sobota, 22 lutego 2014

Część 283 - Patriotyzm, poker i wóda


Aleksander (Samuel)

Kamil siedział w leżaczku podczas kiedy ja gotowałem obiad. Leżaczek ustawiłem na blacie by mieć malucha cały czas na oku. Patryk w tym czasie szalał biegając po całym salonie wkoło stołu. Raz się nawet wywalił, ale to go powstrzymało tylko na chwilę, chodził wolniej, ale po pięciu minutach zapomniał o upadku i znów biegał.
– Patryk, bo się pozabijasz! – krzyknąłem do mojego prawie rocznego synka. Przykucnąłem to przybiegł i mnie objął. To chyba najlepszy moment w byciu ojcem, kiedy obejmuje cię twoje własne dziecko i daje całusa w policzek. – Też cię kocham, ale nie biegaj tak bo się wywalisz i będziesz płakał – wyjaśniłem i odgarnąłem loczek z jego czoła. Patryk potrząsnął głową i znów miał loczek na czole. – No dobra, skoro tak lubisz.
Wstałem i chwyciłem za pilota od wieży, ustawiłem by wygrywała piosenki dla dzieci, a sam powróciłem do robienia rosołu, kurczaka w cieście, ryżu i sosu. Surówka była na szczęście kupna. Angelika w tym czasie siedziała w swoim pokoju i odrabiała lekcje, Amanda natomiast brała relaksującą kąpiel, a potem miała jeszcze pomalować paznokcie.
Wsłuchałem się w melodie „Otwieram wino ze swoją dziewczyną” Sidney Polaka, ale tekst był zupełnie inny:

