Angelika (Serilla)
Przewróciłam się na drugi bok.
Elektroniczny zegar na szafce nocnej wskazywał drugą dziesięć. Cudownie. Jutro
będę nieżywa. Na palcach wyszłam z pokoju i powoli zeszłam do kuchni żeby napić
się wody. O dziwo, nie byłam sama. Za stołem siedziała Amanda przeglądając
jakieś czasopismo. Na kuchence indukcyjnej stał czajnik.
– Dlaczego nie śpisz? –
zapytałam przysiadając się.
– Patryczek – mruknęła. – Masz
ochotę na herbatę?
Skinęłam głową, choć nie jestem
fanką gorących napojów. Amanda wyjęła z szafki drugi kubek. Podała mi parującą
herbatę.
– A ty czemu nie w łóżku?
– Nie mogę zasnąć.
– Chcesz tabletkę? Aleks nie
lubi jak się je bierze, ale nie możesz przecież zarwać całej nocy.
– Nie, dzięki. Ja tylko...boję
się i dlatego nie mogę spać – pociągnęłam łyk herbaty. Ciepło rozeszło się po
moim ciele.
– Nie rób z Olka takiego despoty
i sadysty. Jest czasami porywczy, ale bez przesady – Amanda odłożyła gazetę.
– Tu nie chodzi o niego. Ja po
prostu nie wiem, co teraz będzie. Przecież on mi nigdy nie wybaczy!
– Twój ojciec jest trudnym
człowiekiem. Czasami zachowuje się gorzej niż dziecko, ale jesteś jego
dzieckiem. Kocha cię.
Posłodziłam napój kilkoma
łyżeczkami cukru. Nie chciałam komentować słów Amandy, miałam dość kłótni. Bo
czy Aleks mnie kocha? Kim dla niego jestem?
Chciałam go wczoraj przeprosić, ale gdy go zobaczyłam, zabrakło mi
odwagi. Z elektronicznej niani rozległ się płacz. Amanda westchnęła i odłożyła
kubek. Już chciała wstawać, ale przeszkodziłam jej.
– Ja pójdę. Możesz się położyć.
– Nie musisz tego robić...
– Ale chcę – ucięłam.
Amanda podziękowała mi i udała
się do sypialni. Wzięłam Patryczka na ręce i zaczęłam go usypiać nucąc jakąś
starą kołysankę zasłyszaną od babci. Szybko zasnął w moich ramionach, ale
postanowiłam zostać w pokoju maluchów. Przynajmniej odciążę Amandę i Aleksa na
tę jedną noc skoro i tak nie mogę zasnąć. Rozsiadłam się wygodnie w fotelu i
spojrzałam w okno. Mrok okrywał całe miasteczko. Zawsze wolałam noc niż dzień.
Noc jest bardziej tajemnicza, groźna. To właśnie nocą spotykali się kochankowie
w większości historii miłosnych, nocą działała magia. Była to pora duchów,
czarów i wampirów. Ja uważałam noc za jedyną część doby, kiedy jest cicho. Świat
pogrążony we śnie wydaje się niegroźny, a rozwiązania wielu problemów łatwiej
przychodzą do głowy. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam. Po prostu zamknęłam na
minutkę oczy, a gdy je otworzyłam, słońce było już ponad horyzontem. Minutka
zamieniłam się w kilka godzin. Ból głowy rozsadzał mi czaszkę, a pod oczami
malowały się ogromne worki. Dom był jeszcze pogrążony we śnie. Postanowiłam to
wykorzystać. Odnalazłam wszystkie potrzebne produkty i zabrałam się za robienie
śniadania. Jajecznica, tosty, herbata i sok. Kiedy jajka skwierczały na
patelni, do kuchni zajrzała Amanda z bliźniakami.
– To teraz już tak będzie
zawsze? – uśmiechnęła się. – Jestem za.
Wyłożyłam jedzenie na talerze,
przybrałam nawet świeżą bazylią. Serwetki, sztućce, jak w ekskluzywnej restauracji.
