Jakub (Bartosz)
Ministrowie edukacji od lat
zapewniają, że dziecko w dzisiejszych czasach powinno uczęszczać do szkoły
chętnie, w końcu ma tam zapewnione bezpieczeństwo, kontakt z rówieśnikami, a w
dodatku nabywa wiedzę potrzebną mu do wypracowania odpowiedniego zawodu i życia
w społeczeństwie, gdy już dorośnie. Miałam więc prawo twierdzić, że mój średni
syn nie ma zamiaru przystosowywać się do dorosłego obcowania w społeczeństwie,
bo pewnego dnia po prostu stwierdził:
– Ale ja już nie będę chodził do
tej skoły.
– Szkoły synku, do szkoły. A
dlaczego ty nie będziesz do niej chodził? – dopytywałem chowając klucze do
kieszeni. Wcześniej sprawdzałem czy nie zgubiłem breloczka.
– Bo ja tak sobie postanowiłem.
– Aha, postanowiłeś i już, tak?
– No tak. – Kopnął przy tym
kamień.
– Popraw ten plecak, bo niedługo
ci będzie wisiał do kostek – zwróciłem mu uwagę.
– Nie będzie, nie będzie, bo nie
będzie już mi potrzebny.
– Robi, ale ty musisz chodzić do
szkoły, bo… – szukałem w myślach jakiegoś argumentu. – Bo musisz się uczyć.
– Mogę w domu. Tobiasz z
Gabrysią oglądali kiedyś programa o nauczaniu domowym, przez rodziców. Mógłbyś
mnie uczyć więc ty.
– A to dobre. Jak kiedyś będę
chciał w kilka miesięcy wyłysieć, albo osiwieć z nerw, to wtedy nie ma sprawy.
Póki co mam w planach by moje włosy były na swoim miejscu. Ale dzięki synek za
propozycje.
Robert przystaną, odwrócił się w
moją stronę, wzruszył ramionami i się uśmiechnął.
– No to nie będę się uczył.
Dziewczynka z zapałkami się nie uczyła.
– To synku jest kiepski przykład
bo ona akurat zamarzła.
– Ale miała prace.
– To fakt, ale bardzo ciężką i
nieprzynoszącą zysków, które pokryłyby choć rachunki za ogrzewanie.
– A Piotruś Pan, on się nie
uczył.
– I nie urósł.
– Mogę być taki mały, ani trochę
mi to nie przeszkadza.
– A możesz chodzić przodem a nie
tyłem, bo zaraz wpadniesz w jakąś dziurę, albo na jakiś znak postawiony na
środku chodnika. W Polsce synku żyjemy, w Polsce, tutaj nikt nie dba o
pieszych, o kierowców z resztą też nie za bardzo dbają.
– A o ucniów to już w ogóle
wcale.
– Co się takiego stało w tej
szkole, że ty nie chcesz do niej chodzić, co? – zapytałem przyśpieszając kroku
by dogonić Roberta, który praktycznie całą trasę szedł przede mną. Położyłem mu
dłoń na ramieniu.
– Nic, po prostu nie chcę i już.
– Ale w Polsce jest obowiązek
uczenia się, a obowiązki należy wykonywać.
– Kolega Nikodema nie chodzi do
szkoły, ma super samochód, i nie zdał nawet gimnazjum, bo przestał chodzić do
szkoły. Szkoła mu się po prostu znudziła.
– Tylko ten kolega Nikodema, to
Krystian i on ma akurat wysoko postawionych rodziców, synek. Nas, mnie i mamę,
nie stać by wymienić nasz stary samochód, a co dopiero by kupić ci najnowsze audi
w prezencie za rzucenie szkoły.
– Mogę spacerować, byleby nie do
szkoły.
– Ale dlaczego?
– Bo nie! – krzyknął pobiegł do
przodu, skręcił w prawo, minął furtkę, następnie drzwi. Nie goniłem go, swoim
tempem doczłapałem się do domu. Problemem szkoły się nie przejmowałem,
wiedziałem, że Magda jakoś go rozwiąże. Na miejscu okazało się, że moje dziecko
pomyślało o tym, że ojciec idzie za nim i nawet nie zamknął drzwi.
– Kuba widziałeś w jakim Robert
jest stanie?
