Przy odtwarzaniu filmików prosimy o włączenie dźwięku. Filmiki są krótkie 20-40 sekundowe :)
Amanda (Magdalena)
Odpalałam chyba już czwartego papierosa. Nawet nie wysiliłam się by wyjść na taras czy balkon. Po prostu otworzyłam okno, ale nawet w nim nie stałam. Paliłam w sypialni. Bliźniaki smacznie spały na dole. Byli wykończeni bo dziś w żłobku były zajęcia z rytmiki. Ponoć Patryś bardzo ochoczo brał w nich udział. Kto wie, może w przyszłości będzie jakimś tancerzem, albo muzykiem… chwilę się nad tym zamyśliłam, ale zaraz moje myślenie zboczyło na inny tor, na Aleksa, który jeszcze wciąż nadal był moim mężem. Wyjęłam z kieszeni kolczyk.
Odpalałam chyba już czwartego papierosa. Nawet nie wysiliłam się by wyjść na taras czy balkon. Po prostu otworzyłam okno, ale nawet w nim nie stałam. Paliłam w sypialni. Bliźniaki smacznie spały na dole. Byli wykończeni bo dziś w żłobku były zajęcia z rytmiki. Ponoć Patryś bardzo ochoczo brał w nich udział. Kto wie, może w przyszłości będzie jakimś tancerzem, albo muzykiem… chwilę się nad tym zamyśliłam, ale zaraz moje myślenie zboczyło na inny tor, na Aleksa, który jeszcze wciąż nadal był moim mężem. Wyjęłam z kieszeni kolczyk.
– Plastik na drucie. Kto nosi
taką tandetę? – zastanawiałam się. – Nie ta kobieta z nagrania, ona była
nieletnia, ale elegancka i wyglądała na nadzianą. Zdobywa nadzianych, puszcza się
za kasę, albo ma bogatych starych. Ten kolczyk nie był jej – dedykowałam i starałam
się odszukać jakiegoś punktu zaczepienia.
Papieros zgasł, omal mi palców
nie poparzył. Kompletnie zapomniałam, że trzymałam go w dłoni. Zgasiłam niedopałek
na jakiś dokumentach Aleksa, a co tam, zniszczyło się, trudno. Takie rzeczy
trzyma się w gabinecie, a nie w sypialni, może to go wreszcie czegoś nauczy.
– Zemsta bywa słodka –
pomyślałam. I chodź ta była niewielka… odpaliłam kolejnego papierosa, bo skoro
niewielka zemsta cieszy, to jak ucieszy mnie gdy zniszczę mu coś więcej?
Zobaczymy.
Pierw… ulubiony krawat. Wyjęłam
go z garderoby, zgasiłam papierosa nie wypalając do końca. Kurwa, ale
satysfakcja. Kolejny papieros, ukochany sweter, ssss i już dziurka, jakaś mała
taka. Rozerwałam by była większa. Lampka po jego stronie… chwyciłam za jego
kubek i rzuciłam w tę lampkę, nie pomogło to dobiłam ją kozakiem. Złapałam
kozak w rękę i uderzyłam w klosz… zbiło się. Uśmiechnęłam się do siebie. Jednak
wbijając szpilkę w ekran jego tableta wiedziałam, że przesadziłam. To już nie były
złotówki, a setki złotych.
Usiadłam na łóżku z rezygnacją.
Pierwszy raz zapłakałam z bezsilności. Nie wiedziałam co mam dalej robić. Nie
pomogły awantury, ani groźby, ani prośby, ani nawet obojętność. Olek mnie
zdradzał, byłam tego pewna. Zdradzał i nie kochał.
Spojrzałam na rozwalonego
tableta na podłodze naszej sypialni, i choć przed sekundą żałowałam swojego
czynu, to po kilku minutach zapragnęłam więcej… więcej zemsty. Przeszłam więc
do Olka gabinetu. Położyłam rozwalonego tableta na biurku i zaczęłam od
zerwania zasłonek, potem zbicia karafki, rzucenia butelką whisky o ścianę,
zniszczeniu cygar, a zakończyłam na podarciu dokumentów i znalezieniu kolejnych
prezerwatyw. Zostawiłam je na środku biurka, niech chociaż wie za co spotkała
go tak gorzka kara. Byłam z siebie niezwykle dumna i z tą duma, oraz uśmiechem
na twarzy zagasiłam światło i zamknęłam za sobą drzwi.
Olek jednak wrócił i nic nie
zauważył. Po prostu nie skierował swoich kroków jak zazwyczaj do gabinetu, a od
razu do sypialni. Nawet się do mnie nie odzywał. Opadł na łóżko i od razu
usnął. Był prosto po siłowni. Zjadłam więc kolacje sama w towarzystwie Angeli i
bliźniaków. Młoda jakoś dziwnie mi się przyglądała. Dzieciaki wyspały się w
dzień, więc do pierwszej w nocy nie mogły usnąć. Potem padły mi baterie i
położyłam się obok Aleksa. Nie było to może najprzyjemniejsze spać przy boku
zdrajcy, ale przynajmniej materac był wygodny.
