czwartek, 31 października 2013

Część 9 - Ukłucie w sercu


Informacja: Jeśli klikniecie na obrazek to się powiększy, a wtedy literki będą czytelne.

Część 9 - Ukłucie w sercu
Amanda (Magdalena)

Wrzesień 2011 roku.
Wróciłam wczoraj z imprezy na czworaka, dosłownie. Niby wstyd się przyznać, ale z drugiej strony patrząc – każdy chyba to przeżył chociaż raz. Całą noc przewracałam się z boku na bok, bo tak zwany „helikopter” nie dawał mi usnąć. Nienawidziłam tego stanu. Głowa bolała mnie niemiłosiernie, a o piątej czterdzieści moja matka zaczęła chodzić z Igorem po całym domu i mu śpiewać. Zastanawiałam się czy ona robi to specjalnie, czy naprawdę sytuacja tego wymaga.

W rzeczywistości Igor był matki ulubieńcem. Miał niecałe osiem miesięcy gdy zaczął chodzić, na rok już wyraźnie mówił pojedyncze wyrazy. Widziała w nim szanse na lepszą przyszłość. Tylko ciekawe czy bardziej martwiła się jego przyszłością, czy swoją. Aktualnie Pogorzelca – Igora ojca nie było w domu. Nie było go już jakieś trzy dni. Matka nie piła. Cud w kraju nad Wisłą.
– Musisz mu śpiewać tak debilną piosenkę? – zapytałam się jej.
– To klasyk Grechuty – odpowiedziała.
– Właśnie, Grechuty, w twoim wykonaniu to żaden klasyk.
Zwlekłam się z łóżka, chciałam udać się do łazienki, przemyć twarz wodą, potem może nawet coś lekkiego zjeść, ale matka stanęła mi w połowie drogi.
– Mogę wiedzieć gdzie wczoraj byłaś?
– Nie, nie możesz – odpowiedziałam z drwiącym uśmiechem.
– Amanda, jestem twoją matką, a ty wracasz pijana, na dodatek…
– A co wolisz bym piła z tobą w domu?
– Pytam tylko gdzie byłaś, tak trudno odpowiedzieć? – kontynuowała, ale tym razem odstawiła już Igora na ziemie. Pobiegł gdzieś przed siebie.
To była idealna okazja by ją wyminąć. Najzwyczajniej w świecie ją odepchnęłam i zrobiłam krok do przodu. Taka już byłam, przeszkody likwidowałam, omijałam, ale nigdy się nie poddawałam.
– Sądzisz, że się dam popychać własnemu dziecku? – zapytała.
– A co mi zrobisz? Ostrzegam, jak mnie uderzysz to ci oddam. Mam prawo sądzić, że to ja wygram, ale czemu nie, mamusiu, możemy się zmierzyć, wolisz na pięści, czy na noże?
– Ty jesteś nienormalna jak twój ojciec.
Tymi słowami przegięła. Mogła mnie nazwać dziwką, szmatą, kurwą, kimkolwiek, ale nie porównywać mnie do tego człowieka, z którym mnie spłodziła. Wymierzyłam cios, jeden, drugi, trzeci. Poczułam, że ktoś szarpie mnie za włosy. Uderzyłam z kolanka w jej brzuch z taką siłą, że osunęła się na ziemie. Kopnęłam jeszcze. Skierowałam się do szafy, szybko przebrałam w granatowe spodnie, bluzkę z barwami Anglii, na której widniał Big Ben. Na dworze zdawało się być zimno, więc zarzuciłam na siebie wiosenny, czerwony płaszczyk, taki wyglądający jak komplet mundurku szkoły elitarnej. Całość dopełniłam czerwonym, zamszowym beretem i butami – trampki na wysokim obcasie i platformie. Matki płacz mnie nie zatrzymał, wyszłam. Dla mnie była śmieciem.
Skierowałam się w stronę bloku, w którym mieszkała Dominika. Jakże ona mnie miło przywitała.
– Z góry widać, że masz kaca. Masz bladą cerę, poczerwienione oczy i…
– Cześć Domi – przerwałam jej. Nie lubiłam słuchać krytyki na temat mojego wyglądu. – Muszę się jeszcze umalować gdzieś – dodałam.
Poszliśmy do lokalu, który był czynny całą dobę. To tam chodziłyśmy na wagary. Jednak Domi zawalała tym gimnazjum, Majka od lat tkwiła na pierwszym roku studiów, a ja… ja pokazywałam się w szkole regularnie, niemal zawsze tez zdobywałam zwolnienia na mój użytek. Chciałam skończyć liceum z dobrym wynikiem, miałam ambicje stać wyżej niż upadła moja matka.
