Część 3 - Kocham cię ojcze tak jak nikt, choć w sercu śpi jakiś ból... (fragment piosenki Universe - Kocham cię ojcze)
Amanda (Magdalena)
Amanda (Magdalena)
Nadeszła nocka z piątku na
sobotę. Tej nocy nie mogłam zasnąć. Ojciec już się zapowiedział, że przyjedzie
po mnie o dziesiątej rano. Poinformował też, że odstawi mnie do domu o
dwudziestej. Zastanawiałam się co będę z nim robiła dziesięć godzin, przecież
my nawet nie mieliśmy wspólnych tematów.
Przewracałam się z boku na bok i
ciągle spoglądałam na zegarek, o szóstej wreszcie postanowiłam się podnieść.
Przeszłam przez pokój Matki i Bartka, spał na kanapie, czyli nie układało im
się najlepiej. Weszłam do kuchni, mama stała z Pawłem na rękach, Piotrek w tym
czasie siedział w foteliku samochodowym stojącym na stole.
– Bartek wymontował foteliki? –
zapytałam.
– Może tak najpierw cześć –
powiedziała i dalej mieszała coś w garnku, chyba jedną z tych niedobrych
kaszek.
– Cześć. Bartek wymontował
foteliki?
– Tylko jeden, sprzedał
samochód.
– Dlaczego? – zapytałam
zaciekawiona całą sytuacją.
– Przyszło upomnienie ze
zrzeszenia. Musimy w ciągu tygodnia uregulować zaległy czynsz, zapłacić prąd,
zrobić zakupy.
– Czyli przerastają was realia –
stwierdziłam siadając i robiąc łyk kawy z nieswojego kubka.
– Jesteś za młoda na kawę.
– A wystarczająco dorosła by
zmagać się z waszymi kłopotami finansowymi? – rzuciłam z sarkastycznym
uśmiechem.
– Masz racje, nie powinnam była
ci o tym mówić, ale pytałaś.
– Mogłaś nie rodzić bliźniaków…
– A myślisz, że to był mój wybór
by było ich dwoje?
– Wolałam życie jedynaczki, poza
tym nie stać was na dzieci, pożyczacie kasę na pampersy. Nie mam nic do Bartka,
ale ulokowałaś swoje uczucia w nieudaczniku, z resztą ty sama się nie udałaś –
zarzuciłam matce, po czym wparowałam do łazienki.
Miałam ich dość. Nigdy nie będę
żyć jak oni – zapewniałam samą siebie patrząc w lustro. Na pralce były
poustawiane matki kosmetyki i sprej do włosów o zabarwieniu brokatowo-różowym,
który został jej z jakiegoś balu karnawałowego. Uznałam, że to dobry sposób na
wkurzenie ojca.
Z łazienki wyszłam odmieniona, z
dwoma grubymi, różowymi pasemkami po lewej i prawej stronie.
– Ktoś ci w ogóle pozwolił!? –
wrzasnęła matka. – Wiesz jak ciężko to zmyć.
– Klara, Amanda, musicie się
wydzierać na siebie od samego rana! – wrzasnął Bartek stając w przedpokoju w
samych spodenkach, z nogawkami przed kolana.
– Odezwał się ten co się niby
nie wydziera – rzuciłam ze złością w jego kierunku.
– Ja się dopiero mogę zacząć
wydzierać! Chciałbym mieć chwilę spokoju, gdy się budzę ii gdy zasypiam, ale przy
was to jest nawet niemożliwe.
– Czepiasz się mnie, czy mojej
córki? – zapytała matka.
– Zamknij się – rzucił Bartek od
niechcenia i chciał ją wyminąć, wejść do kuchni.
Matka w momencie kiedy ją mijał
wymierzyła mu cios gdzieś w okolice łopatki.
– Nie będziesz się tak do mnie
odzywał.
Bartek odwrócił się złapał ją za
nadgarstki i przystawił do ściany.
– Zważaj na gesty!
– Weź ją, kurwa, zostaw! –
krzyknęłam i ruszyłam w ich kierunku.
– A ty zważaj na słowa –
powiedział już spokojniej. Puścił matkę ii się roześmiał. – Wiecie, że
jesteście niemożliwe. Udajecie, że się nie lubicie, a jak któreś dzieje się
krzywda to ta druga skoczyłaby w ogień. Przyjemna odmiana mnie spotkała dzisiejszego
dnia. Chociaż raz to ja jestem waszym wrogiem numer jeden, a nie stajecie w
bitwie miedzy sobą.
Bartek stał oparty o ścianę,
złożył ręce na piersi i patrzył na maluchy, które biegały po korytarzu. Potem jego
wzrok padł na mnie. Matka zniknęła gdzieś w kuchni.