Rano obudziła mnie jego dłoń na
moim ramieniu, potem na biodrze, a jego usta błądziły po mojej szyi. Zerwałam
się ze snu niczym oparzona, nie chciałam by mnie teraz dotykał, więc jasno to
zakomunikowałam zapierając się o jego klatkę moimi dłońmi i odpychając go.
– Proszę – usłyszałam skomlenie
dorosłego faceta, ale nie, niech wypierdala do tej swojej dziwki. Pokazałam mu
ruchem głowy drzwi. Odpuścił, poszedł pod prysznic.
Potem już nie mieliśmy czasu się
kłócić. Przy śniadaniu dał Angeli na bilet, bo nadszedł październik. Ja
wsiadłam do swojego samochodu i skierowałam się w stronę pracy, a on zawiózł
chłopców do żłobka, ale dopiero w porze obiadowej. Pojechał jeszcze z nimi na
bilans roczniaka, by lekarze sprawdzili czy się dobrze rozwijają. Napisał mi
nawet smsa, że z naszymi dziećmi wszystko w porządku. Ucieszyło mnie to, przynajmniej
o jeden potencjalny problem mniej.
W pracy nie mogłam się na niczym
skoncentrować, myliłam teczki, akta, nawet numery telefonów i imiona
współpracowników. Nawet Dariusz dopytywał co się dzieje, ale nie chciałam mu
powiedzieć. Ostatecznie problemy rodzinne zostawia się w domu. Aleks był moim
mężem, a na męża nie wypada się skarżyć, nawet jeśli to zdrajca, hipokryta i
największy kutas na tym pierdolonym świecie. Od niewygodnych pytań wybawił mnie
sam Aleks. Wpadł do mojego miejsca pracy i zaproponował byśmy poszli na wczesną
kolacje. Zgodziłam się, bo głupio było tak odmówić przy ludziach.
Jednak nawet na tej kolacji on
ciągle bawił się telefonem. Niemal już słyszałam te wibracje obok mnie i czułam
jego napięcie, jak ledwie się powstrzymywał by nie sięgnąć do kieszeni i nie
odczytać smsów. W końcu zawsze nie wytrzymywał i chwytał za telefon.
– Kto to? – postanowiłam
zapytać.
– Adriana – odpowiedział.
Czyli on już nawet nie ukrywał faktu,
że ma kochankę, a przynajmniej nie starał się go ukryć. Kolacja miała być
wspólna z Marcinem i jego żoną. Nowożeńcy nie wydawali się jednak
najszczęśliwsi. Uznałam, że gdyby ludzie z sobą rozmawiali, szczerze rozmawiali
to mieliby znacznie mniej problemów, ale jesteśmy tak skonstruowani by sobie
nawzajem utrudniać życie. Prostując; mówimy gdy inni wolą milczeć, słuchamy
zamiast mówić, mówimy zamiast słuchać, milczymy gdy inni chcą rozmawiać – to cztery
główne powody przez które tak naprawdę rozpadają się związki, bo zawsze tak się
dzieje przez brak komunikacji lub zakłócenia komunikacji. Przypomniały mi się
początki związku z Olkiem, wtedy to był sam seks i wygłupy. Seks to fajna
sprawa, niewerbalny język miłości, ten najprostszy. Szkoda, że nawet nim już
nie potrafimy się z Aleksem porozumieć. Skoro znalazł sobie inną to musiała być
moja wina. Zapewne to była moja wina…
Na kolacji Aleks umówił się z
Marcinem na mecz. Mieli razem oglądać, razem wypić. Ja w tym czasie zajmowałam się
problemami Dominiki i Tylera. Ich finansowymi problemami. Oczywiście Aleks miał
o to pretensje. Uważał, że nie możemy im ciągle pożyczać pieniędzy, bo oni muszą
w końcu sami stanąć na nogi, że w ten sposób im nie pomagamy, tylko sprawiamy,
że zadłużają się tylko bardziej i bardziej i że nigdy się nie wypłacą. Może to
i fakt, ale co miałam pozwolić by im prąd wyłączyli, gdy w domu mają małe
dziecko.
– Gdyby wydawali miej kasy na
ubrania i modne gadżety, to by… – tak zaczynała się śpiewka mojego męża. –
Tyler jest po prostu nieodpowiedzialny jako facet i nie nadaje się na głowę
rodziny – tak mniej więcej się kończyła jego śpiewka.
