Amanda (Magdalena)
Listopad 2011 roku.
Dominika po utracie Kamila była…
smutna, ale działała dokładnie tak samo jak podczas zakochania. Zarówno miłość
jak i jej utrata stały na drodze w samorealizacji się. Nie rozumiałam takich
ludzi. Pierw lecą na każde skinienie faceta, są tak zakochane, że nie mogą się
uczyć, a dbają o swój wygląd tylko dla tego pana x. Potem miłość znika, a one
znów nie są w stanie się uczyć i nawet już o siebie nie dbają, bo po co skoro
już nie ma pana x?
Dominika jednak była moją
przyjaciółką, od zawsze i mimo wszystko, dlatego nie mogłam jej zostawić w
potrzebie i pozwolić by się tak stoczyła. Ja takiego stanu nie umiałam nazwać
inaczej jak tylko i wyłącznie staczaniem się.
– Rusz się z łóżka –
powiedziałam pewnie i posunęłam jej nogi by móc usiąść.
– Amanda, daj mi spokój. Kamil…
nie mogę go zapomnieć – mówiła przez łzy i miętoliła w dłoni chusteczkę
higieniczną.
– Bo siedzisz w tych czterech
ścianach. Nie od dziś wiadomo, że klin leczy się klinem.
– Nie chcę już żadnego faceta! –
krzyknęła jakby do siebie.
– To idź do zakonu! –
odkrzyknęłam.
Zaczęła się śmiać, ja też, ale
to nie ważne. Najważniejsze, że ona się uśmiechnęła. Teraz mogłam przejść do
istoty mojego planu.
– Teraz tak. Tu masz polski, tu
matmę, a tu… – zaczęłam wyjmować zeszyty z mojego plecaka.
– Skąd to masz?
– Od Doroty. Powiedziałam, że
jesteś chora, przekaże wychowawczyni. Swoją drogą jak ty to robisz, że rodzice
nie wyrzucają cię do szkoły?
– Ojciec pije jak szewc, a matka
siedzi za granicą i haruje na to wszystko.
To co gościło w domu Dominiki
było idealnym pokazem. Pokazem tego do czego prowadzi nieodpowiedzialność.
Jednak tak to już jest jak pierw się robi dzieci, a potem się martwi, że nie ma
się na nie pieniędzy. Zastanawiałam się czy tak jest na całym świecie, czy
tylko Polacy to tak głupi naród.
– O czym tak myślisz? – zapytał
Tomasz, brat Dominiki, który nie wiadomo kiedy pojawił się w pokoju.
Lubiłam gdy się na mnie patrzył,
to mnie dowartościowywało, zdawał się pożerać mnie wzrokiem. Nie był jednak w
moim typie z kilku powodów. Po pierwsze był szczupły, zero mięśni. Po drugie miał
nijakie włosy i nawet nie starał się ich ułożyć. Po trzecie nie miał mi nic do
zaoferowania oprócz rozmowy i spacerów. Co to za facet, co nie ma ani porządnej
pracy, ani porządnej szkoły nie skończył, ani auta nie ma, ani… kompletnie nic.
Nie mogłam się wdać nawet w romans z kimś takim. Nie dość, że spłukany, to
jeszcze nie miał w sobie nic męskiego, a
ja lubiłam mężczyzn, a nie chłopców.
– Myślę o tym, że poznałam
pewnego MĘŻCZYZNĘ – świadomie postawiłam nacisk na ostatnie słowo.
– Kolejnego? Opowiadaj! –
poleciła Domi, wysmarkała nos i usiadła na łóżku gotowa słuchać fascynującej historii,
a ja właściwie nie wiedziałam co jej powiedzieć.
– Nie było fajerwerków, ani
motyli w brzuchu, jeśli na to liczysz. Nie lubimy się. Znaczy ja go trochę
lubię, zabójczo całuje, ale on mnie nie znosi.
– Nie znosi i całuje?
– Nie wydaje się być do końca
normalny.
– A może właśnie jest bardzo
normalny.
– Nie powiedziałabym. Znasz go –
spojrzałam na nią spode łba.
