niedziela, 23 lutego 2014

Część 285 - Jestem tylko mężczyzną! (część druga)




Aleksander (Samuel)
Ja wiem, że plan był taki by tylko porozmawiać, ale ten szczeniak w czapce papy smerfa nie miał za grosz szacunku do starszych, nie miał szacunku do mnie. Dlatego Marcin go teraz ładnie trzymał z tyłu, a ja napierdzielałem po brzuchu niczym w worek treningowy.
Znajdowaliśmy się w ciemnej, oświetlonej jedną słabą żarówką piwnicy. Michał pilnował drzwi, ale ostatecznie postanowił je zaryglować.
– A co jak poszli po innych?
– Nie poszli – zapewniłem go. – I co Juby, gdzie kumpelowie? – zapytałem z charakterystycznym popisowym akcentem. Przypieprzyłem mu w twarz z prawej, następnie szybko w brzuch z lewej i w żebra z nogi. – Nie milczymy, tylko opowiadamy, opowiadamy.
– Co chcesz wiedzieć? – zapytał przez łzy ten z co najwyżej siedemnastolatek, no może miał dziewiętnaście, ale młodo wyglądał.
– Na ty jesteśmy? – zapytałem chwytając go za włosy. – Posłuchaj mnie szczeniaku, jak jesteś za miękki, to się nie bierz za sport dla twardzieli, ok? – Nachyliłem się by spojrzeć mu w oczy.
– Dobrze, ale niech mnie już pan nie bije – zaskomlał.
– A mówiłem dzieciaku, że wrócę w kim potrzeba – powiedział pewny siebie mój teść.
– No i co Juby, nadal mnie będziesz straszył braciszkiem? Dałby mi radę.
– Dał, ale…
– Ale co? Nie ma go? Nie w tym rzecz. Ty Juby nie wiesz kim jestem, nie wiesz ilu nas jest i jaki mamy cel, więc nie wychylaj się przed szereg by głowy nie stracić. Rozumiemy się? – poklepałem go po policzku, bo już dostrzegłem, że traci przytomność.
– Przepraszam, ja oddam…
– Oddasz, wszystko mi oddasz popaprańcu – wygrażał się Michał.
– Jutro wstawiasz się w lokalu tego pana z pieniędzmi. Ten lokal omijasz, resztę terroryzujesz nadal, a ja załatwię, że nikt cię nie tknie, a jak tknie to tylko raz. Trzydzieści procent moje, dwadzieścia dla tych panów co są tu ze mną, do podziału. Co tydzień, co piątek, ja cię znajdę, ty mnie nie szukaj. Połowa twoja i twoich karczyków. Cieszę się tośmy dobili biznesu i doszlimy do porozumienia – powiedziałem właściwie przypadkowo wiejską gwarą, ale nie miałem zamiaru się poprawiać. – Marcin, puść pana.