Wtedy myślałam, że mój mąż też
przecież wydaje pieniądze na niepotrzebne ubrania i gadżety, szczególnie na
niepotrzebne gadżety, takie jak gabinet i tablet. Nie zauważył braku tego
sprzętu w ostatnich dniach, z gabinetu nieraz nie korzystał tygodniami, ale ja
tam nie sprzątałam, bajzel i zniszczenia pozostawiłam bez zmian. Pomyślałam
też, że Tyler Domi przynajmniej nie zdradza, a Aleks lata na boki jak tylko się
da. Adrianna, ta z baru, pięlegniareczka ze szpitala… kto jeszcze? Do kogo
pasują te tandetne kolczyki? Jakoś to nie dawało mi spokoju. Wiedziałam, że
muszę poznać właścicielkę tej taniej biżuterii, stanąć z nią twarzą w twarz,
przedstawić się jej, pokazać, że mam z Olkiem dwóch synów i zawalczyć już nie o
niego, a o rodzinę, o małżeństwo.
– Kurwa, nie możemy się rozwieść
przed upłynięciem roku małżeństwa, bo jakby to o mnie świadczyło? – zapytałam
samą siebie w myślach.
Prawda jednak była taka, że ja nie
wierzyłam w rozwody. Wcześniej czy później w każdym związku pojawiały się te
same, podobne lub zbliżone problemy. Byłam zdania, że nie należy rozwiązywać małżeństw,
a rozwiązywać problemy w małżeństwach. Szkoda, że Aleks mnie w tym stwierdzeniu
nie popierał. Mógł powiedzieć czego potrzebuje, jasno zakomunikować jakiego
seksu chce. Zgodziłabym się niemal na wszystko, byleby nie rozwalać rodziny,
bylebyśmy dalej byli szczęśliwi. I wtedy zjawił się mój mąż oczywiście pijany
tak, że odbijał się od ścian, ale zdawał się rozumować i mówić składnie. Padło
mu więc tym razem na nogi, czyli pili piwa, to po nim Aleksowi zawsze padało na
chód, a nie na mowę.
Byliśmy w naszej sypialni, gdy
usiłował zdjąć koszulkę. Pierw jednak rozpiął pasek. Nie wiem dlaczego, ale od
pewnego momentu gdy jego dłoń wędrowała do tego dodatku garderobianego mnie
przechodził dziwny dreszcz po plecach, pot wstępował na moje czoło, a w brzuchu
zaciskał się żołądek jakby ze strachu. Czyżbym się bała własnego męża? Tego
paska? Jego reakcji na moje upiększenie jego gabinetu?
– Jesteś zmęczona – zauważył. Fakt,
byłam zmęczona i ostatnio naprawdę nie wyglądałam najlepiej.
– Dziwne, że zauważyłeś, jesteś
zbyt zajęty pisaniem smsów do Adriany. – Wykonałam parodie jego stukającego w
te beznadziejne klawisze swojego telefonu.
– To ty jesteś zbyt zajęta
problemami innych, by uprawiać seks z mężem – wytknął mi.
– Niedawno uprawialiśmy seks,
poza tym byłam zajęta.
– Teraz nic nie robisz. – Kiedy
się do mnie zbliżył, próbował objąć. Wygięcie się i ucieczka wydawały mi się
najrozsądniejszym z pomysłów. Bałam się, że zrobi to siłą, że mnie zgwałci, o
ile w ogóle jest możliwe zgwałcić żonę, byłą utrzymankę i zwykłą dziwkę,
przecież on nigdy nie miał o mnie lepszego zdania.
– Jeśli myślisz, że będę się z
tobą teraz kochać, to jesteś bardziej pijany niż myślałam! – warknęłam
uciekając do łazienki. Trzasnęłam drzwiami i zamknęłam je przed nim, w obronie.
Jednak wiedziałam, że gdyby się naprawdę uparł to nawet drzwi by go nie
powstrzymały.
Usiadłam na toalecie,
podciągnęłam kolana pod brodę i zapłakałam. Dosłownie nie panowałam nad łzami.
Nie wiem ile to trwało, na pewno z dobrą godzinę. Kiedy wyszłam Olek już spał.
Uznałam, że nie odpuszczę. Nie pójdę na kanapę, a i budzenie jego gdy jest
pijany nie było dobrym pomysłem. Położyłam się więc obok, a gdy się obudziłam
to już go nie było w sypialni. Był na dole, robił dla wszystkich śniadanie.
– Muszę jeszcze gdzieś wyjść
przed pracą – zakomunikował.
– Ja odwiozę dzieci, tak? –
zapytałam dla jasności.
– Tak, ty, ale ja wezmę twój
samochód. Kup w końcu te foteliki dla nich, dam ci pieniądze. – No, przynajmniej
pieniędzy mi nie ograniczał.
– Fatalnie wyglądasz, jesteś
chora? – zapytała Angela.
– Nie, nie jestem. Jestem po prostu
zmęczona – powiedziałam siadając naprzeciwko niej. – Twoim ojcem, jego
romansami, humorkami i powrotami niemal na czworaka – dodałam już w myślach.
