Aleksander (Samuel)
Ja wiem, że plan był taki by
tylko porozmawiać, ale ten szczeniak w czapce papy smerfa nie miał za grosz
szacunku do starszych, nie miał szacunku do mnie. Dlatego Marcin go teraz
ładnie trzymał z tyłu, a ja napierdzielałem po brzuchu niczym w worek
treningowy.
Znajdowaliśmy się w ciemnej,
oświetlonej jedną słabą żarówką piwnicy. Michał pilnował drzwi, ale ostatecznie
postanowił je zaryglować.
– A co jak poszli po innych?
– Nie poszli – zapewniłem go. –
I co Juby, gdzie kumpelowie? – zapytałem z charakterystycznym popisowym akcentem.
Przypieprzyłem mu w twarz z prawej, następnie szybko w brzuch z lewej i w żebra
z nogi. – Nie milczymy, tylko opowiadamy, opowiadamy.
– Co chcesz wiedzieć? – zapytał
przez łzy ten z co najwyżej siedemnastolatek, no może miał dziewiętnaście, ale
młodo wyglądał.
– Na ty jesteśmy? – zapytałem
chwytając go za włosy. – Posłuchaj mnie szczeniaku, jak jesteś za miękki, to
się nie bierz za sport dla twardzieli, ok? – Nachyliłem się by spojrzeć mu w
oczy.
– Dobrze, ale niech mnie już pan
nie bije – zaskomlał.
– A mówiłem dzieciaku, że wrócę
w kim potrzeba – powiedział pewny siebie mój teść.
– No i co Juby, nadal mnie
będziesz straszył braciszkiem? Dałby mi radę.
– Dał, ale…
– Ale co? Nie ma go? Nie w tym
rzecz. Ty Juby nie wiesz kim jestem, nie wiesz ilu nas jest i jaki mamy cel,
więc nie wychylaj się przed szereg by głowy nie stracić. Rozumiemy się? –
poklepałem go po policzku, bo już dostrzegłem, że traci przytomność.
– Przepraszam, ja oddam…
– Oddasz, wszystko mi oddasz
popaprańcu – wygrażał się Michał.
– Jutro wstawiasz się w lokalu
tego pana z pieniędzmi. Ten lokal omijasz, resztę terroryzujesz nadal, a ja załatwię,
że nikt cię nie tknie, a jak tknie to tylko raz. Trzydzieści procent moje,
dwadzieścia dla tych panów co są tu ze mną, do podziału. Co tydzień, co piątek,
ja cię znajdę, ty mnie nie szukaj. Połowa twoja i twoich karczyków. Cieszę się
tośmy dobili biznesu i doszlimy do porozumienia – powiedziałem właściwie
przypadkowo wiejską gwarą, ale nie miałem zamiaru się poprawiać. – Marcin, puść
pana.
Marcin natychmiast wykonał moje
polecenie i zabrał ręce, Juby upadł na podłogę. Pierdolnął tak, że aż mu
współczułem tego spotkania z ziemią, ale uśmiechnąłem się. Jego ból, jego
upodlenie, jego upadek, to wszystko mnie napędzało, dodawało genu agresji do
mojej krwi płynącej w żyłach. Czułem niezwykłą satysfakcje, radość… Genialnie
się czułem.
– Jak ci właściwie Juby na imię,
co? – zapytałem przykucając.
– Przemek…
– Nazwisko?
– Mielcarek – wystękał.
– Ładnie. To do piątku pyzaku ty
– rzekłem do niego z uśmiechem i poklepałem po policzku. – Panowie, wychodzimy.
A ty to lepiej zadzwoń do kogoś, by cię pozbierał, samemu tak trudno, zawsze
trzeba mieć kogoś, kto pomoże gdy upadniesz, na kim można się wesprzeć –
rzuciłem złotą radą w stronę mojego nowego chłopca na posyłki. Zamknąłem za
sobą drzwi piwnicy.
– Co to, kurwa, było? – zapytał
Marcin gdy wyszliśmy już poza bramę.
– Pokaz kto rządzi w tym mieście
– odpowiedziałem. – Jako właściciel tych dochodowych biznesów, jakimi są
chociażby agencja, musiałem sobie radzić. Ty też marudzisz, że w szpitalu coraz
mniej płaca za dyżury, tak więc… Marcin, ufam ci jak bratu, zachowaj to co się
tu działo dla siebie. – Objąłem go, kładąc moją dłoń na jego ramieniu.