Byłam z siebie dumna. Chwyciłam jeden z tostów i ugryzłam. Oparłam się o szafkę
obserwując Amandę, która przygotowywała posiłek dla dzieciaków. Przynajmniej
nie zostawiała po sobie takiego bałaganu jak ja, a to się ceni. Lubię pichcić,
ale nie cierpię potem sprzątać. Dlatego zazwyczaj gotuję rzeczy, które nie
potrzebują wielu naczyń i wielu składników.
– Smacznego – powiedziałam.
– Ta, ta, ta, ta – zaśpiewał
Kamiś od razu wprawiając mnie w lepszy humor. – Mama!
Upiłam łyk soku pomarańczowego.
Mimo że padałam ze zmęczenia, emanowałam szczęście. Miałam nadzieję, że dziś
wszystko się ułoży. Że z nieba sfrunie wróżka i cofnie czas. Wejście Aleksa do
kuchni zepsuło mój humor jak szpilka bańkę mydlaną. Nagle przestałam być
głodna. Odłożyłam niedojedzonego tosta na talerz i chwyciłam plecak. Mruknęłam
coś na pożegnanie. Jak oparzona zakładałam buty i kurtkę, szukałam zeszytu od
historii.
– Masz – powiedziała Amanda
dając mi kanapki owinięte w sreberko. – Dziękuję za wczoraj.
– Nie ma za co.
– Nie rób nic głupiego –
szepnęła mi do ucha. Martwiła się o mnie.
– Jasne – odpowiedziałam, ale
mało przekonująco.
W szkole nie mogłam skopić się
na lekcjach. W myślach ciągle siedziała mi Amanda, Aleks i mój świetny pomysł z
kochanką ojca. Brawo Angela, na takie idiotyzmy tylko ty możesz wpaść. W
robieniu głupstw jesteś mistrzynią olimpijską. Godziny ciągnęły się
niemiłosiernie. Do tego zapomniałam pracy z chemii i moja ukochana nauczycielka
z ogromną radością wstawiła mi jedynkę. Myślałam, że skazana jestem na pecha,
aż do lekcji matematyki.
– Kłakulak! – głos nauczycielki
różnił się od tego, do którego zdążyłam przywyknąć. – Twój sprawdzian.
Podeszłam do biurka odbierając
kartkę. Wytrzeszczyłam oczy. Na klasówce widniała czerwona trója z plusem.
Popatrzyłam na babkę od matmy, ale ta tylko uśmiechnęła się do mnie. To była
pierwsza dobra rzecz, która przytrafiła mi się od kilku dni. Uwierzyłam, że
dziś jest mój dobry dzień. Kiedyś musi być.
Zrezygnowałam z obiadu. Gdy
tylko widziałam ojca, od razu robiło mi się niedobrze. Nie dałabym rady nic
przełknąć. Wciąż miał do mnie pretensje i choć rozumiałam go w stu procentach,
za każdym razem kiedy na mnie patrzył, czułam się gorzej. Z pokoju podsłuchałam
jego rozmowę z Amandą.
– Gdzie jest Angela? – zapytał
Aleks.
– W pokoju. Nie jest głodna
– Co to za nowe porządki żeby
ktoś nie uczestniczył w rodzinnych obiadach?
– Może zastanowisz się dlaczego
tak się dzieje! – powiedziała Amanda. – Zachowuj się jak dorosły. Pójdź i
pogadaj z nią.
– Przecież to ty nie chciałaś żebym
to robił.
– Nie odwracaj kota ogonem.
Wiem, że źle zrobiła, ale...
– Źle zrobiła?! Ona...
– Ciszej! To jeszcze dziecko,
popełnia błędy. Przestań zachowywać się jak urażony książę i wyjaśnij to.
– Czemu jej bronisz?
– Nie bronię. To, co zrobiła
było karygodne. Ale najgorsze co możemy teraz zrobić to odwrócić się od niej.
Sam chciałeś dla Angeli pełnej rodziny.
Aleks coś mruknął, ale nie
usłyszałam co. Założyłam słuchawki i z braku innego zajęcia wzięłam się za
odrabianie lekcji. Wolałam nie pokazywać się w kuchni do zakończenia obiadu.