Marcin natychmiast wykonał moje polecenie i zabrał ręce, Juby upadł na podłogę. Pierdolnął tak, że aż mu współczułem tego spotkania z ziemią, ale uśmiechnąłem się. Jego ból, jego upodlenie, jego upadek, to wszystko mnie napędzało, dodawało genu agresji do mojej krwi płynącej w żyłach. Czułem niezwykłą satysfakcje, radość… Genialnie się czułem.
– Jak ci właściwie Juby na imię, co? – zapytałem przykucając.
– Przemek…
– Nazwisko?
– Mielcarek – wystękał.
– Ładnie. To do piątku pyzaku ty – rzekłem do niego z uśmiechem i poklepałem po policzku. – Panowie, wychodzimy. A ty to lepiej zadzwoń do kogoś, by cię pozbierał, samemu tak trudno, zawsze trzeba mieć kogoś, kto pomoże gdy upadniesz, na kim można się wesprzeć – rzuciłem złotą radą w stronę mojego nowego chłopca na posyłki. Zamknąłem za sobą drzwi piwnicy.
– Co to, kurwa, było? – zapytał Marcin gdy wyszliśmy już poza bramę.
– Pokaz kto rządzi w tym mieście – odpowiedziałem. – Jako właściciel tych dochodowych biznesów, jakimi są chociażby agencja, musiałem sobie radzić. Ty też marudzisz, że w szpitalu coraz mniej płaca za dyżury, tak więc… Marcin, ufam ci jak bratu, zachowaj to co się tu działo dla siebie. – Objąłem go, kładąc moją dłoń na jego ramieniu.
– Zachowam, bez obaw.
– To co panowie? Piwo? – zapytał Michał.
– Ja zaraz mam autobus, Amanda już pisała smsa, że Patryk gorączkuje. Powinienem wracać – wyjaśniłem.
– Co ty się baby słuchasz? – zdziwił się mój teść.
– Nie słucham, ale mnie potrzebuje.
– Każda matka sobie z dzieckiem sama poradzi – wtrącił swoje trzy niepotrzebne grosze Cinek.
– Może i poradzi, ale wolałbym…
– Wypić piwo i popatrzyć na panienki. No szczerze co byś wolał? – zapytał z naciskiem.
– No tak, ale Michał, zrozum, mam rodzinę, muszę…
– Jedną noc bez ciebie wytrzyma – naciskał.
– No chodź, mam ochotę na… zdradę! – wypowiedział z wielką pasją Marcin.
– Dobra, ale godzina i spadam. Naprawdę nie dłużej.
– Bo ci żona wpierdoli? – zakpił Marcin.
– Moja córka cię bije? – zdziwił się Michał.
– No, sam słyszałem ich jedną awanturę w klinice, popchnęła go na ścianę…
– Potknąłem się – przerwałem.
– Ja bym sobie nie pozwolił…
– Zastraszyli cię gówniarze! – warknąłem na teścia.
– Gówniarze z nożami, a nie własna żona. Jakby mnie kobieta chciała ustawiać, to raz dwa bym… sprałbym kurwa i w mig do pionu ustawił.
– Odczepcie się od mojego małżeństwa. Posiedzę z wami do pierwszej, nie dłużej, potem wrócę taksówką.
Miało być nie dłużej, a było do czwartej rano….

