czwartek, 31 października 2013

Część 12 - Femme fatale

Część 12 - Femme fatale
Aleksander (Samuel)

Listopad 2011 roku.
Obudziłem się o dziwo samoistnie, nie za sprawą budzika czy hałasu. To wszystko przez tą blondynkę. Nie dawała mi spać, a nawet nie pamiętałem jej imienia. Poszedłem do łazienki, wziąłem szybki prysznic, potem udałem się do kuchni. Zająłem się szukaniem w lodówce czegoś co mogłoby być jadalne i nadawać się na śniadanie. Usłyszałem kroki, lekkie, czyli Majki, ale nie przejąłem się tym. Dalej szperałem w lodówce.
– Cześć – powiedziała i wtedy w mojej głowie powstał pewien plan.
Plan dotyczył tej blondyny, Majka ją znała, mogła mi sprzedać kilka newsów. Co z tego, że niektóre mogą się mijać z prawdą. W każdym kłamstwie jest przecież ziarenko prawdy. Nic nie szkodziło spróbować.
– Cześć… – zamknąłem lodówkę i oparłem się o nią – Maju – dokończyłem.
Spojrzała na mnie tym kocim spojrzeniem. Była ładna, ale jak dla mnie za szczupła, wręcz chuda, no i z zachowania kompletnie nie mój typ.
– Szczerze to nie spodziewałem się ciebie o tej porze w kuchni.
– Chyba będziesz musiał się do mnie przyzwyczaić. Będę cię straszyła coraz częściej tak z rana – odpowiedziała, podchodząc do kuchenki i zdejmując czajnik z palnika.
– Tak, już słyszałem. To fajnie, że wreszcie zamieszka z nami jakaś kobieta. Będzie miał kto sprzątać, gotować…
– Na to bym nie liczyła na twoim miejscu – przerwała mi tymi słowami. Uśmiechnąłem się do niej ciepło. Musiałem być miły, wydać się jej sympatyczny. W końcu chciałem wyciągnąć od niej interesujące mnie informacje.
Patrzyłem na nią jak nalewa wodę do czajnika. Starałem się by mój wzrok nie był zbyt nachalny. Udawałem zainteresowanie, bo kobiety to uwielbiają. Zastanawiałem się jakby zacząć z nią temat i nagle przypomniałem sobie ważny fakt.
– Słyszałem, że nie radzisz sobie w kuchni, a z tego, co widzę nie jest tak źle.
Podszedłem do szafki, wyjąłem z niej trzy kubki, a później skierowałem się do innej szafki po kawę.
– Chyba to, że sobie radzę, to jest trochę za dużo powiedziane. – Uśmiechnęła się do mnie, czyli plus dla mnie. Wszystko szło po mojej myśli.
Patrzyłem tak dłużej na to co robi, a ona męczyła się z odpaleniem palnika. Biedulka nie wiedziała, że nie jest elektryczny, a gazowy. Na dodatek taki starego typu, odpalany zapalniczką. Chwilę popatrzyłem na to jak sobie nie radzi, w duchu mnie to bawiło. Nie rozumiałem jak dorosła kobieta może być taka nieporadna. W końcu się nad nią zlitowałem i odpaliłem gaz.
– Dzięki – usłyszałem w podzięce.
Potem Majka zajęła się odmierzaniem kawy łyżeczką i wsypywaniem jej do kubków. Patrzyłem i nie mogłem uwierzyć. W życiu nie widziałem kogoś kto czyni to tak wolno, tak precyzyjnie, a przy tym i tak rozsypuje. Ja w tym czasie zająłem się przesypywaniem cukru z pojemnika do cukierniczki.
– Kamil coś wczoraj mówił, że miałaś małą awanturę z Patrysiem – powiedziałem lekko, nie chciałem jej speszyć, a jedynie nakierować na Kamila.
Majka spojrzała mi w oczy, wydała się speszona.
– Nie ma się czym przejmować – rzekłem pośpiesznie. – Patryk nie ma najłatwiejszego charakteru, mam nadzieję, że nie krzyczał, aż tak.
– Nie, nie krzyczał aż tak bardzo – odrzekła i zaczęła wyjmować produkty z lodówki na blat.
– Ja pokroję – zaoferowałem swoją pomoc. Wyjąłem deskę i chwyciłem za nóż. Nie chciałem przecież by jakaś dziewczyna straciła w mojej obecności palce, tylko dlatego, że w dzieciństwie nie nauczono ją jak przygotować samej kanapkę.
– Kamil to straszny gaduła – wyznała.
 O to właśnie mi chodziło! By mówiła o Kamilu.
– Ja tam dostrzegam w nim inną cechę niż gadulstwo. Niezłe ziółko z niego.
– Masz coś konkretnego na myśli? – zapytała. Była zainteresowana, czyli połknęła haczyk.
– Czy ja wiem? – udałem wahanie.
– No co z tym Kamilem?
– Nie no, nic takiego. Siedzieliśmy po prostu wczoraj w kasynie, by wam dwoje ofiarować namiastkę prywatności. Chwilę pogadaliśmy i zjawiła się ta, taka dziewczyna. Twoja koleżanka, nie pamiętam jej imienia. – Naprawdę nie pamiętałem jej imienia, więc tu nic nie grałem.
– Dominikę przecież znasz…
– Tak, tak, to nie ta, ta mała taka, znaczy niższa od ciebie, wyższa od Domi. Blondynka, zgrabne nogi, fajny biust, niebieskie oczy, ubrana w mundurek…
– Amanda – powiedziała tak jakby uszło z niej przy tym słowie całe powietrze.
– Tak, właśnie ona. Trochę się pokleili z Kamilem do siebie, potem chyba poszedł do niej, albo gdzieś zabawił. Wyszli razem.
– Przecież on ma żonę i synów.
– Jak spotykał się z Dominiką, to jakoś ci to nie przeszkadzało – rzuciłem z lekką przyganą.
– Bo Dominika, to nie Amanda. Kamil jest fajny, a Amanda go skrzywdzi.
Wreszcie weszliśmy na temat, który mnie interesował.
– A co z niej taka femme fatale?
– Tak jakby. Ja tam nie wiem czy to prawda, ale brat Dominiki mi kiedyś opowiadał jak na nią czekałam. Był zainteresowany Amandą, ale bał się, bo tam u nich na dzielnicy, to chodzą pogłoski, że taki jeden się przez nią zabił – wyznała Majka, a ja się zaśmiałem pod nosem.
– Ale jak to zabił? Powiesił, bo dała mu kosza?
– Zdradziła, wsiadł w auto i nie wyrobił zakrętu. Jakieś chyba dwa lata temu to było.
– O cholera.
– Amanda już taka jest. Myśli tylko o sobie, bierze co chce, nie dba o nic i o nikogo tylko o siebie.
– Ciekawa.
– Co? – zapytała Majka ze zdziwieniem.
– Bardzo ciekawa osóbka z niej. Mężczyźni tracą przy niej głowy, a jej to nawet nie imponuje, skoro nadal jest sama. Bo rozumiem, że jest sama?
– Tak, tylko się nie myśl przy niej okręcać, bo za sympatyczny jesteś by się związać z tak egoistyczną suką.
Padły mocne słowa – pomyślałem. Jednak nie poskromiło to mojego apetytu na Amandę, wręcz przeciwnie, jeszcze go zaostrzyło. Majka wzięła wszystko ułożyła na tacę i poszła do pokoju. Dogoniłem ją i otworzyłem jej drzwi, bo przecież nie miała trzeciej ręki. Potem powróciłem do siebie, miałem wolne, potrzebowałem odpoczynku. Zająłem się pierw wybieraniem filmu, padło na Jamesa Bonda „w tajnej służbie jej królewskiej mości”. Potem czytałem czasopismo o badaniach naukowych, aż nagle coś trzasnęło… Zaczęło się zamieszanie. Okazała się, że rozmowa, którą toczyłem z Majką w kuchni dzisiejszego ranka, nie została między nami. Majka zadzwoniła do Sylwii – żony Kamila i poskarżyła na niego. Sylwia więc dowiedziała się o kolejnej zdradzie swojego męża i tym razem miała dość. Wszyscy poszli jej szukać, a ja zaoferowałem się, że zostanę w domu, na wszelki wypadek jakby wróciła. Tak szczerze to wiedziałem, że nie wróci, ale nie miałem ochoty uganiać się za cudzą żoną. Kamila żona, Kamila problem.