Leżałam na łóżku pochylona nad ćwiczeniówką z biologi nucąc słyszaną piosenkę.
Jak zwykle, muzyka pozwalała mi przynajmniej na chwilę zapomnieć o problemach.
„I'm about to lose my
mind
you've been gone for
so long
I'm running out of
time
I need a doctor, call
me a doctor
I need a doctor,
doctor
to bring me back to
life
I told the world, one
day I would pay it back
say it on tape and lay
it recording so that one day I can play it back
but I don't even know
if I believe it when I'm saying that
doubt's starting to
creep in, everyday is just so gray and black ”
Dr.Dre – „I Need a Doctor”
– Co jest?! – spytałam
zdezorientowana, gdy muzyka niespodziewanie umilkła.
Nade mną stał Aleks z moimi
słuchawkami w ręku.
– Nie możesz się skupić. To –
wskazał na obrazek w zeszycie – jest pień mózgu, a nie płat ciemieniowy. A
narządy wykonawcze to efektory, a nie elektrody.
– Dzięki – mruknęłam poprawiając
zadania.
Odłożyłam książkę i usiadłam na
skraju łóżka. Byłam zdenerwowana jak cholera. Ale kiedyś musiało dojść do tej
rozmowy. Nieważne jak długo bym ją odwlekała, musiał nadejść ten moment.
– Przepraszam. Naprawdę mi
przykro – powiedziałam. Aleks milczał przez chwilę.
– Dlaczego tego nie przerwałaś?
Widziałaś przecież jak się kłócimy i spokojnie na to patrzyłaś. Nawet byłaś z
siebie dumna.
– Bałam się konsekwencji.
Myślałam że to jakoś się samo rozwiąże – odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
– Jeśli ty, dziecko, widziałaś by
coś się kiedyś samo rozwiązało, to życia nie znasz. Bez pomocy rąk nawet supeł
się sam nie rozwiązuje. Przesuń się, usiądę.
– Słuchaj, to nie miało tak
wyjść. Trochę za daleko się posunęłam – przyznałam ze skruchą.
– Rozumiem. „Trochę” za daleko. –
W jego głosie wyraźnie było słychać ironię.
– Dużo za daleko, wiem.
– Ale zaczynając, przecież
musiałaś sobie zdawać sprawę, że to dotknie nie tylko Amandę, ale i mnie.
Zamknęłam oczy. Obawiałam się,
że zada to pytanie, a ja nie będę mogła skłamać. Bo kłamstwo w mojej obecnej
sytuacji mogłoby tylko pogorszyć sprawę. Jednak odpowiedź nie chciała mi
przejść przez gardło. Nie patrzyłam w jego stronę. Ukrywałam to, od kiedy
zamieszkałam tutaj. Cały mój żal przelałam na Amandę zamiast od razu wyjaśnić o
co mi chodzi.
– Zdawałaś sobie z tego sprawę
do cholery, czy nie!? – Aleks wstał.
– Tak – wyszeptałam.
Zobaczyłam jego dłoń, więc
odruchowo zasłoniłam się. Ojciec jednak uderzył pięścią w ścianę. Jego siła
była tak duża, że myślałam, że tynk się osypie. W oczach mężczyzny zauważyłam
niebezpieczne ogniki. Skuliłam się spodziewając się kolejnego uderzenia, tym
razem w moim kierunku.
– Przepraszam – powtórzyłam
zaciskając palce na krawędzi materaca. Uderzenie nie nadeszło.
– I co tobą kierowało, co?
Chciałaś by chłopcy nie mieli matki albo ojca? Bo logicznym jest że chciałaś
doprowadzić do rozwodu. – Aleks był wkurwiony. Może nie tak, jak gdy się o
wszystkim dowiedział, ale jednak.
– Nie chciałam! Ja...nie wiem
czego chciałam.
– Nie wiesz czego chciałaś, masz
15 lat, wiesz co robisz! I po co to było co? Dlaczego? Bo czegoś wymagaliśmy!?
