsze mierzyła wyżej. Ja to policzyłam, Olek jak poznał Amandę ta miała tylko 17 lat, Angela teraz ma 16 lat, a między tamtą Amandą i tą Angelą istnieje przepaść i to nie tylko o zachowanie chodzi, ale też o intelekt, klasę. Bo Amanda miała klasę, nawet się puszczając, Angela się nie puszcza, a klasy nie ma za grosz.

      OliVia

      Usuń
  3. Ja też jestem za Amandą. Niby nie jest za miła, ale tak do końca niemiłą też jej nie można nazwać. Poza tym Angela zachowuje się jak niewychowany bachor. Jej babcia się powinna wstydzić, bo ją wychować nie potrafiła.

    Amanda nie miała nic, pochodzi z patologi, biedy, rodziny gdzie alkohol la się strumieniami, nic dziwnego, że ma problem z okazywaniem uczuć, bo by coś osiągnąć tych uczuć musiała się wyzbyć. Amanda znajduje się w pięknym domu, jeździ samochodem, skończyła elitarne liceum i to wszystko dzięki sobie. Nawet jeśli osiągnęła to za własny tyłek, to za własny, poza tym sama się utrzymywała, żywiła, opłacała rachunki. Sama musiała sobie ze wszystkim radzić od 2010 roku, czyli jak miała 16 lat. Angela natomiast miała wszystko postawione pod mordkę, przez babcie. Wracała ze szkoły to pewnie był ciepły obiadek. Właściwie nie ma żadnych obowiązków, jej jedynym obowiązkiem jest nauka, a nawet to zawala, bo woli się szlajać z typkami z pod bramy. Można jej współczuć, że matka jest za granica, ale przecież wysyła pieniądze na nią i kupuje gadżety, nie znała ojca, ale tak naprawdę to nie miała aż tak złego życia, a zachowuje się jakby bóg wie ile przeszła i miała najgorzej i jak wiecznie dorosła, która sobie sama świetnie radzi, a tak naprawdę nawet z własną edukacją sobie nie radzi. Moim zdaniem Amanda w tym równaniu wychodzi znacznie lepiej. Amanda z niczego zrobiła z siebie kogoś - kobietę po maturze, mającą certyfikaty ze szkół językowych, jakie takie mieszkanie, a Angela? Ta niby chce żyć na lepszym poziomie, ale tak naprawdę nie robi nic by to osiągnąć i czeka jak na mannę z nieba. A w życiu tak nie ma, by sięgać gwiazd pierw trzeba sobie samemu wyprodukować skrzydła, niestety gwiazdy do nikogo samoczynnie nie spadają, trzeba się wzbić w powietrze własnymi siłami by coś osiągnąć.

    Iwona.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja dodam tylko od siebie pewne może wyjaśnienie co pozwoli innym zrozumieć o co może chodzić Angeli. Ona nie czeka na żadną manne z nieba. Jej to życie odpowiada takie jakim jest, ona nie jest Amandą i nie potrzebuje luksusów. Nikt nigdy nie pomyślał, że jej zachowanie to może poza, którą broni się przed światem? Nikt nie przypomniał sobie części, w której zmusza Huberta by poszedł na występ syna? Angela wychodzi na rozwydrzonego bachora bez krzty ambicji, a tak na prawdę nikt nie zauważył, że ta dziewczyna ma w życiu inne priorytety.
    Polecam zastanowić się nad sentencją przypisaną tej bohaterce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo Hubert jest jej bliski i Angelika zdaje się lubić dzieci, ja tego nie neguje, ale zachowuje się jak niewychowany i niekulturalny bachor, który nic sam nie zrobi i zachowuje się tak jakby miała pretensje do całego otaczającego ją świata.

      Nawet jeśli nie ma ambicji mierzyć wysoko, to jednak swoje obowiązki powinna wykonywać, a zawala podstawowy - obowiązek edukacji, z tego co wiem, w Polsce ma się obowiązek uczyć do 18 roku życia.

      OliVia.

      Usuń
    2. Nie jest rozpieszczona, a od małego bez zbytnio dużej kontroli więc to , że wraca późno to dla niej norma. Szkoła według niej jest niepotrzebna, wiele jest takich dzieciaków prawda? Ona od zawsze żyła sama dla siebie, a tu jej się pakuje 3 lata starsza Amanda z buciorami i swoimi zasadami mimo iż jest tylko jej macochą, żoną dopiero co poznanego ojca i typem osoby, której takie jak Angela nie lubią.