Jak ja nie cierpię tych okropnych smerfów
Niebieskie ludki przyczyną mych nerwów

Ryż był już gotowy, ale postanowiłem zostawić go we wodzie, by potem podgrzać, by był ciepły. Piosenka zmieniła się na bardziej melodyjną, tą akurat lubiłem. Kamilowi chyba też się spodobało, bo zaczął klaskać w dłonie i powtarzać niektóre słowa.
– Ale co to zobaczcie znowu tam się dzieje, Smerfetka się czesze, Papa Smerf zaś się śmieje… Na zdjęciu Smerfów brakuje pięciu. – Pokazałem Kamilowi pięć na paluszkach i nimi poruszyłem. Zaczął robić tak samo. – Ty to jesteś taki mądrala, po mamusi, wiesz? – zapytałem. – Powiedz mama? Mama ma ma mama.
– Ma mama ma.
– No, ma was.
– Waś – powtórzył.
– W sensie nas – wyjaśniłem.
– As, as, aś! – krzyczał Patryk. Za moment nagle znalazł się przy mojej nodze wystawił rączkę do góry i zaczął mówić swoje ulubione słowo – das.
– Ale co mam ci dać?
– Das. – Uśmiechał się do mnie.
– Jedno – oznajmiłem i wyjąłem z szafki ciastka maślane. Dałem jedno Patrysiowi do rączki, drugie Kamilowi.
– Dziękuje się mówi. Dziękuje, dziękuje.
– Uje – powtórzył Patryk.
– Brawo synek. Kamil może chociaż dzięki, dzięki, dzięks?
– Dzieki – odpowiedział zawstydzony.
– No ujdzie, ujdzie.
– Dzie – powiedział Patryk z pełną buzią.
– Synek ale nie stój pod gazem, bo coś na ciebie jeszcze pryśnie. – Wsadziłem małego do krzesełeczka. Z ciachem spokojnie siedział, nawet się nie wyrywał.
Amanda pojawiła się w kuchni i od progu miała pretensje.
– Ciastka, przed obiadem? Mówiłam ci…
– Zamknij się. To też moje dzieci – warknąłem.
– Ej, ej, kolego, nie zagalopowałeś się czasami?
– Po prostu nie mam nastroju. Moje dzieci, mam chyba prawo…
– Tak, ale mamy zasady, zapomniałeś?
– Pamiętam, ale mam dość. Ty i te twoje zasady. Ty masz w ogóle uczucia?
– Skąd to pytanie? – Oparła się o blat po mojej lewej stronie.
– Przepraszam za to „zamknij się”, przesadziłem – przyznałem.
– Nie o to pytałam. Wątpisz, że mam uczucia, dlaczego?
– Amanda, gotuje teraz, nie mam siły się kłócić.
– Nie chcę się z tobą kłócić – wyznała i pociągnęła mnie za koszulkę. Przyciągnęła do siebie. Gładziła opuszkami palców mój tors.
– Przestań.
– Dlaczego? Nie podoba ci się?
– Nie czuje ognia. Zostaw mnie. – Mój smutny ton na nią podziałał. Puściła mnie. Odeszła.
– Mogę to jakoś naprawić? – zapytała opierając się o wyspę kuchenną.
–Nie. Znaczy nie musisz nic naprawiać. Taki dzień. Takie też się będą zdarzać.
– Nigdy ci się nie zdarzały.
– Wcześniej mi się nie zdarzały, teraz to coś innego. Może się po prostu starzeje.
– Nie starzejesz się. Odtrącasz mnie, a ja nie wiem dlaczego. Musi być powód.
– Nie ma powodu – uparłem się i przelałem rosół do wazy.
– Na pewno jakiś jest.
– Nie ma powodu! – warknąłem. – Zaniesiesz, proszę.
– Jasne. Dobrze chociaż, że tej niedzieli pamiętałeś, że jemy w wazie, a nie prosto z garnka, jak…
– Jemy jak snoby – przerwałem jej. – Tak jak chciałaś. Srebrne sztućce, porcelanowa zastawa, waza, soserka… ty wiesz że jako kawaler nie miałem nawet wazówki? Przelewaliśmy z chłopakami zupę prosto z garnka.
Wyczułem, że Amanda przystanęła w miejscu, nie patrzyłem na nią, stała za mną, byłem odwrócony do niej plecami, mówiłem jakby do okna.
– Tęsknisz za kawalerskim życiem?
– Czasami tak. Chociaż to nie o stan cywilny chodzi.
– Nie wiem dlaczego, ale mam wrażenie, że masz do mnie pretensje. Dlatego, że kazałam ci kupić wazę, czy sosjerkę?
Uśmiechnąłem się pod nosem, zamieszałem pozostałość zupy. Zastanawiałem się nad odpowiedzią. Zdecydowałem się na najwygodniejszą:
– Nie chcę się kłócić, nie dziś.
– Pewnie, przełóżmy to na jutro, albo najlepiej na za rok. Albo, co się będziemy ograniczać, pogadajmy najlepiej za dziesięć lat, kiedy już będziesz miał sznureczek kochanek pod naszymi drzwiami, czekających aż wyjdziesz na wyimaginowany dyżur.
Wsłuchałem się w jej pretensje, wetchnąłem.
– Angelika! Obiad! – krzyknąłem.
Usłyszałem jak waza jest odkładana na stół. Angelika wyszła z pokoju, słyszałem jej kroki. Amanda znalazła się przy moim boku.
– Unikasz tematu. – To był szept złości.
– Sama chciałaś bym nie mówił o tym, że to nie ważne – przypomniałem jej.
– Unikasz tematów, nie jednego tematu, a większość – naciskała dalej.
– Czasami mam ochotę unikać ciebie – powiedziałem w pełni szczerze. Odpiąłem Kamila z nosidełka i skierowałem się z nim do stołu. – Dowieź Patryka – poleciłem moje żonie.
– Oczywiście – odpowiedziała.
– Przyniosę talerze – zaoferowała się Angelika.
– Szafka na dole, po lewo od zlewu – poinstruowałem ją. – Tylko od razu i płytkie i głębokie jakbyś mogła.
– Oczywiście, że by mogła, to tylko sześć talerzy, nie oberwie się – wtrąciła Amanda.
Stałem akurat za nią, bo wcześniej wkładałem Kamila do fotelika, zawsze był taki podział, że Patryk jadł przy mnie, a Kamil przy niej. Nachyliłem się więc do mojej żony i szepnąłem jej na ucho:
– Patrz żebyś ty ode mnie nie oberwała, bo robisz się nieznośna. – Upewniłem się czy nikt poza Amandą tego nie słyszał, ale Angelika dopiero odnalazła talerze, Patryk usilnie próbował zdjąć ze swojej stopy skarpetkę, butów już się pozbył dawno. Kamil natomiast w skupieniu obserwował co robi jego starsza siostra.
Jak przystało na kucharza, zamieniłem się też w kelnera i nałożyłem wszystkim. Amanda w tym czasie wstała z krzesła by podać chłopakom rosołek z rozdrobnionym makaronem i gotowanym kurczakiem. Potem ponownie zajęła swoje miejsce, po mojej prawej stronie.
– Jak było na wczorajszych zakupach? Jak wróciłyście to ja spałem.
– W miarę – odpowiedziała Angelika.
– Nie było najgorzej – poparła ją Amanda. Uznałem więc, że wszystko gra i że te bezsensowne i bezmyślne wojenki między moją córką a żoną ustaną, bezpowrotnie.