– Nie, nie wiem! Jakbyś nie
wiedział to nie miałam ojca, który mógłby mi pomóc to wszystko zrozumieć!
Dlaczego to robiłam? Zdziwisz się, ale nie przez Amandę. Przez ciebie! –
wykrzyczałam dopiero po chwili rozumiejąc, co tak właściwie powiedziałam.
– A co ja ci zrobiłem? – ojciec
był wyraźnie zaskoczony. Kurwa, tak to jest, gdy powie się kilka słów za dużo w
nieodpowiednim momencie. Dlaczego czasami nie mogę ugryźć się w język?!
– No co ci takiego zrobiłem byś
mi małżeństwo rozwalała?
– Nie chciałam ci rozwalić
małżeństwa. To wszystko nie tak... Pojawiłeś się nagle i chcesz, żebym
traktowała cię jak ojca. A czy kiedykolwiek byłeś nim?! – traciłam nad sobą
panowanie. Chciałam wykrzyczeć mu wszystko, o czym dotychczas nie
powiedziałam. – Gdzie byłeś kiedy
uczyłam się jeździć na desce?! Gdzie byłeś gdy dzieciaki w przedszkolu się ze
mnie śmiały, bo nie mam komu dać laurki na dzień ojca?! Gdzie byłeś gdy jakiś
obcy facet bił mnie każdego dnia?!
– Jak to gdzie byłem? Nie miałem
pojęcia o twoim istnieniu, za to już możesz winić tylko mamusię! A ten, kto cię
lał chyba miał racje, patrząc na to jak się zachowujesz i że żadnych zasad nie
przestrzegasz!
Coś mnie zakuło w sercu. Nie
takiej odpowiedzi się spodziewałam, myślałam, że inaczej zareaguje. Zacisnęłam
jednak zęby nie dając po sobie nic poznać. Wiedziałam swoje i zamierzałam się
bronić aż do końca. Dosyć kłamstw i udawanych uczuć.
– Przestań pieprzyc! Gdyby ci
zależało, spróbowałbyś się czegokolwiek dowiedzieć. Ja mam ci tłumaczyć skąd
się biorą dzieci?
– Nie wiedziałem że twoja matka
jest w ciąży, ani że urodziła. Angela, ja ja znałem, ona nie zniknęła. Gadała
ze mną tysiące razy nawet po twoim urodzeniu. Nigdy nie mówiła że ma dziecko, a
tym bardziej czyje ono jest.
Zamrugałam szybko powiekami. Że
co proszę?! Jak to? Matka nigdy nie chciała opowiedzieć mi o ojcu, ale pewnego
dnia zmusiłam ją do tego. Mówiła, że nas nie chciał, nie kochał i gdy
dowiedział się o ciąży, nawet nie chciał znać dziecka. Uznała, że dobrze jest
jak jest, a o ojca mam więcej nie pytać, bo to drań jakich mało. No to nie
pytałam. I nienawidziłam ojca. Tylko jeżeli to było kłamstwo, to oszukała mnie
moja własna matka. Przez swoją popierdoloną dumę, czy chuj wie co, pozbawiła
mnie ojca!
– Dlaczego mam ci wierzyć? Kim
ty dla mnie jesteś?
– A kim dla ciebie jest twoja
matka, byś miała jej wierzyć? Ja przynajmniej teraz jestem i o ciebie dbam, a
ona? Jesteś moim dzieckiem, nie wypieram się tego.
– Jestem twoim dzieckiem tylko
dlatego że uprawiałeś seks z moją matką! Ojciec na papierku. Skąd mam wiedzieć,
czy nie kłamiesz? Czy cokolwiek dla ciebie znaczę?!
– Może pomyśl logicznie. Gdyby
mi nie zależało to miałbym w dupie czy pijesz, czy palisz, czy chodzisz do
szkoły, z kim się zadajesz i o której wracasz.
A nie mam tego w dupie, więc chyba mi zależy, tak?
– Chcesz mnie po prostu mieć pod
kontrolą. Wolałabym wrócić do babci. Tak byłoby dla wszystkich lepiej –
zaproponowałam.