      Usuń
    3. Tak, dużo jest takich dzieciaków, ale Angela stawia na starszego od siebie mężczyzna, więc powinna przyspieszyć z dorastaniem, bo tego wymaga sytuacja.

      Sama powiedziałaś, że jest bez kontroli, czyli nikt je nie wychował. Miałam więc racje pisząc, że jest niewychowana i rozpuszczona, bo rozpuszczenie nie musi być za pomocą prezentów i materialne, może być to rozpuszczenie typu puszczenie samopas i pozwalanie na niemal wszystko, choćby na nocne powroty.

      Amanda też żyła sama dla siebie, ale miała jakieś priorytety, a Angeli priorytety i ważne sprawy to iść z koleżkami na miasto, pojeździć na desce, wypić kilka piw, wypalić, a wszystko za czyje? Za babci rentę? Bo nie zauważyłam by pracowała choćby dorywczo u ogrodnika.

      Amanda jest aż macochą i przedstawiła jakie zasady panują w jej i Aleksa domu. Nie chciała potem niejasności, więc od razu poleciała z grubej rury.

      Angela nie ma powodu jeszcze Amandy nie lubić, a była niemiła od samego progu, dlaczego? Jest zazdrosna o to, że Amanda ma bardziej kobiecy styl? że jest kobietą, a nie dziewczynką w przebraniu chłopca? Bo ja nie wiem dlaczego Angela nie lubi Amandy z samego progu, przecież jeszcze jej nie zna.

      OliVia.

      Usuń
    4. Za literówki przepraszam, ale piszę z tel.

      OliVia

      Usuń
  5. Amandy nie lubie , bo oceniła po pozorach, a potem się okazało , że trafnie. Po swoim przykładzie mogę powiedzieć, że takie charaktery się nigdy nie zgrają i nie lubią od progu. Angela ma babcie, matka odkupuje winy za pomocą prezentów i to stąd jest po części Angeli kasa. Może po jednym z przyszłych fragmentów o ile zostanie dodany będziesz miała inne podejście, ale nie będę nic tu zdradzać :)
    A co do stylu to Angela swój lubi i jej odpowiada więc tutaj konflikt jest na innej płaszczyźnie.
    Ona nie szukała miłości,a Hub za nią poleciał. Rozkochał i mimo, że mentalnie mu nie dorasta, mimo, że jest to pierwsze zakochanie to coś czuje.
    Angela nie miała żadnego wzorca, chłopaki z ulicy, gangsterzy i reszta ,, sielanki" to było to na czym się wychowała i tak żyła od małego.
    Myśle , że nie warto jej od razu skreślać:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale Angela nie wie jeszcze jaki Amanda ma charakter, nie jest jasnowidzem. I Amanda jeszcze nikogo nie oceniła, wyraziła czego oczekuje po Angeli, ale nie oceniła jej osoby, na pewno nie na głos by Angela mogła o tym wiedzieć.

      Amanda też nie miała żadnego wzoru. Obserwowała innych i wiedziała, że nie chce żyć jak oni, że nie chce być alkoholiczką, która nie ma dzieciom nic do zaoferowania. Co prawda chwilę podupadła, miała jakieś załamanie, ale w końcu się podniosła. Angeli jednak się podoba bagno w jakim tonie.

      Ja Angeli nie skreślam, lubię ją, ale jest niedojrzała nawet jak na swój wiek, bez perspektyw, bez pomysłu na siebie i swoją przyszłość. Na dodatek ocenia źle wszystkich innych, którzy są od niej lepsi, bo kulturalniejsi, grzeczniejsi, lepiej wychowani, bo Amanda właśnie taką się przy niej pokazała - lepiej wychowaną, dojrzalszą.

      OliVia

      Usuń
  6. No Amanda to chyba zaraziła się zasadami od Aleksa bo gada zupełnie jak on. Angeli przydadzą się zasady, pytanie czy będzie ich przestrzegać. Podobało mi się, ze Aleks docenił odwagę Amandy. Wiedziałam, że choć troszkę zmięknie przy karze.
    Maggie

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie bardzo ciekawi reakcja Amandy i Aleksa jak się dowiedzą o Angeli i Hubercie