– Kto to taki? Wojtek? Ktoś z
twojej szkoły?
– Nie… ten współlokator twojego
byłego, niedoszłego, żonatego – wypaliłam nagle, a dopiero po fakcie zdałam sobie
sprawę z tego, że robię jej przykrość.
Musiałam zacząć się bardziej
pilnować, w końcu Domi była znacznie bardziej uczuciowa niż większość
dziewczyn. Z pewnością była bardziej uczuciowa niż ja.
– Domi, przepraszam.
– Nic się nie stało. Mam tylko
nadzieję, że nie chcesz Majce odbić Patryka. To by był już cios poniżej pasa.
Najpierw on był gejem, z Majki opowieści, potem ty się z nią założyłaś że ona
go nie zaciągnie do łóżka, a teraz chcesz…
– Nie chcę Patryka. O Aleksie
mówię – przerwałam jej bo naprawdę już miałam dość słuchania o Majce i Patryku
w wydaniu Big Love.
– Amanda, on jest jakiś dziwny –
zaczęła Dominika.
– Mówiłam, to się upierałaś, że
normalny.
– Bo nie wiedziałam, że mówisz
właśnie o nim.
– No to teraz już wiesz.
– Zanim cokolwiek z nim zrobisz
to zastanów się kilka razy – Dominika mówiła, Tomek wyszedł. – On nie jest przyjemnym
typem, ma takie spojrzenie, jakby mógł
zabić.
– Nie jest przyjemnym typem,
potwierdzam. Pojechał po mnie chyba maksymalnie. Myślał, że ja coś z Kamilem.
Wyobrażasz to sobie?
– Szczerze to wyobrażam sobie ciebie
z Kamilem.
– Dzięki, ale nie. Chcę mieć
chociaż jednego przyjaciela, z którym nie byłam, nie chodzę i nie pójdę do
łóżka.
– Dobre podsumowanie własnej
osoby.
– Umiem być samokrytyczna. Teraz
dość o mnie. Przepisuj te zeszyty, a potem ci pomogę nadrobić zaległości.
Zbliża się koniec semestru, a ty masz więcej zagrożeń niż lat.
– Nie prawda. Jest ich trochę
mniej. Tak odrobinkę mniej. – Domi pokazała na palcach taką odrobinkę.
– Przepisuj, a ja w tym czasie
doczytam Makbeta.
– Fajne to? – zapytała.
– Szekspira. Szczerze to wolę
teatr antyczny, z zasadą trzech jedności. Jednak Makbet w porównaniu z
Hamletem, czy Romeo i Julia jest znacznie… – szukałam odpowiedniego słowa –
ciekawszy – dodałam.
haha ten dialog o całowaniu i normalności Aleksa jest świetny:) i ta samo krytyczność Amandy:)
OdpowiedzUsuńWidać,że Amanda naprawdę się martwi o Domi.Swoją drogą Amanda i Patryk... hehe
OdpowiedzUsuńWidać,że Amanda naprawdę się martwi o Domi.Swoją drogą Amanda i Patryk... hehe
OdpowiedzUsuńDominika zajebiście określiła Olka- on jest jakiś dziwny; ma spojrzenie jakby mógł zabić. I wszystko jest jasne :)
OdpowiedzUsuńTeraz dopiero zaczęłam dostrzegać, że Amanda jest dobrą przyjaciółką dla Domi i odwrotnie w sumie też to działa.
Miło ze strony Amandy, że się tak troszczy o Dominikę, mimo że ciężko jest jej zrozumieć przez co przechodzi jej przyjaciółka.
OdpowiedzUsuń"On jest jakiś dziwny, ma spojrzenia jakby mógł zabić" czyżby Domi rozgryzła Olka już na samym początku?
Amanda troszczy się o Dominikę, przejmuje się nią. Już choćby to, że postarała się o lekcje, żeby nie zawaliła szkoły. Faktycznie Dominika zauważyła, coś czego inni chyba nie dostrzegli, że Olek to taki mroczny typ, " on nie jest przyjemnym typem, ma takie spojrzenie, jakby mógł zabić".
OdpowiedzUsuń