– Do babci nie wrócisz nigdy.
Nie pozwolę by moja jedyna córka zeszła na psy. Twoja babcia nie umiała
wychować swojej córki, nie wychowa więc wnuczki. Ja na to nie pozwolę – uniósł
się.
– Bo co? Zniszczę reputację
szanownego pana doktora? – zadrwiłam.
– Mam w dupie reputacje, kierują
mną czasami wyższe instynkty. Nie zamieszkasz z babcią, bo tu masz ojca,
rodzeństwo i w miarę normalną rodzinę, pełną rodzinę.
– Nie potrzebuje twojego
poczucia obowiązku. Możesz go sobie wsadzić. Nie prościej by było zapomnieć o
mnie? Żyć z Amandą i synami, bez uciążliwego bachora. Po co jestem ci
potrzebna?!
– Nie pozbywa się dziecka tylko
dlatego, że sprawia problem! Jestem moją córką, to chyba oczywiste, że mi na
tobie zależy.
– Nie potrzebuje tatusia który
nagle chce grać swoją rolę. Jeśli chcesz być moim ojcem, to bądź, ale na pełen
etat!
– Nie wymagaj ode mnie za wiele,
wymagasz tego co jest niemożliwe. Ja nie opuszczę własnego dziecka bo nie
jestem jak moja matka, ani jak mój ojciec! – tym razem to on powiedział za dużo.
Zagalopował się i zdradził część sekretu, którego chyba nie miałam usłyszeć.
– Co? – zapytałam zaskoczona.
Nie znałam jego przeszłości, nie wiedziałam nic o jego rodzinie. Czyżby miał
jakieś tajemnice, które nie powinny ujrzeć światła dziennego?
– Nic. Zostaniesz tutaj. Nie
gram roli ojca, ja nim jestem. Z opóźnieniem co prawda, ale ono nie zależało
ode mnie ani od ciebie. Winę tutaj ponosi tylko twoja matka, mogła ci
powiedzieć kto jest twoim ojcem. Znała mnie, wiedziała gdzie szukać. – Aleks
był stanowczy, ale spokojny.
– Oszukała mnie – szepnęłam, ale
tak cicho, że nie usłyszał. – Chciałbyś zostać moim ojcem tak naprawdę? Bo ja
bym chciała żebyś był.
– Staram się to robić od
początku, to ty zawsze jesteś na nie. Nie zauważyłaś, że w tym domu są jakieś
zasady, których się przestrzega? Nie niszczy się komuś małżeństwa, a ty
właściwie byłaś zajęta tylko tym!
– Ile razy mam cię przepraszać?!
– Raz a szczerze.
– Było szczerze.
– W takim razie wybaczam i bez
takich numerów więcej. Przeproś też Amandę.
– Już to zrobiłam. Ona nie jest
taka zła, jak myślałam
– Wiem w końcu jest moją żoną.
Ojciec wstał i chciał wyjść.
Przez chwilę zawiesił wzrok na zdewastowanym przeze mnie biurku, ale chyba nie
chciał się kłócić. Wolnoć Tomku, w swoim domku. Był już przy drzwiach, kiedy
zebrałam się na odwagę żeby go zatrzymać. .
– Poczekaj! Bo...zawsze chciałam
ci coś powiedzieć. I...nie wiedziałam jak...tak...trudno mi było to przyznać. –
Czułam, jak moje policzki robią się czerwone.
– No co tam?
– Bo...ja...tego...no...kocham
cię. – spojrzałam mu w oczy i dodałam: – Tato.
Aleks wyglądał, jakby go piorun
trzasnął. Wpatrywał się we mnie szeroko otwartymi oczami, a jego ręka
wyciągnięta była w kierunku klamki. Pierwszy raz usłyszał „tato” z moich ust.
Od swojej zbuntowanej, zdrowo pojebanej córeczki, która nieźle napsuła mu krwi.
Szybko jednak się otrząsnął. Znowu usiadł obok mnie i objął mocno. Wtuliłam się
w jego pierś, słyszałam bicie serca. Wreszcie miałam to, czego chciałam od
momentu gdy pojawiłam się w tym domu. Nie ojca, ale tatę.