Nie mogłam tego powiedzieć na głos, po pierwsze nie chciałam zrzucać na jej
barki naszych problemów prywatnych, ona potrzebowała stabilizacji, wreszcie
normalnego domu, normalnej rodziny. Sama wiem jak bardzo to ważne dla
odpowiedniego rozwoju, także w wieku nastoletnim. Angelika była tylko kolejnym
powodem dla którego nie mogliśmy się rozwieść. Nie mogłam więc krzyczeć
dzieciom prosto w twarz „mąż mnie zdradza”. Wiedziałam, że za takie krzyki to
zapewne, najprawdopodobniej oberwałabym od tego właśnie męża i to w twarz.
Przed wyjściem rzucił mi
wyzwanie: – Jeśli sądzisz, że cię zdradzam, to mi to udowodnij, a nie wiecznie
mi odmawiasz seksu, podejrzewasz o zdradę, na każdym kroku widzisz jakąś moją
kochankę. Ja też mam już tego dość.
Jeszcze tego samego dnia
poprosiłam Kamila by pod naszą nieobecność pomontował w kilku miejscach kamery
internetowe. Dzień później przeglądałam nagrania i nic. W następnym dniu dałam Aleksowi
dogodne możliwości na pieprzenie się z inną, a i tak tej innej sobie nie
przywlókł do domu. Cały dzień spędził sam, na jedzeniu tostów z majonezem, układaniu
pasjansa i myciu okien w salonie, oraz naklejaniu na szklane drzwi naklejek, by
chłopcy czasami nie próbowali przejść przez szkło.
Sama czułam, że wariuje. Miałam
do niego ciągłe pretensje o poszlaki, chciałam prawdy, a gdy się tłumaczył to
kazałam się mu zamykać. Nie chciałam usłyszeć od niego kim jest ta kobieta.
Sama chciałam do tego dość.
W końcu za nim pojechałam.
Odkurzyłam mojego starego quada, dzieci zostawiłam z Angelą i pojechałam za
nim. Oczywiście tak by mnie nie zauważył. On jechał ulicą, a ja laskiem, między
drzewami. Ciężko było tak patrzeć na jego trasę i nie wpaść w żadne z drzew,
ale udało mi się to, w końcu dotarłam na polane gdzie często jeździł konno.
Paulina, była opiekunka naszych synów już na niego czekała. Zgasiłam quada,
zdjęłam kask i wyczekiwałam co się wydarzy. Ta suka położyła mu dłoń na
ramieniu. Nie miała czasu zajmować się moimi dziećmi, ale już moim mężem to
tak. Poczekałam spokojnie aż Aleks odjedzie. Oczywiście przytulili się na
pożegnanie, a ona skradła mu pocałunek, potem chyba się całowali. Mówię, że
chyba, bo stałam dość daleko i te liście przeszkadzały, mogłam nie widzieć dokładnie,
ale przecież w oczy jej by nie patrzył, to facet, oni nie patrząc w oczy, oni
biorą co chcą, depczą i wyrzucają. Bardzo chciałam teraz spakować Olka i
wywalić go z domu, ale nie mogłam. Bliźniaki, Angela… nie chciałam by troje
dzieci cierpiało przez winy nas oboje, bo zdrada to nigdy wina jednostki. Aleks
w końcu odjechał, a ja podeszłam do tej suki i wymierzyłam jej policzek.
– Nie życzę sobie abyś
romansowała z moim mężem – powiedziałam dobitnie.
– Ale my nic… – próbowała mi ta
suka zamydlić oczy. Pociągnęłam jej z pięści, z kolanka w brzuch i odeszłam.
Coś za mną krzyknęła, ale już jej nie słuchałam. Wsiadłam na quada i
odjechałam.
Dotarłam do domu. Aleks
przywitał mnie w korytarzu. Stał oparty o komodę na buty. Nie uśmiechał się,
właściwie jego twarz nic nie zdradzała. Był spokojny, wyglądał jak posąg
czekający na koniec świata, ale zdawał się być już z tą apokalipsą pogodzony.
Wyczekiwał jej, wyczekiwał spokoju, wytchnienia, po prostu końca.
Uniósł rękę, nie wiem czemu się
nie osłoniłam. Być może nie spodziewałam się uderzenia. Jednak ono nadeszło.
Nie zmiotło mnie z powierzchni ziemi, nawet nie zwaliło z nóg. Po prostu moja
twarz lekko odwróciła się w prawą stronę pod siłą uderzenia, policzek zapiekł,
łzy napłynęły do oczu.
– Tym razem przesadziłaś –
usłyszałam. Wyminął mnie i wyszedł, bez wyjaśnień.
Nie wiedziałam o co mu chodziło.