– To dobrze. Ja dziś o dwudziestej mam takie spotkanko z kolegami, w gabinecie – oznajmiłem.
– Z jakimi kolegami?
– Marcin wpadnie, Kryspin i Darek.  Zagramy sobie. Gdzie jest ten obrus zielony? Takie to jakby sukno?
– W komodzie, u ciebie w gabinecie, nawet wam je przeprasowałam ostatnio. Dawno nie grałeś.
– Bo dawno nie miałem czasu, ale to się zmieni. Ustanowiliśmy, że teraz będziemy co tydzień się tak spotykać.
– Co? – zdziwiła się Amanda.
– Co tydzień. U mnie w niedziele, a u Kryspina w czwartek, na przemian, raz czwartek, raz niedziela, raz u niego, raz u mnie, bo reszta nie ma za bardzo warunków.
– W co gracie?
– Aleks, ja się przesłyszałam?
Zastanawiałem się której pierwszej odpowiedzieć.
– W pokera, blackjacka, no i w bondowki bakarat.
– Dlaczego bondowski?
– Bo to gra słynna z powodu Jamesa Bonda, on w nią grał niemal w każdym z filmów.
– Lubisz Bonda?
– Różnie, nie każdy odcinek.
– Widziałam tylko ten z Danielem.
– Nie, tego nie widziałem. Blondyn jako James… nie grało mi to. Jednak mam gdzieś na DVD te stare, możemy…
– Aleks, ja zadałam pytanie! – warknęła Amanda.
– Dobrze, wiem, poczekasz chwilę, pierw odpowiem córce i chwile porozmawiam – zwróciłem się do Amandy, wiedziałem, że jej się to nie spodobało. – Możemy zrobić sobie… w środę mam czas. Możemy obejrzeć po objedzie pierwsze trzy Bondy.
– No okay.
– Teraz ty – zwróciłem się do Amandy dając jej prawo głosu.
– Zamierzasz co tydzień grać na pieniądze czy może czasami tak dla treningu?
– Nie rozumiem po co to pytanie, ja nie gram na zapałki czy na żetony, zawsze na pieniądze.
– Super, ile zamierzasz przegrać w miesiącu, a może już masz jakieś roczne wyliczenia? Rachunki prawdopodobieństwa?
– Czy ja ci się pytam co robisz ze swoją wypłatą? Nie, więc nie wyliczaj mi każdej złotówki, proszę, kochanie.
– Ile za wejście w zakład?
– Od pięciu dych w górę.
– No to to nie są złotówki, w wyliczeniu miesięcznym, to będą tysiące.
– Moje tysiące, nie twoje.
– Ojciec umie grać w karty, może wygra – wtrąciła się Angela.
– Dziękuje córeczko, że we mnie wierzysz.
– Ja też w ciebie wierzę, ale nie wiem czy chcę mieć w domu co dwa tygodnie czterech pijanych facetów, bo raczej nie gracie przy herbacie, prawda?
– Amanda, tak szczerze, o co ci się w końcu rozchodzi, o pieniądze, czy o alkohol?
– Szczerze, to o jedno i drugie, a najbardziej to o częstotliwość. Mogę się zgodzić na raz na miesiąc.
Uśmiechnąłem się, nawet lekko zaśmiałem.
– Ja cię nie pytałem o zgodę, ja ci oznajmiłem moją decyzje. Pójdę po drugie danie – zaproponowałem i skierowałem się do kuchni. – Angela, a jak w szkole, bo się ostatnio tam wybrać nie mogę.
– Dobrze, tylko plakat trzeba zrobić, a nie ma gdzie, bo u Maćka jest czwórka młodszego rodzeństwa, u Daniela ciągle piją, a u Emila się wiecznie kłócą.
– Zaproś ich do nas – zaproponowałem. Amanda na mnie spojrzała jakby chciała mnie zabić.
– Za daleko, sam dojazd, to kasa, a im się nie przelewa.
– No to nie wiem – przyznałem.
– Ja ci mogę dać kluczę do mieszkania.
– No w sumie to dobry pomysł, prawie centrum, tam nie ma za bardzo już co zniszczyć, bo nawet drzwi…
– Wprawiłam je – przerwała mi.
– Wstawiłam się mówi – poprawiłem moją żonę.
– Wstawiłam je, zadowolony?
– To twoje mieszkanie, twoje drzwi i twoja decyzja co tam robisz.
– Teraz daje je Angeli, będzie miała gdzie siedzieć po szkole ze znajomymi. Tylko Angela, poważnie tak, bez jakiś dewiacji, bo tam jednak są sąsiedzi, meble, telewizor nawet jest. Kablówki nie ma, ale płytki odtwarza.
– Ty mi dajesz mieszkanie? – zdziwiła się moja córka.
– Pożyczam. – Amanda wstała i za moment podała Angeli klucze do ręki, a następnie adres i wytłumaczyła, która to brama, klatka i drzwi.
– Dzięki – odrzekła Angela, więc tym bardziej pomyślałem, że z moimi kobietami już wszystko dobrze i ich wzajemne relacje wychodzą na prostą.
Po obiedzie ja udałem się do gabinetu popracować, Angela do ogrodu, by popisać smsy siedząc na huśtawce, Amanda zajęła się zmywaniem i chłopcami. Wyszedłem z mojego azylu by się czegoś napić i od razu moja żona miała do mnie jakieś pretensje i zastrzeżenia. Zaczęło się od tego, że zielona polówka nie pasuje do granatowych spodni.
– I tak się będę przebierał to tylko takie na razie, bo się pobrudziłem przy gotowaniu.
– I wrzucisz do prania koszulkę, którą miałeś godzinę na sobie?
– Nie, kochanie, wrzucę do prania koszulkę, którą miałem trzy godziny na sobie – odpowiedziałem z dozą cynizmu w głosie.
– Przegrywaj tysiące, przepieraj tysiące, ostatecznie to twoje pieniądze.
– Tak, masz racje, to moje pieniądze – poparłem ją.
– Tak sobie myślałam dziś przy malowaniu paznokci… – zaczęła uruchamiając zmywarkę, – że gdy nie byłam twoją żoną, że gdy nie byłam niczyją żoną, to ja nie malowałam paznokci, chodziłam po prostu do kosmetyczki.
– To chodź nadal, kto ci broni? – zapytałem.
– Może po prostu nie mam czasu – padło z pretensją jako odpowiedź.
– To się lepiej zorganizuj. – Wyminąłem ją, napełniłem szklankę ponownie i udałem się z nią do gabinetu.
– Czasami życzę ci abyś…! – krzyknęła, ale w ostatnim momencie się powstrzymała.
– Abym co, kochanie? – Odwróciłem się w jej kierunku.
Rzuciła ścierką o blat kuchenny.
– Nienawidzę cię czasami – rzekła już ciszej i wymaszerowała schodami do sypialni.
Bliźniacy grzecznie się bawili na dywanie, ale mimo to postanowiłem wybrać numer mojej żony. Zastanawiałem się czy zadzwonić, czy napisać jej smsa. Nie miałem ochoty jej słyszeć, to mnie też powstrzymywało przed pójściem na górę.
„Dzieci zostały same” – wystukałem na klawiaturze mojego telefonu. Usłyszałem po minucie jak schodzi na dół, więc spokojnie oddaliłem się do swoich obowiązków.
