niedziela, 23 marca 2014

Część 297 - Mały Książę




Jakub (Bartosz)

Ministrowie edukacji od lat zapewniają, że dziecko w dzisiejszych czasach powinno uczęszczać do szkoły chętnie, w końcu ma tam zapewnione bezpieczeństwo, kontakt z rówieśnikami, a w dodatku nabywa wiedzę potrzebną mu do wypracowania odpowiedniego zawodu i życia w społeczeństwie, gdy już dorośnie. Miałam więc prawo twierdzić, że mój średni syn nie ma zamiaru przystosowywać się do dorosłego obcowania w społeczeństwie, bo pewnego dnia po prostu stwierdził:
– Ale ja już nie będę chodził do tej skoły.
– Szkoły synku, do szkoły. A dlaczego ty nie będziesz do niej chodził? – dopytywałem chowając klucze do kieszeni. Wcześniej sprawdzałem czy nie zgubiłem breloczka.
– Bo ja tak sobie postanowiłem.
– Aha, postanowiłeś i już, tak?
– No tak. – Kopnął przy tym kamień.
– Popraw ten plecak, bo niedługo ci będzie wisiał do kostek – zwróciłem mu uwagę.
– Nie będzie, nie będzie, bo nie będzie już mi potrzebny.
– Robi, ale ty musisz chodzić do szkoły, bo… – szukałem w myślach jakiegoś argumentu. – Bo musisz się uczyć.
– Mogę w domu. Tobiasz z Gabrysią oglądali kiedyś programa o nauczaniu domowym, przez rodziców. Mógłbyś mnie uczyć więc ty.
– A to dobre. Jak kiedyś będę chciał w kilka miesięcy wyłysieć, albo osiwieć z nerw, to wtedy nie ma sprawy. Póki co mam w planach by moje włosy były na swoim miejscu. Ale dzięki synek za propozycje.
Robert przystaną, odwrócił się w moją stronę, wzruszył ramionami i się uśmiechnął.
– No to nie będę się uczył. Dziewczynka z zapałkami się nie uczyła.
– To synku jest kiepski przykład bo ona akurat zamarzła.
– Ale miała prace.
– To fakt, ale bardzo ciężką i nieprzynoszącą zysków, które pokryłyby choć rachunki za ogrzewanie.
– A Piotruś Pan, on się nie uczył.
– I nie urósł.
– Mogę być taki mały, ani trochę mi to nie przeszkadza.
– A możesz chodzić przodem a nie tyłem, bo zaraz wpadniesz w jakąś dziurę, albo na jakiś znak postawiony na środku chodnika. W Polsce synku żyjemy, w Polsce, tutaj nikt nie dba o pieszych, o kierowców z resztą też nie za bardzo dbają.
– A o ucniów to już w ogóle wcale.
– Co się takiego stało w tej szkole, że ty nie chcesz do niej chodzić, co? – zapytałem przyśpieszając kroku by dogonić Roberta, który praktycznie całą trasę szedł przede mną. Położyłem mu dłoń na ramieniu.
– Nic, po prostu nie chcę i już.
– Ale w Polsce jest obowiązek uczenia się, a obowiązki należy wykonywać.
– Kolega Nikodema nie chodzi do szkoły, ma super samochód, i nie zdał nawet gimnazjum, bo przestał chodzić do szkoły. Szkoła mu się po prostu znudziła.
– Tylko ten kolega Nikodema, to Krystian i on ma akurat wysoko postawionych rodziców, synek. Nas, mnie i mamę, nie stać by wymienić nasz stary samochód, a co dopiero by kupić ci najnowsze audi w prezencie za rzucenie szkoły.
– Mogę spacerować, byleby nie do szkoły.
– Ale dlaczego?
– Bo nie! – krzyknął pobiegł do przodu, skręcił w prawo, minął furtkę, następnie drzwi. Nie goniłem go, swoim tempem doczłapałem się do domu. Problemem szkoły się nie przejmowałem, wiedziałem, że Magda jakoś go rozwiąże. Na miejscu okazało się, że moje dziecko pomyślało o tym, że ojciec idzie za nim i nawet nie zamknął drzwi.
– Kuba widziałeś w jakim Robert jest stanie?
Spojrzałem na moją żonę, która wyrosła przede mną. Zawsze tak robiła gdy chciała mnie męczyć jakimś tematem, o ile nie katować jakimś problemem.
– Tak, nie chce chodzić do szkoły.
– To wiem, bo powiedział, że więcej tam nie pójdzie, rzucił plecak i pobiegł na górę.
– Rzucił plecak? W tym domu się…
– Jakub, mamy poważniejszy problem niż nieodkładanie rzeczy na miejsce.
– Jestem głodny. – Cmoknąłem żonę w policzek i wyminąłem. Zasiadłem przy stole w kuchni. Popatrzyła na mnie karcąco. – Kochanie, nie umiem myśleć na głodnego.