Czy o gabinet, czy znalazł może jedną z kamer, a może o Paulinę. Nie przejęłam
się tym jednak. Zebrałam wszystkie kamerki do pudełka, nie chciałam dłużej czuć
się jak w bigbrotherze, albo innym takim tanim i słabym show. Spojrzałam w
lustro, pulsujące i zaczerwienione miejsce na mojej twarzy przypominało mi o
tym co jeszcze nie tak dawno zaszło między mną, a moim mężem. Pojechałam po
bliźniaki. Zjedliśmy kolacje w czwórkę. Wybiła dwudziesta druga, Patryk z
Kamilem poszli spać, Angelika oglądała telewizje, podałam jej lody z
zamrażalnika i poprosiłam by zajęła się chłopcami, by ich tylko doglądała.
Pojechałam po Olka, choć tak naprawdę to nie wiedziałam gdzie mam go szukać. W
klinice zastałam jednak Marcina. Lekko załamanego.
– Co się stało? – zapytałam.
Pierwsze co przyszło mi do głowy to, że Aleks miał wypadek. Poczułam
niewyobrażalny niepokój wewnątrz, ale nie dałam nic po sobie poznać.
– Paulina… – Zaraz, zaraz,
dlaczego on mnie nazwał Pauliną, czyżby ta suka odwiedzała mojego męża także w
pracy i to na tyle często, że jego współpracownik i zarazem wspólnik zaczął nas
już mylić? – jest w szpitalu – dokończył w końcu.
– Jaka Paulina? – Teraz to kurwa
dopiero poczułam niepokój. Marcin miał łzy w oczach.
– Jest w ciąży – wyjaśnił.
O kurwa, dziecko Aleksa, ja ją
kopnęłam… już wiem za co ten policzek…
– To moje dziecko, wiesz? –
Marcin rozjaśnił całą sytuacje. Byłam w szoku, czułam się cholernie winna, nie
wiedziałam co zrobić, jak to naprawić.
– Gdzie jest Olek? – zapytałam
ledwie słyszalnie, bo jakaś gula utknęła mi w gardle.
– W biurze, w agencji, chciał
pracować. Ja chciałbym być sam. – Zrozumiałam aluzje, miałam wyjść. Marcin
jednak wydawał się nie wiedzieć, że to ja stoję za złym stanem Pauliny. Gdyby
wiedział, to by mnie pewnie rozszarpał, a nawet nie miał pretensji.
Odpuściłam sobie. Choć stałam
już przed drzwiami do gabinetu Aleksandra w tym klubie. Stchórzyłam. Pierwszy
raz aż tak bałam się mojego męża, bałam się spotkania z nim. Tak naprawdę bałam
się nie tylko tego jak mnie potraktuje, ale też co mi powie, a na pewno powie
jaki jest stan Pauliny. Wróciłam więc do domu bez niego, ale ile mogłam udawać,
że jest dobrze ja nie było. Angela pytała czy Aleks wyszedł zanim wstała.
Kłamałam, że tak. Nabierała się, na szczęście. Po trzech dniach odważyłam się
wreszcie stanąć z Aleksandrem Górskim, moim mężem twarzą w twarz.
Zapukałam w drewniana futrynę,
drzwi były otwarte. Notował coś i wydawał się być spięty. Spojrzał na mnie.
– Cześć, przyszła twoja żona,
pamiętasz mnie?
– Już sam nie wiem kim jesteś –
odburknął i powrócił do wypełniania papierów.
Odważyłam się wykonać ten
pierwszy krok, musiałam więc też odważyć się wykonać kilka kolejnych. Przeszłam
więc ten gabinet, fatalnie wyposażony. Dużo bardziej wolałam go w klinice, nić
w burdelu, ale trudno. Nie mogłam wybrzydzać. Usiadłam na fotelu naprzeciw
niego, założyłam nogę na nogę.
– Wiem, że jesteś zły – zaczęłam
i wyczekiwałam. On jednak milczał i dalej coś notował. Całkowicie mnie
ignorował.
Milczał, pisał, co jakiś czas na
mnie spoglądał. On nawet nie był wkurwiony, był zawiedziony i ten zawód bolał.
– To trochę też twoja wina –
powiedziałam w końcu.
– Wina twoich chorych podejrzeń
– sprostował.
– Aleks, naprawdę żałuje, nie wiedziałam,
że ona…
– Czyli już wiesz. A tak, Marcin
mówił – wyjaśnił i znów powrócił do notowania.
– Jak ona się czuje? –
zapytałam.
– Teraz cię to obchodzi? – dlaczego
nie wymówił tego z gniewam, tylko taką obojętnością?
– Przecież dobrze wiesz, że
nawet gdyby to było twoje dziecko, to bym nie umiała…
– Ale nie było moje! – krzyknął.
– Nie było? – Łzy stanęły mi w
oczach.
– Nie jest moje – sprostował.
Odetchnęłam z ulgą.