– Zachowam, bez obaw.
– To co panowie? Piwo? – zapytał
Michał.
– Ja zaraz mam autobus, Amanda
już pisała smsa, że Patryk gorączkuje. Powinienem wracać – wyjaśniłem.
– Co ty się baby słuchasz? –
zdziwił się mój teść.
– Nie słucham, ale mnie
potrzebuje.
– Każda matka sobie z dzieckiem
sama poradzi – wtrącił swoje trzy niepotrzebne grosze Cinek.
– Może i poradzi, ale wolałbym…
– Wypić piwo i popatrzyć na
panienki. No szczerze co byś wolał? – zapytał z naciskiem.
– No tak, ale Michał, zrozum,
mam rodzinę, muszę…
– Jedną noc bez ciebie wytrzyma
– naciskał.
– No chodź, mam ochotę na…
zdradę! – wypowiedział z wielką pasją Marcin.
– Dobra, ale godzina i spadam.
Naprawdę nie dłużej.
– Bo ci żona wpierdoli? – zakpił
Marcin.
– Moja córka cię bije? – zdziwił
się Michał.
– No, sam słyszałem ich jedną
awanturę w klinice, popchnęła go na ścianę…
– Potknąłem się – przerwałem.
– Ja bym sobie nie pozwolił…
– Zastraszyli cię gówniarze! –
warknąłem na teścia.
– Gówniarze z nożami, a nie
własna żona. Jakby mnie kobieta chciała ustawiać, to raz dwa bym… sprałbym
kurwa i w mig do pionu ustawił.
– Odczepcie się od mojego
małżeństwa. Posiedzę z wami do pierwszej, nie dłużej, potem wrócę taksówką.
Miało być nie dłużej, a było do
czwartej rano….
Amanda (Magdalena)
Stałam w kuchni i robiłam
Patrykowi soczek, chciałam by wypił ciepły i aby lek przeciwgorączkowy się w
nim rozpuścił. Nie spodziewałam się spotkać tam Angeli. Początkowo nawet jej
nie zauważyłam.
– Daj, potrzymam go –
zaproponowała.
– Dzięki. Połóż go do łóżeczka
jak możesz, bo zasnął, na szczęście – poleciłam. Angela odniosła małego i
wróciła do kuchni. Nalała sobie coli. – Jest trzecia, powinnaś spać.
– Ty nie śpisz, więc i ja nie
muszę – odburknęła.
– Tylko między mną a tobą jest
znaczna różnica i myślałam, że już sobie to wyjaśniliśmy. Mieszkasz z nami już
miesiąc, powinnaś już się wdrążyć w zasady…
– Bla, bla, bla – powiedziała z
uśmiechem kpiny na ustach i oparła się plecami o blat. Pewnie bym ją zjebała za
taką odzywkę, ale naprawdę nie miałam na to siły.
Byłam zbyt zmęczona pracą, potem
zajmowaniem się bliźniakami, gorączkującym Patrykiem i telefonowaniem do Olka,
który ciągle mówił „jeszcze jestem zajęty, poradzisz sobie sama”.
Wybrałam jego numer po raz
kolejny. Już naprawdę wkurwiona. Wyszłam do łazienki by Angela nie słyszała
tego co mówię.
– Masz się tu zjawić w pół
godziny, nie obchodzi mnie jak. Teleportuj się nawet do cholery jasnej!
– Nie krzycz na mnie, jestem
twoim mężem, należy mi się szacunek – odpowiedział spokojnie na mój krzyk.
– Ja za moment mogę zacząć
krzyczeć! Masz się tu kurwa zjawić, w trybie natychmiastowym, priorytetem.
Czego nie rozumiesz?
– To ty nie rozumiesz, że jestem
zajęty. – Rozłączył się. Nie wytrzymałam, strąciłam to co stało na komodzie w
łazience. Coś się zbiło, coś rozlało, ale miałam to naprawdę gdzieś.
Stwierdziłam, że to wina Aleksa, to on to posprząta o ile kiedyś jeszcze zawita
do domu.
– I kiedy wróci? – zapytała się
Angelika z marszu jak tylko wyszłam z łazienki.
– Nie wiem – warknęłam. – A ty
czego od niego chcesz?
