środa, 30 października 2013

Część 8 - Współlokatorstwo

PS. Jakaś czytelniczka nie tak dawno zwróciła nam uwagę, że z początku nie wiedziała jaka jest różnica wieku między panami. Dajemy więc specjalnie obrazek ze zdjęciami aktorów, którzy pasują nam pod wygląd bohaterów naszych opowiadań, oraz dopisaliśmy imiona, nazwiska i daty urodzenia. Chcemy po prostu poinformować czytelników o wszystkim najlepiej jak to tylko możliwe.


Część 8 - Współlokatorstwo
Aleksander (Samuel)

Wrzesień 2011 roku.
Zaparkowałem pod sama bramą, choć zawsze stawiałem samochód dalej, albo wjeżdżałem na podwórko. Dziś jednak nie byłbym w stanie wykonać manewru, który zapewni mi zmieszczenie się w owej krzywej bramie. Wysiadłem i miałem zamiar z hukiem zamknąć drzwi. Nie miałem jednak sił. Ścisnąłem się za ramie prawą dłonią i uciskałem.
Zmierzałem schodami na drugie piętro zataczając się z bólu niczym pijany. Otworzyłem drzwi i wszedłem jak tylko najciszej było to możliwe.  Prześlizgnąłem się do swojego pokoju i zaraz po zamknięciu drzwi zdjąłem granatową marynarkę. Spostrzegłem, że białą koszula, którą mam na sobie jest zakrwawiona. Niemal cały rękaw.
– Cholera – wysyczałem na głos.
Miałem w domu przyrząd do szycia, ale tak na trzeźwo i sam siebie? Byłem hardcorem, w młodości bywałem idiotą, ale nawet mój idiotyzm miał swoje granice bezwzględne.
Z marynarki, którą upuściłem na podłogę wyjąłem telefon komórkowy i zadzwoniłem do Marcina. Pochwaliłem się jaki zemnie idiota, że w piwnicy zahaczyłem o jakiś wystający szpikulec, a nie chcę jechać do szpitala i czy by mógł… oczywiście nie odmówił.
W pośpiechu zdjąłem koszulę i wraz z marynarką wpakowałem ją do szuflady. Potem wyjmę i wypiorę. Z innej szafki wyjąłem starą bluzkę na długi rękaw. Zrobiłem nożyczkami nacięcie w rękawie, tak by wyglądało jakbym się skaleczył mając właśnie tą koszulkę na sobie. Musiałem być autentyczny, a koszula, którą wcześniej miałem na sobie była bez dziur i podarć.
Marcin przyszedł, zszył mnie i poszedł. Tłumacząc, że powinienem sam się zgłosić… itd. Miałem setki powodów, zarówno tych wymyślonych jak i realnych, więc w końcu odpuścił.
To wtedy poczułem, że muszę oderwać nie tylko samą przeszłość od siebie, ale także oderwać od siebie wszystko co z tą przeszłością związane. Wszystkich znajomych, kumpli, problemy, jak i radości. Kompletnie wszystko musiałem zostawić w tyle, zamknąć w pudełku na klucz, je w szafie, a obydwa klucze wywalić do oceanu zapomnienia.
– Kiepsko pływam, nurkować nie potrafię. Powrót będzie niemożliwy – powiedziałem sam do siebie krzywo się uśmiechając.
Rano, pry śniadaniu zjawił się Kamil. Zarówno ja jak i Patryk byliśmy w szoku. Co prawda kolega często odwiedzał nas niezapowiedzianie, miał nadal swój komplet kluczy, a jego pokój był traktowany jak świętość i tylko on miał prawo do niego wchodzić. Kamil zszokował nas po prostu tym, że przybył z walizką i torbą sportową przewieszoną przez ramie. Kamilek był pozerem, wzorował się na retro. Torba sportowa była więc jasno brązowa, skórzana, a walizka taka typowa, jaką można podziwiać w starych filmach. Sztywna i twarda, bez kółek i zamka.
– Co się stało? – zapytałem.
– Jak to co? Żona się w końcu na mnie poznała. Stało się co przewidzieliście! – warknął Kamil, postawił walizkę, torbę rzucił obok i usiadł na miejscu Patryka, który właśnie wstał by dorobić herbaty.
– Zdradziłeś czy weszła zanim zdążyłeś zdradzić? – zapytał Patryk.
Spojrzałem na niego karcąco i z niedowierzaniem. Patryk nie był delikatny, właściwie zawsze mówił to co powinien zachować dla siebie. W tym przypadku także powinien się zamknąć.
– Nie będę odpowiadał na tak beznadziejne pytania – rzekł z widocznym wkurwieniem, ale spokojnie Kamil.
