wtorek, 25 lutego 2014

Część 289 - Najlepszy ze scenariuszy


Amanda (Magdalena)

Od zawsze lubiłam spać, choć głosiłam sprzeczność, że wyśpię się po śmierci. Jednak po latach dotarło do mnie, że bezsenność jest równa zmartwieniom, niepokojom, problemom. Teraz już wiem dlaczego od dzieciństwa nie potrafiłam zasnąć. Jednak kiedy przychodził już sen, to niósł z sobą spokój, no chyba, że ktoś ma tylko koszmary. Ja nie miewałam złych snów, nigdy nie śniło mi się nic, co wybudzało mnie z krzykiem. Aleks miewał koszmary… Aleks już dawno powinien być przy mnie, w końcu była już pierwsza w nocy.
– Skończ z tą paranoją, on nie ma innej! – krzyczała na mnie moja podświadomość.
– Zaufaj – mówiło serce.
– Kolczyk i szminka – głosił rozum.
Nie wiedziałam której części mnie samej mam być posłuszna. Iść za rozumem, czy za sercem? A może zawierzyć podświadomości.
I tak leżałam na łóżku – ja wraz z moimi wątpliwościami, bez męża. Przewracałam się z boku na bok, nie mogąc zasnąć, a kiedy w końcu mi się to udało, to jakiś głośny huk zniweczył mój plan przespania nocy.
– Przepraszam, to tylko ja – wyszeptał Aleks.
Odnalazłam włącznik i zaświeciłam lampkę. Potarłam dłonią oczy, które odwykły już od jasności. Usiadłam na łóżku.
– Co tak późno?
– Zastępowałem kolegę na dyżurze nocnym. Musiał wyskoczyć do dzieci. Samotny ojciec – wytłumaczył zdejmując zegarek.
– Rozumiem. Kładź się już do łóżka – poleciłam i położyłam się znów na jednym z boków.
– Za moment to zrobię.
Niby nic nie stało mi na przeszkodzie by usnąć, ale nie mogłam. Udałam się więc do łazienki, Aleks tam trzymał tabletki na sen.
– Nie łykaj prochów – wyszeptał mi do ucha.
– Jesteś jak wampir, pojawiasz się niespodziewanie. Nie łaź na palcach – wywarczałam i otworzyłam pudełeczko. Wysypałam na rękę dwie tabletki.
– Jedna ci starczy – zdecydował za mnie i zabrał jedną w swoje dwa wielkie paluchy. Rzuciłam mu nienawistne spojrzenie, ale nic nie powiedziałam. Nalałam wodę z kranu do kubeczka, służącego do płukania ust po umyciu zębów i połknęłam wspomagacz zasypiania.
Aleks już wyszedł z łazienki, hałasował czymś w pokoju. Trzaskał jak cholera.
– Czego szukasz? Nie dość, że się poruszasz jakbyś się teleportował, to jeszcze nie sypiasz. Edward Culen przy tobie to anioł normalnie.
– To ciągłe porównywanie do wampira ma jakiś podtekst? – zapytał i niespodziewanie chwycił mnie od tyłu, gdy wyszłam z łazienki. – A może chcesz bym cię ugryzł? – Zbliżył swoje zębiska do mojej szyi, poczułam je, ale ugryzienie nie nastało, zamiast tego jego delikatne wargi kąsały.
– Zrobisz mi malinkę – uprzedziłam gdy dłużej się wessał.
– Idzie zima, jest jesień. Założysz golf – zaproponował i powrócił do ssania. Potem obejrzał swoje dzieło. – Jeszcze za jasna – skomentował i possał jeszcze chwile. – O, taka mi się podoba.
– Skoro już się nacieszyłeś…
– Ciebie naznaczyłem. Jesteś moją własnością.
– Dobrze, niech ci będzie. Możemy w końcu iść do łóżka? – zapytałam naiwnie wierząc, że przystanie na moją propozycje.
– Możemy, ale jeszcze chwila. Podaj mi popielniczkę, proszę.
To w tym wszystkim było najdziwniejsze. Kiedy się wprowadzaliśmy oboje byliśmy niepalący, ale popielniczkę mieliśmy. Wiązały się z nią wspomnienia. Aleks po prostu pewnego dnia uznał, że pasuje nam do koloru ścian i sobie ją wziął. Tak, właśnie wziął, a nie kupił. Siedzieliśmy wtedy w ogródku piwnym. On pił Warkę, a nie Tarczynka. Tak więc śmiało można powiedzieć, że mój mąż był drobnym złodziejaszkiem. Sięgnęłam do parapetu po czarno-czerwony element naszego wystroju i podając go mężowi zapytałam:
– A co chcesz ze mną zapalić?
Roześmiał się.
– Nie, ale to co zrobię tez ci się spodoba.
Patrzyłam z zaciekawieniem na jego wyczyny. Sięgnął do kieszeni marynarki po portfel.
Co on będzie pieniądze palił? – pomyślałam. Nie odzywałam się jednak i dalej patrzyłam z zaciekawieniem.
Z jednej z przegródek wyjął kartkę złożoną na sześć, albo na osiem. Przedarł ją na pół i wcisnął do popielniczki. Patrzyłam na niego oniemiała. Nie wiedziałam co to była za kartka, dopóki nie dostrzegłam, że na komodzie obok popielniczki leży mój dekalog. Chwycił za niego, także go przedarł.
– Nie będzie nam potrzebne – skwitował. – Szlachta odpala drewnem jak to mówią – rzekł wyjmując zapałki z kieszeni. – Może chcesz sama?
– Nie, możesz ty.
Potarł łepek zapałki o zacierkę i podłożył ogień pod podarte kartki, zapłonęły dosłownie jakby je ktoś wcześniej benzynom podlał. Podeszłam bliżej by dokładnie widzieć ich koniec. Chciałam by ta chwila trwała jak najdłużej, by ogień je wiecznie trawił, a jednocześnie pragnęłam by już były zgliszczami, niczym więcej tylko popiołem. W końcu moje pragnienie się ziściło, ogień zgasł, a po papierze nie było już ani śladu, został tylko szary pył.
– Dlaczego to zrobiłeś? – zapytałam.
– Nie domyślasz się?
Boże, byleby teraz nie powiedział, że z nami koniec. Przecież dziś mnie zapewniał, że cokolwiek zrobię, to on nie odejdzie, ze zawsze przy mnie będzie, a teraz co?
Podszedł do mnie pewnymi, ale delikatnymi zarazem krokami. Chwycił mnie za ramiona, ale tak, że opuszki jego palców ledwie mnie muskały.
– Nie potrzebujemy tego. Nie popieram większości z twoich zachowań z ostatniego czasu, ale ostatecznie nie wszystko musi mi się podobać. Najważniejsze byśmy zawsze ze sobą rozmawiali, szczerze. Mówili co nas gryzie i męczy, żądali wyjaśnień, a nie bali się o nie prosić. Musimy współgrać. Tu nie ma przegranych i zwycięzców. Nie ma niczyjej wyższości. Jesteśmy małżeństwem, mężem i żoną, jesteśmy równi.
– Skąd ta zmiana? – zapytałam niepewnie. Uśmiechnął się do mnie, delikatnie, tak, że dołeczki w jego policzkach były ledwie dostrzegalne.
– Wtedy gdy do mnie przyszłaś, po tym wszystkim, wykazałaś się nie tylko niezwykłą odwagą, ale także, a może nawet przede wszystkim dojrzałością. Postąpiłaś dojrzalej i doroślej niż ja. Ty chciałaś rozmawiać, wyjaśniać, walczyć i naprawiać, a ja podkuliłem ogon i wolałem się wyprowadzić by przeczekać problem, licząc, że wrócę i go nie będzie. Jednak tak nie ma, tak się nie da i tak się nie robi. Wiesz dlaczego?
– Bo problem zostaje – odpowiedziałam. Pokiwał twierdząco głową.
– Właśnie. Powiedziałaś kiedyś, że nierozwiązane problemy rozwiązują małżeństwa, związki, przyjaźnie i rodzinne więzy. – Aleks zrobił znaczącą przerwę, jakby zbierał myśli. Nie przerwałam mu. Czekałam na zakończenie. – Myślę, że to zdanie każdy powinien oprawić w ramkę i powiesić w swoim domu na honorowym miejscu. Drugie mądre zdanie jakie popłynęło z twoich ust, to takie, że wymuszony szacunek, jest tylko wyuczonym szacunkiem, a zdobyty i wypracowany szacunek jest także uznaniem. – Aleks wzruszył ramionami i spojrzał mi w oczy. – Nie chcę cię do niczego przymuszać. Nie mam takiego prawa. A jeśli mam być głową rodziny i panować w tym domu, to nie jako dzierżawca bata.
– Do czegoś zmierzasz? – dopytywałam.