– Musi mi coś podpisać –
odpowiedziała Angelika.
– Uwagę? – dopytywałam.
– Nie twój interes –
odpowiedziała.
– Fakt, nie mój, ale uprzedzam,
że on wróci pijany. – Ukłoniłam się w jej kierunku teatralnie i już miałam
skierować się do pokoju chłopców, ale mnie zatrzymały jej słowa.
– Pijany to pewnie nie będzie
wiedział co podpisuje.
– Będzie wiedział. Ty nie
widziałaś jeszcze swojego ojca pijanego. Łatwo go wtedy rozjuszyć – odrzekłam.
– To poczekam do śniadania.
– O ile na nie wstanie.
Miałam powiedzieć coś jeszcze,
ale usłyszałam jak ktoś uderza w drzwi wejściowe. Wiedziałam, że to Aleks, on
często po pijanemu potykał się na schodach. Miałam mu otworzyć wrota do naszego
ogniska domowego, ale sam sobie jakoś poradził.
– Idź do siebie – powiedziałam
delikatnie do Angeli, ale jednocześnie z naciskiem, nie chciałam by widziała
ojca w takim stanie. Aleks nie był aż tak pijany by nie wiedzieć co robi, ale
on po alkoholu zawsze bywał pobudzony i to w złym tego słowa znaczeniu.
– Ale dlaczego? – zapytała
Angela, a Aleks w tym czasie już słyszałam jak wprowadza swoje rządy w kuchni.
– Czemu tu jest, kurwa taki
syf!? – warknął i uderzył chyba pokrywką garnka o garnek.
– Dlaczego – odpowiedziałam
Angeli. – Idź do siebie, ja go zaprowadzę do sypialni.
– Ale on musi to podpisać, jak
nie podpisze to zadzwonią i będzie, że nie powiedziałam.
– Gdzie masz ten zeszyt? – zapytałam.
Podała mi go w dłonie i długopis. Szczerze nawet nie czytałam tej uwagi, po
prostu odnalazłam ostatnią zapisaną stronę, oparłam zeszyt o ścianę, podpisałam
się „Amanda Górska (mąż jest na wykładach)”. – Trzymaj.
– A ty czemu nie śpisz!? –
krzyknął Olek za moimi plecami.
– Ja? – zapytałam zdzwiona.
– Nie. Ty to zrób porządek w tym
domu, bo się o zabawki potykam.
– Potykasz się bo jesteś pijany
– odpowiedziałam. – Angela, idź do siebie.
– Spać, a nie pisać te smsy, w
kółko! Kto to widział, aby o tej godzinie…
– Wracać do domu i to w takim
stanie, jak się ma żonę i dzieci.
Angela zostawiła nas samych,
poszła do swojego pokoju.
– Ty do mnie tak mówisz?
– Nie, do ostatniej twojej
trzeźwej komórki myślowej – odburknęłam i chciałam go wyminąć. Poczułam jednak
jak zaciskają się jego palce na moim ramieniu.
– Nie odzywaj się tak do mnie.
Jestem twoim mężem!
– Nawet nie wiesz jak często
tego żałuje – podjęłam wyzwanie awanturowania się w korytarzu. Czemu nie? Skoro
sam tego chciał.
Ścisnął moje drugie ramie i
przygwoździł do ściany.
– Ciężko pracuje by zapewnić byt
rodzinie, a ty co? Tak mi się odwdzięczasz? Pretsjami?
– Pretensjami – poprawiłam go z
uśmiechem wyższości. Nie sądziłam, że to rozjuszy go na tyle by unieść rękę do
góry, na szczęście opadła na ścianę, z hukiem. Drzwi do łazienki wciąż były
otwarte. Zerknął w tamtą stronę. Puścił mnie i wszedł przemyć twarz.
– Amanda do mnie!
– Tak to sobie możesz mówić do
psa – odpowiedziałam i zaczęłam zbierać z dywanu zabawki synów.
– Ale my nie mamy psa –
wydedukował.
– Czego chcesz? – zapytałam
stając w drzwiach łazienki.
– Zrób z tym porządek.
– Nie.
– Nie będę chodził po szkle.
– To naucz się latać, albo sam
sobie posprzątaj.