– Niedługo będziesz musiał zacząć, bo z miesiąca na miesiąc zostaje nam coraz mniej do ostatniego.
– Nie można mnie za to winić, co najwyżej ministrów finansów. Przytniemy wydatki, damy radę.
– Kuba nie mamy gdzie już przyciąć tych wydatków, poza tym gdybym…
– Nie, nie i jeszcze raz nie. Ani słowa nie chcę słyszeć o twojej pracy. Ja pójdę dorobić jeśli zaistnieje taka potrzeba, ale moja żona będzie zajmowała się domem i dziećmi.
– W takim razie zrobię ci listę wydatków na najbliższy rok szkolny, ilość wycieczek, nowych…
– A zrobisz mi też obiad? – zapytałem, bo nie rozumiałem po co stoi przy kuchence i na mnie nie patrzy skoro nawet nie gotuje.
– Zrobię jak Tobiasz i Gabrysia wrócą ze szkoły. Do tego czasu wytrzymasz, albo zjesz jakąś kanapkę.
– A mogłabyś tak mi tę kanapkę…
– Kuba, bo mi ręce naprawdę opadną za moment. Chleb jest krojony, masło stoi przed tobą na stole, bo wyjęłam specjalnie do ciasta, wędlina jest nawet pokrojona. Więc mógłbyś…
– Nie, nie, to ja lepiej poczekam do obiadu. – Usłyszałem otwieranie drzwi. – O już są – powiedziałem uradowany.
– Jeszcze nigdy nie widziałam byś się tak cieszył na przyjście dzieci ze szkoły. Zawsze narzekałeś, że przyjdą to lekcje będą, marudzenia, krzyki, kłótnie, a tu proszę jest i radość.
– Twój cynizm doprowadza mnie do szewskiej pasji.
– Mamo, mamo, mamy napisać czym zajmują się nasi dziadkowie – zaczęła Gabryśka, usiadła obok mnie przy stole, już zaczęła wyjmować długopis i zeszyt.
– A co to w szkole spis ludności prowadzą, czy jak?
Żona oczywiście skarciła mnie spojrzeniem, ale moim zdaniem nadal to nie było normalne by małe, niewinne dzieci wypytywać o zarobki rodziny, bo jakby nie patrzeć pytanie o zawód, to równoznaczne pytanie o pieniądz.
– A co już napisałaś? – zaczęła Magda.
– Babcia ze strony mamy ma na imię Joanna i jest kierownikiem…
– Kierowniczką – wtrąciłem się. Gabi zaczęła coś kreślić. – Może lepiej korektorem? – zapytałem.
– Nie, to i tak brudnopis. – Wbiła we mnie ślepia.
– No czytaj dalej.
– Aha, bo zapomniałam. Babcia ze strony mamy ma na imię Joanna i jest kierowniczką na hali produkcyjnej.
– Gdzie produkują ciastka i wafelki – dokończyła Magda.
– Dziadek ze strony mamy ma na imię Wojciech i zajmuje się sprzedażą samochodów luksusowych.
– Masz luksusowych rodziców, skarbie – rzuciłem w stronę mojej żony.
– Rodziny się nie wybiera, nie moja wina. – Obróciła na patelni coś co za niedługo zapewne stanie się pysznym obiadem, albo jego elementem.
– A twoi rodzice, tato. Czym się zajmują?
– Mój tata jest hydraulikiem, a obecnie ma własną firmę.
– A babcia Iwonka?
– Moja mama nie ma konkretnego zawodu.
– Czyli nie pracowała? – dopytywała Gabi.
– No nie – odpowiedziałem.
– Pracowała. Jakub, no pewnie, że pracowała. Babcia Iwona Gabrysiu zajmowała się domem.
– Czyli była gospodynią domową – streściłem dziecku.
– No nie, Kuba, nie tylko, przecież was wychowywała, a wychowywanie dzieci to coś znacznie więcej niż ścieranie kurzy i gotowanie obiadów.
– Czyli była też opiekunką i kucharką, tak? – zapytała moja jedyna córka.
– Gabi, ale nie pisz takich głupot. Najlepiej będzie jak napiszesz, że babcia była matką rodziny. – Lekko się zaśmiałem.
– Matka rodziny to brzmi jak ptaki przyrody – stwierdziłem na głos.
– Jakub, czy coś chciałeś powiedzieć?
– Tylko, że to dziwnie brzmi.
– A ojciec rodziny, to brzmi dobrze, tak? To dumnie brzmi? –Wyczułem pretensjonalny ton.
– To co mam napisać? – zapytała już bardzo znudzona Gabrysia.
– Że babcia Iwona była panią domu.
– Kochanie, ale to nie prawda, przecież w moim domu zawsze rządził ojciec i to on był panem domu.
– To babcia była podwładną? – zapytała nagle ożywiona Gabi.