– Do tego, że jesteśmy tylko ludźmi. Wszyscy popełniamy błędy. Najważniejsze by je zrozumieć i nauczyć się je naprawiać. Być może ja spalając te kartki naprawiłem jeden z większych błędów w moim życiu. Udowodniłaś, że jesteś dorosła, odważna, dojrzała i ja nie mam prawa traktować cię jak dziecka. Jeśli nawalisz możemy pogadać. Jesteś inteligentna, zrozumiesz. Jeśli uznasz, że postąpiłaś błędnie, naprawisz to, a ja ci w tym pomogę na tyle na ile będę mógł, ale żaden ból nic nie zmieni, nie cofnie czasu, nie poprawi niczego. Jeśli jednak to co ja uznaje za błąd, ty po rozmowie uznasz za coś co nie jest błędem, to ja będę musiał popracować nad dedukcją i argumentami, albo pogodzić się z tym, że masz inne zdanie. – Uśmiechnął się. – W tej chwili mogę powiedzieć, że palenie szkodzi, powoduje raka, choroby serca…
– Wiem, czytam opakowania – przerwałam mu.
– Mogę powiedzieć to co już wiesz, a nadal to czy zapalisz, czy nie będzie twoją i tylko twoją decyzją. Decyzją dorosłego człowieka, który wie jakie są konsekwencje i prawdopodobieństwa scenariuszy po jego wyborach. Kiedyś planowałaś każdy swój krok i krok przeciwnika.
– Dlatego wtedy nie paliłam – odpowiedziałam z uśmiechem.
– Potem pojawiłem się ja i planowałem za ciebie. Tym cię chyba najbardziej ograniczyłem. Zabrałem ci to co w tobie pokochałem jako pierwsze. To za co cię podziwiałem.
– Podziwiałeś mnie?
– Jasne. Proszę. – Wyjął z kieszeni paczkę papierosów, położył na mojej dłoni. – Mogę ci podać kilka scenariuszy zanim zapalisz?
– Możesz.
– Jeśli nie zapalisz być może jutro potrąci cię pijany lub nieuważny kierowca, a ja zostanę sam z domem, dwójką naszych dzieci i moją nastolatką. Sędzia przybije temu człowiekowi wyrok, może według mnie niesprawiedliwy. Może zacznę pić, chlać tak, że przepije dom, pieniądze na studia naszych dzieci. Może w złości zacznę się na nich wyżywać. Może będzie inaczej. Może ułożę sobie życie z inną. Może dla niej oddam dzieci twojej matce by mi nie zawadzały. Patryk i Kamil po latach pewnie mnie za to znienawidzą, jakikolwiek scenariusz bym nie wybrał. Za to jaki mają los będą winić mnie, albo sędziego, z pewnością kierowcę, ale nie ciebie. Jeśli jednak scenariusz będzie podobny, ale umrzesz w wieku trzydziestu lat na raka płuc, to nie będą winić koncernu tytoniowego, a ciebie, za twoją słabą wolę. – Słuchałam w ciszy i wielkim skupieniu. – Tak naprawdę nie znamy dnia ani godziny. W pewnej nienakreślonej na osi czasu chwili zgaśnie jak zapałka nasze życie. Któreś z nas prawdopodobnie będzie pierwsze. Jak się potoczą losy tego drugiego z nas, nie wiem i chyba nawet nie jestem w stanie przewidzieć. Pewny natomiast jestem jednego. Jeśli umrę pierwszy, a ty się stoczysz lub załamiesz, a nasze dzieci wychowa ulica, chociażbym sobie tego nie życzył, pewnie nawet cię nie obwiniał, a zrozumiał, to jedno jest pewniakiem. Wiesz co?
– Nie, nie mam pojęcia.
Aleksowi zaszkliły się oczy.
– Chcę by mimo wszystko po mojej śmierci moje własne dzieci i ty dobrze mnie wspominały. I byście za to co was spotyka winili wszystko, ale nie mnie. Pytanie czego ty chcesz i co ty wolisz? Oczywiście, że możesz palić i żyć do setki, ale zostaje prawdopodobieństwo, scenariusz. Podałem ci tylko dwie wersje, może być ich tysiące, jednak nawiązując do tych dwóch, wolisz by twoje dzieci stojąc nad grobem, nad twoim grobem miały w myślach „gdyby nie ten kierowca, to bylibyśmy rodziną, szczęśliwą”, czy „gdybyś , kurwa, nie paliła, to nie byłoby tak jak teraz”? Osobiście myślę, że najgorsze w życiu jest poczucie winy, smak niewykorzystanych okazji, zmarnowanych szans, niepodjętych wyzwań, ból nierozwiązanych problemów. Jednak nikt nie jest alfą ani omegą i w życiu każdego z nas są niewykorzystane okazje. Ja na przykład żałuje, że nie zostałem pięściarzem, może wtedy… gdyby nie te chore ambicje miałbym mniej na sumieniu. A ty?