Spojrzałem na moją żonę, która
wyrosła przede mną. Zawsze tak robiła gdy chciała mnie męczyć jakimś tematem, o
ile nie katować jakimś problemem.
– Tak, nie chce chodzić do
szkoły.
– To wiem, bo powiedział, że
więcej tam nie pójdzie, rzucił plecak i pobiegł na górę.
– Rzucił plecak? W tym domu się…
– Jakub, mamy poważniejszy
problem niż nieodkładanie rzeczy na miejsce.
– Jestem głodny. – Cmoknąłem
żonę w policzek i wyminąłem. Zasiadłem przy stole w kuchni. Popatrzyła na mnie
karcąco. – Kochanie, nie umiem myśleć na głodnego.
– Niedługo będziesz musiał
zacząć, bo z miesiąca na miesiąc zostaje nam coraz mniej do ostatniego.
– Nie można mnie za to winić, co
najwyżej ministrów finansów. Przytniemy wydatki, damy radę.
– Kuba nie mamy gdzie już
przyciąć tych wydatków, poza tym gdybym…
– Nie, nie i jeszcze raz nie.
Ani słowa nie chcę słyszeć o twojej pracy. Ja pójdę dorobić jeśli zaistnieje
taka potrzeba, ale moja żona będzie zajmowała się domem i dziećmi.
– W takim razie zrobię ci listę
wydatków na najbliższy rok szkolny, ilość wycieczek, nowych…
– A zrobisz mi też obiad? –
zapytałem, bo nie rozumiałem po co stoi przy kuchence i na mnie nie patrzy skoro
nawet nie gotuje.
– Zrobię jak Tobiasz i Gabrysia
wrócą ze szkoły. Do tego czasu wytrzymasz, albo zjesz jakąś kanapkę.
– A mogłabyś tak mi tę kanapkę…
– Kuba, bo mi ręce naprawdę
opadną za moment. Chleb jest krojony, masło stoi przed tobą na stole, bo
wyjęłam specjalnie do ciasta, wędlina jest nawet pokrojona. Więc mógłbyś…
– Nie, nie, to ja lepiej
poczekam do obiadu. – Usłyszałem otwieranie drzwi. – O już są – powiedziałem uradowany.
– Jeszcze nigdy nie widziałam
byś się tak cieszył na przyjście dzieci ze szkoły. Zawsze narzekałeś, że
przyjdą to lekcje będą, marudzenia, krzyki, kłótnie, a tu proszę jest i radość.
– Twój cynizm doprowadza mnie do
szewskiej pasji.
– Mamo, mamo, mamy napisać czym
zajmują się nasi dziadkowie – zaczęła Gabryśka, usiadła obok mnie przy stole,
już zaczęła wyjmować długopis i zeszyt.
– A co to w szkole spis ludności
prowadzą, czy jak?
Żona oczywiście skarciła mnie
spojrzeniem, ale moim zdaniem nadal to nie było normalne by małe, niewinne
dzieci wypytywać o zarobki rodziny, bo jakby nie patrzeć pytanie o zawód, to
równoznaczne pytanie o pieniądz.
– A co już napisałaś? – zaczęła
Magda.
– Babcia ze strony mamy ma na
imię Joanna i jest kierownikiem…
– Kierowniczką – wtrąciłem się.
Gabi zaczęła coś kreślić. – Może lepiej korektorem? – zapytałem.
– Nie, to i tak brudnopis. –
Wbiła we mnie ślepia.
– No czytaj dalej.
– Aha, bo zapomniałam. Babcia ze
strony mamy ma na imię Joanna i jest kierowniczką na hali produkcyjnej.
– Gdzie produkują ciastka i
wafelki – dokończyła Magda.
– Dziadek ze strony mamy ma na
imię Wojciech i zajmuje się sprzedażą samochodów luksusowych.
– Masz luksusowych rodziców,
skarbie – rzuciłem w stronę mojej żony.
– Rodziny się nie wybiera, nie
moja wina. – Obróciła na patelni coś co za niedługo zapewne stanie się pysznym
obiadem, albo jego elementem.
– A twoi rodzice, tato. Czym się
zajmują?
– Mój tata jest hydraulikiem, a
obecnie ma własną firmę.
– A babcia Iwonka?
– Moja mama nie ma konkretnego
zawodu.