– Nie, córeczko napisz, że była gospodynią domową.
– Panią domu, to znaczy to samo Jakub – wykłócała się Magda.
– Skoro znaczy to samo to co za różnica jak napisze?
– Bo panią domu lepiej brzmi.
– Przesadzasz.
– To co mam w końcu napisać? – Gabrysia zaczynała się już irytować.
– Napisz, że babcia Iwona była kobietą, która zajmowała się domem.
– No służącą może najlepiej, od razu jeszcze – wydrwiła Magda.
– Pisać, że była służącą?
– Nie, no dziecko nie pisz takich głupot.
– Nie, nie pisz tak.
Przynajmniej w tej kwestii byliśmy zgodni.
– To co mam pisać?
– Wiesz Gabrysiu, w tych czasach, gdy ja i tata byliśmy mali, to dużo kobiet nie pracowało tylko zostawało w domu i zajmowało się domem i dziećmi.
– I tak było o niebo lepiej – stwierdziłem na głos.
– Mam wpisać, że dzięki babci pracy było o niebo lepiej?
– Nie, posłuchaj matki do końca.
– Te kobiety wychowywały dzieci, opiekowały się nimi, gotowały, prały, sprzątały.
– Czyli nie pracowała? – rzekła pytająco Gabrysia.
– Nie, no pracowały, pewni, że pracowały – wtrąciłem się. – Tylko teraz już się tak utarło, że praca w domu to nie praca, bo żyjemy w podłym świecie wyścigu korporacyjnych szczurów – dodałem.
– A babcia pracowała, bo pracowanie, pranie i wychowywanie takich tępaków jak… wychowywanie twojego ojca, to była bardzo ciężka praca. – Nie wiedziałem czy się śmiać, czy za to ganić, wybrałem więc milczeć.
– Czyli babcia nie poszła do pracy bo już miała za dużo pracy w domu, tak?
– No ostatecznie tak możesz napisać – odpowiedziałem.
Gabrysia napisała i pobiegła do siebie, Magda przewróciła oczami. Podszedłem do niej, przejąłem łopatkę do przewracania z blatu i dałem jej do ręki.
– Uważaj, kochanie, bo cię zwolnię. Zaczyna się już przypalać.
 – Haha, bardzo zabawne, doprawdy bardzo. – Odwróciła się i zajęła obiadem. Miała koszulkę z luźnym dekoltem, akurat jedno jej ramie spod niego wyskoczyło. Musnąłem je delikatnie, potem drugi raz, ale już bliżej szyi. – No już, Kuba starczy. Już się nie gniewam. – Położyłem dłonie na biodrach mojej żony.
– Pewna jesteś? – wyszeptałem do ucha.
– Tak, ale już ode mnie odejdź, bo naprawdę przypale tak, że nie będzie zdatne do jedzenia.
– To wtedy zamówimy pizzę. W ogóle dziś zamówmy pizzę. – Wyłączyłem palniki.
– Oszalałeś? – zapytała gdy odwróciłem ją do siebie przodem i sięgnąłem pod kolanami by za łydki by przerzucić przez ramie. – Oszalałeś! – Tym razem to nie było pytanie, a stwierdzenie.
Wziąłem jedno z jabłek z koszyka, ugryzłem, przemieliłem.
– Nie, kochanie, nie oszalałem. Nie będziesz dziś kończyć obiadu, będzie na jutro, dziś zamówimy gotowe, a w efekcie będziesz miała pół godzinki w dzień dla swojego męża. – Zaniosłem żonę do góry i rzuciłem na łóżko. Tobiasz stanął w drzwiach sypialni, gdy robiłem drugiego gryza jabłka.
– Będziecie się kochać? – zapytał wprost.
– Jesteś za mały szczyl by zadawać takie pytania – zwróciłem mu uwagę. – Zamknij po prostu drzwi, zerknij na rodzeństwo i niech nikt tu nie wchodzi dopóki nie wyjdziemy.
– Czyli będziecie się kochać – usłyszałem, a następstwem tych słów był piękny odgłos zamykanych drzwi.
– Jakub, zaraz Mikołaj się obudzi.
– Dzieciaki go zajmą te kilkanaście minutek – uspokoiłem żonę i pocałowałem.
– Powinnam ci zabronić… – kolejny całus. – Powinniśmy tego… – kolejny. – Nie robić, dopóki…
– Tak, wiem, wiem, nie marudź. Już mówiłem, że będziemy mieli tyle dzieci ile Bóg da.
– I dlaczego ja z tobą jestem? – zapytała prosto w oczy.
– Nie wiem, może mnie po prostu kochasz? – odpowiedziałem pytająco. Poczułem jej dłonie na moim karku.
– Kocham. Potrzebujesz zapewnień?
Pokiwałem głową na boki, przychylając ją raz do jednego ramienia, a raz do drugiego jakbym się zastanawiał.
– Takim gorącym i namiętnym pocałunkiem bym nie pogardził.