Uzupełniałem papiery, przed dwudziestą jednak posprzątałem wszystko, rozłożyłem sukno na stole, położyłem karty i rozdzieliłem żetony. Spis co do kwoty i koloru nadal obowiązywał ten sam. Z salonu przyniosłem dwa krzesełka, bo w gabinecie posiadałem tylko dwa fotele, no i ten obrotowy, ale ten obracany niech lepiej zajmuje swoje stałe miejsce przy biurku. Kryspin przyjechał z Darkiem więc zaprosiłem ich do środka, Amanda także ich przywitała. Potem pojawił się Marcin, z tekstem:
– Jestem prosto po pracy, jeszcze zjeść nie zdążyłem.
– Amanda, zrobisz Marcinowi jakąś kanapkę? – zapytałem.
– Nie, nie trzeba – zapierał się.
– Daj spokój, to tylko kanapka, Amanda, to nie kłopot, prawda?
– Oczywiście, że nie – odpowiedziała średnio zadowolona.
Marcin usiadł naprzeciwko mnie, po prawej miałem Darka, a po lewej Kryspina. Każdy z nas zakupił żetony, kładąc pieniądze na komodzie. W ten sposób wiedzieliśmy ile możemy wydać. Resztę żetonów schowałem do walizki i zaczęła się gra.
– Minutnik ustaw. Kiedy zadzwoni kończymy. Zamieniamy żetony na forsę i wychodzimy, bo inaczej to można wiesz… w nieskończoność grać, aż w końcu zegarki polecą – rzekł Kryspin.
– Do jedenastej? – zaproponował Darek.
– Ja mam czas, ta moja jest na baletach – wyznał Marcin – ale o trzeciej muszę być pod klubę, po taką kelnereczkę – dodał.
– Do Richmond idziesz, czy Malibu? – zapytałem.
– Malibu to twoja działka. Marlena o ciebie pytała.
Uśmiechnąłem się do niego
– Może za tydzień, ten tydzień pasuje.
– Ty pasujesz? – zdziwił się Marcin.
– Darek, ustaw więc na drugą – zaproponował Kryspin.
– Ty, jakie pasujesz? – zapytał mój kolega ustawiając zegarek na tablecie wyciągniętym z marynarki, gdzie było miejsce na piersiówkę. – Co ty Aman… – I wtedy wkroczyła Amanda z kanapkami więc się zamknął.
– Zrobiłam dla wszystkich, tak na wszelaki wypadek. – Postawiła talerz z górą kanapek na komodzie gdzie stały pieniądze. – Smacznego.
– Dziękuje, kochanie. Mogłabyś tak jeszcze…
– No mów.
– Wódeczka mi się tutaj skończyła, mogłabyś tak z barku…
– Przyniosę. Tylko wódka, czy whisky też?
– Whisky i lód, jeśli można też – odpowiedziałem.
– A cole byście mieli, bo ja whisky to tylko z colą? – zapytał Marcin.
– Mielibyśmy. – Amanda wyszła, zamknęła za sobą drzwi. Darek powrócił do poprzedniego tematu.
– Zdradzasz ją? – wyszeptał. – Oszalałeś!? – krzyknął, ale ściszonym głosem.
– Pokażę ci kolego czarodziejską sztuczkę – zacząłem i pokazałem swoją prawą dłoń. – Nie mam obrączki, widzisz?
– Wiem, bo nosisz na lewej.
– A kto nosi na lewej? – zapytał Marcin.
– Wdowcy – zorientował się Dariusz. – Amanda jednak żyje. Co ty chcesz ją uśmiercić?
– Co? Nie, w planach tego nie mam na najbliższe kilkadziesiąt lat, za dobrze gotuje by ją zabijać i czasami dobrze się… no wiecie. – Poruszyłem ustami jakbym miał gumę w buzi. Amanda wkroczyła do gabinetu z tacką na której stała litrowa cola, półlitrowa whisky i litr wódki.
– Kochanie, a mogłabyś jeszcze pilota od wieży.
– Aleks, zatrudnij sobie lokaja albo służącą, co?
– Po co jak mam żonę? – zapytałem bezczelnie. Wyciągnąłem dłoń. Chwyciła za pilota który stał na parapecie i położyła go w moje dłoni. – Dziękuje kochanie.
– Pominę komentarz – rzucił z dezaprobatą Darek, gdy Amanda wyszła.
– Ja się nie wtrącam – stwierdził Kryspin.
– A ja nie wiem o ci im chodzi – przyznał Marcin.
– Wiesz co, ja też nie. Do feministycznej partii jakieś się obydwaj zapiszcie, albo plakatami miasto oklejajcie, w obronie praw kobiet – zadrwiłem.
– Ty naprawdę nie widzisz w swoim zachowaniu nic złego? – zapytał Dariusz.
– Nie, a co złego robię?
– Traktujesz ją jak szmatę, nie pierwszy raz zresztą.
– No i co z tego?
– Na dodatek myślisz o innej – wytknął mi Kryspin. Przeniosłem więc mój wzrok na niego.
– Oby o jednej, stary, oby o jednej. Ja to myślę o innych. Gramy panowie, dosyć pierdolenia o moje żonie, wystarczy, że będę musiał z nią wytrzymać resztę życia.
– Ale przynajmniej dobrze gotuje i się dobrze pierdoli, tak? Ta moja to się tylko dobrze pierdoli i ciągle chce bachora – zaczął narzekać Marcin.
– Dzieci, to nie takie złe są. – Puściłem do niego oczko. – To ja wchodzę w zakład – rzuciłem trzy czerwone żetony na środek.
– Ja tez, a co z naszą agencją, tą na tel, pamiętasz? – zapytał Darek.
– Pamiętam, pamiętam. Sądzę, że lepiej będzie przez internet, zdjęcia kobiet, filmiki, opisy, teraz wszystko załatwia się w sieci – zaproponowałem.
– Ja wam mogę stronkę zrobić, zajmować się nią. Jestem w końcu informatykiem z wykształcenia – zaproponował Kryspin.
– Marcin, wchodzisz z nami?
– W poker, czy w biznes? – dopytywał.
– I w jedno i w drugie. – Uśmiechnąłem się do mojego przyjaciela z kliniki.
– Muszę się zastanowić, w zakład wchodzę.
– Ja naleje – zaproponował Darek. – Zakład i tak pasuje, jakiś ćwok to rozdał.
– Nie obrażaj mnie – warknąłem. – Z lodem proszę, trzy kosteczki.
– Trzy pizdeczki, kurwa – warknął Kryspin gdy rozłożyłem karty.
– kiedyś lubiłem trójkąty. Nawet teraz mam trzy Damki.
– Trzy Damy i dwaj Królowie – odczytał Darek.
– Nie, nie, ja lubię tak sam, nie stolerował bym drugiego faceta w łóżku.
– A wtedy? – przypomniał mi Marcin.
– Ja byłem pijany, coś ty tam robił obok to nie patrzyłem.
– Ta pijany, nie na tyle pijany by…
– Cicho już bądź – uciszyłem go i zgarnąłem żetony do siebie.
– Ale wy chyba żadnych gejowskich…
– Nie, coś ty – zaprzeczył Marcin. – Było po prostu w tym mieszkaniu tylko łóżko, tylko jedno i cztery…
– Pięć – przypomniałem.
– Pięć osób? – dopytywał Darek.
– Nie, pięć kobiet – odpowiedziałem wychylając nieco z moje szklanki. Marcin poczęstował się kanapką, Kryspin załączył muzyczkę głośniej i podał mi cygaro, już ładnie odpieczętowane.
– Ej, discopolo – stwierdził oczywistość Marcin.
– Wiem, ale ta piosenka akurat jest dobra.
– Też ją lubię – przytaknął mi Kryspin.

