niedziela, 27 października 2013

Część 3 - Kocham cię ojcze tak jak nikt, choć w sercu śpi jakiś ból...

Część 3 - Kocham cię ojcze tak jak nikt, choć w sercu śpi jakiś ból... (fragment piosenki Universe - Kocham cię ojcze)
Amanda (Magdalena)

Nadeszła nocka z piątku na sobotę. Tej nocy nie mogłam zasnąć. Ojciec już się zapowiedział, że przyjedzie po mnie o dziesiątej rano. Poinformował też, że odstawi mnie do domu o dwudziestej. Zastanawiałam się co będę z nim robiła dziesięć godzin, przecież my nawet nie mieliśmy wspólnych tematów.
Przewracałam się z boku na bok i ciągle spoglądałam na zegarek, o szóstej wreszcie postanowiłam się podnieść. Przeszłam przez pokój Matki i Bartka, spał na kanapie, czyli nie układało im się najlepiej. Weszłam do kuchni, mama stała z Pawłem na rękach, Piotrek w tym czasie siedział w foteliku samochodowym stojącym na stole.
– Bartek wymontował foteliki? – zapytałam.
– Może tak najpierw cześć – powiedziała i dalej mieszała coś w garnku, chyba jedną z tych niedobrych kaszek.
– Cześć. Bartek wymontował foteliki?
– Tylko jeden, sprzedał samochód.
– Dlaczego? – zapytałam zaciekawiona całą sytuacją.
– Przyszło upomnienie ze zrzeszenia. Musimy w ciągu tygodnia uregulować zaległy czynsz, zapłacić prąd, zrobić zakupy.
– Czyli przerastają was realia – stwierdziłam siadając i robiąc łyk kawy z nieswojego kubka.
– Jesteś za młoda na kawę.
– A wystarczająco dorosła by zmagać się z waszymi kłopotami finansowymi? – rzuciłam z sarkastycznym uśmiechem.
– Masz racje, nie powinnam była ci o tym mówić, ale pytałaś.
– Mogłaś nie rodzić bliźniaków…
– A myślisz, że to był mój wybór by było ich dwoje?
– Wolałam życie jedynaczki, poza tym nie stać was na dzieci, pożyczacie kasę na pampersy. Nie mam nic do Bartka, ale ulokowałaś swoje uczucia w nieudaczniku, z resztą ty sama się nie udałaś – zarzuciłam matce, po czym wparowałam do łazienki.
Miałam ich dość. Nigdy nie będę żyć jak oni – zapewniałam samą siebie patrząc w lustro. Na pralce były poustawiane matki kosmetyki i sprej do włosów o zabarwieniu brokatowo-różowym, który został jej z jakiegoś balu karnawałowego. Uznałam, że to dobry sposób na wkurzenie ojca.
Z łazienki wyszłam odmieniona, z dwoma grubymi, różowymi pasemkami po lewej i prawej stronie.
– Ktoś ci w ogóle pozwolił!? – wrzasnęła matka. – Wiesz jak ciężko to zmyć.
– Klara, Amanda, musicie się wydzierać na siebie od samego rana! – wrzasnął Bartek stając w przedpokoju w samych spodenkach, z nogawkami przed kolana.
– Odezwał się ten co się niby nie wydziera – rzuciłam ze złością w jego kierunku.
– Ja się dopiero mogę zacząć wydzierać! Chciałbym mieć chwilę spokoju, gdy się budzę ii gdy zasypiam, ale przy was to jest nawet niemożliwe.
– Czepiasz się mnie, czy mojej córki? – zapytała matka.
– Zamknij się – rzucił Bartek od niechcenia i chciał ją wyminąć, wejść do kuchni.
Matka w momencie kiedy ją mijał wymierzyła mu cios gdzieś w okolice łopatki.
– Nie będziesz się tak do mnie odzywał.
Bartek odwrócił się złapał ją za nadgarstki i przystawił do ściany.
– Zważaj na gesty!
– Weź ją, kurwa, zostaw! – krzyknęłam i ruszyłam w ich kierunku.
– A ty zważaj na słowa – powiedział już spokojniej. Puścił matkę ii się roześmiał. – Wiecie, że jesteście niemożliwe. Udajecie, że się nie lubicie, a jak któreś dzieje się krzywda to ta druga skoczyłaby w ogień. Przyjemna odmiana mnie spotkała dzisiejszego dnia. Chociaż raz to ja jestem waszym wrogiem numer jeden, a nie stajecie w bitwie miedzy sobą.
Bartek stał oparty o ścianę, złożył ręce na piersi i patrzył na maluchy, które biegały po korytarzu. Potem jego wzrok padł na mnie. Matka zniknęła gdzieś w kuchni.
– Super pomysł. Kolor też udany. Jest szansa, że twój ojciec zrezygnuje z widzeń jak tylko cię zobaczy. Doceniam pomysłowość, ale jak będą wzywali kogoś do szkoły w tej sprawie, to wyślij chrzestnego, albo jakiegoś kolegę starszego, niech przedstawi się za twojego brata, bo ja nie mam zamiaru się wstydzić.
– Pan wielka porażka zakończył już swój monolog? – zapytałam zbliżając się do niego.
– Wiesz co, Amando? – Przychylił się do mnie, nadal mając dłonie zwinięte na klatce piersiowej. – Może jak spędzisz trochę czasu ze swoim biologicznym, to docenisz to co masz w domu – dokończył.
– Zrób śniadanie – zaczął wchodząc do kuchni. – Tylko nie wymiguj się bólem głowy, dziś to ja mam kaca, nie ty – dokończył.
– A co, robicie sobie teraz takie zamianki? Jeden dzień pije jedno, a drugi drugie? – zapytałam.
Wparowałam do kuchni ze słodkim, sztucznym uśmiechem. Bartek oczywiście siedział przy narożniku starając się odpalić papierosa, zapalniczką, w której najwidoczniej gaz się skończył. W końcu rzucił nią o stół, ale na tyle delikatnie by nie spadła i nie ślizgnęła się za daleko.
– Posłuchaj mnie, naprawdę zmień ton, bo jesteś na najbliższej drodze by ode mnie oberwać.
– Nie odważysz się mnie uderzyć. – Byłam pewna swego dopóki nie wstał.