– Nic jej nie będzie? – dopytywałam.
– Nie. Po prostu miała szczęście.
Nadal nie wierzę, że jesteś do tego zdolna. – Poprosił kawę przez coś jakby krótkofalówkę.
Adriana mu ją podała. – Moja osobista sekretarka – wyjaśnił. Ona przy mnie
położyła mu dłoni na ramieniu i rozmasowała.
– Jesteś bardzo spięty.
– Wiem. Zostaw mnie z żoną –
zwrócił się do niej znacznie przyjemniej niż zwracał się do mnie. Adriana nas
jednak zostawiła samych i sobie poszła.
Aleksander znów zaczął milczeć.
Miałam zapytanie na końcu języka. Bałam się jednak zapytać, bo bałam się
uzyskać na nie odpowiedź.
– Zamierzasz wrócić do domu? – W
końcu te cztery słowa przeszły mi przez gardło.
– Nie odpowiem ci teraz.
– Nie możesz ignorować naszego
małżeństwa! – krzyknęłam na niego.
– Tak jak ty? – zapytał z
wyraźną pretensją w głosie, a po chwili znów zamienił się w posąg bez uczuć i
emocji. Był stonowany niczym pastelowe barwy i znów coś notował w kajeciku.
Pomyślałam, że dłużej już tego nie wytrzymam.
Wolałam już by wstał, chwycił mnie za ramiona i cisnął w najbardziej odległy
kąt pokoju, albo spuścił taki wpierdol jak jeszcze nigdy w życiu, ale by nie
zachowywał się w ten sposób.
– Zrób coś! – krzyknęłam.
– Co? – zapytał nad wyraz
spokojnie.
– Nie wiem, to ty jesteś
facetem, zrób co chcesz, co uważasz za słuszne. Przyjmę to, bez słowa protestu
– zapewniłam. Miałam już dość poczucia winy, chciałam ją z siebie zrzucić, albo
chociaż odpokutować.
– Nie, Amando. Nie teraz. Na
pewno nie teraz.
– To chociaż ze mną porozmawiaj!
– krzyknęłam. – Bądź ze mną szczery – nalegałam błagalnie.
Wiedziałam, że ja nie wystarczę,
że gdybyśmy nie mieli dzieci, to rozwód byłby tylko formalnością, ale mieliśmy
dzieci i to ich postanowiłam się chwycić niczym ostatniej z desek ratunkowych.
– Za nieco ponad dwa tygodnie
jest roczek bliźniaków.
– Nie jestem w nastroju do
świętowania – odburknął. Zdenerwował mnie tym. Winna byłam ja, mógł ukarać mnie
jak chciał, ale karać swoich synów brakiem imprezy urodzinowej, czy brakiem
swojej obecności na niej? Bezsensu. Czemu oni mieli cierpieć za moje winy?
– Czyżby? – zapytałam z wyraźną
pretensją. To jego wina, znów mnie rozjuszył. – Jesteście bardzo blisko z
Adrianą – wytknęłam mu.
– Skoro masz o mnie takie zdanie
to po co przyszłaś? – zapytał z taką pretensją i bezsilnością za razem, że się
wystraszyłam. Wystraszyłam, że to już koniec… koniec nas.
– Nie jesteśmy warci by o nas
walczyć? – zapytałam z nadzieją w głosie.
– O co chcesz walczyć? – Zaczął
bawić się długopisem. – O małżeństwo, czy o mnie?
– To to samo.
– Nie prawda – odburknął i znów
powrócił do pisania. Znów się przede mną zamknął, a ja nie wiedziałam czy po raz
kolejny dam radę go otworzyć. Byłam załamana i zrozpaczona, chciałam by to
wszystko już wróciło do normy. By nasze relacje powróciły na swoje dawne
miejsce.
– Olek, naprawdę cię
przepraszam. Przeproszę też Marcina i Paulinę. Zrobię co zechcesz, tylko ze mną
porozmawiaj.
– Chcesz szczerości? –
dopytywał.
– Tak – odpowiedziałam.
– Mam wrażenie, że ślub osłabił
nasz związek.
Zrobiłam minę jakbym nie
wiedziała o co chodzi. Jego wstęp o szczerości był taki jakby zmierzał do podpisywania
papierów rozwodowych. Już miałam zaprotestować, ale pojawiła się ta Adriana.
– Przepraszam, że przeszkadzam,
ale masz konferencje telefoniczną na drugiej linii – takie oto słowa skierowała
do mojego męża.
– Dziękuje. – No a do niej to
się już potrafił normalnie odezwać, a nawet delikatnie uśmiechnąć. A no tak…
ona mu nic nie zawiniła, a ja już tak. – Musze odebrać – zwrócił się do mnie
kiedy Adriana sobie poszła.