– Cześć. – Majka od razu dała nam po buziaku w policzek.
– Dziewczyny poznałam zajebistego kolesia i chyba jest impreza – zaczęła Dominika.
Jak się potem okazało ten zajebisty koleś, to niejaki Kamil Wielgosz, mieszkający w szemranej okolicy z dwójką współlokatorów.
– Jeśli chcesz mnie swatać z jakimś jego współlokatorem, to się na to nie piszę – uprzedziłam.
– Ich nie będzie. Aleksander i Patryk wyjechali gdzieś.
– Tak razem? – zapytała Majka pseudo niewinnie. Od razu załapałam o co jej chodzi więc obie się znacznie uśmiechnęłyśmy.
– Jesteście nienormalne. Idziecie ze mną czy nie?
– No idziemy, prawda Majka.
– No pewnie, jak miałybyśmy nie iść.
Zamówiłyśmy trzy kawy, ja spaghetti, Dominika kebab, a Majka twierdziła, że ona nie je, bo jest na diecie.
– Przecież ty masz XS – przypomniała jej Dominika.
– Nie mogę sobie pozwolić na rozmiar więcej.
– A ja tam się nie przejmuje. Spalę to w łóżku – pochwaliłam się z rozpędu.
– Albo w innym miejscu – dodała Dominika.
– A nie uważasz, że jesteś trochę za… – zaczęła Majka.
– Za gruba? Nie, ja nie czuje się gruba. Waham się miedzy S, a M, zależy od rozmiarówki, wydaje mi się, że to w sam raz.
– A mnie się wydaje…
– Ale mnie twoje zdanie nie obchodzi, bo jesteś kobietą. Ja mam zamiar się podobać płci przeciwnej, bo nie mam les zapędów.
– Znowu się kłócicie – przerwała nam tą fascynującą wymianę zdań najmłodsza z paczki.
Rozejrzałam się po otoczeniu. Przygaszone światło, stare, ciężkie krzesła, pełno świeczek. Typowa karczma, tylko w tej spędziłam ponad połowę mojego życia z rankingu ostatniego roku.
Potem standardowo wybrałyśmy się na zakupy. Dominika dostała kasę od babci, ja na siebie zarabiałam, a Majka… ta nie wiedziała co to znaczą problemy finansowe, zawsze miała co chciała. Tym razem chwaliła się nowym samochodem, a mnie przypomniał się Irek, ten z którym sypiałam. Prowadził kursy prawo jazdy, dobiliśmy więc targu. Ja mu dam siebie, on mi da kurs i wszyscy będziemy zadowoleni.
Potem wróciłam do domu. Matka się nie odzywała. Może to i lepiej. Wyjęłam jogurt naturalny z lodówki i musli. Uznałam, że to będzie dobre połączenie śniadaniowe, bo obiad jadłam już na śniadanie.
– Nie patrz się na mnie jakbym zabiła twoich rodziców chusteczką higieniczną – rzuciłam w matki stronę. – I nie martw się, jakieś pół roku i się stąd wyniosę.
– Jesteś nieletnia.
– Teraz cię to obchodzi?
– Masz racje, nie obchodzi mnie. Uwiń się szybko z tą wyprowadzką. Wypierdalaj czym prędzej – powiedziała i wyszła z kuchni.
Cudowne i pocieszające słowa jakie można usłyszeć od własnej matki. Nienawidziłam jej, ale kiedy powiedziała „wypierdalaj czym prędzej” poczułam jakieś nieopisane ukłucie w miejscu nie do określenia. Chyba moje drugie ja chciało by mnie zatrzymywała. Na szczęście ja słuchałam tylko mojego pierwszego ja. Wyprowadzę się, poradzę sobie, skończę szkołę, kiedyś zamieszkam w apartamencie, będę żyć pracą i zabawą, bywać na wernisażach, galeriach i niemal wszystkich możliwych premierach. A ona nadal zostanie w tej noże i zapije się na śmierć. I bardzo dobrze, chciałam by zdechła, tak samo chciałam by ojciec zdychał. Z tą różnicą, że matka chciałam by zmarła tak humanitarnie, szybko, bez bólu, a on by cierpiał latami i dopiero zdechł. Uśmiechnęłam się wyobrażając sobie mojego tatusia krwawiącego i czołgającego się z bólu po podłodze, konającego.