Matka w minucie znalazła się przy nim. Pchnęła go w klatę by na powrót usiadł.
– Opanujcie się oboje! – krzyknęła.
– Dobrze, kochanie, przepraszam. Amanda zjesz z nami śniadanie, w milszej atmosferze niż przedchwilowa?
– Nie, dzięki – odpowiedziałam i udałam się do pokoju trzaskając drzwiami.
Bartka nawet lubiłam, podobał mi się jako facet, ale dzisiaj… Zastanowiłam się nad tym głębiej i uznałam, że on mi nic złego nie zrobił. Naumyślnie chciałam go sprowokować, potrzebowałam się na kimś wyżyć przed spotkaniem z ojcem, z którym nawet nie miałam ochoty się widzieć, ale prawo było po jego stronie. Prawo zwykle jest po stronie bogatszych, a dzieci to już w ogóle nie mają prawa głosu. Jeśli ojciec nigdy nie uderzył dziecka, płacił regularnie marne alimenty to miał prawo je widzieć, a szkody psychiczne… cóż sędziowie nie dbają o takie szkody psychiczne, a psycholodzy zacierają ręce, bo w przyszłości dzięki temu będzie kogo leczyć.
Ojciec zjawił się z opóźnieniem, jak zwykle, on nie szanował ludzi i ich czasu. Pamiętałam chwile gdy chciałam go widywać, gdy na niego czekałam, a on się zawsze spóźniał, czasami nie przyjeżdżał. Mój chrzestny – mąż siostry mojego ojca, zwykł mawiać, że ja i Michał – mój ojciec nie potrafimy się dogadać, bo jesteśmy zbyt podobni. Bartek tak samo mówił o mnie i o matce, że nie dogadujemy się bo jesteśmy niemal identyczne. Uświadomiłam sobie, że z dwojga złego wolę być podobna do ojca. To co, że on miał samych wrogów, przynajmniej miał pieniądze.
Siedziałam na przednim siedzeniu pasażera i wpatrywałam się w przednią szybę. W głośników leciał oddział zamknięty, albo lady pank, na zmianę.  
– Jak w szkole? – W końcu przemówił.
– Dobrze.
– To jak u mnie w pracy, też wszystko dobrze. Kupiłem nowy samochód, rozpocząłem budowę… – to było typowe zachowanie mojego ojca. Nigdy nie interesowało go co się dzieje u kogoś. Pytał, tylko po to by móc opowiadać co się dzieje u niego.
– Mam żonę – padło nagle.
– Aha – zbyłam to stwierdzenie. Szczerze miałam gdzieś co to za idiotka, która zgodziła się za niego wyjść.
– Niedługo urodzi mi się syn. Zawsze chciałem mieć syna. – To zdanie akurat wypowiedział naumyślnie. Zawsze żałował, że urodziłam się dziewczynką. Zawsze dawał mi to odczuć.
– Aha, wybraliście już imię?
– Franek – odpowiedział.
– Okropnie – stwierdziłam.
– Pięknie, bo ja wybierałem.
– Mnie się nie podoba.
– A powinno, to twój brat.
– Nie musi mi się podobać to co tobie i twojej… tej twojej.
– Powinno ci się podobać to co mnie, jestem twoim ojcem.
– Mnie nie płacisz za to bym cię lubiła, więc nie muszę, tatusiu.
– Bezczelna jesteś po matce.
– Ona mówi, że po tobie.
– Że też ona kazała ci pofarbować włosy. Klara nie nadaje się na matkę, od zawsze to wiedziałem.
– Z pewnością nie – rzekłam z cynicznym uśmiechem.
– Co z pewnością nie?
– Z pewnością nie zawsze to wiedziałeś, że nie nadaje się na matkę, a ona z pewnością nie wiedziała od zawsze, że nie nadajesz się na ojca.
– Ależ ja się nadaje na ojca, ja jestem cudownym ojcem. Płace alimenty.
– I tak pierzesz swoje poplamione sumienie. Przelewając co miesiąc trzysta złotych. Ciekawą masz interpretacje ojcostwa.
– Znowu chcesz się kłócić, ty się zawsze ze mną kłócić – zarzucił mi.
– Bo cię, człowieku, boli prawda, nie lubisz jej słuchać. Jak ktoś ma inne zdanie, to od razu uważasz to za kłótnie.
– Bo ty się kłócisz! – krzyknął.
Co za dzieciak – pomyślałem.
– Ja uważam, że gdyby matka wiedziała wcześniej jakim będziesz ojcem to nie rozłożyłaby przed tobą swoich ud ani razu, a ty wiedząc jaką będzie matką nie oszczędzałbyś na gumkach – powiedziałam pewna swego.
– A dla tych dwóch smarkaczy to co, wybrała lepszego ojca? Budowlańca – zadrwił i z tym przesadził
Wymierzyłam cios w jego ramie.
– Nie waż się go obrażać, tylko dlatego że mniej zarabia! – krzyknęłam.
– Uspokój się do cholery! – usłyszałam.
Potem był już tylko wstrząs i…
– Cholera, przez ciebie mieliśmy wypadek!
I co? Miałam się bać konsekwencji. Szczerze to kiedyś spróbowałam go sprowokować, chciałam by mnie sprał, poszłabym wtedy na obdukcje i miała widzenia z nim z głowy, ale to była taka pizda, która umiała się bronić tylko wypłacając pieniążki i zatrudniając sobie ochronę, tak więc bał się mnie tknąć. Nie bał się policji i sądu, bał się, że mu oddam. Szczerze się cieszyłam, że jego nowy samochód, który nie tak dawno wyjechał z salonu tak szybko trafi do naprawy.
Dlaczego nienawidzę tak mojego ojca? Ludzie często o to pytali, jeszcze nadal zdarza się, że o to pytają. Odpowiedz jest bardzo prosta. W moim życiu bywały momenty, że nie było na chleb, a co wtedy robił mój ojciec? Bawił się w najlepsze, jadał po knajpach, utrzymywał swoich żołnierzyków zwanych przez niego przyjaciółmi, no i obracał dziwki na prawo i lewo. To były wystarczające powody by nienawidzić go do koca życia, by pragnąć jego śmierci, ale jakbym tylko poświęciła temu trochę więcej czasu, to powodów znalazłoby się znacznie więcej.