– Co, kurwa? – Tym razem
poczułam jego dłoń na ramieniu i wiele mocniej niż wcześniej. Wszarpnął mnie do
łazienki, ale nie zajął sobie trudu by zamknąć drzwi. Poczułam jego dłoń na
moim pośladku, ból szybko się rozszedł, ale pieczenie uderzonego miejsca
pozostało. – Zapamiętaj sobie coś – zaczął ściskając mnie za oba ramiona.
– Aleks, to boli, puść.
– W tym domu rządzę ja, a nie
moja żona. Nie będziesz mi mówiła co mam robić i kiedy. Masz się mnie słuchać,
rozumiesz? – zapytał. Wypuścił jedno ramie ze swojego żelaznego uścisku i
zaczął rozpinać pasek, który miał przy spodniach.
– Tak – odpowiedziałam. To było
pierwsze co mi przyszło do głowy. Przytaknąć mu, byleby nie uderzył. Tym
bardziej w chwili gdy był w takim stanie, pijany i rozjuszony.
– Mam dość wiecznych podejrzeń o
zdradę do cholery! Gdybym cię zdradzał to bym nie wracał do domu, tylko teraz
pierdolił inną, na pewno przyjemniejszą, a nie wiecznie na fochu i z
pretensjami! Rozumiesz, kurwa!?
– Tak – odpowiedziałam. Nie wiem
kiedy łzy wypłynęły z moich oczu, ale czułam jak ściekają po policzkach.
– Pytałem czy rozumiesz? –
zapytał stanowczo i zacisnął usta w oczekiwaniu na odpowiedź.
– Rozumiem – odpowiedziałam
pokornie, bo na obecną chwilę nie miałam innego wyjścia.
– Żona ma się słuchać męża.
Chyba o tym zapomniałaś. – Puścił mnie, ale stanął między mną a drzwiami.
Dokładnie widziałam jak zwija pasek na pół. Czynił to bardzo powoli, wręcz
pedantycznie, równo, dokładnie. – Sprzątaj to – wysyczał przez zęby.
– Kochanie, jutro. Jestem
zmęczona.
– Nie obchodzi mnie to.
– Aleks, połóż się spać,
naprawdę prosz…
– Bo ci przypierdole tym paskiem
za moment. Żona ma słuchać męża. Nie chcę cię musieć powtarzać. – Nie krzyczał,
mówił ostrzej. Postanowiłam mu ustąpić. Nie miałam z nim szans i doskonale o
tym wiedziałam.
– Dobrze, ale muszę iść po
szczotkę, muszę czymś to zamieść.
– Nie! Rękoma to zbierasz. Może
to cię nauczy porządku i nie zbijania rzeczy za które ja słono płaciłem! –
krzyknął, ale w sekundę się uspokoił. Oparł się o umywalkę jak pan. Wejrzałam
na drzwi. – Nie uciekaj, dogonię cię, a wtedy spiorę. Sprzątaj. Posprzątasz i pójdziesz
spać, albo zajmiesz się dziećmi. Nawet cię nie tknę. Wybór, kochanie, należy do
ciebie. – Jego trywialny uśmiech, te oczy mówiące „ja tu jestem panem”,
wszystko sprawiało, że miałam ochotę go zabić. – Rób to tylko tak, żebyś się
nie pokaleczyła – uprzedził gdy ja zapłakana klękałam na chłodnych płytkach i
zabierałam się za sprzątanie.
Ja nie wiem czemu Amanda się pozwala tak traktować,widocznie musi go bardzo kochać i bardzo się go bać.Nie dość,że wraca późno w nocy do domu podczas gdy powinien być z żoną i chorym dzieckiem to jeszcze awantury wszczyna i jej wygraża.Ta znajomość z Michałem napewno Aleksowi na dobre nie wyjdzie stanie się takim samym skurwielem jak on.A Amanda to Aleksowi za ten późny powrót i zachowanie to mu tak przypierdolić powinna żeby mu się jego własna komunia przypomniała może by się wreszcie ogarnął bo z takimi kolegami to Olek daleko nie zajdzie.
OdpowiedzUsuńTo, że nie lubię Aleksandra to żadna nowość. Jego ostanie zachowania sprawiły, że mam ochotę go zabić. Na miejscu Amandy odeszłabym od takiego faceta. Jest młoda, ładna. Mogłaby znaleśc jeszcze kogoś kto potrafiłby ją uszanowac i o nią dbac.