Pokiwałam głową na tak, na to,
że rozumiem. Byłam bardzo zrezygnowana. Właśnie do mnie dotarło, że to już
naprawdę koniec, że nie ma co ratować, bo według Aleksandra nie byliśmy
szczęśliwym małżeństwem, więc po co było mu walczyć o coś co nie uszczęśliwiało
go w żadnej, nawet najmniejszy sposób.
Zdecydowałam się na opuszczenie
jego gabinetu. Byłam twarda, nawet Adrianę minęłam ze sztucznym uśmiechem i się
z nią pożegnałam. W samochodzie jednak coś pękło, puściły wszystkie tamy.
Oparłam się o kierownice i zapłakałam niczym mała dziewczynka, bo świat
dorosłych zaczął zmierzać nie po jej myśli, a ona jest za słaba, za mała, zbyt
nieważna by ten świat pozmieniać, naprawić, albo chociaż odrobinę upiększyć.
I teraz pytania do was drodzy czytelnicy:
Co sądzicie o tej części? O takiej Amandzie? Takim Aleksie? Takiej niedogodnej, ale jednak zaistniałej sytuacji?
Jak przewidujecie dalszy scenariusz? Co powinna zrobić Amanda? A może teraz czas na ruch Aleksa?
Wygląd gabinetu - czy taki mężczyzna jak Olek daruje takie coś swojej kobiecie?
I najważniejsze pytania: Aleksander zdradza żonę? A może zdradzał ale już przestał? Jeśli tak to z kim? (wykluczamy jako zdradę ten jeden pocałunek z kobietą z filmu, oraz zaloty do Pauliny, bo Amanda poniekąd o tym wie i to jednak wybaczyła).
Co się z nimi stało? Czemu nie potrafią ze sobą rozmawiać i jak dorośli ludzie dojść do jakiegoś porozumienia?
Jak wam się podobały filmiki?
* Niektóre teksty w dialogach, jak i filmiki umieszczone na blogu pochodzą z komedii romantycznej pt. Gry małżeńskie. Wszystkim fanom bloga serdecznie polecamy obejrzenie tej komedii, może nie jest najlepsza, ale idealna na piątkowy wieczór, jako lekkie kino przed snem, czy podczas kolacji, albo jakieś przekąski ;-)
Gry malzenskie widzialam :-). Co do części i bohaterów to nie wiem co sie z nimi stalo. Szkoda mi Amandy. Probowala na swoj sposob walczyć, teraz chyba braknie jej sil. Mysle, ze jest wyczerpana tym wszystkim, glownie psychicznie. Teraz czas.na ruch Aleksa. Co do gabinetu to chyba jej nie odpusci...
OdpowiedzUsuńAmandzie chyba nie ma już siły żeby dalej walczyć. Aleks ma też już dość awantur i podejrzeń żony. Moim zdaniem Amanda powinna czekać na ruch Aleksa ona wykonała krok żeby się pogodzić przychodząc do jego biura. Wydaje mi się, że gabinetu nie podaruje. Aleks chyba nie zdradza i nie zdradził Amandy możliwe, że było blisko ale tego nie zrobił. A film widziałam :-)
OdpowiedzUsuńAmanda wyciągnęła rękę na zgodę, a Olek to olał i ją odtrącił. Teraz jego kolej na ratowanie związku o ile mu w ogóle jeszcze zależy. Amanda jest już załamana i to może odbić się na jej zdrowiu. Jak tak dalej pójdzie to Olek doprowadzi ją do załamania nerwowego. W sumie to może taka choroby by pozwoliła im się otrząsnąć?
OdpowiedzUsuńCzy Aleks zdradza? Hmm myśle że nie, ale to jego flirtowanie z asystentką i wypady na kolacje z kobietami wcale nie jest w porządku. On jest żonaty do jasnej cholery i nie może się zachowywać jak kawaler.
Jeżeli chodzi o gabinet hmm pewnie nie odpuści aczkolwiek moim zdaniem powinien. Nie ma prawa wymagać od Amandy przestrzegania zasad dekalogu skoro sam złamał ich ponad połowe.
Ale które zasady on złamał?
UsuńCzy teraz zakładacie fanclub smutnej i walczącej Amandy?
Które złamał? A których nie? ;) ok upijanie się do granic nietrzeźwości; brak szacunku do żony; dobre prowadzenie się flirtuje z kim popadnie; olał własne dziecko bo wolał pić z kolegami i pewnie coś by się jeszcze znalazło.
UsuńFanclub Amandy? Hmm nie to pomysł antyfanclubu złego Aleksa bardziej mi się podobał zawsze wole anty- ;)
Tak na marginesie to nie jest tak że zawsze krytykuje Olka czasami go nawet popierałam, a to Amandy zachowanie mnie denerwowało. Jednak teraz on zachowuje się jak idiota.
Tylko że Aleksander uważa że co wolno mężczyźnie to nie zawsze wolno kobiecie. Wedlug niego sprawiedliwie to nie znaczy po równo.