6 komentarzy:

  1. Niezła ta Amanda.Nie dziwię się,że tak nienawidzi swojego ojca to naprawdę kompletny palant.

    OdpowiedzUsuń
  2. Straszny facet,też nie dziwię się,że Amanda ma do niego takie podejscie. Ten Bartek taki normalny facet się wydaję,choć Klara widać,że chce to wszystko ogarnąć tylko ją przerasta

    OdpowiedzUsuń
  3. Amanda ma wielki żal i do matki i do ojca. Do matki bo jest biednie, bo nie ma pieniędzy, bo pije i nie ogarnia własnego życia, w którym jest przecież troje dzieci. A do ojca za to, że po prostu ma ją gdzieś, że założył nową rodzinę, że rozbija się nowym samochodem, a wobec niej jest obojętny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie dziwi mnie brak szacunku Amandy do rodziców.Fajnie,że stanęła w obronie Bartka widać,że jest ważny w jej życiu. Marta

    OdpowiedzUsuń
  5. Bartek wydaje się być wporzadku, stara się przynajmniej jakoś zarobić na rodzinę. Amanda nie ma szacunku do nikogo, jest strasznie rozpuszczona moim zdaniem.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nienawiść Amandy do ojca jest całkowicie uzasadniona. Za to Bartka od razu polubiłam.

    OdpowiedzUsuń