– A ja ciebie. Córeczko –
wyszeptał.
– Ja! Ja! Ja! – do pokoju wpadł
Patryczek trzymający w rączkach plastikową miseczkę z ogórkami. Radośnie
podskakiwał uśmiechając się do nas.
– Ty am! I ty am! – powiedział
wkładając mi ogórki do ust.
– Ty am, ja am, Angela am –
zaśmiał się Aleks. – Brawo synek, nauczyłeś się dzielić z innymi!
Ja także się roześmiałam. Miałam
świeczki w oczach, ale śmiałam się w głos. Spojrzałam na Aleksa, który złapał
mnie za rękę. Był bliski płaczu, jego oczy szkliły się. Czuł to samo co ja,
wiedziałam o tym. Bo jestem jego córką. To mój tata.
Ooo.. szczerze zabrakło mi słów. Angela, powiedziała "tato" i "kocham cię" ? Dobrze, że się tak stało, Angela wreszcie uświadomiła sobie, że nie ma ojca, tylko tatę, który ją kocha. A Patryś mały, umie się dzielić :)) Uwielbiam tego małego szkraba :DD
OdpowiedzUsuńCieszy mnie fakt, że Aleks porozmawiał z Angelą i wyjaśnili sobie wszystko, a jeszcze bardziej cieszy mnie to, że ona nazwała go swoim tatą a on ją córka :)
OdpowiedzUsuńJuz dawno byla im potrzebna taka rozmowa. Mysle, ze duzo dala jednemu i drugiemu.
OdpowiedzUsuńJakie to wzruszające. Cieszę się razem z nimi.
OdpowiedzUsuńNo wzruszające, aż łza w oku się kręci. Bardzo potrzebna była im ta rozmowa, taka szczera. Fajnie, że Angela zostaje z nimi.
OdpowiedzUsuńMaggie
Cudny odcinek , mam nadzieję , że Angela już taka zostanie .!
OdpowiedzUsuńAmanda też się zmieniła ,jak cała ich rodzina na lepsze
Bądź co bądź miło się czyta, że sie im zaczyna układać. To aż dziwne, doprawdy.;)
OdpowiedzUsuńCo do Aleksa, to mam nadzieje, że coś do niego dotrze po tej rozmowie tak jak i do Angeli. Oboje musza się starać jeżeli chcą stworzyć poprawne relacje i się do siebie zbliżyć.
Mam nadzieje, że będzie już lepiej.
Angela jest przepełniona żalem i bólem, ale właściwie sie jej nie dziwię, miała ciężko, ma ciężko...
Ale wszystko rozładował na koniec Patryk <3
Świetna część.Dobrze,że wreszcie szczerze porozmawiali i wyjaśnili sobie wszystkie niejasności.Stosunek Angeli do Amandy też się poprawił. Może wreszcie się wszyscy zaczną jakoś dogadywać.
OdpowiedzUsuńAngeli brakowalo ojca. I dobrze, że przeprosiła a Aleks nie był agresywny w stosunku do niej.
OdpowiedzUsuńCo tu tak cicho?
OdpowiedzUsuńA no rzuciliśmy focha, bo w ankiecie prosiliśmy by każdy zagłosował raz, a więc jest czytających 49 osób, odliczając autorów to czytających jest 40, a komentuje 5-10 tych samych. Czekamy na tych milczących, mają czas się wykazać.
UsuńSzkoda, ze odbija sie to na tych komentujacych...