– Stypendium. Mogłam zawalczyć o stypendium zamiast…
– Zamiast co?
– Wybrać sponsoring.
– Zmarnowałem szanse… mogłem być ojcem, zabiłem własne dziecko – wyznał.
– Mogłam poznać własne rodzeństwo. Przez nienawiść zmarnowałam tę szanse. Nigdy nie widziałam Franka, nie wiem czy ojciec ma inne dzieci.
– Nie podjąłem wyzwania… nie poszedłem na spotkanie z własną matką, choć się na nie zgodziła.
– Nie wiedziałam – powiedziałam szybko.
– Nie szkodzi. A twoje niepodjęte wyzwanie?
– Mogłam być matką.
– Jesteś matką.
– Wiem, ale mogłam nią być od pierwszych dni ich urodzenia. A ja pierw byłam inkubatorem, a potem bałam się ich nawet nakarmić. Prawie w ogóle nie spędzałam z nimi czasu, przez to nie mam z nimi takiej więzi. Żałuje, nie cofnę czasu, nie podjęłam wyzwania.
– Boli mnie, że nie rozwiązałem inaczej problemów finansowych, z twoimi zdradami, chorą i toksyczną miłością.
– Boli mnie, że stanęliśmy przed ołtarzem w kłamstwach, z tymi nierozwiązanymi problemami. Boli mnie, że nie umiałam nigdy rozwiązać problemów moich i matki, a bez tego nigdy ona mi ani ja jej nie wybaczę.
– Mam poczucie winy, bo wiem ile osób w życiu przeze mnie płakało. Wiem… domyślam się ile razy to ty byłaś tą osobą. Czuje się winny twojego wczesnego macierzyństwa, wczesnego ślubu, zabraniu ci dzieciństwa.
– Aleks, nie musisz, to była moja…
– Jestem starszy, to ja powinienem być mądrzejszy.
– Czuje się winna, że nie umiem być lepszym człowiekiem, ani lepszą żoną, ani matką, że nie umiem okazywać uczuć.
– To wszystko co wymówiliśmy, Amando, to błędy. Większość z nich można naprawić, inne wynagrodzić lub zadośćuczynić. Jednak na moment zostawmy innych, skoncentrujmy się na nas, naszej rodzinie, naszym małżeństwie. Ty uważasz, że należy mierzyć siły na zamiary. Zostawmy więc cały świat, a skoncentrujmy się na naszym małym świecie i uczyńmy go lepszym. Nie chodzi o to by naprawiać przeszłość, bo jej już się nie da skorygować, ale byśmy patrząc w przyszłość wyciągali wnioski z przeszłości. Zanim wykonamy krok ważne jest by przewidzieć skutki, bo jesteśmy rodziną. Moje decyzje niosą skutki, często nieodwracalne i niedotykające tylko mnie, ale też ciebie, Angeli, chłopców. To samo z twoimi i ich decyzjami. Musimy starać się wybierać jak najlepsze scenariusze. – Poczułam muśnięcie warg na moim czole. – Idziemy spać? – zapytał miękko, tak najzwyczajniej.
– Tak, ale pierw… Zaczekaj moment. – Otworzyłam okno i wyrzuciłam paczkę papierosów na nasz ogródek.
– No to akurat był kiepski scenariusz. Jak zapomnę o tej paczce, to zapewne zepsuje kosiarkę – rzucił z uśmiechem.
– To i tak lepsze niż jakbym miała umrzeć na raka.
– Co fakt to fakt – powiedział obejmując mnie od tyłu i dociskając do swojego ciała. Wszystko to uczynił lewą ręką, prawą natomiast zamknął okno. – Noce robią się coraz zimniejsze – wyjaśnił.
– Jestem pewna, że możemy na to coś zaradzić. – Wywinęłam się mu i odwróciłam przodem do niego.
– Co pani poleca, pani Górska?
– Możemy się rozgrzać nawzajem, panie Aleksandrze.

