sobota, 26 października 2013

Część 2 - Przyjaciele

Część 2 - Przyjaciele.
Aleksander (Samuel)

Wrzesień 2007 rok.
Miałem na sobie popielatą bluzę wciąganą przez głowę i fioletowe spodenki sięgające nieco za kolana. Czułem jak pot ścieka mi po klatce piersiowej, plecach, oraz czole.
– Nie damy rady, to wina Kamila, on posuł i jeszcze się nie przyznał – narzekał Patryk, który przed pięcioma minutami opadł na starą kanapę ze zmęczenia.
– Nie pękaj, młody, zostały tylko trzy panele, dotniemy ręcznie.
Stałem tek oparty o ścianę i odkręcałem butelkę coca-coli.
– Jak już się napijesz, to rzuć we mnie butelką, proszę.
Nic nie odpowiedziałem, zrobiłem kilka sporych łyków prosto z butelki. Nakręciłem korek i wycelowałem w mojego dwudziestojednoletniego kolegę, by naumyślnie w niego trafić, ale wykazał się refleksem i pochwycił butelkę w locie.

– Specjalizacje już wybrałeś? – zapytał przyglądając się czerwonej etykietce z białym napisem.
– Neurologia dziecięca.
– Byle nie chirurgia – odezwał się głos dobiegający z samego progu. Spojrzałem w prawo i zauważyłem Kamila.
– A niby dlaczego nie? – zapytałem i wychyliłem się by podać mojemu blond koledze dłoń na powitanie.
– Ty to ciąłeś? – wskazał na panel leżący przy moich nogach.
– No pewnie, przecież nie Patryk, ten to po połowie uznał, że rąk nie czuje. Nie ma co, nadaje się do policji, oni tam wszyscy mają taką kondycje byleby nie dogonić ściganego.
– Haha, bardzo zabawne. Doprawdy, żarcik ci się wyostrzył – rzekł Patryk i chyba zmotywowały go moje słowa bo zabrał się do roboty.
– Ale ten to przynajmniej ma precyzję. Spójrz jak równiutko – pochwalił Kamil. – Tobie za to bym nie dał się pociąć na stole operacyjnym.
– Było trzeba nie zepsuć tej maszynki, to by nie było problemu – warknąłem.
– Sorry, nie wiedziałem, że to takie delikatne. Jednak mam dla was dobrą wiadomość. Znalazłem pracę, już nie będę na waszym utrzymaniu – pochwalił się dziewiętnastolatek.
– A ja kupiłem samochód. No to mamy co tej nocy opijać, a ty Patryk, masz jakiś powód? – zapytałem.
Patryk mocował się z panelem, który za cholerę nie chciał wskoczyć na swoje miejsce i powstawała szpara. Odłożył to ze złością. Wyglądał na człowieka, który właśnie nad czymś się usilnie zastanawiam. W końcu przemówił:
– To pierwsza i ostatnia środa w tym tygodniu. Może być jako powód?
– Pewnie.
– To na kobietki? – dopytywał Kamil.
– Dajcie zadecydować najstarszemu – poleciłem. – To ja tutaj mam rocznikiem dwadzieścia sześć lat. Ja wiec decyduje, że idziemy a luksusowe dupy, ale nie Kamilku by je poobracać, tylko by je popodziwiać. Zabiorę was na striptiz. Pasuje?
– Masz jakiś dzień dobroci? – dopytywał Patryk.
– No, ale potem jakiś klub z małolatkami też zaliczymy? – dopytywał Kamil.
– Zaliczymy i mam dobry dzień, tylko uwińmy się szybko z tymi panelami, bo trzeba się jeszcze przebrać.
Jakoś nam się udało, salon wyglądał całkiem nieźle. Był nawet równo pomalowany i te panele też nie najgorzej nam się udały. Pozostało tylko przykręcić progi i wstawić meble.
Założyłem granatową koszule i dżinsy. Na dworze było wyjątkowo ciepło jak na koniec września. Wsiedliśmy do mojego nowego samochodu.  Granatowej Skody Fabii prosto z salonu. Ruszyliśmy w kierunku klubu go-go. Czerwono-różowe światła i panny na róże to było coś czego dzisiaj potrzebowałem. Musiałem na chwilę zapomnieć o marzeniach, bo jak zwykle na drodze stały finanse.
– Co to za piosenka? – zapytał Patryk.
–  Soul Asylum, Runaway train – odpowiedziałem.
– Uwielbiałem ich teledysk jako dziecko. To o tym co te dzieci porywali, zgadza się? – zagadał Kamil.
– Tak, dokładnie o tym.
Na striptizie zasiedliśmy w loży przy samej scenie. I zaczęły się dyskusje.
– Ta blondynka była lepsza.
– Ja tam wolę brunetki – wyznałem.
– A dla mnie liczy się by figura była proporcjonalna – wtrącił się Kamil.
Wszyscy przyznaliśmy mu racje.
Później udaliśmy się tak jak Kamil sobie życzył na jakaś dyskotekę dla małolatów. Szczerze nie było tam tak źle, przynajmniej potańczyć się dało. Patryka zgubiliśmy już na samym początku, bo gadał z jakimiś dwiema przy barze, a potem zniknął wraz z nimi. Kamil podrywał w tańcu jakąś blondynę, a ja postanowiłem iść w jego ślady. Podbiłem na parkiet do szczupłej brunetki z kształtną pupą.
Przetańczyliśmy wspólnie cztery kawałki i poczułem jak chwyta mnie za koszule i ją rozpina. Zostawiła tylko dwa guziki na dole. Szarpnęła i dociągnęła mnie pod drzwi damskiej toalety.
Nie mogłem pozwolić na to by to kobieta mnie tak prowadziła. Otworzyłem więc przed nią drzwi i niedelikatnie wrzuciłem ją do środka.
– Podoba mi się twoja klata – rzekła, była pijana
– A mnie twój tyłek, więc… – Przytrzymałem drzwi kabiny.
– Możemy się zabawić – dokończyła.
Uśmiechnąłem się pod nosem na jej słowa i skierowałem swoją dłoń do tylnej kieszeni. Na szczęście miałem przy sobie dwie prezerwatywy.  
Wszedłem za nią i nawet nie kłopotałem się zamknięciem drzwi na zasuwkę. Oparłem dziewczynę o ścianę i wpiłem się w jej usta. Trwało to tylko chwilę, nienawidziłem długiej gry wstępnej z byle jaką szmatą. To była tylko darmowa dziwka, nikt więcej. Była tutaj, w tym miejscu i o tym czasie dla mojej, wyłącznie mojej rozkoszy. Postanowiłem więc z tego skorzystać w pełni.

5 komentarzy:

  1. Nie spodziewałam sie tego po nim. Zobaczymy jak sie ta historia rozwinie..

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiem teraz przynajmniej kto ile miał lat i jaka jest między chłopakami różnica wieku, tak to zawsze orientowałam się tylko mniej więcej.
    Jakoś nam się udało, sakoln wyglądał całkiem nieźle- tutaj wkradła się literówka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Już na pierwszy rzut oka widać że Patryka, Kamila i Aleksa łączy przyjaźń.

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzech tak różnych facetów, dzieli ich różnica wieku, pochodzenie, a jednak potrafią się ze sobą dogadać, pokusiłabym się o stwierdzenie, że łączy ich przyjaźń.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak dla mnie Aleks zbyt przedmiotowo traktuje kobiety, mimo to odczuwam do niego jakąś sympatię.

    OdpowiedzUsuń