Po wiadomościach dwie godziny dziś trzeźwiałem,
Nie wiem kto racje ma,
To Co tam mówił Pan redaktor to przespałem,
O Co ta wojna szła,
Już nie wiem kto jest tutaj bardziej popaprany ,
Naród czy rząd Co się za królowanie wziął
A na wyborach lud był chyba najarany
Bo wybrał takie dno,

Jak tu na trzeźwo, jak tu na trzeźwo
W takim kraju mam żyć


Bo dzisiaj pijak Panie to jest patryjota
On na dziadowskie nasze partie płaci szmal
Najlepszy super obywatel to idiota
Bo z żalu zdrowiem płaci za ten Ich high life
A żebrakowi, który cicho siedzi w domu
I miesiącami ciuła by mieć w końcu Coś
Emerytalną figę dadzą po kryjomu
Na starość jak w butelce puste ujrzy dno

– To może za patriotów co? – zapytałem.
– Za pijaków – zmienił toast Darek.
– Za pijaków co są patriotami – pogodził nas Marcin i podniósł szklankę z drinem. Ja swoją z czystą też podniosłem. Darek też pił czystą, a Kryspin samą whisky bez lodu nawet.
Wypiliśmy do dna, jednym duszkiem.
– A polityka doprowadza do obłędu
Wysnuwam wniosek ten
Bo w sejmie same pokemony rząd do rzędu
Darmozjad albo leń – wyśpiewałem początek drugiej zwrotki.
– A co ty się upiłeś po jednej szklance, przecież ty na trzeźwo nie śpiewasz – przypomniał mi Darek.
– No nie, wcześniej nie, ale przy dzieciakach się tak nauczyłem i przy Amandzie, w kółko tu muzyka jakaś leci – wyjaśniłem.
– No chyba, że tak. Podbijam.
– Wchodzę. – Dorzuciłem żetonów.
– Ty, ale aż tyle nie podbijam.
– Ale ja podbijam. Kto wchodzi?
– Kryspin? – zapytał Marcin.
– Nie szukaj sprzymierzeńca, sam bądź odważny – naskoczyłem na niego.
– A ty widzę ostatnio jakiś agresorski – wytknął mi Dariusz.
– A ty się tylko mnie czepiasz, od progu, kurwa, dzisiaj. Bo nie taki dla żony jestem, bo sobie żartuje, a nawet kurwa bo śpiewam. W mordę byś naprawdę nie chciał!?
– Lepiej już śpiewaj, udawanie groźnego ci nie wychodzi. Może na Amandę działa, na mnie nie.
– Ej, stójcie, jak przy tym jesteśmy, to… wybacz, że ci w prywatne wchodzę z buciorami, ale kto kogo pobił? – zapytał Marcin.
– O czym ty mówisz? – podchwycił temat Kryspin.
– No Amanda oko, ty cała twarz.
– Lubimy sado maso – odpowiedziałem.
– Nie wierzę – powiedział pewnie Darek. – Jego to pewnie w jakimś klubie ktoś poharatał, od małolata był pierwszy do bijatyki o damski chuj.
– A Amanda? – drążył temat Marcin.
– Za co ty jej przypierdoliłeś? – zapytał bezo grudek Kryspin.
– Zejdźcie ze mnie, nie wasza sprawa, zakład był, macie pięć seksund.
– Seksu? – podchwycił Darek. Westchnąłem, że znowu on.
– Przejęzyczyłem się, bo mnie denerwujecie do cholery!
– Wchodzę. Dwie pary asy i dziewiątki.
– Poker – powiedziałem z uśmiechem. – I tak ma kurwa być – skwitowałem zgarniając żetony. – Ja wam dobrze radzę bracia wy moi, zajmijcie się grą, a nie przemocą domową, tym bardziej, że mówimy o moim domu, tak?
– Daj spokój, dobrze wiesz, że mnie to ciekawość zjadała, na policje bym cię przecież nie podał – odpowiedział Marcin.
– Ja bym ci mordę skuł – stwierdził Darek.
– Gdy byłbyś silniejszy – dopowiedziałem.
– Gdybym był silniejszy – poparł mnie.
– No widzisz, więc nie mamy co się rozwodzić nad biciem żon, mówię grą się zajmijmy, tak?

– Popieram – odpowiedział Kryspin. Dzięki ci panie za chociaż jednego normalnego w tym całym towarzystwie. Zaciągnąłem się cygarem i się wkurwiłem. Tym razem rozdanie nie poszło po mojemu, ale wiedziałem, że jeszcze się odegram, a teraz lepiej spasować. Pasowaniem nic nie zyskam, ale też nic nie stracę.

54 komentarze:

  1. Drażni mnie to, że wrzucacie sam obrazek bez tekstu, tekst bez obrazka, albo potem uzupełniacie notkę. To irytujące, bo nigdy nie wiadomo czy nie wracać do tyłu czy czegoś jeszcze do części nie dodaliście.
    Przynajmniej jak dla mnie. Myślę, ze lepiej by byłom gdybyście dodawali notki jak są gotowe. :)
    Bez obrazy - to moja opinia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, notek we fragmentach już dodawał nie będę, ale obrazek zawsze będzie do przodu, jeden, jako taka zapowiedź. Tak postanowiliśmy. Tylko, że nie będzie tej strzałki "czytaj więcej" (czy jakoś tak), ona się pojawi dopiero jak wrzucimy notkę. Nie będę też dodawał notki bez obrazka :)

      Usuń
    2. No to dobrze. Wybacz, ale po prostu już przez te kilka ostatnich części mnie to denerwowało.
      W takim razie pozostaje mi czekać na notkę ;)

      Usuń
  2. Ja również czekam :-) moje jedyne zajecie na weekend to walka z zapaleniem gardla :-/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to współczuje. Ja już kończę, kończę i zaraz wrzucam. Zdrowia życzę.