– Dobry scenariusz, podoba mi się. Inwestuje w niego to co mam najcenniejsze, mój i twój czas. Nie trzeba mi żadnej gwarancji – rzekł z szelmowskim uśmiechem, oparty jedną dłonią wciąż o klamkę od okna. Przychylał twarz stronę mojej przy każdym słowie, w końcu dotknął swoimi wargami moich ust.

33 komentarze:

  1. Sporo szczerości zarówno ze strony Amandy, jak i Olka. I zgadzam się ze stwierdzeniem pana Górskiego, tamte dwa zdania powinno się oprawić w ramkę i powiesić na honorowym miejscu w salonie.
    Lisiczka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I to chyba w każdym salonie, albo sypialni zaraz po ślubie... wystarczy spojrzeć na skalę rozwodów, czy ile związków się rozpada nawet po kilku czy kilkunastu latach. Nierozwiązany problem, zamieciony pod dywan nie znika tylko rośnie, a z czasem dokładamy do niego inne... kolejne... aż nagle okazuje się, że już się nie da razem żyć. Aleks wybrał więc metodę życia razem i rozwiązywania problemów.

      Usuń
  2. Dobrze, że po raz kolejny szczerze porozmawiali. Zgadzam się z Aleksem odnośnie słów Amandy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie,że tak szczerze sobie pogadali,mam nadzieje,że ta sielanka u nich potrwa długo. I bardzo dobrze,że spalił ten dekalog

    OdpowiedzUsuń
  4. Państwo Górscy, po tylu nieporozumieniach i problemach doczekali się w końcu swojej sielanki. Oby teraz im się układało jak najdłużej, w końcu swoje już przeszli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A chcesz aby mieli taką sielankę już zawsze? Nie będzie wtedy czasami za nudno?

      Usuń
    2. Będzie za nudno, to oczywiste. Dlatego niech sobie u nich pobędzie ta sielanka, teraz by się przydało poczytać trochę o innych parach. Aleks z Amandą też zasługują na trochę spokoju :)

      Usuń
    3. No tak, masz racje. Jednak teraz za niedługo to będzie era Angeli i Huberta :) Jeszcze nie za bardzo wiem jak z Magdą i Jakubem, ale Domi i Tyler to dopiero styczniowi są :) (blogowy styczeń, nie nasz)

      Usuń
  5. Tak te dwa zdania powinny być mottem dla każdego związku. ;)
    Świetnie, że w końcu szczerze prozmawiali było im to potrzebne. Olek pozytywnie mnie zaskoczył dobrze żeśmy tego antyfanklubu nie założyły bo długo by nie pociągnął ;) Bardzo dobrze, że potrafił przyznać, że zachowywał się niedojrzale i że nie jest nieomylny oraz, że docenił dojrzałą postawe Amandy. No i że zrozumiał, że dekalog był błędem. Spalenie go było piękną i ważną chwilą dla ich związku. Czyli rozumiem, że od tej chwili nie podniesie już na nią ręki? Mam nadzieje, że to pomoże Amandzie odzyskać pewność siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, oto jest pytanie. Czy Aleks nie podniesie więcej ręki na żonę? A jak sądzisz?

      Usuń
    2. Hmm naprawde nie wiem dlatego zapytałam ;) Zarówno Olek jak i Amanda są bardzo porywczy i sądzę, że przy gwałtownych emocjach cieżko im będzie się powstrzymać. Jednak wtedy co najwyżej dadzą sobie w pysk, ale jako że spalił dekalog to rozumiem, że nie będzie już jej karał?

      Usuń
    3. Nie no... to jest dobre pytanie. Genialne wręcz jest to pytanie. Czy Aleks powiedział "Nigdy cię kochanie nie uderzę?", czy "Nie będę traktował cię jak dziecka, bo nie mam takiego prawa?"

      Usuń
    4. Czyli nadinterpretowałam jego wypowiedz i zachowanie?
      Hmm ja nie widzę różnicy pomiędzy tymi wypowiedziami dla mnie są jednym i tym samym. Czym się różnią?