Poczułem wibracje w kieszeni.
To był Hubert:



I całe szczęście, że nie miał specjalnych wymagań, bo nie miałam dziś ochoty na szpilki. Kac nadal mi się dawał we znaki. Skierowałam się do wyjścia, wcześniej zamawiając taksówkę, a w niej wymieniałam wiadomości z Dominiką:



Lubiłam ją - Dominikę, ale była trochę zbyt naiwna. Chciała wierzyć w wieczną miłość, w taką co spada na ludzi jak grom z jasnego nieba, a przecież nie od dziś wiadomo, że miłości albo nie ma, albo ta prawdziwa dotyka tylko tych, którzy tak naprawdę jej nie chcą. Taka już jest życiowa niesprawiedliwość.
 – Jesteś blondynką? – przywitał mnie Hubert tymi oto słowami, zaraz po otwarciu pokoju hotelowego.
– Tak, od trzech dni. Przeszkadza ci to?
– Nie… znaczy wolę brunetki, ale ty zawsze jesteś seksi i we wszystkim ci dobrze.
– Wpuścisz mnie, czy będziemy się pierdolić na korytarzu hotelowym? – zapytałam.
Nie musiałam długo czekać. Natychmiast szarpnął mnie za mój płaszczyk, przyciągnął do siebie i namiętnie pocałował.

9 komentarzy:

  1. Zaskoczyło mnie ,że Amanda potrafiła uderzyć Matke,wiadome było,że nie mają dobrych kontaktów,ale nigdy nie było pokazane,że aż tak

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Amanda to lubi rządzić, ma w sobie gen chęci dominacji... Aleks też ma ten gen. Jak sądzisz, kto kogo ustawi pod swoją linijkę?

      Usuń
  2. Oj oni to chyba po równi się ustawią,tam żadne nie odpuści sterów

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak ona mogła uderzyć matkę, nie wiem mi się to jakoś w głowie nie mieści. Rozumiem, że może jej nie lubić, gardzić nią, nie szanować itd, ale podnieść na nią rękę to przegięcie. Potem nie ma się co dziwić, że mamusia jej powiedziała, żeby wypierdalała z domu.
    Fajny pomysł, z tymi smsami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja znam kilka dziewczyn... nawet i kilku chłopców, którzy posunęli się do rękoczynu wobec rodziców.

      Co jednak tyczy się Amandy, ona od dziecka robiła co chciała, matki nigdy nie szanowała, już większy respekt czuła przed Bartoszem (ojczymem). Śmiało mogę powiedzieć, że Amanda była rozpieszczona, chociaż wychowała się w przeciętnej rodzinie, a może nawet i biednej. Jednak na wszystko jej pozwalano, zarówno ojciec jak i matka, zwłaszcza na brak szacunku. On znikał gdy pojawiał się problem i zatruwał jej życie, ona też wolała wyjść z kuchni gdy Amanda chciała zapalić, niż dalej się z nią sprzeczać.
      Nie sądzisz, że to tak właśnie jest?

      Usuń
  4. Jak zaczynałam czytać "Historie pięciu par" to właśnie Amanda wydawała mi się dziewczyną z dobrego domu i rozpieszczoną pieniędzmi rodziców i niemałym zaskoczeniem było to, w jakim środowisku się wychowywała. Do Amandy do niej coś w rodzaju podziwu, bo mało które młode osoby są w stanie się w sobie spiąć i z samego dołu podnieść się na sam szczyt, nie ważne jakimi kosztami.
    Parę osób pisało, że nie są w stanie sobie wyobrazić jak ona mogła uderzyć własną matkę i zgadzam się z tą opinią. Ale jakby wejść w skórę Amandy i pomyśleć co w tamtych chwilach musiała przeżywać. Martwiła się o braci, sytuację finansową w domu, sytuację jaka panowała w jej rodzinie itp. Nie usprawiedliwia to rzecz jasna jej zachowania wobec osoby do której powinna mieć szacunek.

    OdpowiedzUsuń
  5. Amanda nie szanuje rodziców, uważa że nie ma za co. Wiem, ze nie było jej łatwo, ale żeby podnieść rękę na własną matkę, dla mnie to nie do pomyślenia.

    OdpowiedzUsuń
  6. U Amandy w domu nikt nie nauczył jej gdzie są granice.Dlatego bez wyrzutów sumienia podniosła rękę na matkę.Marta

    OdpowiedzUsuń
  7. Również zaskoczyło mnie, że Amanda uderzyła matkę. Ma dziewczyna charakterek. Za to smutno mi się zrobiło jak matka jej powiedziała żeby wypierdalala czym prędzej. Obie je poniosło...

    OdpowiedzUsuń