      Usuń
  3. Ja naprawdę nie wiem dlaczego Amanda się na to godzi, chyba tylko dlatego,że kocha.Jak on ją traktuję wogóle jak służącą jakąś jeszcze pewnie zdradza za coś takiego to ona powinna mu mordę skuć nic więcej.Jeżeli on dalej będzie ją zdradzał i do tego tak traktował to w moich oczach będzie zerem.Ich małżeństwo zaczęło się sypać i teraz to bardziej z jego winy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiałbym gdybyś miała do niego zastrzeżenia przez jego słowa jakie kierował do kolegów o żonie, ale to, że podała kanapki i alkohol to nie jakaś tragedia, w większości domów zdarza się, że kobieta coś poda mężowi i jego kolegom, a potem bywa na odwrót, to on coś podaje żonie i jej koleżankom. Aleks też nieraz nad Amandą skakał i jej donosił, więc ja bym się tego tak nie czepiał :)

      Usuń
    2. Może i tak ale ona co chwilę biegała i mu coś przynosiła a on jeszcze trochę chamowaty dla niej był a,,dziękuje " mógł powiedzieć to dużo nie kosztuje a napewno lepiej by wyglądało..Jemu jakoś przestało zależeć takie odnoszę wrażenie,kolegom przedstawił jakby dla niego była tylko dobrą kucharką i dziwką nikim więcej.

      Usuń
    3. Zoey, on jej powiedział "dziękuje kochanie".

      Jednak prawda jest taka, że Aleks zgrywa pana i władce, tylko to nie jest powód by go od razu zlinczować. Nie był taki najgorszy, a może naprawdę miał zły dzień. Każdemu z nas się zdarza. Poza tym należy sobie zadać pytanie, czy Aleks ma powód takiego zachowania, czy też nie. I czy na tyle dobrych dni i tyle zalet nie należy przymknąć oko na jeden wieczorek zgrywania i popisywania się przed kolegami, bo moim zdaniem to był zwyczajny popis, jak gówniarz.

      Usuń
    4. Mam nadzieję,że to był rzeczywiście zły dzień i,że nie będzie takich złych dni miał codziennie bo trochę wkurzający jest.

      Usuń
  4. Niedawno tak Milo ją powital , caly czas powtarza że ją kocha, a tu nagle aż tak bardzo mu zaczela przeszkadzać że wręcz się z nią męczy skąd taka zmiana? I zdrada . Nadal jakoś mi ciężko uwierzyć .
    Maggie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A gdzie on powiedział, że się z nią męczy? Rzucił kilka szowinistycznych niby żartobliwych tekstów, trochę ponarzekał, nic więcej. Czy gdzieś powiedział, że jej nie kocha? Ja myślę, że każdy ma lepsze i gorsze dni, ten był dla małżeństwa Amandy i Aleksa po prostu gorszy :)

      Usuń
  5. Aleks zaczyna mnie irytować.. Zgrywa pana.. Najpierw mówi, że pieniądze są wspólne a teraz, że jego..

    OdpowiedzUsuń
  6. Co to niby miało być? Amanda jest jego żoną, a nie służącą i dlaczego była taka grzeczna i posłuszna? Potraktował ją jak jakąś szmatę przy swoich kolegach, a do tego poniżył przed córką. Był dla niej totalnym chamem i prostakiem, a ona zachowuje się jak nigdy nic i jak grzeczna niewolnica wypełnia jego polecenia. Zaczyna mi brakować dawnej Amandy ona w życiu by nie dała się tak poniżyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale z czym on ją poniżył? Bo ja tego nie zauważyłam. Poniżył ją gdy jej nie było przy ty obecnej, słowami które kierował do kumpli, ale to, że poprosił by podała coś, czy zrobiła kanapki... co w tym takiego strasznego?

      Usuń
    2. A może byś tak zauważyła też jego dobre stronki, co? Amanda leżała w wannie i malowała paznokcie, a on zajmował się dziećmi i robił obiad z dwóch dań, to chyba zasługuje chociażby na pochwałę co?

      Usuń
    3. Hmm no bardzo mi przykro, ale po tym co potem odstawił to ten jego dobry uczynek zbladł wnet do minimum.

      Usuń
    4. Tu też bym nie przesadzała, może dlatego, że znam facetów co nie gotują i nie zajmują się dziećmi, a całe swoje wolne spędzają z kolegami z dala od domu, albo przed telewizorem. Dlatego ja bym ten dobry uczynek akurat pochwaliła, tym bardziej, że Olek tego nie uważa za uczynek, a za obowiązek, on naprawdę Amandzie dużo w domu pomaga i przy dzieciach także :)

      Usuń
  7. Pewnie ze każdy ma prawo do gorszego dnia, nie mówię ze jej nie kocha, ale dzisiaj mnie zaskoczyl nigdy nie odnosil się do niej z taką obojętnością.
    Maggie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to chyba dobrze, że po ponad 280 częściach potrafimy jeszcze was czymś zaskoczyć :)

      Usuń
  8. Nie podoba mi się takie zachowanie Aleksa. Rozumiem, że Amanda robiła za służącą bo tak wynika z dekalogu. Tak poza tym to jestem ciekawa jaki interes ma Amanda w tym, ze dała klucze od swojego mieszkania Angeli, bo jakoś nie wierzę, że zrobiła to bezinteresownie:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A w dekalogu był taki punkt, że ma być jego służącą? Szczerze ja takiego nie zauważyłam, ale w sumie to mogłam pominąć przypadkiem.

      Usuń
    2. Był punkt, że ma wykonywać polecienia męża dlatego tak to odebrałam.

      Usuń
    3. Ale oni mimo wszystko nie żyją tym dekalogiem na każdym kroku, nie przesadzajmy, on nie jest jakimś panem, a to nie zabawa w BDSM 24/7. Nie ma zrób to, to i tamto, a teraz jeszcze na kolanka i do pana... On po prostu się popisał przed przyjaciółmi, ja tak to widzę, ale czytelnicy i nawet sam Sami może to widzieć inaczej.

      Usuń
  9. Jasne, ze dobrze . Nigdy nie jest nudno. I mam nadzieję że tych części będzie jeszcze dużo więcej.
    Maggie

    OdpowiedzUsuń
  10. Czym ją poniżył? Chociażby tym, że zignorował jej pytanie bo on teraz z córką rozmawia, a potem łaskawie udzielił jej głosu. Następnie jasno pokazał, że zdanie Amandy się nie liczy bo on i tak zrobi jak chcę i zrobił to przy Angeli. Tak na marginesie czyli Amanda też od tej chwili może robić co chcę tak?
    Jeżeli chodzi o to obsługiwanie to fakt zrobienie kanapek to może nie problem, ale cała reszta już tak. To całe podaj mi to i jeszcze to, jakby sam wstał po pilota to korona by mu z głowy nie spadła, a odzywka "Po co jak mam żonę?" gdy ona stoi obok była mocno nie na miejscu. Podziwiam cierpliwość Amandy ja bym dawno wybuchła i mu przywaliła ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko nikt z was nie bierze pod uwagę, że Amandzie zależy na mężu, na rodzinie i uznała, że jak ten raz mu sprawi przyjemność, da się popisać przed kolegami, to on to doceni i przestanie zdradzać, bo ona wie, że on ją zdradza, no bo tylko idiotka by nie zauważyła. Amanda więc myśli, że jest zdradzana, myśli, że to pewniak i boi się konkurencji, bo ma więcej do stracenia niż Aleks.

