Część 16 - A czego pragniesz?
Aleksander (Samuel)
Listopad 2011 roku
Wszyscy wyszli, a ja
zastanawiałem się, co uczynić z wolnym i samotnym czasem. Zastanawiałem się też
nad tym, jak ma na imię ta zadziorna blondynka. Imienia sobie nie
przypomniałem, ale coś jednak mi zaświtało – mundurek, a przecież jak mundurek
to i prywatne liceum. Usiadłem z laptopem na kanapie w salonie i zalogowałem
się na portal internetowy, ten sam, na którym nie logowałem się od lat. Nasza
Klasa nigdy nie była czymś, co budziło moją sympatię, czy też pozytywne
uczucia, ale pod presją rówieśników dokonałem kiedyś rejestracji.
„Może wreszcie to się na coś przyda” –
pomyślałem. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy to skrzynka odbiorcza i 247
nieprzeczytanych wiadomości – nie przeczytałem ani jednej. Wpisałem w
wyszukiwarkę wszystkie prywatne znane mi szkoły po kolei i szukałem kobiety o
imieniu na literę „A” i nieprzeciętnej urodzie. Znalazłem. Miała na imię
Amanda. Napisałem wiadomość, o krótkiej i nic nieznaczącej treści zawierającej
trzy pytania: Co tam u ciebie? Czy masz jakieś plany na dziś? Może zechciałabyś
wpaść? Po około dwóch minutach odpisała, padły trzy odpowiedzi i jedno
polecenie: Co tam u mnie zapytałeś z grzeczności. Chciałeś wiedzieć, co
porabiam dziś, bo masz cichą nadzieję, że znajdę czas i na twoje trzecie
pytanie odpiszę tak. Będę za jakieś półtorej godzinki u ciebie, ty szykujesz
obiad i nie zapomnij o deserze – obiad bez deseru to jak być we Włoszech i nie
zjeść spaghetti. Odpisałem: „To jesteśmy umówieni Amando”.
Na dole zauważyłem dobrze mi
znane nazwisko – Dariusz Przybylski. Nie mogłem uwierzyć, że po tylu latach ten
człowiek do mnie napisał, że mnie jeszcze pamięta. Odpisałem mu na wiadomość
starszą nić pięć miesięcy i zabrałem się za szykowanie obiadu. Jedyną
podpowiedzią, jaką miałem, było spaghetti oraz Włochy.
– No witam – powiedziałem z
uśmiechem, gdy tylko otworzyłem drzwi.
– Cześć – odpowiedziała i podała
mi swój turkusowy płaszczyk jesienny.
– Zapraszam cię do pokoju –
powiedziałem, odwieszając jej płaszcz.
– Wow, no toś mnie zaskoczył.
Myślałam, że nie weźmiesz tego obiadu na poważnie. No, ale skoro już tutaj
jestem to sprawdzę, jak żeś się postarał – powiedziała, gdy dostrzegła dwa
puste talerze i usiadła na kanapie w salonie.
– To może zacznijmy od wina –
odparłem, nalewając do kieliszków.
– A co będziemy jeść? –
zapytała.
– Stwierdziłem, że lubisz Włochy
bo wspomniałaś o nich we wiadomości…
– To co z tego? – przerwała mi.
– Mogłaś wspomnieć o ruskich
pierogach albo o francuskich frytkach, ale ty wspomniałaś o włoskim spaghetti –
odpowiedziałem.
– Dobra, racja. Lubię Włochy,
zadowolony, żeś taki domyślny? – zapytała.
– Szczerze to bardzo –
powiedziałem, siadając naprzeciwko niej.
– Zapewne zaserwujesz nam
spaghetti, zgadłam?
– Nie zgadłaś. Zaczekaj moment –
odpowiedziałem i zostawiłem ją na kilka sekund samą, wróciłem z pizzą.
– Szczerze, nie wiem skąd
wiedziałeś, ale uwielbiam pizzę, lecz staram się jej nie jeść wiesz? Bo ja to
później muszę godzinami biegać, by ją zrzucić – odpowiedziała.
– Już wiem. Należysz do tego
typu kobiet, co gdy dostają różę od mężczyzny robią mu awanturę o to, że
pokłuły się o kolce. Gdy dostają śniadanie do łóżka, marudzą, że przez nie
musiały wcześniej wstać. Kiedy zaprasza się ciebie do kina, trudno trafić w
odpowiedni film. Może powiedź, co lubisz tak naprawdę, będzie nam łatwiej –
odrzekłem.
