Część 15 - Amanda i Aleksander, wtf?
Dominika (Magdalena)
Listopad 2011 roku.
Amanda wyszła bo dostała telefon
od Huberta, a ja nie mogłam uwierzyć, że połączyło ją coś z Aleksem. Właściwie
to nie było co panikować. W końcu to tylko jeden pocałunek i szermierka słowna,
ale z drugiej strony… Amandę zawsze podniecali pewni siebie faceci. Zawsze
lokowała uczucia w złych chłopcach. Najlepszymi przykładami na to byli…
właściwie to cała „złota piątka”:
Krzysztof – zawalił dwa lata
edukacji, lubił alkohol, palił więcej niż smok i to nie tylko papierosów,
prowadził bez prawa jazdy i bywał częściej na ulicy niż w domu. Na dodatek
przystał na Amandy durny układ pod tytułem „związek bez związku”.
Daniel – osiedlowy diler, który
w wieku osiemnastu lat miał swoje mieszkanie i dobry samochód. Męski,
szowinistyczny cham, który zamienił moją koleżankę w zimną wyrachowaną sukę. Pokazał
jej, że uroda jest ważna, że dzięki seksowi może osiągnąć wszystko, a ta
idiotka po latach skorzystała z jego rady.
Filip – ten to w ogóle był istny
galimatias. Bogaty z domu, potrzebujący dziewczyny na pokaz, a Amanda nieźle
się wpisywała w obrazek jego rodziny, bo była piękna, inteligentna i oczytana.
Oczywiście przy Filipie była już materialistką, tak więc ten układ nie
funkcjonował za free.
Jan – wydawał się porządny,
potem okazało się, że to sporo pijacy muzyk, który zrobił sobie dziecko z
narkomanką jako nieletni. Jednak trzeba było mu przyznać, że na tle poprzedniej
trójki to on błyszczał. Dobre rokował. Amanda chciała sobie z nim układać
życie, było to po niej widać, a ten debil pewnego dnia wsiadł w samochód i nie
zwolnił na zakręcie. Ona pewnie do dziś czuje się winna jego śmierci, a to
przecież jego wina, mógł pozwolić jej wyjaśnić i być może był by happy end.
Hubert – żonaty i z dwójką
dzieci. Bogaty facet chcący się odmłodzić na siłę i zdaje się jakby ten
układzik sponsorowany go dowartościowywał. Z początku mi się wydawało, że mu na
Amandzie zależy… może zależało, może ta zależność trwałaby nadal, ale… Amanda
pokazała mu że dla niej liczy się tylko kasa, upominki i prezenty, stała się
dziwką w jego oczach, a tym samym on stał się… odrobinkę zeszło powietrza z
jego szacunku do niej. Trochę na jej życzenie. Naglę z dziewczyny którą
adorował i starał się zadowolić, stała się kobietą na telefon i niemal każde
jego wezwanie.
A teraz na dodatek jeszcze
Aleksander?
Być może i nic bym nie miała do
Amandy złączonej jakąś więzią z Aleksem, ale… niestety miałam możliwość ujrzeć go
w innym wydaniu niż zazwyczaj. A było to tak, że przedwczoraj wybrałam się do
babci. Odjechał mi ostatni autobus z tej wioski… Lubiłam ją odwiedzać, ale nie
mogłam pozwolić sobie na to by zostać u niej na noc. Wcześnie rano musiałam
wstać i iść do szkoły, bo obiecałam Amandzie, że skoro już nauczyła mnie tego
Angielskiego to się wysilę i przystąpię do sprawdzianu. W pierwszym momencie
miałam zadzwonić do Kamila, ale przypomniało mi się w jakich skrajnych emocjach
się rozstaliśmy. Zadzwoniłam więc do Tomka, ale mój brat jak zwykle nawet nie
raczył odebrać.
– Aleks, proszę cię, zwrócę ci
za paliwo – zaczęłam.
– Gdzie mam podjechać? – zapytał
nad wyraz mile, co kompletnie do niego nie pasowało. Po dłuższym poznaniu
okazało się, że to facet, który nie jest godny bym poświęcała mu uwagę. W
wolnych chwilach przesiadywał w kasynie, pił whisky, a kobietę traktował jak
niższy gatunek, z taką wyższością. Teraz jednak byłam na niego skazana. Podałam
mu nazwę miejscowości, usiadłam na przestanku i czekałam.
Po kilku minutach ujrzałam
samochód, ale nie był to samochód Olka. Wysiadło z niego dwóch mężczyzn, byli
dziwni. Tacy… mroczni.
– Dominika, tak? – zapytał jeden
z nich.
– Chyba tak, znamy się? –
zapytałam jak jakaś blond idiotka, bo w takich chwilach wolałam nie błyskać
intelektem, to mogłoby tylko zaszkodzić.
– Domi, wsiadaj. Oni się tylko
zgrywają – usłyszałam znany mi głos, należał do Aleksa.
Wsiadłam niepewnie z tyłu i
zapięłam pasy dla bezpieczeństwa, gdyż całe towarzystwo wydawało mi się pod
wpływem jakiś substancji odurzających. Olek się śmiał od ucha do ucha. Ten
czarny, postawny, co siedział obok niego usilnie walczył z telefonem. Odbierał,
krzyczał do słuchawki, potem ignorował, a ten obok mnie wyglądał jakby mu było
niedobrze.
– Kolega ma natarczywą żonkę –
wyjaśnił Aleks.