Uśmiechnęła się. I w sumie na to czekałem cały dzień, na jej uśmiech.

33 komentarze:

  1. Jestem ciekawa kto to jest? Może Robi Norman? Berni

    OdpowiedzUsuń
  2. cześć zapowiada sie ciekawie

    OdpowiedzUsuń
  3. I znowu to czekanie w niecierpliwości co nowego wymyślili nasi ulubieni autorzy ;)
    Lisiczka

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekanie uczy cierpliwości, nic w życiu nie ma łatwo. A ja nie będę miała dostępu do komputera, do niedzieli do późnego wieczora, czas spędzić nieco czasu na łonie rodziny. A swoją droga to ten mały na zdjęciu wygląda na takiego co ma mnóstwo ciekawych i niesamowitych pomysłów. Czekam na nie i ćwiczę się w cierpliwości. Berni

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy można się spodziewać nowej części? Z przyzwyczajenie zaglądam tutaj codziennie, a tu nic nie ma.

    OdpowiedzUsuń
  6. To kiedy będzie nowa część, czy tylko ja nie mogę się doczekać? Berni

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jesteś sama :)
      Stęskniłam się już za Amandą i Aleksem.

      Usuń
    2. Ja również się za nimi stesknilam.

      Usuń
  7. też już nie moge sie doczekać kolejnej cześci

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy można się spodziewać następnej części ?
    KaroLina

    OdpowiedzUsuń
  9. Już wróciłem i już nadganiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Czyli niedługo będzie kolejna część, nie mogę się doczekać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie już ogarnąłem sprawy zawodowe i rodzinne i już zasiadłem do aktualizacji :)

      Usuń
    2. Pojawi się jutro nowe część ? :)

      Usuń
    3. Planuje wrzucić za chwileczkę, jak ogarnę format :) Do 1 się wyrobię :)

      Usuń
    4. oo to świetnie, ale ogarnę później, powodzenia i no dobranoc :))

      Usuń
  11. Część ciekawa. Zaczynam lubić tą rodzinkę. Biedna Gabrysia, aż nie wiedziała co napisać :D Od rana w poniedziałek humor mi się poprawił.
    Ale jak już pisałam naprawdę stęskniłam się za Amandą i Aleksem.