      O to przy objedzie bym się go nie czepiała, Angeli odpowiedział, a potem żonie. Pieniądze też, on jej nie wylicza ile sukienek niepotrzebnych kupuje, itd, więc pozwolił sobie zaszaleć przy hazardzie. Ja tam nawet w tym objedzie nie widzę nic złego, oprócz tego, że miedzy nimi naprawdę brak ognia, on na nią nie leci, więc albo jest zmęczony, albo inna lepiej go zadowala - ja bym wysnuła taki wniosek.

      Usuń
    2. Czy to "myśli że jest zdradzana" można interpretować, że Aleks robił to specjalnie by wymusić na niej jakieś zachowanie? Okazanie uczuc czy walkęo rodzinę?

      Usuń
    3. Rozumiem, że jej zależy na rodzinie, ale nie ogarniam czemu ona ma mu sprawiać przyjemność gdy on ją rani takim zachowaniem. Poza tym dla mnie zdrada to granica niewybaczalna, więc może dlatego nie potrafię zrozumieć jej próby przypodobania się mężowi kiedy istnieje prawdopodobieństwo, że on ją zdradza.. Dlaczego ona ma więcej do stracenia niż Aleks?
      Nie chodzi o to, że gra, ale o to jak jej to oświadczył przecież mógł jej to zakomunikować chociażby dzień wcześniej i na osobności.

      Usuń
    4. Czy Aleks robi to specjalnie to ja nie wiem. Mnie się wydaje, że on zdradza, Amandzie też się tak wydaje, bo wszystkie sygnały na niebie i ziemi aż do niej krzyczą "on ma kochankę!" - To do Kailaai (jak ten nick odmieniać?)

      Jeśli zdrada jest granicą niewybaczalną, to Amanda już dawno powinna zostać przez Aleksa odesłana z kwitkiem i to jeszcze przed ślubem.
      Może jemu się wydaje, że jej nie rani, tym bardziej, że nie jest taki każdego dnia a "od święta", raz na jakiś czas. Może ma po prostu gorszy dzień, przecież do Darka też się rzucał, a zazwyczaj tego nie robił.
      Amanda ma do stracenia dobrobyt materialny, pozycje jaką daje jej bycie żoną lekarza, a może nawet i dzieci, w końcu nigdy nie wiadomo czy Olek nie chciałby jej ich odebrać.
      Amanda wini się za zdradę Aleksa, bo ona wyjechała na tydzień i zostawiła go samego z nowopoznaną córką, zamiast go wspierać, wybrała ambicje, naukę, zamiast szczęście rodzinne i pomoc mężowi. Na dodatek sama podjęła taką decyzje, a on nie miał nic do gadania, bo wydała na ten kurs swoje pieniądze. Tak samo on się zachował z tym hazardem, jego pieniądze, to ona nie ma nic do gadania. Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie.

      Usuń
    5. Myślę, że przez to, że Aleksander zawsze zachowywał się dojrzale i odpowiedzialnie to jakąś ciężko przetrawić jego diametralną zmianę zachowanie. Zachował się jak gówniarz popisujący się przed kolegami co to nie on, ale ok miał zły dzień niech mu będzie. Tylko różnica jest taka, że Amanda musi znosić takie jego szczeniackie zachowanie i siedzieć cicho, a on za takie wyskoki ją karał.
      Tylko wydanie pieniędzy na edukacje i rozwój, a pakowania gotówki w hazard to jednak nie to samo, ale rozumiem do czego zmierzasz ;)

      Usuń
  11. Po przeczytaniu tej części mam dosyć. Amanda powinna mu się tak po mordzie odwinąć żeby na ścianę poleciał.
    Poza tym, Aleksander ostatecznie w moich oczach stracił. Szmata z niego.
    Z Amandy się robi kura domowa i nowobogacka panienka w pełnym wydaniu.


    Zostało mi czekac na rozwiniecie wątku Angeli i Huberta - czyżby miał skojarzyc mieszkanie?
    Czekam :)

    I mam nadzieje, że chociaż połamiecie czy pobijecie Aleksa w najbliższym czasie....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż się zaśmiałem, wiedziałem,że ty mu źle po tej części zażyczysz, nie byłabyś sobą gdybyś mu wpieprzy porządnego nie pożyczyła :)

      Usuń
    2. No, ale właściwie to nawet po Amandzie pojechałam, b mnie denerwuje jej zachowanie.
      Za dużo emocji wzbudzacie, ale z drugiej strony, przecież o to chodzi :)

      No to ja czekam, aż Aleks oberwie... Ja na to naprawdę czekam :)

      Usuń
    3. a ja czekam na odpowiedz na zadane przeze mnie pytanie w kolejnym poście, bo naprawdę nie rozumiem, czemu Hubertowi wolno, a Aleksowi już nie, to jakaś dyskryminacja blondynów czy co?

      Usuń
    4. już odpowiedziałam :)

      Usuń
    5. Według Samiego zaraz będziesz niesprawiedliwą zołzą pewnie, ale ja jednak widzę różnicę między żoną Magdaleną, a żoną Amandą. Amanda jest lepsza i takiej kobiety jak Amanda si po prostu nie zdradza, tylko rajer by zdradził taką laskę, prawda?

      Usuń
    6. Magda pojawiła się w 1 albo 2 częsciach i strasznie mnie drażniła. Amanda ma charakterek który lubię. Albo lubiłam bo ostatnio robicie z niej irytującą posłuszną kurę domową, a taka Amandzia niespecjalnie przypada mi do gustu.