– Super pomysł. Kolor też udany.
Jest szansa, że twój ojciec zrezygnuje z widzeń jak tylko cię zobaczy. Doceniam
pomysłowość, ale jak będą wzywali kogoś do szkoły w tej sprawie, to wyślij chrzestnego,
albo jakiegoś kolegę starszego, niech przedstawi się za twojego brata, bo ja
nie mam zamiaru się wstydzić.
– Pan wielka porażka zakończył
już swój monolog? – zapytałam zbliżając się do niego.
– Wiesz co, Amando? – Przychylił
się do mnie, nadal mając dłonie zwinięte na klatce piersiowej. – Może jak spędzisz
trochę czasu ze swoim biologicznym, to docenisz to co masz w domu – dokończył.
– Zrób śniadanie – zaczął
wchodząc do kuchni. – Tylko nie wymiguj się bólem głowy, dziś to ja mam kaca,
nie ty – dokończył.
– A co, robicie sobie teraz
takie zamianki? Jeden dzień pije jedno, a drugi drugie? – zapytałam.
Wparowałam do kuchni ze słodkim,
sztucznym uśmiechem. Bartek oczywiście siedział przy narożniku starając się odpalić
papierosa, zapalniczką, w której najwidoczniej gaz się skończył. W końcu rzucił
nią o stół, ale na tyle delikatnie by nie spadła i nie ślizgnęła się za daleko.
– Posłuchaj mnie, naprawdę zmień
ton, bo jesteś na najbliższej drodze by ode mnie oberwać.
– Nie odważysz się mnie uderzyć.
– Byłam pewna swego dopóki nie wstał.
Matka w minucie znalazła się
przy nim. Pchnęła go w klatę by na powrót usiadł.
– Opanujcie się oboje! –
krzyknęła.
– Dobrze, kochanie, przepraszam.
Amanda zjesz z nami śniadanie, w milszej atmosferze niż przedchwilowa?
– Nie, dzięki – odpowiedziałam i
udałam się do pokoju trzaskając drzwiami.
Bartka nawet lubiłam, podobał mi
się jako facet, ale dzisiaj… Zastanowiłam się nad tym głębiej i uznałam, że on
mi nic złego nie zrobił. Naumyślnie chciałam go sprowokować, potrzebowałam się
na kimś wyżyć przed spotkaniem z ojcem, z którym nawet nie miałam ochoty się
widzieć, ale prawo było po jego stronie. Prawo zwykle jest po stronie
bogatszych, a dzieci to już w ogóle nie mają prawa głosu. Jeśli ojciec nigdy
nie uderzył dziecka, płacił regularnie marne alimenty to miał prawo je widzieć,
a szkody psychiczne… cóż sędziowie nie dbają o takie szkody psychiczne, a
psycholodzy zacierają ręce, bo w przyszłości dzięki temu będzie kogo leczyć.
Ojciec zjawił się z opóźnieniem,
jak zwykle, on nie szanował ludzi i ich czasu. Pamiętałam chwile gdy chciałam
go widywać, gdy na niego czekałam, a on się zawsze spóźniał, czasami nie przyjeżdżał.
Mój chrzestny – mąż siostry mojego ojca, zwykł mawiać, że ja i Michał – mój ojciec
nie potrafimy się dogadać, bo jesteśmy zbyt podobni. Bartek tak samo mówił o
mnie i o matce, że nie dogadujemy się bo jesteśmy niemal identyczne.
Uświadomiłam sobie, że z dwojga złego wolę być podobna do ojca. To co, że on
miał samych wrogów, przynajmniej miał pieniądze.
Siedziałam na przednim siedzeniu
pasażera i wpatrywałam się w przednią szybę. W głośników leciał oddział
zamknięty, albo lady pank, na zmianę.
– Jak w szkole? – W końcu
przemówił.
– Dobrze.
– To jak u mnie w pracy, też
wszystko dobrze. Kupiłem nowy samochód, rozpocząłem budowę… – to było typowe
zachowanie mojego ojca. Nigdy nie interesowało go co się dzieje u kogoś. Pytał,
tylko po to by móc opowiadać co się dzieje u niego.
– Mam żonę – padło nagle.
– Aha – zbyłam to stwierdzenie.
Szczerze miałam gdzieś co to za idiotka, która zgodziła się za niego wyjść.
– Niedługo urodzi mi się syn.
Zawsze chciałem mieć syna. – To zdanie akurat wypowiedział naumyślnie. Zawsze
żałował, że urodziłam się dziewczynką. Zawsze dawał mi to odczuć.
– Aha, wybraliście już imię?
– Franek – odpowiedział.
– Okropnie – stwierdziłam.
– Pięknie, bo ja wybierałem.