– Nie wiem, co lubię i co
jednocześnie mnie nie drażni. Może lepiej jedzmy, a nie rozmawiajmy bo to zawsze
kończy się u nas pyskówką – powiedziała szczerze i nałożyła na swój talerz
kawałek pizzy.
– Dla ciebie rozmowa oznacza
walkę, prawda?
– A to źle? – odpowiedziała
pytaniem na pytanie.
– Nie źle, ale tragicznie.
Oczywiście słowna szermierka bywa ciekawa i fascynująca, ale sama walka bez
powodu już nie – stwierdziłem.
– Zmieńmy temat, nie mówmy o
mnie. Może o tobie co? – zapytała i od razu przeszła do pytań: – Czym się
zajmujesz?
– Jestem lekarzem –
odpowiedziałem.
– Specjalizacja? – dopytywała.
– Neurolog.
– To ten od głowy? – zapytała.
– Tak ten od głowy –
potwierdziłem i uśmiechnąłem się do niej.
– To czemu mieszkasz tutaj? –
zapytała.
– Co masz na myśli? – Z początku
nie rozumiałem pytania.
– Neurolodzy nie zarabiają
słabo, by wynajmować mieszkanie –odpowiedziała.
– To moje mieszkanie, jednak nie
lubię być sam.
– Jak to, dlaczego? –
dopytywała, przystawiając kieliszek do ust.
– Wychowałem się wśród ludzi,
było ich dużo, podobnie w akademiku – zawsze ktoś był. Przywykłem aż tak do
obecności innych, że nie umiem z tego zrezygnować – odpowiedziałem zgodnie z
prawdą.
– Masz syndrom porzuconego
dziecka czy jak? – zapytała bez zastanowienia.
– Akurat trafiłaś.
Jej oczy zrobiły się jak
pięciozłotówki.
– Jezus, Olek, przepraszam –
powiedziała to tylko dlatego, że tak wypada.
– Nie ma za co, nie mogłaś
przecież wiedzieć. Nie przejmuj się tym. Jesteś sama? – zapytałem, by zmienić
temat i szczerze byłem zainteresowany tym jaka padnie odpowiedź.
– Nie, mam rodzeństwo –
odpowiedziała z figlarnym uśmiechem.
– Dobrze wiesz, że nie o to
pytałem.
– Tak, jestem wolna, jeśli o to
ci chodziło.
– Nie wierzę, taka kobieta jak
ty i samotna. – Naprawdę nie mogłem w to uwierzyć.
– Widocznie mężczyźni boją się
mojego piękna i inteligencji, wolą kobiety, które posiadają tylko jedno z
dwóch. I nie zaprzeczaj, że jest inaczej.
– Uważasz, że prawdziwy facet
boi się charakternej, pyskatej, inteligentnej i niebywale pięknej blondyny o
turkusowych oczach? – zapytałem.
– Prawdziwy by się może i nie
bał, ale w dzisiejszych czasach tacy są albo zajęci, albo ja ich po prostu nie
spotykam. Czemu wybrałeś taki zawód?
– Przypadek. Czemu wybrałaś taką
szkołę?
– Większe możliwości dostania
się na studia, świetni pedagodzy, fachowi wręcz no i ten klimat szkoły, a nie
ulicy – odpowiedziała.
– Twoi rówieśnicy częściej chyba
wybierają miejsca, gdzie nie trzeba się uczyć, a łatwo zdać. No i w tamtych
miejscach panuje klimat ciągłej zabawy i beztroski.
– Tak, tak i narkotyków, i seksu
w toalecie, gdzie małolaci spuszczają
się zanim jeszcze włożą.
Aż zakrztusiłem się winem.
– Rozumiem, że chciałaś być od
tego jak najdalej? – zapytałem. – To się chwali.
– Nie pochwalałbyś mnie, gdybyś
mnie naprawdę znał.
– Pragnę poznać.
– Mnie czy moje ciało? –
zapytała prosto z mostu.
– I jedno i drugie – odpowiedziałem
zgodnie z prawdą.
– Pierwszy raz nie wiem, co
odpowiedzieć. Widzisz, coś zrobił, zatkało mnie. Kurwa, nienawidzę tego
uczucia, gdy nie wiem co powiedzieć.
– Nie klnij – zwróciłem jej
uwagę.