Amanda (Magdalena)
Stałam w kuchni i robiłam Patrykowi soczek, chciałam by wypił ciepły i aby lek przeciwgorączkowy się w nim rozpuścił. Nie spodziewałam się spotkać tam Angeli. Początkowo nawet jej nie zauważyłam.
– Daj, potrzymam go – zaproponowała.
– Dzięki. Połóż go do łóżeczka jak możesz, bo zasnął, na szczęście – poleciłam. Angela odniosła małego i wróciła do kuchni. Nalała sobie coli. – Jest trzecia, powinnaś spać.
– Ty nie śpisz, więc i ja nie muszę – odburknęła.
– Tylko między mną a tobą jest znaczna różnica i myślałam, że już sobie to wyjaśniliśmy. Mieszkasz z nami już miesiąc, powinnaś już się wdrążyć w zasady…
– Bla, bla, bla – powiedziała z uśmiechem kpiny na ustach i oparła się plecami o blat. Pewnie bym ją zjebała za taką odzywkę, ale naprawdę nie miałam na to siły.
Byłam zbyt zmęczona pracą, potem zajmowaniem się bliźniakami, gorączkującym Patrykiem i telefonowaniem do Olka, który ciągle mówił „jeszcze jestem zajęty, poradzisz sobie sama”.
Wybrałam jego numer po raz kolejny. Już naprawdę wkurwiona. Wyszłam do łazienki by Angela nie słyszała tego co mówię.
– Masz się tu zjawić w pół godziny, nie obchodzi mnie jak. Teleportuj się nawet do cholery jasnej!
– Nie krzycz na mnie, jestem twoim mężem, należy mi się szacunek – odpowiedział spokojnie na mój krzyk.
– Ja za moment mogę zacząć krzyczeć! Masz się tu kurwa zjawić, w trybie natychmiastowym, priorytetem. Czego nie rozumiesz?
– To ty nie rozumiesz, że jestem zajęty. – Rozłączył się. Nie wytrzymałam, strąciłam to co stało na komodzie w łazience. Coś się zbiło, coś rozlało, ale miałam to naprawdę gdzieś. Stwierdziłam, że to wina Aleksa, to on to posprząta o ile kiedyś jeszcze zawita do domu.
– I kiedy wróci? – zapytała się Angelika z marszu jak tylko wyszłam z łazienki.
– Nie wiem – warknęłam. – A ty czego od niego chcesz?
– Musi mi coś podpisać – odpowiedziała Angelika.
– Uwagę? – dopytywałam.
– Nie twój interes – odpowiedziała.
– Fakt, nie mój, ale uprzedzam, że on wróci pijany. – Ukłoniłam się w jej kierunku teatralnie i już miałam skierować się do pokoju chłopców, ale mnie zatrzymały jej słowa.
– Pijany to pewnie nie będzie wiedział co podpisuje.
– Będzie wiedział. Ty nie widziałaś jeszcze swojego ojca pijanego. Łatwo go wtedy rozjuszyć – odrzekłam.
– To poczekam do śniadania.
– O ile na nie wstanie.
Miałam powiedzieć coś jeszcze, ale usłyszałam jak ktoś uderza w drzwi wejściowe. Wiedziałam, że to Aleks, on często po pijanemu potykał się na schodach. Miałam mu otworzyć wrota do naszego ogniska domowego, ale sam sobie jakoś poradził.
– Idź do siebie – powiedziałam delikatnie do Angeli, ale jednocześnie z naciskiem, nie chciałam by widziała ojca w takim stanie. Aleks nie był aż tak pijany by nie wiedzieć co robi, ale on po alkoholu zawsze bywał pobudzony i to w złym tego słowa znaczeniu.
– Ale dlaczego? – zapytała Angela, a Aleks w tym czasie już słyszałam jak wprowadza swoje rządy w kuchni.
– Czemu tu jest, kurwa taki syf!? – warknął i uderzył chyba pokrywką garnka o garnek.
– Dlaczego – odpowiedziałam Angeli. – Idź do siebie, ja go zaprowadzę do sypialni.
– Ale on musi to podpisać, jak nie podpisze to zadzwonią i będzie, że nie powiedziałam.
– Gdzie masz ten zeszyt? – zapytałam. Podała mi go w dłonie i długopis. Szczerze nawet nie czytałam tej uwagi, po prostu odnalazłam ostatnią zapisaną stronę, oparłam zeszyt o ścianę, podpisałam się „Amanda Górska (mąż jest na wykładach)”. – Trzymaj.
– A ty czemu nie śpisz!? – krzyknął Olek za moimi plecami.
– Ja? – zapytałam zdzwiona.
– Nie. Ty to zrób porządek w tym domu, bo się o zabawki potykam.
– Potykasz się bo jesteś pijany – odpowiedziałam. – Angela, idź do siebie.
– Spać, a nie pisać te smsy, w kółko! Kto to widział, aby o tej godzinie…