– Mnie się nie podoba.
– A powinno, to twój brat.
– Nie musi mi się podobać to co
tobie i twojej… tej twojej.
– Powinno ci się podobać to co
mnie, jestem twoim ojcem.
– Mnie nie płacisz za to bym cię
lubiła, więc nie muszę, tatusiu.
– Bezczelna jesteś po matce.
– Ona mówi, że po tobie.
– Że też ona kazała ci pofarbować
włosy. Klara nie nadaje się na matkę, od zawsze to wiedziałem.
– Z pewnością nie – rzekłam z
cynicznym uśmiechem.
– Co z pewnością nie?
– Z pewnością nie zawsze to wiedziałeś,
że nie nadaje się na matkę, a ona z pewnością nie wiedziała od zawsze, że nie
nadajesz się na ojca.
– Ależ ja się nadaje na ojca, ja
jestem cudownym ojcem. Płace alimenty.
– I tak pierzesz swoje
poplamione sumienie. Przelewając co miesiąc trzysta złotych. Ciekawą masz
interpretacje ojcostwa.
– Znowu chcesz się kłócić, ty
się zawsze ze mną kłócić – zarzucił mi.
– Bo cię, człowieku, boli prawda,
nie lubisz jej słuchać. Jak ktoś ma inne zdanie, to od razu uważasz to za
kłótnie.
– Bo ty się kłócisz! – krzyknął.
Co za dzieciak – pomyślałem.
– Ja uważam, że gdyby matka
wiedziała wcześniej jakim będziesz ojcem to nie rozłożyłaby przed tobą swoich
ud ani razu, a ty wiedząc jaką będzie matką nie oszczędzałbyś na gumkach –
powiedziałam pewna swego.
– A dla tych dwóch smarkaczy to
co, wybrała lepszego ojca? Budowlańca – zadrwił i z tym przesadził
Wymierzyłam cios w jego ramie.
– Nie waż się go obrażać, tylko
dlatego że mniej zarabia! – krzyknęłam.
– Uspokój się do cholery! –
usłyszałam.
Potem był już tylko wstrząs i…
– Cholera, przez ciebie mieliśmy
wypadek!
I co? Miałam się bać
konsekwencji. Szczerze to kiedyś spróbowałam go sprowokować, chciałam by mnie
sprał, poszłabym wtedy na obdukcje i miała widzenia z nim z głowy, ale to była
taka pizda, która umiała się bronić tylko wypłacając pieniążki i zatrudniając
sobie ochronę, tak więc bał się mnie tknąć. Nie bał się policji i sądu, bał
się, że mu oddam. Szczerze się cieszyłam, że jego nowy samochód, który nie tak
dawno wyjechał z salonu tak szybko trafi do naprawy.
Dlaczego nienawidzę tak mojego
ojca? Ludzie często o to pytali, jeszcze nadal zdarza się, że o to pytają.
Odpowiedz jest bardzo prosta. W moim życiu bywały momenty, że nie było na
chleb, a co wtedy robił mój ojciec? Bawił się w najlepsze, jadał po knajpach,
utrzymywał swoich żołnierzyków zwanych przez niego przyjaciółmi, no i obracał
dziwki na prawo i lewo. To były wystarczające powody by nienawidzić go do koca
życia, by pragnąć jego śmierci, ale jakbym tylko poświęciła temu trochę więcej
czasu, to powodów znalazłoby się znacznie więcej.
Niezła ta Amanda.Nie dziwię się,że tak nienawidzi swojego ojca to naprawdę kompletny palant.
OdpowiedzUsuńStraszny facet,też nie dziwię się,że Amanda ma do niego takie podejscie. Ten Bartek taki normalny facet się wydaję,choć Klara widać,że chce to wszystko ogarnąć tylko ją przerasta
OdpowiedzUsuńAmanda ma wielki żal i do matki i do ojca. Do matki bo jest biednie, bo nie ma pieniędzy, bo pije i nie ogarnia własnego życia, w którym jest przecież troje dzieci. A do ojca za to, że po prostu ma ją gdzieś, że założył nową rodzinę, że rozbija się nowym samochodem, a wobec niej jest obojętny.
OdpowiedzUsuńNie dziwi mnie brak szacunku Amandy do rodziców.Fajnie,że stanęła w obronie Bartka widać,że jest ważny w jej życiu. Marta
OdpowiedzUsuńBartek wydaje się być wporzadku, stara się przynajmniej jakoś zarobić na rodzinę. Amanda nie ma szacunku do nikogo, jest strasznie rozpuszczona moim zdaniem.
OdpowiedzUsuńNienawiść Amandy do ojca jest całkowicie uzasadniona. Za to Bartka od razu polubiłam.
OdpowiedzUsuń