– Dlaczego? – zapytała.
– Bo ani inteligentnej kobiecie,
ani kulturalnemu mężczyźnie to nie pasuje – odpowiedziałem.
– Kim jesteś, by to oceniać?
– Kimś z kim rozmawiasz.
– Lubisz stawiać na swoim co? –
rzuciła nagle takim pytaniem i tym razem to mnie zatkało.
– Nie wiem. Chyba nic za wszelką
cenę – odpowiedziałem.
– Ale jednak, lubisz to. Takie
poczucie wyższości i wielkości zarazem. Takie twoje zdanie i zgoda na nie przez
kogoś innego. Nie zaprzeczaj, widać to z kilometra.
Wtedy przyznałem jej rację,
wtedy miała rację. Dalsze tematy były już standardowe, o ulubionych filmach,
muzyce, kolorze, trochę o modzie i o motoryzacji, o której miała jak na kobietę
spore pojęcie. Później odprowadziłem ją do domu, okrężną drogą – przez park.
Nie do opisania było moje zaskoczenie, gdy zaprosiła mnie do siebie. Zaraz
potem powiedziała, że to nie jest bezinteresowne, że jej ściany potrzebują
tapetowania, a ona sama nie uczyni im tego zaszczytu. Zgodziłem się.
Ankieta:
Pójdą ze sobą do łóżka tej nocy?
Ankieta:
Pójdą ze sobą do łóżka tej nocy?
Ta część kiedyś była dłuższa, dlatego wkleję komentarze, które nieco zdradzą przyszłość. Przyszłość, która się nie zmieni, tylko ją po prostu rozpisaliśmy ;)
Fragmenty komentarzy ze strony "Patryk i Majka" (wycięliśmy to co nie o Amandzie i Aleksie):
~mała
8 stycznia 2012 o 23:07
no, no :) nieźle. Zaskoczyło mnie trochę, że tak szybko
wylądowali w łóżku. W ogóle u nich szybko wszystko sie dzieje. Tapetować pokój
z facetem, którego widzi się po raz 3 na oczy ? To już chyba sex się częściej
trafia na 3 spotkaniu , niż zabawa w takie remonty :) Ale nie powiem, ciekawy
pomysł. Ciekawi mnie jak się rozwinie ich dalsza znajomość i reakcja Aleksa na
sponsora Amandy ?
~Korekta
9 stycznia 2012 o 00:31
Przymykam oczy na „jedźmy” zamiast „jedzmy”.Co do treści to
z góry przepraszam za to co napisze: Takich opowiadań jak Twoje jest setki,
piszą je głównie 11- latki. Błędy, sprzeczności w fabule, szybko tocząca się
akcja i jakie to wszystko jest „słit”. Tu niby Amanda jest taka cnotliwa, Aleks
ją chwali, a tu na końcu taki numer- sprzeczność. Przeklinanie, nie może
przeklinać- gdzie tu oryginnalność? Znają się od kilku dni, a tu już wylądowali
razem w łóżku- nie za wcześnie? Jednym słowem: porażka. Pozdrawiam
Odp.:
~Samuel
9 stycznia 2012 o 09:10
Zaznaczam, że dużo wypili i że nie każdy potrzebuje kilku
miesięcy związku by uprawiać seks. A u nich wszystko ma się dziać szybko.
Zaznaczam też, że inteligencja z reguły nie ma nic wspólnego z otwartością
seksualną.
Hej, zaczęłam niedawno czytać, blog mi się podoba. Czemu nie napisałeś, co było na deser? Amanda wyraźnie powiedziała, że deser ma być, a nie było.
OdpowiedzUsuńPominąłem deser, ale pewnie coś tam było... może lody :)
UsuńMiło mi powitać nowego czytelnika :)
Chyba mało, który facet spodziewałby się tego, że kobieta zaprosiłaby go po spacerze, do mieszkania po to żeby je wytapetował :D Podobają mi się ich potyczki słowne i miło się je czyta ;)
OdpowiedzUsuńAmanda wykorzystuje Aleksa, jest bardzo pomysłowa, zaprosić faceta, bo..., trzeba wytapetować mieszkanie. Ale cóż ona jest przyzwyczajona, że mężczyźni robią to co ona chce.
OdpowiedzUsuńFajne spotkanie, Amanda cała w swojej okazałości pewna siebie ;)
OdpowiedzUsuń