Spojrzał na mnie. Na chwilę moje oczy z tyknęły się z jego błękitnymi. To na te oczy leciało setki nastolatek. Zazwyczaj tak jest. Brunet o piwnych i blondyn o błękitnych mają największe powodzenie. Kamil miał też kilka innych atutów, ten najbardziej widoczny to dobry samochód, taki szpanerski kabriolet z retro czasów, na porządnym zawieszeniu, które nijak się miało do jeżdżenia po miejskich dziurach, ale Kamilowi to nie przeszkadzało. Kolejny jego atut (Kamila, a nie samochodu) to budowa… był odpowiednio zbudowany. Ja byłem zbudowany za bardzo, a Patryk za słabo… Kamil był w sam raz. Dodać do tego opaleniznę, niecodzienny styl, luz nastolatka, pełny portfel, oraz dwóch super współlokatorów – to dawało Kamilowi niezliczone możliwości podrywu. Mógł zapraszać małolaty na wagary. Po prostu proponował jednej by wpadła z koleżankami, a on… on brał się do dzieła w pokoju obok, podczas gdy ja albo Patryk zabawialiśmy te koleżanki tej Kamila koleżanki. Częściej byłem to ja, bo Patryk nie popierał zdrady. To nie tak, że ja popierałem, ale każdy miał własne sumienie. Największy problem jednak powstawał wtedy, gdy te małolaty się wkręciły w Kamila, gdy przeżyły normalnie coś typu Zmierzchowego wpojenia. Wtedy nas nachodziły, wystawały pod drzwiami, podawały listy i tak to trwało dzień i noc aż do znudzenia. Kamil wprowadzający się znaczył, że te wszystkie momenty z wpojeniem, małolatkami, imprezami powracają.
– Robię imprezę, bo…
– Uwolniłeś się od żony i dzieci, czyli tego co zwiesz na co dzień problemami dorosłości, do której nie dorosłeś? – wtrącił się Patryk.
– Kurwa, Owczarek, daj mu już spokój. Czy się rozstali czy nie i z jakiego powodu, nie jest naszą sprawą – zganiłem Patryka.
– Właśnie, dobrze mówi.
– Źle mówi, bo mi po nazwisku mówi! – odrzekł wkurzony Patryk i postawił przede mną i przed sobą po kubku herbaty.
– A ja? – dopytywał Kamil.
– Nie zgłaszałeś chęci, że też chcesz.
Oczywiście się uśmiechnąłem. Zapewne każdy by się uśmiechnął gdyby usłyszał coś takiego. Patryk jednak zaraz po wypowiedzeniu tych słów i zobaczeniu miny Kamila… właściwie to gdy już się na delektował tą miną Kamila, to podniósł tyłek i za moment na blacie stołu gościł kolejny kubek.
– Kiedy ta impreza?
– Za tydzień.
– W tygodniu?
– Nieważne! – rzekłem przerywając im. – My i tak Patryk jedziemy w góry jak planowaliśmy.
– Zapomniałem. Ostatnio pracuje po dwanaście godzin w tym dennym klubie dla pustych idiotek i spedalonych kolesi…
– Ej, wypraszam sobie, ja też bywam w tym klubie. Przynajmniej bywałem jeszcze jakieś…
– Pół roku temu, wraz ze mną – przypomniał Kamil.
– To Kamil, my jedziemy, masz wolną chatę, ale…
– Tak jest papo Aleksie wszyscy będą grzeczni…
– Na to, że trzeźwi to nawet nie liczę. Po prostu nie chcę zdemolowanego czy zarzyganego mieszkania od podłogi po sufit. Nie chcę żadnej akcji z policją, żadnej zgwałconej, zmolestowanej, nieletniej co potem zaciąży, a jej rodzice będą nas nachodzić przez osiemnaście lat chcąc wyciągnąć twoje alimenty…
– I jakieś osiem miesięcy jej ciąży, od momentu wykonania testu…
– Będę się zabezpieczał, skoro już tak wam leży na sercu przyrost naturalny naszego globu – zapewnił Kamil.
– Człowieku, my mówimy poważnie. Wracamy ma być posprzątane, ma aż się świecić.
– I całe towarzystwo z dala od mojego pokoju – powiedział Patryk.
– I od mojego też. Dwudziestodwumetrowy salon wam starczy, plus twój pokój, spora kuchnia i łazienka, tak?
– Spoko, nikt nie wejdzie wam do pokojów! Skończcie się zachowywać jak rodzice bo zacznę się zastanawiać które z was jest matką, a które ojcem w tym niezdrowym układzie.
Kamila żart mnie rozbawił. Wstałem, klepnąłem go w kark. Złapałem za ramie i nachyliłem się do jego ucha.
– A spróbuj nie przestrzegać zasad, to będzie szlaban synku.
Kamil się roześmiał, Patryk też.
– To czołem młodzieży, lecę do pracy – oznajmiłem.

Wrzuciłem swój kubek do zlewu, potem wyszedłem zostawiając te dwa przeciwieństwa same z nadzieją, że się nie pozabijają.

6 komentarzy:

  1. No nieźle ciekawe co się temu Aleksowi tak naprawdę w rękę stało...

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie autentycznie rozśmieszyła rozmowa Panów:) A Olek i Patryk to rzeczywiście trochę jak rodzice:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Też się zastanawiam, może tak jak Pana posła ktoś go pobił? :)
    Rozmowa chłopaków jest świetna. Mieszkają razem, dogadują się, znają się na wylot- jest na prawdę zabawnie. To już ta impreza na której Maja pozna Patryka?

    OdpowiedzUsuń
  4. No właśnie kto tak urządził Aleksa?
    Oli ma rację, że Olek i Patryk to trochę jak rodzice niesfornego Kamilka. Uśmiałam się czytając fragment jak " rodzice " ustalają z nim zasady na których może urządzić imprezę. Widać, że chłopaki się lubią i dogadują ze sobą.

    OdpowiedzUsuń
  5. Aleks,Kamil i Patryk są bardzo zżyci ze sobą.Rozmowa chłopaków również mnie rozśmieszyła.Marta

    OdpowiedzUsuń