UsuńCzyli Amanda ma przestrzegać jego zasad, a on "hulaj dusza piekła nie ma" i może robić co chcę bo jest mężczyzną? Czy źle to zrozumiałam?
UsuńAmanda walczyła, co prawda popełniła błędy za które powinna zapłacić, ale to nie z ręki Olka na pewno. On dosyć przed nią ukrywa... Choćby tego jej ojca - ich kontakt. A Olek zlał sprawę. Niech teraz on ruszy do działania. Tyle, że nie uważam karania jej, warczenia itd za dobry ruch.
OdpowiedzUsuńAmanda szukała winy w sobie, Aleks tego nie robi - może czas na to, by i on zastanowił się co robi nie tak.
Poza tym kwestia gabinetu - myślę, że powinien co najwyżej kazać jej tam posprzątać i dać zakaz wstępu - na pewno nie bić za to.
Gdzieś tam padł pomysl fanklubu Amandy - na pewno bym nie przystąpiła, bo moim zdaniem sporo jej winy, ale chociaz miała dobre intencje....
Olek zachowuje sie jak dupek... Tak samo w kwestii przeprosin. Jak on nawali to powie przepraszam i oczekuje, że będzie dobrze od razu najlepiej. Jak nawali Amanda to chciałby żeby najlepiej się przed nim biła pokłony i na kolana padała.
Poza tym, teraz widzę, że Amanda dojrzewa, stara się, staje sie stosunkowo odpowiedzialna, to Olek całkowicie dziecinnieje...
Jak mi coś jeszcze na myśl przyjdzie to dodam...
Poza tym pomysł przeplatania tekstu filmikami. Z jednej strony fajne, ale troche mnie to rozpraszało i denerwowało. Kojarzy mi się to z notką takich 13 latek które miedzy tekst dają obrazki by go zapełnić i pokazać coś czytelnikowi zamiast opisów - np Ona jest ubrana tak - i link... No masakra..
Ja też nie lubie takich obrazków, typu "ona jest ubrana tak". Tu te filmiki to taki wyjątek, bo nas zainspirowały.
UsuńCiesze się, że dostrzegasz, że Amanda dojrzewa, zmienia się na lepsze, chce ponosić konsekwencje za blędy. Mam nadzieje że nowa Amanda przypadnie ci do gustu.
Co do gabinetu to nie odpuści. Aleks powinien teraz cos zrobić, bo Amanda już siły straciła. A co do Adrianny to jest jego sekretarką a co chwile z nim pisze smsy coś podejrzane. A co do zakończenia to powinien jej wszystko wyjaśnić po kolei a nie ukrywać i uciekać . ;)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem teraz czas na ruch Aleksa ona już zrobiła pierwszy krok niech teraz on pokaże,że mu zależy.Szczerzę wątpię,że on jek daruję tą demolkę gabinet.On trochę przesadza przecież Amanda go przeprosiła a czasu i tak nie cofnie on w ostatnich dniach też zawalił i wybaczyła mu po zwykłym,,przepraszam".Na pewno nie powinien drażnić Amandy pisaniem SMS'ów do Adrianny przynajmniej nie jak jest w jej polu widzenia.Fakt przestali rozmawiać.Amanda niby chcę znać prawdę ale nie chcę słuchać co Aleks ma do powiedzenia on z kolei nie robi nic by to zmienić tylko znika z domu coraz częściej.
OdpowiedzUsuńPS.Mnie się podoba pomysł z filmikami :)
Trochę się pogubili. Amanda tylko na zewnątrz jest taka twarda,ale naprawdę jest krucha . Nie okazuje uczuć ale też je ma. Zgodzila się na wszystko żeby z nią porozmawial. Teraz Aleksa ruch. Trochę razem przeszli więc powinni dac sobie szanse.
OdpowiedzUsuńMaggie
No cóż ciężka sprawa . Nie będzie łatwo tego wszystkiego poukładać .
OdpowiedzUsuńAmanda ma dość zachowania męża niepewności co do zdrady wysiadają jej nerwy które wyładowała na gabinecie ( całkiem fajny pomysł) .Aleks powinien poważnie zastanowić się nad ostatnimi dniami i faktycznie wykonać ruch w stronę Amandy jeśli oczywiście chce ratować ich związek.
Trochę smutno jeszcze chyba nigdy Aleks nie był tak zrezygnowany, a Amanda to już w ogóle na pewno się miedzy nim jeszcze wszystko ułoży ale muszą sobie zaufać a u nich z tym bywa różnie...
OdpowiedzUsuńJa wszystko rozumiem , zazdrość to straszne uczucie, nawet jak ma się pewność, że się jest zdradzanym, to nie należy działać pochopnie.
OdpowiedzUsuńAleks nie odpuści Amandzie tych wszystkich zniszczonych rzeczy.