UsuńPoczekacie, poczekacie... Jak mi internet zacznie chodzić w laptopie to wrzucę część, nie będę się już męczyć przelewaniem na tableta itd... Mój laptop ma jakiś błędnik jak wyrzuci się z sieci to już się nie chce do niej podłączyć skurwysyn,
UsuńZłośliwe urządzenia ;-)
UsuńZdrzemnę się, ale wstanę rano, tak nad ranem i zaktualizuje blogi :) Rano jakoś lepiej internet mi chodzi :)
UsuńWreszcie mi naprawiono internet. Zaraz poaktualizuje wszystko
UsuńTo dobrze, bo dzisiaj to już chyba trzeci raz zaglądam z nadzieją. Rano przed zajęciami, potem po zajęciach, przed pracą i mam nadzieję, że jak zajrzę po pracy to się doczekam. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNo ja lecę tylko coś załatwić, już mi neta naprawili, to będę aktualnić :)
UsuńOstatnio tu tak cicho, pusto i smutno.Maggie
OdpowiedzUsuńWidocznie autorom sie odechcialo. Klasyczny przyklad porwania sie z motyką na słońce. Szkoda tylko ze nie powiedzą wprost.
UsuńI oczywiście taki komentarz to z anonimowego. Poważnie myślimy o zamknięciu bloga, ale nie o tym by skończyć go aktualizować, a by zrobić go dostępnym tylko dla regularnie komentujących.
UsuńTak więc te serie dokończymy dla wszystkich, a potem się zobaczy.
A dlaczego ktosiu anonimowy twierdzisz,że porywają się z motyką na słońce. Dla mnie świetne, na pewno nie tylko dla mnie. To może jakąś petycje będziemy pisać żeby jednak bloga nie zamykać.Maggie
OdpowiedzUsuńDlatego, ze widac brakuje pomyslow. Nie lubie takuego wywyzszania sie w takiej formie.
UsuńFaktycznie, nie podpisalam sie - przepraszam, moje przeoczenie. BlackCat
Pomysłów nam nie brak, co najwyżej czasami czasu. Ty nie miałaś czasu komentować przez te prawie 300 części, a komentarz to 1-10 minut, więcej nie zajmuje. My możemy nie mieć czasu napisać części, bo to nieco więcej niż kilka minut, to kilka godzin.
UsuńI jakim prawem piszesz, że widać, że brakuje pomysłów, skąd w ogóle taki pomysł?
Tu nie chodzi o brak czesci. Tylko o to szanowanie, o ktorym mowisz. Jak ja komus pisze ze zrobie cos nastepnego dnia, to to robie, a nie odkladam ciagle w czasie.
UsuńTakim prawem, ze poki co zyje w panstwie w ktorym istnieje wolnosc slowa.
BlackCat
Racja... ja słynę z niedotrzymywania obietnic, albo raczej z ich opóźnień, ale myślę, że stali czytelnicy to potrafią zrozumieć, bo ja mamy czas i możliwość to wrzucamy nawet kilka części na dzień, nie mamy czasu robimy chwilową pauzę. Jednak ktoś kto jedynie napisze komentarz pełen pretensji, a żadnego wcześniej... dla mnie zdanie takiej osoby nie ma większego znaczenia, po prostu się nie liczy :)
UsuńPozdrawiam.
Wróciłam z tygodniowego wyjazdu poza cywilizacje a tu puściutko :( Oczywiście jak każdy stały czytelnik nie chcę, żeby zamknięto bloga. To troche jak z serialami. Jak się kończą to nie bardzo ma się co robić :(
OdpowiedzUsuńLisiczka
Chcialabym miec do roboty jedynie ogladanie seriali i czytanie blogow ;D
UsuńJestem w 2 liceum, więc nikt nas nie ciśnie bo są zajęci 1 i 3 klasami, więc do matur to ja mam spokój :D
UsuńLisiczka
No ja mam do roboty nieco więcej niż czytanie blogów i oglądanie seriali, ale zwyczajnie szanujmy się nawzajem. Gdyby autorzy chcieli pisać dla siebie, to by nie publikowali. I wymówki typu "ja nie mam czasu komentować" mnie nie chwytają. Równie dobrze ja mogę napisać "nie mam czasu aktualizować tak często", bo autentycznie nie mam, to, że ten blog był tak często aktualizowany odbywało się kosztem naszego snu, obiadu w biegu, rezygnacją z filmu, itd. Pamiętajcie, że dla nas napisanie części to kilka godzin, dla was napisanie komentarza to 1-10 minutek.