– Czyli nie pracowała? –
dopytywała Gabi.
– No nie – odpowiedziałem.
– Pracowała. Jakub, no pewnie,
że pracowała. Babcia Iwona Gabrysiu zajmowała się domem.
– Czyli była gospodynią domową –
streściłem dziecku.
– No nie, Kuba, nie tylko,
przecież was wychowywała, a wychowywanie dzieci to coś znacznie więcej niż
ścieranie kurzy i gotowanie obiadów.
– Czyli była też opiekunką i
kucharką, tak? – zapytała moja jedyna córka.
– Gabi, ale nie pisz takich
głupot. Najlepiej będzie jak napiszesz, że babcia była matką rodziny. – Lekko
się zaśmiałem.
– Matka rodziny to brzmi jak
ptaki przyrody – stwierdziłem na głos.
– Jakub, czy coś chciałeś
powiedzieć?
– Tylko, że to dziwnie brzmi.
– A ojciec rodziny, to brzmi
dobrze, tak? To dumnie brzmi? –Wyczułem pretensjonalny ton.
– To co mam napisać? – zapytała
już bardzo znudzona Gabrysia.
– Że babcia Iwona była panią
domu.
– Kochanie, ale to nie prawda,
przecież w moim domu zawsze rządził ojciec i to on był panem domu.
– To babcia była podwładną? –
zapytała nagle ożywiona Gabi.
– Nie, córeczko napisz, że była
gospodynią domową.
– Panią domu, to znaczy to samo
Jakub – wykłócała się Magda.
– Skoro znaczy to samo to co za
różnica jak napisze?
– Bo panią domu lepiej brzmi.
– Przesadzasz.
– To co mam w końcu napisać? –
Gabrysia zaczynała się już irytować.
– Napisz, że babcia Iwona była
kobietą, która zajmowała się domem.
– No służącą może najlepiej, od
razu jeszcze – wydrwiła Magda.
– Pisać, że była służącą?
– Nie, no dziecko nie pisz
takich głupot.
– Nie, nie pisz tak.
Przynajmniej w tej kwestii
byliśmy zgodni.
– To co mam pisać?
– Wiesz Gabrysiu, w tych
czasach, gdy ja i tata byliśmy mali, to dużo kobiet nie pracowało tylko
zostawało w domu i zajmowało się domem i dziećmi.
– I tak było o niebo lepiej –
stwierdziłem na głos.
– Mam wpisać, że dzięki babci
pracy było o niebo lepiej?
– Nie, posłuchaj matki do końca.
– Te kobiety wychowywały dzieci,
opiekowały się nimi, gotowały, prały, sprzątały.
– Czyli nie pracowała? – rzekła
pytająco Gabrysia.
– Nie, no pracowały, pewni, że
pracowały – wtrąciłem się. – Tylko teraz już się tak utarło, że praca w domu to
nie praca, bo żyjemy w podłym świecie wyścigu korporacyjnych szczurów –
dodałem.
– A babcia pracowała, bo
pracowanie, pranie i wychowywanie takich tępaków jak… wychowywanie twojego
ojca, to była bardzo ciężka praca. – Nie wiedziałem czy się śmiać, czy za to
ganić, wybrałem więc milczeć.
– Czyli babcia nie poszła do
pracy bo już miała za dużo pracy w domu, tak?
– No ostatecznie tak możesz
napisać – odpowiedziałem.
Gabrysia napisała i pobiegła do
siebie, Magda przewróciła oczami. Podszedłem do niej, przejąłem łopatkę do
przewracania z blatu i dałem jej do ręki.
– Uważaj, kochanie, bo cię
zwolnię. Zaczyna się już przypalać.
– Haha, bardzo zabawne, doprawdy bardzo. –
Odwróciła się i zajęła obiadem. Miała koszulkę z luźnym dekoltem, akurat jedno
jej ramie spod niego wyskoczyło. Musnąłem je delikatnie, potem drugi raz, ale
już bliżej szyi. – No już, Kuba starczy. Już się nie gniewam. – Położyłem
dłonie na biodrach mojej żony.
– Pewna jesteś? – wyszeptałem do
ucha.
– Tak, ale już ode mnie odejdź,
bo naprawdę przypale tak, że nie będzie zdatne do jedzenia.