OdpowiedzUsuńAleks jest chamowaty wyrachowany i podły.
Wymaga od Amandy, ale nic od siebie nie daje. No, poza pieniedzmi, awanturami i ranieniem.
Współczuje Amandzie.
Mam nadzieje, że Olek sie opamięta, zorientuje że ją krzywdzi... Zastanawiam się czy bycie taką szmatą i uprzykrzanie ludziom życia to jego hobby jakieś teraz?
Gdybym była Amandą to Aleks musiał by swoje zęby wybierać z tego szkła w łazience. Wkurza mnie on i to bardzo wielki pan i władca. Znajomość z teściem nie wyjdzie mu na dobre. Współczuję Amandzie.
OdpowiedzUsuńA dałabyś mu radę?
UsuńPewnie nie :-)
UsuńNo więc jaki miało sens stawianie się Amandy? Co to by dało? Siniaki? Ona chciała uniknąć większej awantury, bólu, itd, dlatego go posłuchała. Ja tam to rozumiem.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńZ jednej strony też to rozumiem ale z drugiej to się jej dziwie, że jeszcze się od niego nie wyprowadziła z dziećmi. Może to by podziałało na niego jak zimny prysznic i przestał się zachowywać jak teraz.
UsuńTeraz to dopiero pojechał. To cholernie zabawne, że wymaga szacunku i posłuszeństwa gdy sam zachowuje się jak pieprzony dupek. Dlaczego Amanda go słucha? Dla mnie to jest niepojęte, a on się normalnie nad nią znęca psychicznie i fizycznie. Dlaczego po prostu nie zabierze dzieci i nie odejdzie? Pieniądze i prestiż chyba nie są dla niej aż tak ważne, żeby znosić coś takiego? A można mieć nadzieję, że to by otrzeźwiło Pana i władcę i by się opamiętał. Ona zajmuje się chorym dzieckiem i jego nastoletnią córką, a on sobie chleje z kolegami, a potem ma czelność wrócić pikany nad ranem i kazać jej sprzątać. Paranoja po prostu.
OdpowiedzUsuńPostawa Amandy do Angeli bardzo mi się podoba jest odpowiedzialna. Po mimo, że nie przepada za Angelą to chroni ją jak tylko potrafi. Po cichu liczyłam, że Angela wpadnie do tej łazienki i stanie po stronie Amandy. Bo myślę, że nawet ona widzi, że jej tatuś zachowuje się jak cham i prostak.
Szczerze mówiąc, też liczyłam na to, że Angela zainterweniuje...
UsuńAngela wpadłaby do łazienki i co zrobiła? Zaczęłaby się bić z dorosłym i pijanym mężczyzną? Angela może stanąć po stronie Amandy, ale w momencie, kiedy z Aleksem można spokojnie porozmawiać. Poza tym Amanda kazała jej nie wychylać się z pokoju.
UsuńCo się z tym Olkiem porobiło, na kryzys wieku średniego chyba za wcześnie?
OdpowiedzUsuńBardzo współczuję Amandzie, Olek jest taki nieprzewidywalny, raz kochany mąż, a za niedługo zmienia się w potwora.
Najlepiej by było jakby wpadł teraz jakiś superbohater uratował Amandę, a Olkowi dał porządnie w zęby.
Aż mi jej żal. Niczym sobie nie zasluzyla na takie traktowanie. To jest kolejny gorszy dzień Aleksa?
OdpowiedzUsuńMaggie
Nie lubie takiego Aleksa. Przegina na maxa takim zachowaniem. Wspolczuje Amandzie, z pijanym nie ma sensu dyskutowac czy sie kłócić.
OdpowiedzUsuńOlek przesadził,chyba jemu też by się dekalog przydał,bo zachowuje się jak prostak
OdpowiedzUsuńAleks ostatnio ma sporo wpadek na swoim koncie tym razem nawet całkiem sporą. No cóż z pijaną osobą nigdy nie ma szans na porozumienie i nie warto tracić czasu na rozmowy.
OdpowiedzUsuńNaprawdę chłopak przesadził szkoda mi Amandy w tej części
Olek zachował się jak cham i tyran. Nie dość, że wrócił do domu pijany to jeszcze się awanturuje. Wymaga szacunku dla siebie, a nie okazuje go swojej żonie i rodzinie, to przecież ma działać w obie strony.
OdpowiedzUsuń