      Usuń
    7. Ale Amanda nie może być wiecznie nastolatką. Lubiłaś ją jak miała 17 lat, teraz ma prawie 20. Minęły 3 lata, trzeba dorosnąć, stawić czoła tej dorosłości i wznieść hymn zwycięstwa. Nie zwycięży zachowując się jak zbuntowana gówniara, nie może się zachowywać jak Aleksa córka, bo on ma już córkę w nastoletnim wieku. Amanda musi się zachować jak kobieta.

      Usuń
    8. Co prawda to prawda, ale Amanda stała się w pewnych kwestiach zbyt uległa. Czasami zastanawiam się czy dla świętego spokoju, czy się boi, czy mysli że to wygodniejsze?
      Wiek oczywiście zmienia, ale czytając niektóre częsci mam wrażenie jakby charakter Amandy zmienił się całkowicie.
      Choc właściwie jej prawo do sprzeciwu czy buntu blokuje dekalog, na którego zgodzenie się wydaje mi się idoityzmem.

      Usuń
    9. Jako, że ja napisałam Amandę od A do Z to ja się wypowiem.
      Na dekalog Amanda się zgodziła, bo Aleksowi zaufała, a sama sobie już nie radziła ze swoim życiem. W piosence Peji i Piha jst dobry cytat, akurat mi gra w słuchawkach i mi się tak skojarzyło: "Ten który jako dzieciak musiał podejmować szereg
      dorosłych decyzji z tym dorosłym życiu wymiękł
      Ja podejmę ten wysiłek, wiem że nie ma na co czekać
      tylko w tym dorosłym życiu dziś jest niedojrzały dzieciak".
      Amandy dzieciństwo zostało przerwane, nie było miejsca na bycie nastolatką, a w małżeństwie tym bardziej nie było takiego miejsca, więc przez to podpisała ten dekalog, by ją hamowało, by pomogło jej dorosnąć i wiedziała, że nie jest idiotką, że nie będzie mężowi robić na przekór dla zasady, a gdy będzie powód, to liczyła na jego zrozumienie. Aleks jest chyba jedynym któremu Amanda zaufała od lat, pytanie czy zaufała odpowiedniemu człowiekowi?
      Amanda boi się Olka, nie panicznie, nie całą dobę w każdy dzień tygodnia, ale są momenty, że się go obawia.
      Charakter czasami się łamie, Aleks, dzieci, rodzina, praca, to wszystko złamało Amandy charakter w pewnym stopniu.
      Ale na Amandę uległą w każdym calu myślę, że nadal nie mamy co liczyć i to jeszcze bardzo długo, o ile w ogóle takie coś jak "w pełni uległa Amanda" nastąpi...

      Usuń
    10. Bardzo mnie cieszy taka odpowiedź, co do tego, że Amanda nie będzie zbyt uległa.
      A co do cytatu to trafny, piosenkę znam i uwielbiam, choc chyba wolę Śmierć nas nie rozłączy - piha :)

      Usuń
    11. Piha kocham za trzy utwory "Krew, pot i łzy" "czarny kruk" "ulice bez jutra" no i może jeszcze odrobinkę za "łzy", ale to odrobinkę, bo ja wolę jego stare utworki, nawet ten romantyczny wolę o tytule "..." Nie wiem czy znasz? Cytując: jak chcesz tak to nazwij, tytuł nie jest ważny... charakter niespokojny, niepokorny trudny, chociaż nie ciągnie się za nim aż siedem grzechów głównych. Powiedziała spróbujmy dostała nieprzespane noce. Trzeźwe rozmowy wyrwała z rąk czterdziestu procent.

      Usuń
    12. Nie znałam, tego zacytowanego, więc biorę się za słuchanie :)

      Usuń
    13. To z tych romantycznych polecam jeszcze:
      Shot - Nie patrz na mnie jak...
      Pih - Ona (chyba)
      Eldo - Powinnaś (kocham to!)
      Eldo - In love (jakoś tak)
      Ola (chora agencja) - Jej ostatni rok (tylko to akurat wzruszające jest).
      Przesłuchaj sobie w wolnych chwilach :)

      Usuń
  12. Ojj... Aleks podpadł i to bardzo. Od Amandy wymagał zachowywania się jak osoba dorosła a teraz sam jest jak przemądrzały gówniarz. Do żony odnosi się po chamsku - choćby wtedy, gdy przy obiedzie wysłuchał w pierwszej kolejności Angeli a nie Amandy a potem przy kolegach zgrywał pana i władcę, który traktuję kobietę podrzędnie. Szczerze, zaczyna mnie on wkurzać! A Amandy mi szkoda. Stara się, bardzo się zmieniła. Ajj...

    OdpowiedzUsuń
  13. Skoro Angela nie miała gdzie się spotkać że znajomymi czy Huberta ,bo to chyba szczególnie o niego chodzi, to nie mogła pójść do tego mieszkania babci? Bo ona chyba dalej jest w szpitalu...

    A.

    OdpowiedzUsuń
  14. Mnie również zachowanie Aleksaza bardzo sie nie podobalo w tej część. Zaskoczyła mnie Amanda - uzyczajac Angeli swojego mieszkania. Ciekawe do jakich celow jej ono posluzy ;-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Aleks nie pokazał się z najlepszej strony w tej części trochę mi podpadł przy kolegach powinien ją potraktować o wiele delikatniej no i przy Angeli powinien okazać jej więcej szacunku no ale cóż nikt nie jest idealny.
    Co do Amandy nie wiem czy dobrze robi pożyczając mieszkanie nastolatce

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie wiem jaki cel miała Amanda dając Angelice klucze do swojego mieszkania, ale pewnie tego jeszcze pożałuje. Bardzo, bardzo nie podoba mi się chamskie zachowanie Aleksa przy koleżkach, choć wydaje mi się, że on się po prostu popisuje. Berni

    OdpowiedzUsuń
  17. Aleks nie powinien mówić w ten sposób o Amandzie w końcu to jego żona. Ale to że powiedział by zrobiła kanapki to akurat nic złego

    OdpowiedzUsuń