    OdpowiedzUsuń
  8. Myślę, że to fajnie, że Angela zamieszkała z nimi. To może dobrze wpłynąć na obie dziewczyny. Czasami patrząc na zachowania czy odzywki Angeli przypomina się zachowanie Amandy w niektórych sytuacjach. Wydaje mi się, że Angela nie jest tylko rozpieszczoną gówniarą, ale tylko taką udaje. Podobało mi się jej zainteresowanie bliźniakami.
    A mnie ciekawi kiedy Aleks się dowie, że to jego córeczka mu tak auto załatwiła? :P
    Też wydaje mi się, że Amanda zaczyna dojrzewać i cieszę się, że sama się przyznała. Podobało mi się też zachowanie Aleksa docenił, że sama się przyznała i nie wyznaczył dodatkowej kary. Za to jak zwykle nie podobało mi się to całe czytanie dekalogu wiem dlaczego to zrobił, ale to wydaje mi się chyba nawet bardziej poniżające niż kary, które wyznacza. Ponad to po karze Amanda raczej potrzebuje pocieszenia i wiem, że objął ją i że to ona się oderwała i wyskoczyła z kąpielą, ale mógł sobie darować ten cały Dekalog. Zawsze mam wrażenie, że Amandzie potrzeba dłuższego pocieszenia/przytulenia tylko ma problemy ze zrozumieniem i przyjmowaniem emocji.

    OdpowiedzUsuń
  9. Amanda nie jest jakąś znowu najgorszą macochą.Zasady w ich domu według mnie nie są jakieś okropne i bardzo rygorystyczne,są normalne.Amanda mnie zaskoczyła tym,że się przyznała niespodziewałabym się tego po niej.Może wreszcie zaczęła chociaż trochę rozumieć Aleksa.Szkoda mi jej ale dobrze,że Olek był konsekwentny.

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja rozumiem zachowanie Angeli. Miała życie jakie miała a teraz zjawia się jej ojciec, którego nie znała i jakaś kobieta, zaledwie kilka lat starsza od niej. Oboje próbują jej narzucić jakieś zasady? Ja na samą myśl się już buntuję i też pewnie nie przyjęłabym tego spokojnie! Amanda powinna nieco mniej udzielać rad Angeli. Wolałabym, aby większa inicjatywa wyszła od Olka.

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak dla mnie to dopiero jest patologia.
    Współczuje Angeli. Tatuś się zjawia po pietnastu czy szesnastu latach i razem z żoneczką, gówniarą, chcą żądzic i decydowac. Jak dla mnie to Angela miałaby teraz pełne prawo do buntu i mam nadzieje, że bedzie sie buntowac a nie stanie kolejną posłuszną uległa ofiarą... No masakra.
    Amanda zaczyna mnie drażnic, uważam, że nie powinna sie wtrącac do wychowania Angeli, jest niewiele starsza, doskonałej przeszłości nie ma, bo była utrzymanką i wpadła i ONA jeszcze chce matkowac? I to dziewczynie prawie w tym samym wieku. Bo szczerze mówiąc 4 lata różnicy to tyle co nic.
    Angela! Brań sie..
    No co do Aleksa, to konsekwentny, ale nie specjalnie brutalny więc nawet sie go czepiac nie będę ;p

    OdpowiedzUsuń
  12. trochę są dla niej za surowi, dopiero co sie poznali a oni już z takimi zasadami, rozumiem Aleksa bo w końcu to jego córka chce dla niej jak najlepiej zeby skończyła szkoły i nie zapiła sie gdzies pod bramą z koleżankami. Ale te zasady to powinni stopniowo wprowadzać, dobrze wiedzieli że Angela była puszczona w samopas i teraz ciężko bd sie jej przestawić na takie zasady, ale tez pewnie będzie kręcić i oszukiwać.

    OdpowiedzUsuń
  13. Moim zdaniem to Amanda trochę za bardzo wczuła się w rolę, z drugiej strony broni swojej pozycji we własnym domu . Jeśli chodzi o Angelę to ma przechlapane , babcia z którą była całe swoje dotychczasowe życie trafia do szpitala, matka tak naprawdę ma ją gdzieś. I tu pojawia się nieznany tatuś i co ma mu się rzucić na szyję? Nowy dom , nowa rodzina , nie tak łatwo to zaakceptować. Będzie się buntować , choć mam nadzieję, że się dogadają, Berni

    OdpowiedzUsuń
  14. W tej części Amanda jest świetna fajnie że się przyznała Aleksowi moim zdanie to sprawi że spuści on trochę z tonu, a jej zachowanie względem Angeli było trochę zaskakujące nie sądziłam że aż tak wczuje się w rolę macochy.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam, że 2 kwietnia już napisałam komentarz i był praktycznie taki sam jak ten z teraz, więc ten bieżący usunęłam.

      Usuń