– Wracać do domu i to w takim stanie, jak się ma żonę i dzieci.
Angela zostawiła nas samych, poszła do swojego pokoju.
– Ty do mnie tak mówisz?
– Nie, do ostatniej twojej trzeźwej komórki myślowej – odburknęłam i chciałam go wyminąć. Poczułam jednak jak zaciskają się jego palce na moim ramieniu.
– Nie odzywaj się tak do mnie. Jestem twoim mężem!
– Nawet nie wiesz jak często tego żałuje – podjęłam wyzwanie awanturowania się w korytarzu. Czemu nie? Skoro sam tego chciał.
Ścisnął moje drugie ramie i przygwoździł do ściany.
– Ciężko pracuje by zapewnić byt rodzinie, a ty co? Tak mi się odwdzięczasz? Pretsjami?
– Pretensjami – poprawiłam go z uśmiechem wyższości. Nie sądziłam, że to rozjuszy go na tyle by unieść rękę do góry, na szczęście opadła na ścianę, z hukiem. Drzwi do łazienki wciąż były otwarte. Zerknął w tamtą stronę. Puścił mnie i wszedł przemyć twarz.
– Amanda do mnie!
– Tak to sobie możesz mówić do psa – odpowiedziałam i zaczęłam zbierać z dywanu zabawki synów.
– Ale my nie mamy psa – wydedukował.
– Czego chcesz? – zapytałam stając w drzwiach łazienki.
– Zrób z tym porządek.
– Nie.
– Nie będę chodził po szkle.
– To naucz się latać, albo sam sobie posprzątaj.
– Co, kurwa? – Tym razem poczułam jego dłoń na ramieniu i wiele mocniej niż wcześniej. Wszarpnął mnie do łazienki, ale nie zajął sobie trudu by zamknąć drzwi. Poczułam jego dłoń na moim pośladku, ból szybko się rozszedł, ale pieczenie uderzonego miejsca pozostało. – Zapamiętaj sobie coś – zaczął ściskając mnie za oba ramiona.
– Aleks, to boli, puść.
– W tym domu rządzę ja, a nie moja żona. Nie będziesz mi mówiła co mam robić i kiedy. Masz się mnie słuchać, rozumiesz? – zapytał. Wypuścił jedno ramie ze swojego żelaznego uścisku i zaczął rozpinać pasek, który miał przy spodniach.
– Tak – odpowiedziałam. To było pierwsze co mi przyszło do głowy. Przytaknąć mu, byleby nie uderzył. Tym bardziej w chwili gdy był w takim stanie, pijany i rozjuszony.
– Mam dość wiecznych podejrzeń o zdradę do cholery! Gdybym cię zdradzał to bym nie wracał do domu, tylko teraz pierdolił inną, na pewno przyjemniejszą, a nie wiecznie na fochu i z pretensjami! Rozumiesz, kurwa!?
– Tak – odpowiedziałam. Nie wiem kiedy łzy wypłynęły z moich oczu, ale czułam jak ściekają po policzkach.
– Pytałem czy rozumiesz? – zapytał stanowczo i zacisnął usta w oczekiwaniu na odpowiedź.
– Rozumiem – odpowiedziałam pokornie, bo na obecną chwilę nie miałam innego wyjścia.
– Żona ma się słuchać męża. Chyba o tym zapomniałaś. – Puścił mnie, ale stanął między mną a drzwiami. Dokładnie widziałam jak zwija pasek na pół. Czynił to bardzo powoli, wręcz pedantycznie, równo, dokładnie. – Sprzątaj to – wysyczał przez zęby.
– Kochanie, jutro. Jestem zmęczona.
– Nie obchodzi mnie to.
– Aleks, połóż się spać, naprawdę prosz…
– Bo ci przypierdole tym paskiem za moment. Żona ma słuchać męża. Nie chcę cię musieć powtarzać. – Nie krzyczał, mówił ostrzej. Postanowiłam mu ustąpić. Nie miałam z nim szans i doskonale o tym wiedziałam.
– Dobrze, ale muszę iść po szczotkę, muszę czymś to zamieść.
– Nie! Rękoma to zbierasz. Może to cię nauczy porządku i nie zbijania rzeczy za które ja słono płaciłem! – krzyknął, ale w sekundę się uspokoił. Oparł się o umywalkę jak pan. Wejrzałam na drzwi. – Nie uciekaj, dogonię cię, a wtedy spiorę. Sprzątaj. Posprzątasz i pójdziesz spać, albo zajmiesz się dziećmi. Nawet cię nie tknę. Wybór, kochanie, należy do ciebie. – Jego trywialny uśmiech, te oczy mówiące „ja tu jestem panem”, wszystko sprawiało, że miałam ochotę go zabić. – Rób to tylko tak, żebyś się nie pokaleczyła – uprzedził gdy ja zapłakana klękałam na chłodnych płytkach i zabierałam się za sprzątanie.