7 komentarzy:

  1. Rzeczywiście ostre słowa padły ze strony Majki.

    OdpowiedzUsuń
  2. No ładne ma Majka zdanie o Amandzie,ładne

    OdpowiedzUsuń
  3. Pewnie Amanda nie ma lepszego zdania o Majce.
    Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, że Aleks rozmawiając z Majką musiał robić takie podchody, żeby z niej wyciągnąć interesujące go informacje. Zabawne jest to, że wszystko co powiedziała mu Maja na temat Amandy nie było zbyt pochlebne, a jego to jeszcze bardziej nakręciło. Ta parka jest nieźle dobrana. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Majka jest trochę biedna z tym gotowaniem, a o ile dobrze pamiętałam z "Historii.." to chłopaki ją trochę męczyli z tym ;) Ciekawe jest, że obie dziewczyny dobrego zdania o sobie nie mają, pomimo, że się dobrze nie znają nawet

    OdpowiedzUsuń
  5. Aleks jest wyraźnie zainteresowany Amandą. Tylko chyba wybrał sobie złego informatora, bo Majka to nie bardzo ją lubi i nie ma o niej dobrego zdania, choć sama taka niewinna nie jest.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziewczyny nie przepadają za sobą dlatego Majka niezbyt dobrze wypowiedziała się o Amandzie.Lecz Aleks właśnie przez te "mocne słowa" jest jeszcze bardziej zainteresowany Amandą.Marta

    OdpowiedzUsuń
  7. No to dziewczyny za sobą nie wprzepadaja. Majka tez jest niezła ze sprzedała odrazu Kamila. Mieszka z nimi i donosi na niego ja bym się na nią wkurzyła strasznie.

    OdpowiedzUsuń