    OdpowiedzUsuń
  12. widze że Robert ma charakterek lubi postawić na swoim

    OdpowiedzUsuń
  13. Ciekawe ja potoczy się dalej sprawa z Robertem, a tak to część fajna, a ta para.. zaczynam ich lubić, ale dla mnie są troszeczkę nudni, nie wiem dlaczego ale mam takie wrażenie. Może się mylę, poczekamy zobaczymy ale również jak Księżniczka, stęskniłam się za Amandą i Aleksem.

    OdpowiedzUsuń
  14. Fajna z nich rodzinka.Biedna Gabi chyba niewiele rozumiała z tego ich wywodu.Zastanawiam mnie co się takiego stało,że Robi nie chcę chodzić do szkoły.

    OdpowiedzUsuń
  15. Fajna rodzina. Ciekawe co miało taki wpływ na stwierdzenie Roberta, że nie będzie chodził do szkoły i czy Kubie i Magdzie uda się go przekonać do zmiany zdania. Chociaż przyznam szczerze, że jestem ciekawa co u rodziny Górskich :-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Zabawni są, a Robi ma charakterek. Ciekawe co tak go zniechęciło do szkoły, może po prostu jest bardzo przywiązany do Magdy i zmiany mu się nie podobają. Zastanawia mnie jakich argumentów użyje Jakub by przekonać syna, że musi chodzić do szkoły.
    Bardzo mi się podobało jak Magda i Jakub "pomagali " Gabrysi, biedne dziecko, już sobie wyobrażam jak wodzi wzrokiem od jednego z rodziców do drugiego i chyba nie bardzo to wszystko do końca rozumie.
    Ja też bardzo tęsknię za Amandą i Aleksem no i oczywiście za Angelą. Berni

    OdpowiedzUsuń
  17. Fajni są, a Robi ma charakterek. Jestem ciekawa co go tak zniechęciło do szkoły, może po prostu jest bardzo przywiązany do Magdy i zmiany mu się nie podobają.
    Bardzo mi się podobało jak Jakub i Magda'' pomagali ''Gabrysi, już sobie wyobrażam jak wodzi wzrokiem od jednego z rodziców do drugiego i mam wrażenie , że nie wszystko z tego wszystkiego rozumie.
    Ja też bardzo tęsknię za rodziną Górskich, może tak Angela coś narozrabiała, no tak , żeby nie było nudno. Berni

    OdpowiedzUsuń
  18. Sorki dwa razy opublikowałam nie wiem jak. Berni

    OdpowiedzUsuń
  19. Ja również czekam na Amandę i Aleksa. A ta Robert rzeczywiście pokazuję charakter;) a to opisywanie zawodów to w Rodzinka.pl już widziałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widocznie Bartosza natchnął ten sam serial co mnie :) Ja jak pisałam o Piotrusiu i Pawełku pytających o seks i orgazm to też mnie rodzinka.pl natchnęła :)

      Usuń
  20. Trochę was wszystkich przybije, bo Górskich dłuższy czas nie będzie. Teraz jest na blogu październik 2013 roku i są Normanowie, w listopadzie są Sommersi (nie wiem czy dobrze napisałam, ale wstyd, to nazwisko mojej bohaterki, a ja napisać go nie potrafię), w grudniu są Górscy, a styczeń należy do Angeliki i Huberta :) , a potem mamy luty i tu nie wiem kto jest, bo tak daleko moja pamięć nie sięga :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Sympatyczna rodzinka:) Młodego przekonają, że szkoła może być fajna :)
    Mi także już brakuje Amandy i Aleksa jak innym :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Wydaje mi się, że całkiem spory odsetek dzieci przechodzi przez stan "nie chcę do szkoły" a rodzice i tak każą tam chodzić :)
    Lisiczka

    OdpowiedzUsuń
  23. Jakub jest dziwny nie przepadam za nim denerwują mnie jego poglądy na temat kobiet "bo kobieta to ma siedzieć w domu zajmować się dziećmi i usługiwać mężowi" strasznie mnie to u niego drażni gdyby nie to, to chyba nie był by taki zły...

    OdpowiedzUsuń