17 komentarzy:

  1. Ja nie wiem czemu Amanda się pozwala tak traktować,widocznie musi go bardzo kochać i bardzo się go bać.Nie dość,że wraca późno w nocy do domu podczas gdy powinien być z żoną i chorym dzieckiem to jeszcze awantury wszczyna i jej wygraża.Ta znajomość z Michałem napewno Aleksowi na dobre nie wyjdzie stanie się takim samym skurwielem jak on.A Amanda to Aleksowi za ten późny powrót i zachowanie to mu tak przypierdolić powinna żeby mu się jego własna komunia przypomniała może by się wreszcie ogarnął bo z takimi kolegami to Olek daleko nie zajdzie.

    OdpowiedzUsuń
  2. To, że nie lubię Aleksandra to żadna nowość. Jego ostanie zachowania sprawiły, że mam ochotę go zabić. Na miejscu Amandy odeszłabym od takiego faceta. Jest młoda, ładna. Mogłaby znaleśc jeszcze kogoś kto potrafiłby ją uszanowac i o nią dbac.
    Aleks jest chamowaty wyrachowany i podły.
    Wymaga od Amandy, ale nic od siebie nie daje. No, poza pieniedzmi, awanturami i ranieniem.
    Współczuje Amandzie.
    Mam nadzieje, że Olek sie opamięta, zorientuje że ją krzywdzi... Zastanawiam się czy bycie taką szmatą i uprzykrzanie ludziom życia to jego hobby jakieś teraz?

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdybym była Amandą to Aleks musiał by swoje zęby wybierać z tego szkła w łazience. Wkurza mnie on i to bardzo wielki pan i władca. Znajomość z teściem nie wyjdzie mu na dobre. Współczuję Amandzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No więc jaki miało sens stawianie się Amandy? Co to by dało? Siniaki? Ona chciała uniknąć większej awantury, bólu, itd, dlatego go posłuchała. Ja tam to rozumiem.

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Z jednej strony też to rozumiem ale z drugiej to się jej dziwie, że jeszcze się od niego nie wyprowadziła z dziećmi. Może to by podziałało na niego jak zimny prysznic i przestał się zachowywać jak teraz.

      Usuń
  4. Teraz to dopiero pojechał. To cholernie zabawne, że wymaga szacunku i posłuszeństwa gdy sam zachowuje się jak pieprzony dupek. Dlaczego Amanda go słucha? Dla mnie to jest niepojęte, a on się normalnie nad nią znęca psychicznie i fizycznie. Dlaczego po prostu nie zabierze dzieci i nie odejdzie? Pieniądze i prestiż chyba nie są dla niej aż tak ważne, żeby znosić coś takiego? A można mieć nadzieję, że to by otrzeźwiło Pana i władcę i by się opamiętał. Ona zajmuje się chorym dzieckiem i jego nastoletnią córką, a on sobie chleje z kolegami, a potem ma czelność wrócić pikany nad ranem i kazać jej sprzątać. Paranoja po prostu.
    Postawa Amandy do Angeli bardzo mi się podoba jest odpowiedzialna. Po mimo, że nie przepada za Angelą to chroni ją jak tylko potrafi. Po cichu liczyłam, że Angela wpadnie do tej łazienki i stanie po stronie Amandy. Bo myślę, że nawet ona widzi, że jej tatuś zachowuje się jak cham i prostak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc, też liczyłam na to, że Angela zainterweniuje...

      Usuń
    2. Angela wpadłaby do łazienki i co zrobiła? Zaczęłaby się bić z dorosłym i pijanym mężczyzną? Angela może stanąć po stronie Amandy, ale w momencie, kiedy z Aleksem można spokojnie porozmawiać. Poza tym Amanda kazała jej nie wychylać się z pokoju.

      Usuń
  5. Co się z tym Olkiem porobiło, na kryzys wieku średniego chyba za wcześnie?
    Bardzo współczuję Amandzie, Olek jest taki nieprzewidywalny, raz kochany mąż, a za niedługo zmienia się w potwora.
    Najlepiej by było jakby wpadł teraz jakiś superbohater uratował Amandę, a Olkowi dał porządnie w zęby.

    OdpowiedzUsuń
  6. Aż mi jej żal. Niczym sobie nie zasluzyla na takie traktowanie. To jest kolejny gorszy dzień Aleksa?
    Maggie

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie lubie takiego Aleksa. Przegina na maxa takim zachowaniem. Wspolczuje Amandzie, z pijanym nie ma sensu dyskutowac czy sie kłócić.

    OdpowiedzUsuń
  8. Olek przesadził,chyba jemu też by się dekalog przydał,bo zachowuje się jak prostak

    OdpowiedzUsuń
  9. Aleks ostatnio ma sporo wpadek na swoim koncie tym razem nawet całkiem sporą. No cóż z pijaną osobą nigdy nie ma szans na porozumienie i nie warto tracić czasu na rozmowy.
    Naprawdę chłopak przesadził szkoda mi Amandy w tej części

    OdpowiedzUsuń
  10. Olek zachował się jak cham i tyran. Nie dość, że wrócił do domu pijany to jeszcze się awanturuje. Wymaga szacunku dla siebie, a nie okazuje go swojej żonie i rodzinie, to przecież ma działać w obie strony.

    OdpowiedzUsuń