– To wtedy zamówimy pizzę. W
ogóle dziś zamówmy pizzę. – Wyłączyłem palniki.
– Oszalałeś? – zapytała gdy
odwróciłem ją do siebie przodem i sięgnąłem pod kolanami by za łydki by przerzucić
przez ramie. – Oszalałeś! – Tym razem to nie było pytanie, a stwierdzenie.
Wziąłem jedno z jabłek z koszyka,
ugryzłem, przemieliłem.
– Nie, kochanie, nie oszalałem.
Nie będziesz dziś kończyć obiadu, będzie na jutro, dziś zamówimy gotowe, a w
efekcie będziesz miała pół godzinki w dzień dla swojego męża. – Zaniosłem żonę
do góry i rzuciłem na łóżko. Tobiasz stanął w drzwiach sypialni, gdy robiłem
drugiego gryza jabłka.
– Będziecie się kochać? –
zapytał wprost.
– Jesteś za mały szczyl by
zadawać takie pytania – zwróciłem mu uwagę. – Zamknij po prostu drzwi, zerknij
na rodzeństwo i niech nikt tu nie wchodzi dopóki nie wyjdziemy.
– Czyli będziecie się kochać – usłyszałem,
a następstwem tych słów był piękny odgłos zamykanych drzwi.
– Jakub, zaraz Mikołaj się
obudzi.
– Dzieciaki go zajmą te
kilkanaście minutek – uspokoiłem żonę i pocałowałem.
– Powinnam ci zabronić… –
kolejny całus. – Powinniśmy tego… – kolejny. – Nie robić, dopóki…
– Tak, wiem, wiem, nie marudź.
Już mówiłem, że będziemy mieli tyle dzieci ile Bóg da.
– I dlaczego ja z tobą jestem? –
zapytała prosto w oczy.
– Nie wiem, może mnie po prostu
kochasz? – odpowiedziałem pytająco. Poczułem jej dłonie na moim karku.
– Kocham. Potrzebujesz
zapewnień?
Pokiwałem głową na boki,
przychylając ją raz do jednego ramienia, a raz do drugiego jakbym się
zastanawiał.
– Takim gorącym i namiętnym
pocałunkiem bym nie pogardził.
Uśmiechnęła się. I w sumie na to
czekałem cały dzień, na jej uśmiech.
Jestem ciekawa kto to jest? Może Robi Norman? Berni
OdpowiedzUsuńcześć zapowiada sie ciekawie
OdpowiedzUsuńI znowu to czekanie w niecierpliwości co nowego wymyślili nasi ulubieni autorzy ;)
OdpowiedzUsuńLisiczka
Czekanie uczy cierpliwości, nic w życiu nie ma łatwo. A ja nie będę miała dostępu do komputera, do niedzieli do późnego wieczora, czas spędzić nieco czasu na łonie rodziny. A swoją droga to ten mały na zdjęciu wygląda na takiego co ma mnóstwo ciekawych i niesamowitych pomysłów. Czekam na nie i ćwiczę się w cierpliwości. Berni
OdpowiedzUsuńKiedy można się spodziewać nowej części? Z przyzwyczajenie zaglądam tutaj codziennie, a tu nic nie ma.
OdpowiedzUsuńZajrzyj jutro :)
UsuńTo kiedy będzie nowa część, czy tylko ja nie mogę się doczekać? Berni
OdpowiedzUsuńNie jesteś sama :)
UsuńStęskniłam się już za Amandą i Aleksem.
Ja również się za nimi stesknilam.
Usuńteż już nie moge sie doczekać kolejnej cześci
OdpowiedzUsuńJa także.
OdpowiedzUsuńKiedy można się spodziewać następnej części ?
OdpowiedzUsuńKaroLina
Już wróciłem i już nadganiam :)
OdpowiedzUsuńCzyli niedługo będzie kolejna część, nie mogę się doczekać.
OdpowiedzUsuńWłaśnie już ogarnąłem sprawy zawodowe i rodzinne i już zasiadłem do aktualizacji :)
UsuńPojawi się jutro nowe część ? :)
UsuńZnaczy dzisiaj *
UsuńPlanuje wrzucić za chwileczkę, jak ogarnę format :) Do 1 się wyrobię :)
Usuńoo to świetnie, ale ogarnę później, powodzenia i no dobranoc :))
UsuńCzęść ciekawa. Zaczynam lubić tą rodzinkę. Biedna Gabrysia, aż nie wiedziała co napisać :D Od rana w poniedziałek humor mi się poprawił.