– Rozumiem – odpowiedziałam
skromnie choć tak naprawdę niczego nie pojmowałam.
– Wydzwania kurwa jebana znowu –
warknął ten od telefonu.
– Wyłącz ten telefon i nie
włączaj – zaproponował Aleks.
– Nie mogę, gdybym mógł to już
dawno bym tak poste.. poster… posty… zrobił po prostu. Fabian ma dzwonić w
sprawie hurtowni. – Byłam przerażona, że nie może wypowiedzieć tak prostego
słowa jakim jest „postąpił”, cud w ogóle, że wypowiedział „Fabian” i
„hurtowni”.
– Przepraszam Domi, kolega ma
problemy z żoną. To taka jędza jest, co mnie nie lubi na dodatek.
– No popatrz, jak można cię nie
lubić? – zadrwiłam, a on odwrócił głowę w moją stronę i spojrzał jakoś tak
groźnie.
– Patrz na drogę – warknął
mężczyzna siedzący obok mnie i znów skoncentrował się na obrazach zza szyby.
Cisze przerwał sygnał telefonu i
wrzask „Mówiłem kurwa byś nie dzwoniła co pięć minut. W dupie mam pampersy, będę
miał pieniądze to kupię. Odpierdol się ode mnie kobieto, bo jak wrócę to ci…
rozłączyła się dziwka, no kurwa!”
– Już dawno powinieneś jej skórę
przetrzepać. Byłaby milsza – powiedział Aleks głosem bez wyrazu.
– Nie bije kobiet, nie na
trzeźwo – odrzekł ten telefonowy.
– Dziś wypiłeś, i nie tylko
wypiłeś – stwierdził z niepohamowaną radością Olek.
– Dlatego dziś już nie wrócę do
domku.
– Abyś jej nie zbił? – zapytał z
niedowierzaniem ten siedzący obok mnie. Ten wydawał się najnormalniejszy,
najspokojniejszy.
– Nie stać mnie na trumnę, a
dziś to bym ją rozkurwił najchętniej. Dziś cała noc świętujemy tak Aleks?
– Tak.
– A jaki to powód? – zapytałam
by zmienili temat, bo tamten wydawał mi się chory.
– Nasz kolega się rozwiódł –
oznajmił ten siedzący obok mnie.
– Unie… Unier… Uważ… nił. Sam
Olek im powiedz – znów bełkotał ten siedzący obok niego.
– Unieważniłem małżeństwo –
wyjaśnił Aleks i stał się normalny, taki poważny, taki jakiego znałam.
– Długo trwało? – dopytywałam.
– Tylko noc poślubną, później
się rozstaliśmy.
– Nawet nie pamiętał tego ślubu
– wyjaśnił ten siedzący obok mnie.
– Jak wam właściwie na imię? –
zapytałam tych dwóch.
– Przepraszam, zapomniałem tobie
ich przedstawić. Mam nadzieję, że wybaczysz? – wyznał Olek smutno gdy
wjeżdżaliśmy już do miasta.
– Wybaczę, to jak?
– Ten tu to Kryspin – wskazał na
tego od telefonu. – A ten młody obok ciebie to Witek.
– Często prowadzisz po pijanemu?
– zapytałam Aleksa gdy już parkował przed moim blokiem.
– Nie piłem, wczułem się w ich
klimat – odpowiedział i wysiadł z samochodu by otworzyć przede mną drzwi.
Niby zapewniał mnie o tym, że
nie pił, ale jego źrenice były dziwnie rozszerzone, a oczy przeszklone i
zamglone zarazem.
– Domi, mam sprawę. Odprowadzę
cię do drzwi, dobrze?
– To ta sprawa? – dopytywałam.
– Nie, coś ty, ta by była za
błaha. Chciałbym byś nikomu nie mówiła o tej mojej pożal się boże żonie. To
było małżeństwo nieplanowane, niechciane. Zresztą sąd je unieważnił, nie ma
więc znaczenia – wytłumaczył się i przytrzymywał mi drzwi od wejścia
jednocześnie.
– Dobrze przyjacielu –
odpowiedziałam i położyłam mu rękę na torsie, ale strącił dość brutalnie moją
dłoń.
– Właśnie, jesteśmy
przyjaciółmi. Nie dotykaj mnie proszę w ten sposób – wypalił nagle.
– Dlaczego?
– Bo to na mnie działa
pobudzająco, podobnie jak odcień twoich paznokci, a to nie byłoby ani dobre,
ani mądre, ani dozwolone, bo ty nieletnia, ja zauroczony w innej, ty nadal
tęsknisz do Kamila. Nie ma sensu wykorzystywać taką sytuacje, to by było w
przyszłości niekorzystne dla nas wszystkich.
– Dobra, rozumiem – przerwałam
mu ten monolog.
– Dobranoc i dobrych snów –
rzekł dając mi buziaka w policzek. Typowy facet. Ja jemu położyć ręki na klacie
nie mogłam, ale on mnie muskać to już mógł. To wyglądało tak jak ja by go
dotknąć potrzebowałabym pozwolenia, a on jakby wszystko mógł robić bez
jakichkolwiek zezwoleń. I jak ta sytuacja się miała do tego jego monologu o
wykorzystywaniu niekorzystnie korzystnych sytuacji? Nie wiem sama…
Jaki Olek tu delikatny:) I tak mnie zastanawia,że ta Dominika to nie powie Amandzie o tym unieważnieniu małżeństwa przez Aleksandra
OdpowiedzUsuń