      Usuń
    5. Nie zupełnie to była nadinterpretacja. Jest różnica w traktowaniu żony jak dziecko, a w daniu żonie klapsa w ostateczności - przynajmniej ja tak to widzę. Pytanie tylko jak widzi to Aleks?

      Usuń
    6. No ja to widzę podobnie. Jest kolosalna różnica między daniem klapsa w wyjątkowej sytuacji, a laniem za wszelkie wykroczenia. Pytanie właśnie co na to Aleks?

      Usuń
  6. Prędzej czy później Aleks uderzy Amandę. On chyba ma już taką naturę, taki charakter, nawyk. Może będzie żałował, może zrobi to w przypływie emocji, ale nie liczę na to, że to się już nigdy nie powtórzy. Poroznawiali szczerze, tylko na jak długo wystarczy im ta szczerość? Odnoszę wrażenie, że Amanda nadal ma wątpliwości i wciąż będzie się zastanawiać do kogo należy choćby ten kolczyki, a to będzie jak cień rzucany na ich związek.

    Fovos

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ma taką naturę? Ojej, chyba założę nowy post z ankietą, albo pytankiem, bo dałaś mi do myślenia :)

      Usuń
  7. To tylko moje zdanie ;) Miło, że skłoniło Ciebie do refleksji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Własnie dlatego zadałem pytania w kolejnym poście :)

      Usuń
  8. Poczekam aż kilka osób się wypowie, żeby nie sugerować niczego innym :)

    Fovos

    OdpowiedzUsuń
  9. Wreszcie znowu zaczęli rozmawiać i chyba rzeczywiście u państwa Górskich nadszedł czas na sielankę.Aleks mnie pozytywnie zaskoczył wszystkiego bym się po nim spodziewała tylko nie tego,że spali ten dekalog.Chociaż szczerzę wątpię,że nigdy więcej nie uderzy Amandy i,że ona nigdy nie uderzy jego.

    OdpowiedzUsuń
  10. OHO....
    Aleksander doczekał sie pokłonu ode mnie ;)
    Nareszcie!

    Byle trwało to jego postanowienie o szczerych rozmowach. I mam nadzieje, że zrezygnuje z bicia Amandy...

    OdpowiedzUsuń
  11. Moim zdanie dobrze, że podarł ten dekalog. A ta wymiana zdań.. była dobrym sposobem na dostrzeżenie swoich błędów. Przydała im się ta rozmowa. A wypowiedź Olka na temat palenia okazała się lepszym sposobem na dotarciee do Amandy. Tylko czy na długo?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak teraz czytam o tym paleniu, to sobie myslę, ze gdyby Angela znalazła paczkę fajek to by miała radochę :)

      Usuń
    2. Haha, a o tym nawet nie pomyślałam pisząc :)

      No cóż, lecę kończyć Anę od Greya, twoją ulubienicę się zdaje :)

      Usuń
    3. Oooo <3 kiedy będzie na Greyu aktualizacja? Bo ja czekam... czekam i czekam... ;)

      Usuń
    4. Już jest :) Czekałam tylko na internet w komputerze :)

      Teraz biorę się za aktualizacje Bartośka i Tyśki :)

      Usuń
  12. Brawo dla Aleksa za zniszczenie tego jak dla mnie idiotycznego dekalogu.
    Jak pisałam wcześniej bardzo mi się podoba , że rozmawiają ze sobą to na pewno poprawi ich relację i umocni związek.A czy Aleks uderzy jeszcze kiedyś Amandę no cóż wydaję mi się , że tak chodź mam cichą nadzieję , że skupi się bardziej na rozmowach:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  14. Fajnie że znów porozmawiali szczerze, oby tak dalej i jak najdłużej. Dobrze tez że spalił ten dekalog, bo w końcu nie wszystko co robi musi się jemu podobać.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ta część była piękna przepełniona uczuciami i to takim prawdziwymi, pozytywnymi.. Aleks mówił piękne i mądre słowa... teraz to u nich chyba już naprawdę będzie dobrze, bo po takim wyznaniu nawzajem swoich błędów atmosfera między nimi się oczyściła

    OdpowiedzUsuń
  16. Aleks u mnie zapunktował tym spaleniem dekalogu. Nie spodziewałam się, że go na to stać. Tyle było w nim gniewu, a jednak zdobył się na to. Mam nadzieję, że Amanda doceni gest męża. Choć tak do końca to nie wierzę, że powstrzymają się oboje od rękoczynów.

    OdpowiedzUsuń