OdpowiedzUsuńAle jak już pisałam naprawdę stęskniłam się za Amandą i Aleksem.
widze że Robert ma charakterek lubi postawić na swoim
OdpowiedzUsuńCiekawe ja potoczy się dalej sprawa z Robertem, a tak to część fajna, a ta para.. zaczynam ich lubić, ale dla mnie są troszeczkę nudni, nie wiem dlaczego ale mam takie wrażenie. Może się mylę, poczekamy zobaczymy ale również jak Księżniczka, stęskniłam się za Amandą i Aleksem.
OdpowiedzUsuńFajna z nich rodzinka.Biedna Gabi chyba niewiele rozumiała z tego ich wywodu.Zastanawiam mnie co się takiego stało,że Robi nie chcę chodzić do szkoły.
OdpowiedzUsuńFajna rodzina. Ciekawe co miało taki wpływ na stwierdzenie Roberta, że nie będzie chodził do szkoły i czy Kubie i Magdzie uda się go przekonać do zmiany zdania. Chociaż przyznam szczerze, że jestem ciekawa co u rodziny Górskich :-)
OdpowiedzUsuńZabawni są, a Robi ma charakterek. Ciekawe co tak go zniechęciło do szkoły, może po prostu jest bardzo przywiązany do Magdy i zmiany mu się nie podobają. Zastanawia mnie jakich argumentów użyje Jakub by przekonać syna, że musi chodzić do szkoły.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobało jak Magda i Jakub "pomagali " Gabrysi, biedne dziecko, już sobie wyobrażam jak wodzi wzrokiem od jednego z rodziców do drugiego i chyba nie bardzo to wszystko do końca rozumie.
Ja też bardzo tęsknię za Amandą i Aleksem no i oczywiście za Angelą. Berni
Fajni są, a Robi ma charakterek. Jestem ciekawa co go tak zniechęciło do szkoły, może po prostu jest bardzo przywiązany do Magdy i zmiany mu się nie podobają.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobało jak Jakub i Magda'' pomagali ''Gabrysi, już sobie wyobrażam jak wodzi wzrokiem od jednego z rodziców do drugiego i mam wrażenie , że nie wszystko z tego wszystkiego rozumie.
Ja też bardzo tęsknię za rodziną Górskich, może tak Angela coś narozrabiała, no tak , żeby nie było nudno. Berni
Sorki dwa razy opublikowałam nie wiem jak. Berni
OdpowiedzUsuńJa również czekam na Amandę i Aleksa. A ta Robert rzeczywiście pokazuję charakter;) a to opisywanie zawodów to w Rodzinka.pl już widziałam :)
OdpowiedzUsuńWidocznie Bartosza natchnął ten sam serial co mnie :) Ja jak pisałam o Piotrusiu i Pawełku pytających o seks i orgazm to też mnie rodzinka.pl natchnęła :)
UsuńTrochę was wszystkich przybije, bo Górskich dłuższy czas nie będzie. Teraz jest na blogu październik 2013 roku i są Normanowie, w listopadzie są Sommersi (nie wiem czy dobrze napisałam, ale wstyd, to nazwisko mojej bohaterki, a ja napisać go nie potrafię), w grudniu są Górscy, a styczeń należy do Angeliki i Huberta :) , a potem mamy luty i tu nie wiem kto jest, bo tak daleko moja pamięć nie sięga :)
OdpowiedzUsuńSympatyczna rodzinka:) Młodego przekonają, że szkoła może być fajna :)
OdpowiedzUsuńMi także już brakuje Amandy i Aleksa jak innym :)
Wydaje mi się, że całkiem spory odsetek dzieci przechodzi przez stan "nie chcę do szkoły" a rodzice i tak każą tam chodzić :)
OdpowiedzUsuńLisiczka
Jakub jest dziwny nie przepadam za nim denerwują mnie jego poglądy na temat kobiet "bo kobieta to ma siedzieć w domu zajmować się dziećmi i usługiwać mężowi" strasznie mnie to u niego drażni gdyby nie to, to chyba nie był by taki zły...
OdpowiedzUsuń