UsuńCiagle opowiadasz jak to sie poswiecacie, zapominajac ze nikt was do tego pisania nie zmusza. Sami tego chcecie. Jak ja zarywam noc czytajac ksiazke, to nie mam do nikogo pretensji ze sie nie wyspalam.
UsuńBlackCat
BlackCat, wydaje mi się, że pisanie na blogu to trochę symbioza piszącego z czytelnikiem. TYLKO czytelnik komentujący powinien się wypowiadać na temat częstości aktualizacji, dotrzymywania obietnic i szanowania drugiej strony. Dlaczego? Dlatego, że tu się dokonuje pewna transakcja. Autor wykonuje pracę dla czytelnika, a zapłatą jest komentarz. Nie płacisz? Więc jakim prawem rozliczasz autora? Nie masz do tego żadnego prawa. Pisanie jest dobrowolną pracą, hobby, pasją, którą autorzy wykonują dla przyjemności i wtedy, kiedy mają na to czas.
UsuńCzytelnicy komentujący mogą grzecznie zapytać, kiedy będzie aktualizacja. Myślę jednak, że powinni zrozumieć istnienie życia poza wirtualnego. I poczekać.A ci, co siedzieli cicho przez kilkaset części lepiej niech nadal siedzą cicho albo nadrobią komentowanie.
Takie moje zdanie. Maja.
PS: Jak zrobić, żeby mi się nick wyświetlał, a nie Unknow albo Anonimowy?
Musisz się zarejestrować do bloggera, czy do googla. Daj mi Maja swojego maila na maila, albo gdzieś, by cię zaprosić do prowadzenia bloga, bo teraz będzie wasza seria ;)
UsuńDokładnie potem czegoś brakuje. To chyba faktycznie uzależnia. Maggie
OdpowiedzUsuńJa w tej luce między częściami, może nadrobię trochę komentarzy, bo ostatnio sobie odpuściłam, ale tylko ze względu na trudności umieszczania ich przez telefon :) Co do części to jest genialna. Angela pozytywnie mnie zaskoczyła, nie spodziewałam się po niej takiej wylewności. Oby tak dalej im się układało, w końcu na to zasługują :). Mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości pojawią się nowe części.
OdpowiedzUsuńNoo w końcu dogadałam się z telefonem i mogę skomentować :) trafiłam tu niedawno ale cały blog bardzo przypadł mi do gustu.A co do tej części..według mnie to bardzo dobrze że Angele w końcu dogadała się z Aleksem.:)
OdpowiedzUsuńCiepła bardzo dobra część . Usłyszeć Tato czy Kocham Cie od świeżo poznanej córki musi być bardzo miło , zresztą zawsze jest miło słyszeć takie słowa od swoich dzieci :)
OdpowiedzUsuńTeż bardzo mi się podobała ta część. Angela się przełamała i nazwała Aleksa tatą, a w jej przypadku to bardzo dużo, wiele ja to kosztowało. Aleksowi zakręciła się łezka w oku, wzruszył się, chyba teraz dopiero tak naprawdę poczuł się ojcem Angeli. Mam nadzieję, że jakoś się powoli dogadają, choć jeszcze nie raz Angela pewnie doprowadzi Aleksa do granic wytrzymałości. Berni
OdpowiedzUsuńAż mi się łezka w oku zakręciła jak Amanda powiedziała do Aleksa kocham cie Tato. Mam nadzieję że będą teraz ze sobą bliżej i że będzie im się dobrze układać.
OdpowiedzUsuńBardzo wzruszająca część... Uwielbiam Angele szkoda mi się jej zrobiło kiedy zrozumiała że mama ją okłamywała.. ale teraz może u nich już bedzie dobrze skoro Angela właśnie przyznała sama przed sobą że Aleks jest dla niej tatą a nie ojcem
OdpowiedzUsuńSuper w końcu Angela zrozumiała że, Aleksowi na niej zależy dlatego wymaga od niej pewnej dyscypliny. Cieszę się, że szczerze porozmawiali i sobie wszystko wyjaśnili. Wydaje mi się, że teraz będę się lepiej dogadywać.
OdpowiedzUsuń